Strony

sobota, 7 listopada 2015

"Barça vs. Real. Wrogowie, którzy nie mogą bez siebie żyć" - Alfredo Relaño [Gran Derbi już się zbliża, niech zaczną się Igrzyska]

Ile to już klasyków? Ile nerwów? Ile włosów wyrwanych, obgryzionych paznokci, łez, śmiechu, szczęścia. Tej euforii, radości, że aż od środka pali, oczy się ślizgają, a reszta jest milczeniem. Kto nie zapłakał po ostatnim gwizdku, z rozpaczą nie zwiesił głowy, kto nie poczuł tego zimnego skurczu serca, gdy piłka omiata siatkę nie tej drużyny, ten nigdy nie poczuje tego cudownego, uskrzydlającego momentu, gdy po ciężkim meczu może wznieść ręce i po prostu być radością. Czucie jest słowem za małym, eufemizmem. Wtedy po prostu jest się szczęściem. Tak mam Rawie trzy dekady na karku a kocham piłkę nożną, przeżywam mecze na równi z własnymi egzaminami.  Klasyk, El Clasico, Gran Derby, Gran Derbi to wydarzenie na skalę światową. Gdy na jednej linii stają adwersarze, dwie najlepsze drużyny, Hiszpanii, świata, piłkarski świat – nie tylko zaprzysięgli fani, wstrzymują oddech, kierują swoje oczy na arenę na której rozpoczynają się igrzyska.
Te igrzyska, już kolejne będą miały miejsce za dwa tygodnie. Nie wiem dlaczego uroiło mi się, że dziś – żyję chyba w innym świecie. Aby się wprawić w ten stan, w te emocje, chociaż wiadomo, że bez Ikera, to będzie bardzo dziwny Klasyk, sięgnęłam po książkę Wrogowie, którzy nie mogą bez siebie żyć, najlepszego sportowego wydawnictwa Sine Qua Non, które nie pierwszy już raz dostarczyło misportowo-książkowych wzruszeń. Jak dobrze, że są!



Real Madryt założony przez Katalończyka. FC Barcelona zawieszona za wygwizdanie hymnu Hiszpanii. Zażarte boje o Alfredo Di Stéfano i Ladislao Kubalę z reżimem generała Franco w tle. Kontrowersyjny transfer Luísa Figo i świński łeb rzucony na Camp Nou. Palec José Mourinho w oku Tito Vilanovy…
Piłkarska rywalizacja pomiędzy Madrytem a Katalonią trwa już ponad 110 lat. Alfredo Relaño postanowił wreszcie dokładnie się jej przyjrzeć. I obalić mity krążące wokół El Clásico.
Jego książka to bezkompromisowa kronika potyczek, które dziś elektryzują cały świat. Opowieść wyjaśniająca fenomen wzajemnej niechęci, ale też niezwykłej symbiozy. Symbiozy, która pozwala obu klubom stawać się jeszcze potężniejszymi.

Autor, wywodzi się z rodziny mieszanej, męska połowa Rodziców jest z Madrytu, żeńska to Katalonia. Jest więc szczególnie predestynowany do opisania tej niezwykłej zależności pomiędzy Realem – moim ukochanym, a Barceloną – do dziś pamiętam jak mój Brat machał mi przed oczami szalikiem i te śpiewy w moim sercu zawsze ona, FC Barcelona. Sięga Ad fontes, do początków obu klubów – ja znam jeno początek Realu z innej genialnej książki o historii Realu, ale dzieje Barcelony nie są dla mnie tak oczywiste. Dzięki tej książce wielu rzeczy dowiedziałam się. Poznałam historię tej rywalizacji. Mecze, których nie miałam prawa pamiętać, legendy, stereotypy, których nie miałam jak zweryfikować. Dzięki autorowi weszłam w te rozgrywki jak nigdy przedtem. Jedno jest pewne, tę tezę forsuje autor od początku, podtrzymana jest też we wstępach polskich wodzów fanklubów(bardzo lubię te polskie wstawki, nadają super indywidualnego charakteru), te kluby nie osiągnęłyby swojej pozycji, bez tej wzajemnej rywalizacji, bez obustronnego napędzania się. Są jak yng i Yang.

To jest piękna książka, będę ją podczytywać wyrywkowo jeszcze długo. Na pewno, przez najbliższe dwa tygodnie. Nie jestem wielką fanką książek sportowych, czytam tylko te których bohaterowie  mnie interesują, ta na pewno wejdzie do kanonu ulubionych. Jest dobrze napisana, zawiera ogrom ciekawie podanych informacji. Jest świetnym kompendium, bardzo aktualnym. Wzbogacona zdjęciami, daje nam lepiej poczuć to, co czytamy.

Nie wiem jak zachęcać do tej książki, bo jednak nie każdy jest fanem piłki – a wiele traci. Naprawdę… jedne z najpiękniejszych chwil mojego życia to te, które spędziłam na trybunach, obok moich Ukochanych, wśród przyjaciół, pamiętam taką chwilę, gdy na okolicznych drzewach wisiały krople po deszczu, murawa pachniała, a w tych kroplach błyszczało słońce chylące się ku zachodowi, moja drużyna wygrywała a ja czułam taki wszechogarniającą radość. Szczęście. A dlatego, że wcześniej losy meczu nie były takie pewne, oj ciężko nam ta wygrana wtedy przyszła. Ale jak cieszyła. To czuję gdy oglądam Gran Derbi, chociaż bywa, że łzy padają jak grochy. A jak moi koledzy to wyśmiewali. Ciężko szło się na uczelnię po przegranym Klasyku, ale za to jak wspaniale było, dzień po pasillo – wyjaśnię. Otóż, tradycją jest, że w Primiera Division, gdy drużyna matematycznie zdobędzie mistrzostwo(czyli ma tyle punktów, że nikt jej nie dogoni nawet gdyby nr 2 wygrał wszystkie mecze, a nr 1 wszystkie przegrał), to przed tymi pozostałymi do końca sezonu meczami, przeciwnik tworzy szpaler(pasillo), którym przechodzi nowy mistrz a przeciwnik go oklaskuje. Byłam na drugim roku, gdy takie coś miało miejsce(gracze Barcelony jeszcze z Eto i Rijkaardem nieładnie się zachowali), prawie zawaliłam prawo karne. Ależ to była radość.

Mam nadzieję, że nadchodzący Klasyk również będzie emocjonujący.
Pamiętajcie:
Są ludzie‚ którzy uważają‚ że futbol to sprawa życia i śmierci. Jestem takim podejściem rozczarowany. Futbol jest dużo ważniejszy. Bill Shankly

A drugi puentujący świetnie cytat:

Powiedzieć‚ że ci ludzie wydają swoje szylingi, by popatrzeć na 22 najemników kopiących piłkę‚ to jak powiedzieć, że skrzypce to drewno i struna‚ a Hamlet to mnóstwo papieru i atrament. J.B. Priestley‚ pisarz

6 komentarzy:

  1. Także dopiero co recenzowałam tę książkę i mam podobne zdanie, co ty. Książka idealna dla kibiców najlepszych klubów świata.
    Eh, te el clasico będzie inne przede wszystkim dlatego, że Messi, według dotychczasowych informacji, nie wydobrzeje jeszcze... Ale i tak nie mogę się doczekać;) Visca el Barca ;P
    Pozdrawiam!
    pokoleniezaczytanych.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po przeciwnej stronie barykady, ale w jednych nerwach ;)

      Usuń
  2. No i wreszcie mam pomysł na urodzinowy prezent dla Ukochanego, dzięki :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten ostatni cytat bardzo mi się podoba! Muszę go zapamiętać i używać jako kontrargument na te idiotyczne komentarze, że jak można przez 90 min gapić się na 22 biegających facetów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ludzie głupio to spłycają, jak można nie dostrzegać w tym: PIĘKNA

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.