Strony

piątek, 14 marca 2014

"Bridget Jones: W pogoni za rozumem" - Helen Fielding

W drugiej części swoich przygód Bridget Jones, ikona współczesnej wyobraźni, model kobiety naszych czasów z kieliszkiem chardonnay w dłoni, przestaje być „uczuciowym pariasem”, czego się dotąd obawiała, i… trafia do więzienia!

Bridget, obecnie prawie już była singielka poszukująca miłości, nadal co prawda zmaga się z problemami w życiu uczuciowym i zawodowym oraz nadwagą i skłonnością do zbyt dużej ilości wypijanych kieliszków wina, ale ma wreszcie nadzieję na trwały związek z Markiem Darcym i teraz odkrywa uroki wspólnego życia z mężczyzną swoich marzeń. Tyle że sprawy nieco się komplikują, kiedy Bridget, zmęczona codziennymi relacjami męsko-damskimi, ulega porywowi chwili i leci z przyjaciółką na „hippisowską” wycieczkę do Tajlandii, żeby – jak mówi – odnaleźć samą siebie i przeżyć duchowe oświecenie. Zamiast tego jednak niesłusznie posądzona o przemyt narkotyków, trafia do tajlandzkiego więzienia…

Bridget Jones: W pogoni za rozumem to niezwykle dowcipny, ale i pełen ciepła obraz współczesnego świata, w którym po raz kolejny niezwykła bohaterka próbuje znaleźć odpowiedź na z pozoru proste pytanie: „Jak żyć?”.



Będzie szczerze, oczywiście zawsze opinie są szczere, ale tym razem zacznę od wyznania. Może ktoś się na mojej głupocie nauczy.  Miałam nie brać Bridget do pociągu, myślę sobie, kurczę ktoś zobaczy i pomyśli, poważna, stara baba a zaczytuje się w czymś, co jest – umówmy się – synonimem babskiego czytadła. Bridget ma patronować wszystkim babskim czytadłom. I powiem Wam, aż sama siebie się zawstydziłam. Myślę sobie, że co to ma być, czy będę miała dwa stosy w domu? Jeden na wyjazd, Schopenhauer? Sienkiewicz?  Marquez? A po powrocie do domu wyskakuję ze szpileczek, z płaszczyka i teczuszki, wskakuję w domowy dresik, ciapućki-papućki i będę czytała książki z którymi wstydzę się wyjść. A figa. Za stara jestem na takie dziwactwa.
Wzięłam Bridget do torebki. I powiem, że to nie był dobry pomysł. Spróbujcie się pohamować od śmiechu w pociągu pełnym ludzi. No way!
CI, którzy regularnie czytają bloga, wiedzą, że ja rzadko, bardzo rzadko śmieję się w głos na książce. Co innego się uśmiechnąć, poczuć rozbawienie, jakiś wewnętrzny chichot, a czym innym jest ochota by parsknąć śmiechem, co innego jest zaśmiewać się nad książką.

Spotykamy się z Bridget na progu nowego roku. Zaczynamy z nią rok 1997, który ma być przełomowym. Oto Bridget, wciąż ma wiele postanowień do zrealizowania, ale osiągnęła niezwykle ważny cel, czyli związek z odpowiedzialnym facetem, na jakiego wygląda Mark Darcy, umówmy się – zwykle tak wygląda- okazyjnie bywa gejem, zboczeńcem, związkofobem. Ale głównie lubimy Marka. Babeczki, które oglądały ekranizację widzą w nim cudowną twarz Colinka i to już – aaaa. (BTW. Co ten Firth takiego w sobie ma. Jak rzadko zgadzamy się z Mamą w tych kwestiach, tak tutaj wzdychamy zgodnie).
Niestety początek roku, który tak dobrze się zapowiadał prędko przemienia się w zwykły szary rok, wraca dawna Bridget i jej pech.  A kumulację tegoż będzie miała iście magiczną. Ja nie wychodziłabym z domu, ale Bridget ma, mimo wszystko, niewyczerpane zapasy optymizmu i dzielnie znosi piętrzące się problemy, w związku, w pracy, z rodzicami – ba nawet więzienie jest dla ludzi.

Kolejny raz w Bridget możemy odnaleźć siebie. Moim zdaniem dla kobiet to jest ważne. My kładziemy duży nacisk na „właściwe zachowanie”, chcemy wiedzieć, że to co robimy jest normalne, że nikt nie nazwie nas wariatką. Facet po kłótni idzie z kumplami na piwo i nawet nie zerknie na telefon. Kobieta zwoła koleżanki, będą lody, może alkohol(zależy od kalibru kłótni), a telefonu z rąk nie wypuści, bo może zasięg, bo może przegapi. Jakby gwiazdy miały spaść z firmamentu. Czy normalne jest, że obgaduję z przyjaciółką każdą sekundę rozmowy, że układam scenariusze, a i tak wszystkie plany trafia szlag? Bridget wydobyła nas z ukrycia. Pokazała, że nie jesteśmy w tych swoich „dziwactwach” same, że robi tak wiele kobiet. Że wiele kobiet jest samotnych po trzydziestce, a mimo to ukrywają przed rodzicami papierosy i alkohol, a jedyna misja rodziców to wydać pociechę za mąż.

Nie zgadzam się na deprecjonowanie czytadeł, według mnie książki takie jak „W pogoni za rozumem” mają ogromną wartość terapeutyczną. A ubawić się przy nich można do łez.
Naprawdę polecam!
I powoli się przymierzam, do trzeciego tomu!


Może ja też kiedyś własny rozum dogonię? ;)

BTW. od chyba pięciu lat nie miałam grypy i... chyba mnie łapie... na szczęście mieszkam z hipochondrykami i jakieś parafarmaceutyki są. Trzymajcie kciuki, bo nie mam siły na chorobę.
tak się kurowałam ;) gorąca herbatka - dobra na wszystko

13 komentarzy:

  1. Sama z chęcią bym przeczytała dla rozrywki, dla śmiechu, w końcu ile można czytać poważne książki, taka odmiana zawsze mile widziana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i jeszcze jak książka w dobrym stylu to tym bardziej :))

      Usuń
  2. Czytalam i milo wspominam ksiazke. Taka lekka i przyjemna, no i niezle sie usmialam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na "Pogoni" uśmiałam się bardziej niż na I tomie

      Usuń
  3. O jej.. nie jestem przekonana do tej książki, gdyż kiedyś niestety ale filmem się "zacięłam. niestety był dla mnie tak (przepraszam za wyrażenie) bez sensu, że książka mnie przeraża :( Mam nadzieję, że nie jest ona tak zła. Jestem tylko troszkę uprzedzona do wszystkiego co ma w sobie słowo kluczowe "Bridget Jones" ;/
    Cieszę się jednak, że ktoś lubi czytać takie pozycje :)
    Pozdrawiam i zapraszam w odwiedziny do mnie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mimo wszystko zachecam do przełamania się. Nie taka Bridget straszna :)

      Usuń
  4. Strasznie jestem ciekawa tej książki. Film oglądałam dawno temu, więc także czas sobie przypomnieć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film nieco się różni od książkowego oryginału, ale moim zdaniem oba są warte uwagi. Film też oglądałam w tym tygodniu i się zakochałam - znowu

      Usuń
  5. Nie przeczytałam jeszcze ani jednej cześć, ale chyba pora to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz masz świetny pretekst. Premiera trzeciego tomu

      Usuń
  6. Uwielbiam Bridget. Zarówno pierwszą i drugą część wspominam z uśmiechem na twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam, ale nie pamietam. Pamietam za to film, który był głupi, ale śmiałam się przy nim i bawiłam nieźle... ;) Chętnie sięgnę po wydaną ostatnio 3 część przygód (bo czymże innym jest jej życie?) Bridget. :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.