Strony

wtorek, 8 września 2015

"Karbala" - Piotr Głuchowski, Marcin Górka

Karbala. To się zdarzyło naprawdę. Pierwsza książka o utajnionej wojnie Polaków.Najpierw błędy popełnili politycy, potem generałowie. W efekcie zwykli żołnierze znaleźli się w bagnie. By ocalić życie musieli wznieść się na wyżyny bohaterstwa. Tak bywało w Wietnamie, tak było w somalijskim Mogadiszu i podobnie stało się w irackiej Karbali. Wiosną 2004 roku islamska Armia Mahdiego zaatakowała polskie oddziały w naszej strefie stabilizacyjnej w środkowym Iraku. Generałowie stracili wszystkie kontrolowane dotąd przez Polaków miasta; An-Nadżaf, Al-Kut, Ad-Diwanijję, Al-Hillę i Karbalę, najświętsze miasto szyitów. Musieliśmy oddać koszary, pałace gubernatorskie i siedziby władz – oprócz ratusza w Karbali. Kapitan Grzegorz Kaliciak z kilkudziesięcioosobowym oddziałem przez trzy dni i trzy noce odpierał tam szaleńcze szturmy dziesięciokrotnie liczniejszych przeciwników.Była to największa bitwa Polaków od czasów II wojny światowej. Książka jest relacją uczestników tamtych zdarzeń. Jest też hołdem oddanym odwadze polskich żołnierzy.


Rok 2004 kwiecień, polskie wojska w Iraku, co robiłam wtedy? To prosto nie oglądałam wiadomości, żyłam pierwszą klasą Liceum, bałam się profesor od angielskiego i dostawałam ataku paniki na widok kultowej w mojej szkole profesor od fizyki. Problemy wojny, śmierć były daleko. A przecież każdy wiedział o Iraku o tym, że Amerykanie próbują ustabilizować kraj, a polskie wojsko im pomaga. Oceny tych wydarzeń były różne. Atak na ratusz w Karbalii umknął mojej uwadze, naprawdę. O tym, że coś takiego było, dowiedziałam się dopiero dzięki tej książce. Wiem, wstyd trochę… Rzadko czytam reportaże i staram się jak najrzadziej czytać o wojnach, które się toczą – później nie mogę spać, boję się i przeżywam. Ale reportaże Agory to marka, dlatego oprzeć się nie mogłam.


Punktem wyjścia jest atak na budynek ratusza w Karbali, heroiczna obrona Polaków w obliczu beznadziei, czyli niewielka załoga obrońców wobec wielokrotnie liczniejszych oddziałów atakujących. I chociaż wyczyn Polaków naprawdę budzi podziw, jest taki polski, nawiązujący do najwspanialszych czynów, które wpisały się do księgi sukcesów polskiego oręża, to autorzy nie piszą tylko o tym, to reportaż o żołnierzach z Iraku. Historie, których nie usłyszycie w wiadomościach, nie będziecie mieli odwagi zapytać jeśli spotkacie weterana. To przejmująca historia tych, którzy tam pojechali. Wiedzieli na co się piszą, ktoś powie – nie sądzę, póki się nie przeżyje, to się nie wie. Że pieniądze dobre? Zapytajcie wdowę po żołnierzu, czy te kilka tysięcy, które zgarniał miesięcznie było warte tego co przeżywa.  Nie jest tajemnicą, że na ekrany wchodzi film o tych wydarzeniach- nie wiem czy chcę zobaczyć… trochę się jednak boję… Ale książka – obowiązkowa pozycja do przeczytania!

Wspaniały reportaż, rzeczowy, mocny i wyrazisty. Bez ogólników, bez takiego amerykańskiego patosu, który z amerykańskich filmów kojarzą nam się z wojskiem. To nie streszczenie sentencji dulce et decorum est pro patria mori,to szczera opowieść o wojnie. To historie ludzi. Każdy z nich ma jakąś historię, z jakiegoś powodu poszedł do wojska, ma jakąś rodzinę, ludzi których kocha, swoje problemy, które bledną wobec tego co widzi w Iraku.

Książka jest świetna, podtrzymuję zdanie, że trzeba ją przeczytać, bez względu na zdanie o  słuszności wysyłania Polaków na misje w innych krajach. Wielką zaletą tej książki jest doskonały styl, chociaż momentami czułam się oszołomiona słownictwem branżowym, bo totalnie nie znam się na militariach, a nie chciało mi się każdego googlować. To jednak dla mnie mała wada, w obliczu, naprawdę ważnej i wstrząsającej książki. Mną wstrząsnęła, bo o większości rzeczy nie miałam pojęcia.
Naprawdę polecam.



 

6 komentarzy:

  1. Bardzo chętnie przeczytam, pomimo, ze takich książek nie czytam na co dzień. Za to filmy tego tpyu uwielbiam. No i ma świetną okładkę.

    Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę zaznaczyłam do przeczytania od razu gdy tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach. Teraz po Twojej recenzji upewniłam się w tej decyzji :) Często wojnę traktujemy zbyt ogólnikowo zapominając, że za każdym żołnierzem stoją indywidualne historię, emocje i całe rodziny. Cieszę się, że nie zaznam tu amerykańskiego patosu, który w książkach i filmach niezmiernie mnie irytuje. Pozdrawiam :)
    http://biegiemdoksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wtedy byłam drugim roku studiów i wiedziałam tyle, co usłyszałam w busie, dojeżdżając na uczelnię. A książkę oczywiście chcę poznać.

    OdpowiedzUsuń
  4. z chęcią przeczytam, na film też pójdę, zwłaszcza że został mi polecony przez kogoś kogo cenię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachęciłaś. Tak sobie myślę, że Amerykanie z bitwy podwórkowej potrafią zrobić wielką epicką opowieść (jeśli sfilmowaną, to nominowaną do Oscara), czczą pamięć, a my czasem lub często (bo przecież nie zawsze) z wielkich wydarzeń nie wyciągamy za wiele. Dobrze, że takie książki (a szczególnie reportaże) powstają.

    PS. Ty wtedy byłaś w liceum, ja byłem gdzieś w piątek klasie podstawówki :) Ja mam większy powód do wstydu, bo jeszcze o Pokemonach wtedy myślałem :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno przeczytam książkę oraz pójdę na film. Jestem ciekawa jak to będzie wyglądać.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.