Strony

sobota, 20 lutego 2016

"To się da" - Anna Sakowicz [jest już za późno, nie jest za późno]

Boli mnie głowa. Nie wiem czy to wina szalejących wichur, które od wielu lat nawiedzają moją okolicę o tej porze roku, czy to raczej należy mieć żal do autora książki historycznej, w której wprost roi się od błędów. Po tym jak przykleiłam na marginesie, kolejną naklejkę o groźnie czerwonej brawie, wyrżnąwszy uprzednio głową w biurko, uznałam, że pora na przerwę. Powieść obyczajowa. Tego mi trzeba. A później zjem budyń. Do polskich obyczajówek bardziej niż elegancka herbata pasuje mi budyń, albo kisiel. Koc i grube skarpety. Rozklejam się jak tanie buty w trakcie roztopów. Chociaż boso to nie biegałam.



Joanna w trakcie rocznego urlopu dla poratowania zdrowia mieszka na Kociewiu i opiekuje się ciocią Zofią, energiczną starszą panią. Nowe miejsce staje się szansą na pozytywne życiowe zmiany. Wraz z córką Lusią wikła się w historię z przeszłości i próbuje odnaleźć tajemniczego Henryka z młodości cioci Zosi. Nastolatka wierzy, że miłość może przetrwać kilkadziesiąt lat. Czy faktycznie jest to możliwe?
Autorka stawia główną bohaterkę przed ważnymi decyzjami życiowymi. Każe jej wybierać pomiędzy stabilizacją zawodową a namiętnością, utartymi schematami a porywami serca. Ponadto zmusza ją do walki o nadzieję dla chorej na białaczkę Szpilki.
To się da! jest powieścią napisaną z dużym poczuciem humoru. Anna Sakowicz rozśmiesza, wzrusza, ale i pobudza do refleksji, dając Czytelnikowi sporą dawkę pozytywnej energii. Książka jest kontynuacją Złodziejki marzeń, ale można ją czytać bez znajomości pierwszego tomu.
Losy głównych bohaterów będzie można śledzić w kolejnej powieści Anny Sakowicz, która zamknie cykl o Joannie i jej rodzinie na Kociewiu.

To się da to kontynuacja powieści Złodziejka marzeń, autorka kontynuuje opowieść o Joannie, rozwódce z nastoletnią córką. Joanna która robi sobie przerwę w pracy nauczycielskiej i przez matkę zostaje zagoniona do opieki nad starszą ciotką, która bynajmniej opieki nie potrzebuje, zaczyna nowe życie w malowniczym regionie północnej Polski. Nie udaje się plan mamusi, aby wyswatać Joannę z sąsiadem pięknym jak Adonis, ale jednak gejem, ale miłość i tak kobietę znajduje. Tylko, że Joanna nie jest nastoletnią dzierlatką. W miłość bez końca, zwyciężającą przeszkody może wierzyć jej nastoletnia córka. Joanna miała męża, a teraz jest sama, wie doskonale jak łatwo rozpadają się związki. Te które miały być wieczne, rozpadają się tak jakby najszybciej. A jednak Joanna, szuka ciągle swojej ścieżki, bo nie jest powiedziane, że mając lat czterdzieści, trzeba iść już wydeptanym traktem wszędy są drogi proste, lecz i manowce są wszędy, oto chodzi jedynie, by naprzód wciąż iść śmiało. Joanna idzie, śmiało, niesie pomoc, angażuje się na miarę swoich możliwości. Pokazuje, że każdy z nas może być kamyczkiem, który poruszy lawinę zmiatającą beznadzieję.

Bardzo podoba mi się styl autorki, jest normalny. Nie sztucznie napuszony, autorka nie wertuje słownika wyrazów trudnych, by najprostsze stwierdzenie zapisać w barokowy sposób. Dzięki temu książka skupia się na tym co się dzieje, nie ma przerostu formy nad treścią, a czytając możemy po prostu odpocząć. Żyć zastępczo czyimś życiem. Czasami tego nam tak bardzo trzeba... Trzeba nam uwierzyć, że jeśli odważymy się na pierwszy krok, nasze życie może się zmienić, bo te ograniczenia, jarzma, są w nas z przyzwyczajenia, które jest naszą drugą naturą(consuetudo altera natura est) i tkwimy w tym ze strachu i z jakiejś masochistycznej wygody. Bo przecież, może być gorzej, więc lepiej już nic nie zmieniać. A przecież może być lepiej. Lepiej to nie znaczy, bez trosk, idealnie. Nie na tym świecie, ale inaczej. I chociaż zwykle takie książki o zmianach w średnim wieku, raczej mnie nie zachwycają, ta przypadła mi do gustu. Może przez to  jo, pamiętam jak koleżanka w LO przyjechała z wakacji zarażona tym wyrażeniem… obudziła się we mnie znowu nostalgia.

Polecam. Warto czytać polskich autorów!!!


Pierwotnie tekst opublikowany na portalu

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Może będziesz miała lepszy czas na takie książki :)

      Usuń
  2. Do mnie również trafiła Anna Sakowicz poprzez swój indywidualny styl. Doceniam ją w morzu innych powieści obyczajowych! To "JO" bardzo mi się podoba. Moja kuzynka od lat mieszkająca w Toruniu przywoziła to powiedzenie do nas,do Wielkopolski, widocznie ktoś je przywiózł wcześniej do Torunia i tak sobie funkcjonuje i ma się dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie moja znajoma z Torunia też przyniosła to powiedzonko ;)

      Usuń
  3. Przeczytałam :złodziejkę" i nie mogę doczekać się, aż dorwę drugą część

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.