Strony

czwartek, 31 grudnia 2015

"Dziwne losy Jane Eyre" - Charlotte Brontë

Nie chciałam kończyć roku tekstem o męczącej książce. Polityka już wystarczająco męczy, więc zakończyłam podczytywanie jednej z mojej ukochanej książki. Klasyka zawsze jest dobra, a na urodziny dostałam Dziwne losy Jane Eyre, nowe wydanie, z angielskiego ogrodu. Dwa lata temu opowiadałam o innym wydaniu, w sumie to już mam ze trzy, albo i cztery i zakładamy, że to koniec : P Podczytywałam ją miesiąc, równo. Nie chciałam się spieszyć, do jedzenia, kawy, resetu była idealna. Moim zdaniem ta opowieść jest po prostu piękna. Najlepsza, jaka wyszła spod pióra sióstr Bronte, bo moje zdanie o Wichrowych wzgórzach znacie : P Chociaż im jestem starsza tym pan Rochester mnie wnerwia, ale St. John jest jeszcze bardziej drażniący.







Dziwne losy Jane Eyre ukazały się po raz pierwszy w październiku 1847 roku i stały się wielkim sukcesem wydawniczym. Powieść, zaliczana do szczytowych osiągnięć literackich epoki wiktoriańskiej, harmonijnie łączy melodramatyczną fabułę z wnikliwą obserwacją psychologiczną oraz nastrojem tajemnicy i grozy.Osierocona dziewczyna podejmuje pracę nauczycielki w posiadłości Edwarda Fairfaxa Rochestera. Zostaje jego narzeczoną, ale Rochester ukrywa przed światem ponury sekret.Charlotte Brontë opowiada o wielkim uczuciu, które połączyło ludzi z różnych, tak odległych od siebie sfer – w świecie, gdzie konwenanse stanowiły o towarzyskim „być albo nie być”.

Jane Eyre jest sierotą, wychowywana przez wujenkę, nie głoduje, ale nie ma szans, aby miejsce w którym wzrasta nazwać domem, a swoich jedynych krewnych – bliskimi. Wiedzie żywot dziecka opuszczonego. Jej sytuację ratuje, chociaż pozornie wydaje się, że przeciwnie, wyjazd do szkoły dobroczynnej. Prowadzi ją stary bigot, sknera, który oszczędza na jedzeniu, na opale, w skutek czego uczennice dziesiątkuje tyfus. To jednak tam, Jane odkrywa miłość i pociąg do wiedzy, to umiejętności tam zdobyte, predestynują ją do objęcia posady guwernantki w Thorfield Hall. Zająć się ma tam, wychowanicą mitycznego pana Rochestera, który rzadko bywa w domu, zwykle jeździ po świecie. Jane wiedzie w końcu błogie życie… jest młoda, nie zaznała miłości, nie czuła zazdrości, do szczęścia wystarczy jej syty posiłek i ciepło kominka. Gdy pan Rochester w końcu zjawia się w domu, Jane prędko czuje do niego coś więcej, czy to szczery poryw, czy to po prostu pierwsze przywiązanie? Wychodzi na to, że to pierwsze. Niestety Jane zdaje sobie sprawę, że pan na Thorfield jest świetną partią i wybierze raczej damę z dobrego rodu. W dworze zaczynają dziać się dziwne rzeczy… jakby nad starym dworem krążył jakiś duch.

Ta powieść od lat mnie wzrusza. Nowe wydanie było pretekstem do powtórki, no i muszę być szczera, ta szata graficzna podbija moje serce. Nie mogłam sobie wyobrazić, że braknie mi tej powieści. Chociaż tak jak już pisałam, na pewne sprawy wciąż patrzę inaczej. Nie umiem tak łatwo wybaczyć Rochesterowi, nie umiem tego puścić w niepamięć, Jane jest lepszą osobą niż ja, bo mu tego nie wypomina, ja zaserwowałabym porządnego FOCHA z popisowym o nic mi nie chodzi. Przecież mówię, że nic się nie stało.



W tej powieści jest spokój, przesycony duchowością, troską i silny dobry charakter. Podziwiam Jane, nie wiem, czy miałabym taki hart ducha, żeby opuścić mężczyznę którego tak kocham i odejść. Nie wiem. I chociaż zawsze mam świadomość zbliżającego się końca szczęścia Jane, to ciągle mam nadzieję, no właśnie, czy można mieć nadzieję, wiedząc jaki niecny plan ma pan Rochester. A może miłość rozgrzesza wszystko? Nie wiem, ode mnie dostałby po pysku!


Tylko, że gdy czytam zakończenie jest mi tak błogo i tak dobrze i mam wiarę w happy end! Może złamię sylwestrowo-noworoczny zwyczaj i zamiast Władcy pierścieni nie puszczę sobie serialu o Jane.

9 komentarzy:

  1. Od 1 stycznia Wyzwanie biblioteczne, prowadzone do tej pory przez Martę Kor, będzie pod moimi skrzydłami. Już teraz zapraszam do zapoznania się z zasadami Wyzwania - http://monweg.blog.onet.pl/wyzwanie-biblioteczne/, jak również zapraszam gorąco do uczestnictwa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie książki z cyklu "Angielski ogród" urzekły mnie szatą graficzną. Do tej pory mam jedynie trzy, ale zamierzam się niebawem zaopatrzyć w kolejne ;)
    "Dziwnych losów Jane Eyre" jeszcze nie czytałam, ale koleżanka zachwycała się książką. Jestem ciekawa pana Rochestera ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, uwielbiam "Angielski ogród".

    OdpowiedzUsuń
  4. O, a ja właśnie kończę Wichrowe wzgórza - i w sumie przychylam sie do Twojej opinii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już kolejnego podejścia do tej książki raczej nie zrobię :/

      Usuń
  5. Chyba w końcu przeczytam :)
    A ja od kilkunastu lat mam noworoczny zwyczaj oglądania "Amadeusza". Tego arcydziełka nie przebije nawet "Władca Pierścieni" :D

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.