Strony

sobota, 28 listopada 2015

"Tchnienie śniegu i popiołu" - Diana Gabaldon [poczytajcie sami]

Już szósty tom, a przecież jeszcze nie minęło pół roku od kiedy zaczęła się moja przygoda z Dianą Gabaldon. Jeszcze dwa tomy i będzie koniec. Nie przypuszczałam, że doczytam do tego momentu, a jednak wewnętrzny imperatyw i jednak taka zwykła, ludzka ciekawość były silniejsze niż wszystko. Teraz oczywiście będę oczekiwała dwóch ostatnich części. Chociaż to opasłe tomiszcza, zagrażają moim regałom oraz integralności mojej czaszki. Ale co tam czaszka, ciekawa jestem jak to się skończy.



Jest rok 1772, przeddzień rewolucji amerykańskiej. Gubernator potrzebuje kogoś, kto zjednoczy pogranicze, uspokoi Indian i osadników. Jedyną osobą mogącą tego dokonać jest Jamie Fraser. Ale Jamie wie, że kraj czekają trudne i krwawe zmiany, o czym ostrzegła go Claire. Jednak najbardziej niepokoi Jamiego wiadomość z gazety, która ukaże się w 1776 roku. Jest tam wzmianka o pożarze jego domu i tragicznej śmierci rodziny Jamiego...

Kontynuacja opowieści o Claire, która przenosi się w czasie i odnajduje tam swoją wielką miłość, Jamiego, buntowniczego Szkota, który jak się zdaje ma talent do przyciągania kłopotów. Gdy już się wydawało, że osiedlili się w Nowym Świecie i znajdą nowe życie, zapominając o okropnościach z kontynentu to zaczyna wisieć nad nimi niczym miecz Damoklesa widmo wojny o niepodległość, wiadomo, że ich nie ominie. Oczywiście problemy w Ameryce są  i to liczne, niewolnictwo, rdzenni mieszkańcy. Lata mijają a Claire i Jamie wciąż się kochają, także ich córka  wiedzie dobre, pełne miłości życie, chociaż również i jej domostwa nie omijają problemy.

Kto by pomyślał, tyle tomów, a autorce wciąż nie skończyły się pomysły, to prawie jak z naszymi politykami, tyle lat toczy się ta zabawa, a  jednak wciąż nas zaskakuje. To podobnie jest z autorką. Z każdym tomem może się wydawać, że no już nic nowego nie będzie, no jakie emocje? Po tylu tomach, pal sześć liczbę tomów, ale liczba stron, to robi wrażenie! A jednak autorka wyobraźnię ma płodną i na brak pomysłów nie może narzekać. Jej wykształcenie biologiczne wciąż daje nam o sobie znać, nie tylko drobiazgowymi opisami roślin, ale również, jak to w tej serii, licznymi opisami życia w alkowie.  Ja nadal uważam, że mogłoby być tego mniej, że nie wspomnę o tym, że dialogi bohaterów, podczas wspomnianych scen są, delikatnie mówiąc, lekko plastikowe.

No tak, więc co sądzę o tym tomie? Ano nie jestem źle nastawiona. Książka jest dynamiczna, dzieje się wiele, akcja gna. Podoba mi się to jak autorka wplata wydarzenia historyczne, prawdziwą historię Ameryki do życia bohaterów. Bardzo podoba mi się, wyłączywszy sceny łóżkowe, relacja Jamie-Claire, pełna miłości, czułości, taka prawdziwa opoka. Romantyczne piękno. Coś wspaniałego.

Zakończenie książki, budzi moją wielką ciekawość. Tym niecierpliwiej czekam na kolejne dwa tomy. Ciekawa jestem, jaki ta historia będzie miała finał. Czy takie historie powinny mieć finał?
Z uwag jakie mam prócz owych scen miłosnych i dialogów podczas nich… to drażni mnie słynna już Angliszka, o Angielczykach nie wspomnę. Ta Angliszka leży mi na wątrobie już od jakiegoś czasu, kojarzy mi się z liszajem i ewidentnie gryzie mnie w uszy.  Ale wyłączywszy te zarzuty to ja już się nawet nie czepiam.
Wiem, że fani tej serii i tak capną tę książkę, ostrzegam jednak jest solidna… dobrze, że ta seria nie wydawana była w twardych oprawach, bo byłaby śmiercionośna.

Książka recenzowana dla portalu:

8 komentarzy:

  1. Widzisz Kasiek, dlatego ja czytałam tę serię po angielsku, bo i na pierwszy tom trafiłam po angielsku, ale i ze względu na polskie tłumaczenie... Bo m. in. nie mogłam znieść tej Angliszki... Myślę że plastikowe dialogi łóżkowe to pewnie też wina tłumacza, bo z niczym takim się nie spotkałam ja sama... Widzę, że z tomu na tom podoba Ci się coraz bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś kolejną osobą, która mówi, że po angielsku jest to zgrabniejsze, no już się nie przekonam bo mam za wiele książek do czytania w oryginale, na emeryturze ;)

      Usuń
  2. Idziesz jak burza z tą serią, ja zatrzymałam się na planowaniu kupna pierwszej części :P Ale rany, cóż to jest ta "Angliszka", mnie się to określenie kojarzy z jakąś jaszczurką albo czymś równie paskudnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo chcę już mieć za sobą :P :P

      W sumie o Polce na upartego można Laszka napisać, od Lacha :P

      Usuń
    2. No każda motywacja w sumie dobra :D

      Hehe, no niby można, ale jakoś ani Angliszka, ani Laszka mi nie pasują :P

      Usuń
    3. Może to ma jakiś sens w angielskim tekście, ale w polskim niezbyt

      Usuń
  3. Nie intryguje mnie ta powieść, ale zakładka w bannerze Twojego bloga jest przepiękna. Ten wzór jest fantastyczny! :)

    Pozdrawiam,
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Zakładka z matrasa ;)

      I proszę o czytanie regulaminu - następnym razem - komentarz z linkiem wylatuje ;)

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.