Strony

sobota, 23 sierpnia 2014

"I dobry Bóg stworzył aktorkę" - Agata Pruchniewska

Większość dziewczynek na pewnym etapie życia marzy o tym, by zostać aktorką. Większość z tej większości z czasem zmienia zdanie.
Dorotka zalicza się do mniejszości, która zdania nie zmienia, choć w efekcie wszystko wygląda inaczej, niż sobie wyobrażała. To historia najprawdziwsza z prawdziwych, a nawet momentami bardzo biograficzna, w której pasja miesza się ze zwątpieniem, wiara w siebie z totalnym załamaniem, a w miejscu marzeń o wielkich rolach mamy debet na koncie i reklamy protez zębowych. I niech was nie martwi tendencja Dorotki do pchania się w kłopoty i jej niezwykły talent do strzelania gaf. Dzięki temu poznacie Słynnego Aktora, Wielkiego Reżysera, Gwiazdę, Wielkiego Faceta oraz kilku innych sławnych ludzi znanych Wam dotąd tylko z ekranu i sceny teatralnej.

Dziś robię przerwę z opisywaniem książek z urlopu, bo mam przeczytaną powieść, którą skończyłam dopiero trzy godziny temu. W pracy było spokojnie, jak na wojnie, dobrze że wzięłam książkę(no i nowe Wysokie Obcasy też miałam). Mam pewien pogląd na wydawane przez SOL książki, bo wydawnictwo realizuje charakterystyczną misję wydawniczą, robią to konsekwentnie i spójnie. Wszystkie książki wydane nakładem SOL wpisywały się w kanon powieści lekkich, z humorem i optymistycznym przesłaniem. A jak z książką o aktorce?

Książka jest pisana z perspektywy Boga. Ten Bóg opowiada nam o Dorotce, dziewczynie, kobiecie – która od dzieciństwa chciała zostać aktorką. Ponieważ Dorotka ma marzeń wiele, ale jednocześnie łatwo popada w kompleksy i się załamuje wiadomo, że będzie taką Mary Sue skrzyżowaną z pocieszną ciamajdą… hmmm w literaturze młodzieżowej ma odpowiednik – Bellę ze Zmierzchu. Otóż ta Dorotka jest dziewczęciem uczciwym, jeśli ponosi porażki – to raczej nie ze swojej winy. Realizuje te swoje marzenia, realizuje, raz jest lepiej, no raz gorzej – ale do przodu. Dorotka ma mężczyznę swojego życia – Księcia, razem z jego Królewską Rodziną na Włościach, gra w sztukach u Sławnych Reżyserów, szuka swojego miejsca i swojej drogi zawodowej.

„I dobry Bóg stworzył aktorkę” mamy to co ceni SOL, humor – miejscami dosyć specyficzny, ciepło – no na upartego, i przesłanie, że trzeba być wiernym marzeniom i sobie. EH ten biedny Herbert nie wiedział jaką wodę, na jaki młyn leje tym swoim „bądź wierny – idź”.
Tak szczerze to Wam powiedziałam, że na całą książkę zapomniałam, że to dygresja, bo książka zaczyna się w tym samym momencie w którym się kończy(a raczej odwrotnie ;-) ). Bóg pisze nam, że Dorotka gdzieś idzie, po czym przedstawia nam Dorotkę i tak dwieście stron(ponad) dochodzimy do momentu, że Dorotka nadal idzie…(porusza się z prędkością turbiny transportowanej przez moją wieś z któregoż to wydarzenia zdjęcia zobaczycie na FB ;-) ). Dobra – powiecie – ale książka będąca dygresją i retrospekcją, to ciekawy zabieg… niby tak… ale po co?
W sumie to „po co”?, po co ta książka obijało mi się po czaszce od ¼ książki, ale wtedy jeszcze liczyłam, że coś jak to się mówi „pyknie”, coś się stanie, akcja się rozwinie… czekałam do ostatnich stron. Na okładce mamy laudacje od aktorów znanych bardzo i mniej, którzy rozpływają się nad książką jak lody w południowym słońcu. Może to jest książka branżowa, a zwykły zjadacz chleba jej nie pojmie? Czy interesuje mnie środowisko aktorskie? Nie! Nie czytam plotek, nie wiem kto jest na topie, ale jako nauczyciela interesują mnie metody kształcenia na różnych kierunkach i akurat kulisów studiów aktorskich byłam ciekawa… niestety, autorka stara się być bardzo zabawna i trochę parodiuje, puszcza liczne oczka(człowiek od tego mrugania może dostać epilepsji).  Pisze o trudach studiowania o wykładowcach, ale to są takie ogólniki, że aż tak bardzo mnie to nie usatysfakcjonowało, nic nowego to nie wniosło.
Książka może być czytadłem jeśli wzbudza emocje, przeżywamy z bohaterką wzloty i upadki, albo czytadło jest motylkowe. Lepidopterologów uprzedzam – motyli brak. W charakterze lowelasa występuje Książe – antypatyczny typ, który jest typowym wsiurem z zacofanej prowincji, dowodem na słuszność tezy, że możesz wyjść ze wsi, ale wieś z ciebie nie wyjdzie. Książe i cała jego rodzina są typowym ciemnogrodem, co strasznie irytuje Dorotkę. Samo to, pod koniec powieści Dorotka ma skończone trzy dekady życia, ale wciąż jest nazywana tym infantylnym zdrobnieniem. Zgrzyta to. Przynajmniej według mnie.

Autorka niestety wpadła w pułapkę, która z najlepszej powieści potrafi zrobić szmirę(chociaż ta książka akurat szmirą nie jest), mianowicie uznała, że jeśli nie podzieli świata na złe i dobre, to czytelnik zgubi się jak sanacyjny chłop w stolicy. W efekcie tego zabiegu, nawet jeśli Dorotka posiada jakieś tam słabsze strony, to i tak finalnie uwypuklają jej zalety, a Książe, nawet gdy zachowa się jak ludź to jednak ostatecznie wyjdzie na to, że jest kanalia.
W książce brakło mi konsekwencji… tak jakby ostateczna wersja bardzo się zmieniła w stosunku do pierwotnej, a Autorka zapomniała zmodyfikować początku.

No ładnie… rozpisałam się, pewnie mnie wyzwiecie i powiecie, że się nie znam. Pamiętajcie, ja jestem miłośniczką książek, książkową turbiną, nie literaturoznawczynią. Nie chcę Wam w tej recenzji tej książki obrzydzić, bo czyta się ją szybko i nie najgorzej. Naprawdę czytałam gorsze szmiry.
Nie ukrywam, że nie rozumiem myśli przewodniej tej książki, wyczuwam mix gatunków, dostrzegam mieszankę stylu, sposobu pisania, ale ciśnie mi się pytanie: „ o co chodzi”, czy sam fakt napisania o aktorach czyni książkę nowatorską? Bo ta książka naprawdę niczym nie rzuca na kolana, dowcip, żart, język, styl, wszystko kiedyś było, tu jest takie odgrzane i przyklapnięte, jak odgrzany kwiatek przy kożuchu.

Lektura tej książki zajęła mi przedpołudnie z hakiem. Książka mnie nie zmęczyła, nie miałam ochoty wyrzucić jej przez okno(a na wciąż otwarte było). Po prostu wydaje mi się, że Autorka do mnie nie trafiła. Nie mogę tej książki „zjechać”, nie chcę jej wykpić, ale biorąc pod uwagę jakie uczucia wywołała u mnie, to raczej nie będę jej polecać.

A Wy czytaliście? Jak Wasze zdanie?


A!! i stanowczo protestuję przeciwko generalizowaniu - ja nie chciałam być aktorką, o czym mówiłam ludziom, którzy do dziś mi powtarzają, że powinnam wybrać ten rodzaj kariery, ew. radio :P

16 komentarzy:

  1. Tylko nie jak Bellę! Jak ona mnie irytowała... Zwłaszcza w tej drugiej części... Mary Sue w połączeniu z ciamajdą to zdecydowanie nie jest mój ulubiony typ bohaterki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem co jest fajnego w gadaniu bez namysłu, każdemu się zdarza, ale Dorotka zachowuje się stosownie do zdrobniałego imienia.

      Usuń
  2. Ja nie wiem co się wszyscy czepiają tej biednej Belli :D Była sobie taka ciamajda :D (żeby nie było, lubię Zmierzch ;))
    Jakoś nie przemawia do mnie ta książka więc tym razem podziękuję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może kiedyś przeczytam książkę. Świetna recenzja
    Zapraszam do mnie
    www.nalogowy-ksiazkoholk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie Bella bardzo ciepło się kojarzy :) Skoro nie "pykło", u mnie pewnie też by zadziałało. Książka nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odgrzany kwiatek przy kożuchu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz... odgrzane kwiatki są oklapnięte, a kwiatek przy kożuchu to już całkiem znana metafora...

      Usuń
  6. Nie przyszło mi do głowy, żeby patrząc na Księcia oceniać wszystkich ludzi, którzy pochodzą ze wsi, ale może to dlatego, że sama z niej pochodzę. Cóż, mi się książka podobała, momentami bawiła, ale oczywiście każdy ma prawo mieć własne zdanie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko patrząc na Księcia, ale na to jak jest przedstawiona cała rodzina jego. Ale oczywiście to mogą być tylko moje subiektywne odczucia ;)

      Usuń
  7. "Lektura tej książki zajęła mi przedpołudnie z hakiem" - czyli książka przeczytana t.zw. jednym tchem. Ja tak miałam. Książka podobała mi się. A może należy bardziej zagłębić się w lekturę, żeby nie oceniać książki w takim pośpiechu, z przeróżnymi modyfikacjami słownictwa? Styl recenzji raczej mało ciekawy. Ja również pochodzę ze wsi i będę domagała się przeprosin!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w co miałam się zagłębiać? Opisałam swoje refleksje... Tobie się podobało i ja to szanuję, ba! cieszę się! Nie będę Cię namawiała, abyś wgłębiła się w treść, bo może znajdziesz coś do czego się przyczepisz ;)

      Przykro mi, że styl mój Ci nie odpowiada. Serio.

      Od kogo będziesz się domagała przeprosin?

      Usuń
  8. Nie moglam inaczej usunac komenatrzy iec poszly hurtowo. Ale jak ktos nie ma odwagi sie podpisac a tylko chce podbudowac swoje ego... To nie tutaj

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.