Strony

wtorek, 11 lutego 2014

"Wytwórnia wód gazowanych" - Dorota Combrzyńska-Nogala

Bohaterką Wytwórni Wód Gazowanych jest nestorka rodziny Eleonora Jarecka, de domo Pstrońska, którą czytelnik poznaje jako Babkę w chwili jej gwałtownej i tajemniczej śmierci. Potem narracja cofa się o sto lat do momentu narodzin, dzieciństwa, czasu pierwszych miłości, małżeństwa i walki – nie zawsze etycznymi środkami – o dobre życie w czasach realnego socjalizmu. Relacje Eleonory z innymi nigdy nie są letnie, zawsze pragmatyczne, jak w przypadku ocalałego z zagłady Żyda Bluma, w którego domu zamieszkuje z rodziną, połączona więzią niechęci, poczucia winy, interesów i umiejętnością manipulowania ludźmi. To jego właśnie Eleonora namówi go do reaktywacji zniszczonej wytwórni wód gazowanych. Ale okaże się, że wszystko ma swoją cenę. Niekiedy krwawą.
W miarę jak płyną lata Eleonora próbuje rozliczyć się z własną przeszłością. Toczy spory z wnuczką, z którą łączy ją bardzo bliska, choć niełatwa, relacja. Sara zarzuca jej kreatywną pamięć i bardziej wyczuwa niż wie, że Babka nie do końca jest szczera. Ta nieustannie wraca do przeszłości, żeby ją sobie obejrzeć z innej perspektywy, uwypuklić jakiś jej detal, ujawnić prawdziwą historię, lub ją zatrzeć, ale nadal najważniejszy jest dla niej czas teraźniejszy. Smakuje ostatnie okruchy swojego życia i ukrywa stare tajemnice, których wierzchołek pojawia się zupełnie nieoczekiwanie. Wtedy okazuje się, że witalna i charyzmatyczna Eleonora, była trochę inna niż się wszystkim wydawała.


Kilka miesięcy temu przeczytałam u Kasi, entuzjastyczną recenzję pewnej książki. Przypomniało mi się, że chciałam ją przeczytać. Dlaczego do tej pory tego nie uczyniłam? Ano… może poczta zgubiła… nie wiem. Postanowiłam jednak nadrobić ten brak. Bo na Kasinych polecankach się nie zawodzę. Gdy zobaczyłam tę książkę u siebie w domu, zdziwiłam się, nie przypuszczałam że jest taką cegiełką, ludzie – to mały pustak. Ucieszyłam się, lubię duże książki, są obietnicą długich godzin, litrów herbaty(od kiedy pijam w mojej, jednej czy drugiej 0,5 l filiżanusi, litr herbaty to nie abstrakcja).  Czytałam ją powoli, delektowałam się, chociaż… spodziewałam się nieco innej treści, po okładce i po pierwszych zdaniach…
Posłuchajcie:
Umiera Eleonora, to nie jest takie niezwykłe, dożyła prawie stu lat… żyła długo i do końca zachowała sprawność i umysłu i ciała. Czy śmierć osoby w tak zacnym wieku może smucić? Jej pierworodna wnuczka Sara nie czuje, ani zmęczenia, ani obezwładniającej rozpaczy. Śmierć Eleonory jest pretekstem do podróży przez wiek, przez różne ustroje, sytuacje, poznanie świata przez pryzmat ludzi z którymi się spotykała, przez namiętności jakie nią targały.

Ciekawe i długie życie, taka była egzystencja Eleonory. Niemalże od narodzin była wyjątkowa, niepokorna, stająca okoniem. Dążyła do realizacji swoich celów i umiała wydrzeć życiu to co chciała. Najpierw walczyła z matką, która miała również mocny charakter i wybujały temperament. Gdy Eleonora poczuła, że ma dosyć kolejnych ciąż matki, kolejnych dzieci do niańczenia – wyjechała do miasta i tam, jak mogła korzystała z życia. Miłostki, przyjaźnie, wreszcie małżeństwo – zawarte z jednego z dziwniejszych powodów o jakim czytałam. Później trudy wojny, otarcie się o śmierć i powojenna rzeczywistość realnego socjalizmu. O fabule książki można by pisać i pisać i streścić całą książkę, a i tak o połowie bym nie wspomniała. Wierzcie mi – fabuła pomimo, braku  sensacji – sensu stricte jest porywająca. Powieść rzeka, która wciąga nas w swój nurt i nie pozwala wyrwać się z kipieli.

Tak, spodziewałam się wyraźniej akcji, wyraźnie zarysowanej fabuły. A dostałam „Wytwórnię wód gazowanych”. Każdy musi mieć swoją wytwórnię… bo to jest książka… o mamo jak to tandetnie zabrzmi, o życiu. O byciu sobą. Eleonora całe życie była sobą i walczyła przede wszystkim o siebie. Przekonania polityczne, miewała, zwłaszcza gdy pomagało jej to dogadać się z ustrojem. Rzadko mówi się o kobietach z tego pokolenia w ten sposób. Zwykle to szare myszy, zniszczone kolejnymi ciążami, zniszczone chorobami, wpatrzone tylko w, najpierw dzieci, później wnuki Kobiety, bez własnego ja. Eleonora jest inna, dynamiczna. Zmieniała się jak kameleon przez całe życie, czego symbolem była forma imienia…

Ta książka po prostu porusza… dla mnie jednym z takich dramatyczniejszych fragmentów, który wyjątkowo zagrał mi na wyobraźni była scena ze stogiem siana… Widziałam to, jakbym stała na tym polu. Porażające… taka jest całą ta książka. Plastyczna, żywa i autentyczna. Naprawdę polecam. Czy do niej wrócę? Oczywiście, że tak, tyle jeszcze w niej czeka na odkrycie!




Z lewej strony na samej górze, jest ankieta :) Proszę w niej Was, abyście pomogli mi wybrać następną lekturę. Pomóżcie, powiedzcie, recenzję, której książki chcielibyście przeczytać.
Ankieta trwa do Walentynek :)

15 komentarzy:

  1. Okładka przypomniała mi lata młodości, kiedy biegałam do sklepu z "syfonami" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mamy taki domowy, ale mnie szaleństwo syfonów ominęło :(

      Usuń
  2. Już dawno się do niej przymierzałam, ale ciągle to albo tamto było pierwsze. Muszę wreszcie odgrzebać ją z czeluści i przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odgrzebuj, odgrzebuj. Aż Ci zazdroszczę, pierwszego czytania. :)

      Usuń
  3. Niewiem dlaczego ale książka wydaje się cieniutka. Ja od dawna mam na nią ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że to będzie odrobinka, a tu kawał książki. To dobrze, bo towarzyszyła mi dłużej :)

      Usuń
  4. Ja ją czytałam kilka miesięcy temu i bardzo, ale to bardzo, bardzo przypadła mi do gustu. A to za sprawą klimatu i opisów dawnej Łodzi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byłam nigdy w Łodzi, dwa razy było blisko, ale się nie udało. A klimat książki tych miejsc jest uroczy. Chciałabym kiedyś zobaczyć, na żywo :)

      Usuń
  5. Jakiś czas temu czytałam inną książkę autorki "Drewniak" i bardzo mi się podobała, na te książkę też mam ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo czyli muszę się szerzej z autorką zapoznać bo po "Wytwórni" widać że warto

      Usuń
  6. Dodaję do swojej listy, brzmi tak, jak lubię. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja to nawet tak miałam, że skończyłam i zaczęłam czytać od nowa, bo przecież ona się kończy w momencie początku książki i to, czego się nie widziało na początku, jest jasne i widoczne jak na dłoni potem.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.