Strony

środa, 19 sierpnia 2015

"Uwięziona w bursztynie" - Diana Gabaldon

Jest rok 1968. Claire Randall powraca wraz z dorosłą córką Brianną do Szkocji. Tu pragnie wyznać prawdę równie zaskakującą, jak wydarzenia, które ją zrodziły: prawdę o starodawnym kręgu kamiennym... o miłości przekraczającej granice czasu... o szkockim wojowniku Jamesie Fraserze...
Ale jest też rok 1745. Claire udaje się do Paryża, aby zapobiec skazanemu na klęskę powstaniu w Szkocji pod wodzą księcia Karola Stuarta. Chce ocalić córkę i mężczyznę, którego kocha...

Mam kilka, a nawet wiele irytujących cech. Na pewno lubię dokańczać zaczęte serie oraz jestem masochistką, dlatego postanowiłam zaryzykować unicestwienie mózgu, aby jednak dokatować Obcą do końca… spokojnie, Ci którzy już chcą pisać wniosek o ubezwłasnowolnienie, nie kupiłam, a dostałam, trzy brakujące tomy – na początek i postanowiłam zmierzyć się z dalszymi losami epickiej sagi o chędożeniu i podróżach w czasie. Tym razem całkowicie na trzeźwo.




Tym razem Claire, która przeniosła się z XX wieku do wieku XVIII, wraz ze swym mężem – drugim, chociaż jeśli chodzi o epoki, pierwszym, a więc… nie wiem, takiej czasowej dezorientacji nie przeżyłam nigdy, bo i nigdy chyba tyle nie wypiłam – więc pomińmy to zagadnienie, wyruszają do Francji. Oczywiście pojechali tam już pod koniec tomu pierwszego, aby Jamie mógł zapomnieć o Randallu, co jest ciężkie, bo Jack to ciacho – kolejna irytująca cecha, moja skłonność do Schwarz charakterów – ale Claire opowiedziała Jamiemu co się stanie, o bitwie, która zdziesiątkuje Szkotów, więc nasi bohaterowie chcą odwrócić losy historii i nie dopuścić do powstania.  Nie jest to proste, gdyż sporo czasu zajmuje im tradycyjnie spółkowania, chociaż Claire jest w ciąży, więc ku mej bezbrzeżnej rozpaczy opisów figlowania jest mniej… ale fani różnych twarzy szarości, w szkockich, czy – tym razem – francuskich plenerach – później autorka nadrabia. Więc(wiem, ze tak się zdania nie zaczyna), bujają się w tej Francji, Claire budzi pożądanie mężczyzn w każdym wieku, zachowuje się jak XX wieczna feministka i ma pretensje, że świat i Jamie tego nie rozumie. No helloł, gościa przerasta zagadnienie depilacji, nie jest więc zbyt postępowy. Kłócą się i godzą(w łóżku oczywiście). Pojawia się słońce moich dni, zaczynają się wspomnienia. W końcu Jamie zmusza Claire do powrotu do XX wieku, a on ma zamiar umrzeć. A!!!! W książce mamy również Claire w XX wieku, która ze swą córką przybywa z Ameryki do Szkocji i szuka informacji o Szkotach z XVIII wieku. Zwraca się z tą prośbą do przybranego syna pastora, który dobrze znał jej męża Franka – jeszcze się nie pogubiliście? Ów młodzian od pierwszego wejrzenia zakochuje się w córce Claire i… poczytajcie… sami.



Zapewne odnieśliście wrażenie, że ślę bezlitosny hejt w stronę Uwięzionej w bursztynie, otóż nie do końca jest to wrażenie słuszne, bowiem ta część nawet mi się podobała i czytało mi się bez bólu, a nawet z niejaką przyjemnością. Gdy pojawia się PEWNA POSTAĆ, przyjemność i radość wzrosła.  Nie mam pojęcia o czym autorka będzie pisała przez kolejne sześć tomów, skoro zgrywa tyle dobrych kart, ale naprawdę nie czytało się źle. Wprawdzie nadal niektóre dialogi mnie po prostu rozwalają, sprawiając, że uderzam głową(miarowo) w ścianę/biurko, ale coraz częściej wybucham śmiechem… chociaż to śmiech przez łzy.

Naprawdę nie było tak źle… obecnie dosłownie katuję Podróżniczkę, zaraz idę na ogród, lub do piwnicy, znaleźć jakąś szczapkę, do zaciskania zębów, ale nie tracę nadziei, że się jednak coś tam rozkręci…

Reasumując drugi tom podobał mi się, nie jest wybitny, ale czytało się nieźle… jak cała seria będzie taką sinusoidą – to przeżyję… Nic idę doczytać Podróżniczkę… to jest wyzwanie.


A i angielski tytuł Dragonfly in amber podoba mi się bardziej, niż polski...

11 komentarzy:

  1. Czytałam całą serię. Niektóre tomy gorsze inne lepsze, ale nie zmienia to faktu, że uwielbiam styl Gabaldon :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to ja od uwielbienia jestem jednak ciut daleko

      Usuń
  2. Kiedyś ją przeczytam. Kiedyś....;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swoim ostatnim wpisem skutecznie odstraszyłaś mnie od tej autorki.
    Podobny masochizm uskuteczniam, nie do całych serii, ale nie potrafię odłożyć zaczętej książki choćby była największym gniotem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tego nie lubię robić, bo co jeśli Ciebie by akurat zachwyciła...

      Usuń
  4. O! To coś dla mnie. Muszę się chyba zaopatrzyć we własny egzemplarz :d

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię książki o przenoszeniu się w czasy historyczne. Nie znałam tej serii. Poszukam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie strasz Kasiek, mam skompletowana cala serie, tylko czasu i samozaparcia brak, aby zaczac czytac sage. Tez tak mam, ze lubie doczytywac serie do konca. O "Podrozniczce" czytalam i az strach sie bac :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.