Strony

niedziela, 12 lipca 2015

"Kasacja" - Remigiusz Mróz

Manipulacje, intrygi i bezwzględny, ale też fascynujący prawniczy świat…Syn biznesmena zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Sprawa wydaje się oczywista. Potencjalny winowajca spędza bowiem 10 dni zamknięty w swoim mieszkaniu w towarzystwie ciał zamordowanych osób.Sprawę prowadzi Joanna Chyłka, pracująca dla bezwzględnej, warszawskiej korporacji. Nieprzebierająca w środkach prawniczka, która zrobi wszystko, by odnieść zwycięstwo w batalii sądowej. Pomaga jej młody, zafascynowany przełożoną, aplikant Kordian Oryński. Czy jednak wspólnie zdołają doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału?Tymczasem ich klient zdaje się prowadzić własną grę, której reguły zna tylko on sam. Nie przyznaje się do winy, ale też nie zaprzecza, że jest mordercą.Dwoje prawników zostaje wciągniętych w wir manipulacji, który sięga dalej, niż mogliby przypuszczać.


W zakończeniu swojej książki, Remigiusz Mróz wspomina o mnie. Nie dokładnie, nie z imienia i z nazwiska, ale zwraca się do osób którym drogie jest literalne brzmienie przepisów i dobrze, że to słowo na koniec przeczytałam, bo jeszcze bym się zaczęła czegoś tam czepiać, czym naraziłabym się psycho-fankom, których autor się dorobił. U jednej z nich , miałam wielką przyjemność, książkę ową wygrać. Za co dziękuję!! Trochę się boję czy moje skromne domostwo nie stanie się celem ataków…  Bo pobieżny risercz pozwala zorientować się, że Remigiusz napisał książkę dobrą, która zjednała sobie polską blogosferę książkową. Dodatkowo, podobno, jak ktoś polubił Szackiego Miłoszewskiego, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że Chyłka Mroza, tak go nie oczaruje. Ale; popijemy – zobaczymy, jakby rzekła Joanna.


Skończył studia, złapał Pana Boga za nogi i dostał się na aplikację, ma pracę w drapaczu chmur w samym centrum Warszawy, to więcej niż coś. Wprawdzie, na samym dzień dobry, jakaś jędza zrypała go jak mokre zboże, a później okazało się, że to jego patronka, duchowa matka etc., etc. No, ale dobra, każdy wie, że po studiach, po chwilowym zachłyśnięciu się zdanim ‘łojeju jestem prawnikiem” przychodzi czas na froterowanie podłóg kolanami, bo takie jest życie. Po niezbyt dobrym początku, następuje niewiele lepszy ciąg dalszy. Chyłka dalej jedzie po Kordianie jak po burej suce(wybaczcie słownictwo, ale na tle całej książki, nie brzmi szczególnie wulgarnie), jak każdy dobry duet są konstruowani na zasadzie przeciwieństw. Ona słucha mocnej muzyki, on – w jej opinii babskiego rzępolenia, ona pożera mięcho, on – żywi się jak modelka na diecie. Remigiusz Mróz fantastycznie łączy, mocną kobiecą postać, rodem z serialu Bones, z humorem i prawniczym światem z serialu Suits. Wiadomo, że najbardziej błyskotliwe wymiany ripostami(których nie powstydziły się sam Harvey Specter), znudziłyby, gdyby brakło jakiejś fabuły. Tutaj mamy zwyrodnialca, który obecnie przebywa w areszcie wydobywczym, gdzie trafił w związku z podejrzeniem, zamordowania ze szczególnym okrucieństwem dwójki osób. Różne rzeczy się dzieją i to może nikogo by nie zdziwiło, gdyby nie to, że Piotr L. spędził dziesięć dni z okrutnie zmasakrowanymi zwłokami, zgodnie z ustaleniami, nie miał żadnych związków z ofiarami i po trzecie nie broni się. Nie potwierdza ani winy, ani też jej braku. No, ale kto nie chciałby trafić do celi, na wieki wieków? I gdyby nie tajemnicze naciski by sprawę zostawić, to sprawa interesowałaby tylko gazety, łase na takie sensacje, ale i to krótko… tymczasem pojawiają się nowe niewiadome i gęstnieć zaczyna mgła tajemnic i niedomówień.


Na wstępie zaznaczę – nie cierpię prawa karnego. Pozdrawiam moich wykładowców i ćwiczeniowców, którzy byli fantastycznymi nauczycielami, ale ja naprawdę nie przepadam. Już KPK bardziej przypadło mi do gustu. Jak to z procedurami, rządzi się swoją specyficzną logiką, a jak się je porówna do kobyły zwanej KPC, to już KPK wygląda jak wymarzony dar. Dlaczego o tym wspominam? Ano, ponieważ w książce mamy sporą dawkę wiedzy karnistycznej, całkiem sporą… poczułam się znowu, jak pewnego majowego popołudnia, gdy szłam zdawać egzamin. Nie mogę się ustosunkować, czy autor tłumaczy prawnicze kwestie przystępnie, bo ja jednak to rozumiałam. Jednakże książka, ta nie jest podręcznikiem do KPK, jeśli ktoś czuje głód wiedzy niech już sięgnie po tego Waltosia – chociaż są inne, równie dobre podręczniki(o sporach doktrynalnych autorów poczytnych podręczników, można mówić godzinami, to jak gigatomachia, lepiej nie pchać się na linię ognia).


Mnie interesuje czy książkę czyta się dobrze, czy intryga jest dobrze skonstruowana, czy książka jest zaskakująca, czy też przewidująca jak przemówienia polskich polityków.

Spotkałam się z zarzutem, że odczuć w książce można brak warstwy obyczajowej. Miało to dosyć utrudniać odbiór, więc trochę się obawiałam. Nie odczułam, żadnego braku, ba! Cieszy mnie, że Mróz nie rozpisuje się o bzdurach, żeby naczepać sobie wierszówek. Skupia się na akcji, na relacjach między bohaterami, nad realiami pracy w korpo. Jest wszystko we właściwej ilości, facet umie powiedzieć sobie pass, dlatego ani dialogi nie ciągną się przez dziesiątki stron, nie mamy rozwlekłych dialogów, ani usypiających opisów.


Intryga – mistrzostwo, po przeczytaniu rozwiązania, bałam się, że oto żuchwa wyskoczyła mi ze stawu. Było WOW, cały czas próbowałam rozgryźć zagadkę, głowiłam się, kombinowałam, a tu takie WOW, na miarę Christie. Po poznaniu rozwiązania poczułam się jak otumaniony sanacyjny chłop, no po prostu wow. Intryga, naprawdę bardzo zmyślnie skonstruowana, nie wydumana, ale bardzo zaskakuje.

Kwestię przewidywalności, możemy rozpatrywać na kilku płaszczyznach, do takiej generalnej przewidywalności – czyli ostatecznego rozwiązania(nie chodzi mi o kwestię Żydów), to ustosunkowałam się parę zdań wcześniej.  Tytuł książki, kojarzył mi się jednoznacznie z zielonkawym budynkiem z paremiami na filarach(btw. Mam chyba spaczony gust, znowu czytam zachwyty nad wyglądem tego budynku, ja rozumiem, że autor – będący filigranowej budowy, bez obaw kroczył po tych szklanych podłogach – ja bałam się, że wpadnę, jak do przerębla – a chociaż jestem wielbicielką zieleni, taki wystrój sprawiał, że czułam się jak we wraku zaglonionego Titanica, chociaż te filary z paremiami, bardzo lubiłam). Domyślałam się więc na co będzie położony nacisk i wokół czego będzie krążyła akcja. Nie sądzę, jednak, żeby to odbierało przyjemność czytania.

Bałam się tej książki, nie czytałam recenzji – nie chciałam się zaspojlerować – ale wszędzie roiło się od zachwytów. A ja si bałam, wolę kryminały z prokuratorami – myślałam, o kurczę prawo karne to taka nuda – myślałam, kasacja zieeeeeew – myślałam. A jak zaczęłam czytać… Przedzierałam się przez strony jak lodołamacz przez Morze Barentsa, wciągałam akcję, jak Zordon Gandalfa. Nawet wywody doktrynalne nie były mnie w stanie powstrzymać. Musiałam wiedzieć jak to się skończy.  A później osiągnęłam ten rzadki, cudownie schizofreniczny stan, gdy z jednej strony MUSISZ wiedzieć jaki będzie finał, a z drugiej nie WYOBRAŻASZ sobie, że skończysz tę książkę i już nie będzie NIC.

Remigiusz Mróz napisał wciągający kryminał prawniczy. To nie jest proste, polskie prawo nie jest aż tak spektakularne jak to które oglądacie w serialach prawniczych(chociaż nowelizacja KPK, która weszła w życie 1 lipca, ma sporo zmienić). Remigiusz Mróz napisał bardzo dobry kryminał, wciągający, porywający, z fantastycznymi kreacjami głównych bohaterów, z bardzo dobrą intrygą. Naprawdę jestem pełna podziwu i cóż… czekam na więcej!


15 komentarzy:

  1. Prawo karne to nuda?!?!?! To co powiesz o GiHu?!

    A tak serio - Szacki z Chyłką nie ma szans. ADWOKACI górą!;) :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejjjj no nic nie poradzę :P

      ale starcie Szackiego z Chyłką bym zobaczyła

      Usuń
  2. Ha, success! Podobało się :D! Czy czujesz się już zamrozowana :P?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamrozowana... nie wiem... mam ciekawość następnych jego książek, raczej tak :)

      Usuń
  3. Czyli co, czekasz na ciąg dalszy? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszyscy zachwycają się i "Kasacją" i samym Mrozem, co sprawia, że natychmiast mam ochotę biec do księgarni po jego książki, ale z drugiej strony ten szum mnie też nieco męczy i chyba poczekam sobie jeszcze kilka miesięcy zanim się za powieść zabiorę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znam ten ból, z powodu tego szumu, to miałam diablą ochotę na Kasację, to chciałam wyjechać z dala od tego wszystkiego. ALe było warto przeczytać

      Usuń
    2. Nie wątpię, że warto przeczytać, ale i tak jeszcze trochę poczekam :)

      Usuń
  5. Dla mnie tematyka bardzo fajna i na pewno po tę książkę sięgnę:) Dzięki za poddanie pomysłu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam jakiś czas temu i było to moje pierwsze spotkanie z autorem, na pewno nie ostatnie, świetna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakim cudem umknęła mi ta książka?! Dzięki za ten wpis, sięgnę na 100%

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, że wstawiłaś linka na fanpagu Książkowe kocha nie kocha, bo wczesniej nie czytałam Twojej recenzji. Widzę, że jesteś kolejną zamrozowaną wielbicielką Kasacji i łączę się z Tobą w ekscytacji :) A Zaginięcie jest jeszcze lepsze!

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.