Strony

niedziela, 17 stycznia 2016

"Dziwna myśl w mej głowie" - Orhan Pamuk [Istambuł oczami sprzedawcy buzy]

Orhana Pamuka nie trzeba przedstawiać ludziom czytającym książki. No może tym młodszym jednak trzeba, bo kilka już lat minęło od kiedy turecki pisarz dostał Nobla i niektórzy mogli być wtedy za młodzi na emocjonowanie się takimi nagrodami. A był czas, gdy Nazywam się Czerwień było tak modne… no cóż wszystko przemija. I właśnie o tym opowiada nam Pamuk. Kiedyś zarywałam noce dla Nazywam się Czerwień nie uczyłam się, tylko czytałam, ciekawa byłam czy Dziwna myśl w mej głowie zaangażuje mnie tak samo. Zwłaszcza, że książka wpadła również w oczy Matecznikowi, aby uniknąć walki, trzeba było się spieszyć.


Po 5 latach pisarskiego milczenia Orhan Pamuk powraca ze wspaniałą epicką opowieścią (700 stron!) o Stambule i jego mieszkańcach, ich miłościach, troskach i marzeniach. Uczta dla tych, którzy kochają dobrą literaturę i zatęsknili za dziełami tureckiego noblisty.Uliczny handlarz, wędrujący w zimowe wieczory po nędznych, zaniedbanych ulicach Stambułu, to rzadkość. Mevlut Karataş jest jednym z ostatnich i coraz mniej mieszkańców miasta otwiera okna i drzwi na jego rzewne zawołanie: „Buzaa!” Za dnia ima się rozmaitych dorywczych prac: sprzedaży jogurtu, pilawu albo kelnerowania, za to nocą bierze wózek z butlami tradycyjnego tureckiego napoju, a nogi same niosą go przed siebie. Buza jest spuścizną po przodkach, przypomina ludziom o dawnych czasach i Mevlut nie wyobraża sobie życia bez niej, bez żartów z klientami i bez Stambułu, jego krętych uliczek, zakamarków, dzielnic, które zna jak własną kieszeń. Te długie wędrówki czynią Mevluta szczęśliwym, jednakże nie pozwalają zabezpieczyć bytu jego rodziny. A tę biedny Mevlut kocha ponad wszystko. Ma dwie śliczne córeczki i żonę Rayihę, którą poślubił wskutek pomyłki, porywając z małej wioski w Konyi nie tę dziewczynę, którą zamierzał...Dziwna myśl w mej głowie to historia wielopokoleniowej rodziny przybyłej do Stambułu z biednej wsi na prowincji, a zarazem drobiazgowa kronika życia w mieście nad Bosforem w latach 1969–2012. Wraz z Mevlutem, jego ojcem, wujostwem, kuzynami i pozostałymi członkami stopniowo powiększającej się rodziny obserwujemy Stambuł na przestrzeni kilku dziesięcioleci i jesteśmy świadkami fascynujących przemian, jakim podlegała metropolia. Śledzimy następujące po sobie pucze wojskowe, zamachy bombowe w redakcjach gazet, korupcję urzędników, przemiany obyczajowe, plotki, marzenia i lęki, którymi żyją stambulczycy i widzimy, jak w miejscu dawnych gecekondu, prowizorycznych chatek wzniesionych przez ubogich imigrantów bez pozwoleń budowlanych na bezprawnie zasiedlonych działkach wyrastają wielkie wieżowce, a szerokie aleje wypierają stare kamienice. Miasto umiera i odradza się, a żyjący w nim ludzie wypełniają je swoimi opowieściami – o nieodwzajemnionych miłościach, aranżowanych małżeństwach, rodzinach, które raz są szczęśliwe, a raz nie, marzeniach o lepszym życiu, przyjaźni i nienawiści.

Mevlut przybywa do Stambułu ze swoim ojcem. Ma marzenia, chce sięgnąć gwiazd. Ojciec w synu lokuje również swoje aspiracje. Obaj przemierzają ulice miasta sprzedając jogurt buzę. Ale chłopca wciąga miasto, mniej chce mu się uczyć, marzy mu się bogactwo, wspaniałe filmowe życie. Szkołą schodzi na drugi plan, pojawia się polityka, hazard i wszystko co kusi dorastających chłopców, niezależnie od szerokości geograficznej i kultury w jakiej są wychowani. Od 1969 do 2012 roku, towarzyszymy Mevlutowi w wędrówce po mieście i w tej przez życie. Jesteśmy przy nim gdy się zakochuje, gdy porywa dziewczynę, gdy rodzą się jego dzieci, gdy ponosi klęskę, gdy za wszelką cenę chce kontynuować tradycję sprzedawania buzy, pomimo napadu, szczekających psów, pojawienia się butelkowanej buzy i spadku popytu. Wędrując po ulicach miasta obserwujemy nie tylko zmieniające się miasto, ale zmieniający się cały świat, ludzi, którzy prędko do zmian się dostosowują i często odrzucają nawet najświętsze zasady. Dla Mevluta, takim konstansem ma być melancholijny głos wołający: buuu-zaaa. Bo to głos sprzedawcy sprzedaje buzę.


Na początku trochę się przestraszyłam, bo tak między bogiem a prawdą, odzwyczaiłam się nieco od takich niespiesznych powieści – rzek. Dopóki się nie wczytałam, nie dałam porwać stylowi Pamuka, cudownie niespiesznemu, to bałam się, że to będzie długa i nielekka lektura(nie tylko w dosłownym sensie).  W końcu jednak złapałam wiatr w żagle i dałam się porwać tej nieśpiesznej – acz dynamicznej opowieści.

Nie wiem czy to kwestia tego, że sama mam ostatnio melancholijny nastrój, czy po prostu Pamuk tak napisał tę książkę, ale w moim odczuciu sączy się z niej przejmujący smutek, melancholia. Okropnie mi żal Mevluta, który wcale dobrze nie wychodzi na lojalności, wierności zasadom, prostolinijności. Tak naprawdę do góry idą ci, który walczą, bez oglądania się na innych i na przyzwoitość, ci którzy zasady mają są tak naprawdę leszczami, którzy owszem będą mogli spojrzeć sobie w twarz, pod warunkiem, że stać ich będzie na lustro. Taki odwieczny dylemat.  Bo ten biedny Mevluta ma tak pod górkę, a jednak toczy ten swój kamyk z godnością i nie da się nie darzyć go sympatią, jak też i szacunkiem.

Powiem Wam, że marzy mi się kiedyś wizyta w Istambule, to takie miasto symbol, Pamuk zna miasto doskonale, więc niemalże widziałam światło odbijające się w wodach Złotego Rogu, czułam kwaśny zapach buzy, słyszałam ten gwar. Pokazuje przemiany polityczne, ich wpływ na życie mieszkańców. Ten Istambuł traci trochę tej bajkowości bizantyjsko-sułtańskiej, staję się taki zwykły a dzięki temu, jeszcze bardziej magiczny.


To jest naprawdę świetna i ciekawa książka, której nie chciałam kończyć, niestety najlepsze książki najszybciej się kończą. Ja będę chciała sięgnąć po inne powieści Pamuka, bo dzięki tej książce przypomniałam sobie jak świetnie pisze!

10 komentarzy:

  1. Nie czytałam żadnej powieści autora, ale chyba powinnam zacząć się nad tym zastanawiać, czy nie mam obowiązku nadrobić. Jakoś nieszczególnie mnie akurat ta lektura zainteresowała, ale poszukam innych . ;)

    Pozdrawiam,
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto nadrobić. Moje dwa spotkania z Pamukiem - nadzwyczaj udane.

      Proszę Cię jeszcze raz o niewklejanie linka ;)

      Usuń
  2. Mam w biblioteczce prawie wszystkie powieści Pamuka, ale żadnej nie czytałam, bo... nie mam pojęcia od której zacząć :)

    Zarywanie nocy dla "Nazywam się Czerwień" bardzo mnie zaintrygowało, ale może lepiej zacząć od jego pierwszej powieści ("Cevdet Bej i synowie")? Albo od jakiejś słabiej ocenianej ("Biały zamek")? Albo od tego osławionego "Śniegu"? No nie wiem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach pamiętam jak na czwartym roku mnie ta książka porwała. Mam na półce jeszcze dwie. Może kiedyś zbiorę resztę?

      Usuń
  3. Cieszę się, że lektura najnowszej kego książki sprawiła, że sięgniesz po inne. Uwielbiam Pamuka.
    Stambuł czytałaś?

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. O to musisz koniecznie przeczytać. Genialnie oddana atmosfera Stambułu. Polecam.

      Usuń
  5. Narazie nie czytałam żadnej z książek tego autora. Za każdym razem gdy jestem w bibliotece jego książki są na półce wśród tych polecanych. Może kiedyś się skuszę. A książka ma chyba nastrój pasujący do zimowej pory :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę polecam spróbować :)

      Na pewno okładka pasuje do śniegu, a i melancholijny nastrój :)

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.