Strony

czwartek, 21 lipca 2016

"Dom Rothschildów. Prorocy finansów 1798-1848" - Niall Ferguson

Na tę książkę miałam ochotę od dnia jej premiery. Apetycznie wyglądający czerwony tom, kusił apetyczną objętością. A tematyka, no cóż, o Rothschildach słyszałam, ich nazwisko przewijało się, często w różnych kontekstach. Książka, pokaźnych rozmiarów, a i tak to tylko pierwszy tom. Pozycja nieco hermetyczna, bo tematyka specyficzna. Akurat ja lubię i bankowe i wekslowe wątki, mam do nich sentyment z czasów studiów, przez życzliwych nazywany dziwactwem, przez złośliwych niezdrowymi skłonnościami. Sądzę, jednak, że nie trzeba być obsesjonatem, by docenić, talent pisarski Nialla Fergusona.







Rotszyldowie to najbardziej wpływowa rodzina najnowszej historii. Potężni bankierzy i przemysłowcy żydowskiego pochodzenia, którzy trzęśli dziewiętnasto- i dwudziestowiecznym światem, znacząco wpływając na historię całych państw. A wszystko zaczęło się od jednego lombardu założonego w połowie XVIII wieku we frankfurckiej kamienicy z czerwonym szyldem. Dom Rothschildów Nialla Fergusona są bestsellerową biografią ujawniającą tajemnice rodu i jego wielkiego sukcesu. Ukazujący się właśnie w Polsce pierwszy tom Domu Rothschildów trafił na listę dziesięciu najlepszych książek roku "Business Week". Jest to również opowieść o świecie XIX i XX wieku: o gospodarce, kulturze, ewolucji wielkiej finansjery i znaczeniu tych przemian dla naszego współczesnego życia. Fergusonowi udało się nie tylko błyskotliwie opisać losy tego wielkiego rodu, zdołał również zajrzeć za kulisy ekonomicznych, politycznych i militarnych rozgrywek dziewiętnastowiecznej Europy. - "Publishers Weekly" Fascynującą historię Rotszyldów opowiadano już wiele razy, ale jeszcze nigdy tak przekonująco i szczegółowo. - "New York Times"

Historia rodziny Rothschildów, Żydów, finansowej rodziny królewskiej Europy. Zaczyna się to wszystko w mieście królewskim, we Frankfurcie, gdzie wraca twórca potęgi Rothschildów(a mogli mieć nazwisko zgoła inne, bo to oznacza Czerwona tarcza, a wystarczyło, nazwać się od innego budynku, co nie było niemożliwe). Frankfurt jest miastem dosyć antysemickim, przyjezdnych wita antysemicki sztych, a sami Żydzi gnieżdżą się w urągającej ludzkiej godności przestrzeni. Mayer Amschel Rothschild wraca do rodzinnego Frankfurtu z Hanoweru, gdzie zdobywał doświadczenie i zaczyna robić poważne interesy. Takim punktem kluczowym jest chwila gdy zaczyna robić transakcje z dziedzicznym władcą Hesji i staje się dworskim bankierem. Już we wstępie dowiemy się, że dziura budżetowa to nie jest współczesny tylko problem, władcy zadłużali się i wcale nie byli traktowani w uprzywilejowany sposób. Płodny bardzo związek Mayera Rotschilda dał początek dynastii finansowej, która oparła się na rodowej lojalności, nie dopuszczano do interesu nikogo z zewnątrz, dlatego naturalną konsekwencją było wzorowanie się chociażby na austriackich Habsburgach i zawieranie małżeństw w obrębie własnej rodziny. Rodzina Rotschildów, intrygowała i inspirowała, powstawały o niej sztuki, a sami członkowie tego rodu chętnie obejmowali mecenatem artystów swojej epoki. To naprawdę nie jest książka tylko o finansach.

Ta książka opowiada o fascynujących ludziach, którzy wybrali sobie niełatwą branżę i sprawowali rządy żelaznej ręki, oparte na lojalności i tradycyjnych wartościach. Nie brak dramatycznych wydarzeń, tragedii, ale autor skupia się na zawodowej działalności rodziny, więc ci, którzy chcieliby poznać prywatne tajemnice, mogą czuć się niedopieszczeni. Ja byłam całkowicie usatysfakcjonowana, chociaż na pewno nie jest to lektura na raz, a raczej książka nad którą trzeba spędzić więcej czasu. Może mniej czytać ją po kolei, strona po stronie, a może spróbować skakać po fragmentach i tak dochodzić do całości.
Niewątpliwie dużą zasługę, za to, że książkę czyta się tak dobrze, należy przypisać polskim tłumaczom, bo czyta się to jak powieść z epoki, język jest bardzo fajnie dopasowany do tematyki i do czasu, który dotyczy, ale bynajmniej nie archaiczny, sądzę, że takie tłumaczenie łatwo byłoby zepsuć i cieszę się, że tak się nie stało.


Będę wypatrywać kolejnego tomu, a w międzyczasie podczytywać sobie chociaż po fragmentach. Znowu i znowu. 


Książka do kupienia w księgarni Book Master

8 komentarzy:

  1. Chciałabym ją przeczytać, mam nadzieję, że pojawi się w naszej biblio

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz niesamowite tempo czytania, nawet tenis nie przeszkadza :)
    Mój mąż był książką zachwycony. Ja jeszcze nie czytałam, ale planuję. Ciekawe, kiedy będzie 2. tom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tak mi idzie ten tenis. Że muszę szukać zapomnienia w lekturze

      Usuń
    2. :) mnie tenis idzie tak samo, więc przerzuciłam się na squasha :)
      Ps. czy ty w tym roku nie wybierasz sie do Wiednia? Jest 100. rocznica śmierci Frania...sporo wystaw okolicznościowych, udostępnionych do zwiedzania miejsc, które są z Franiem związane, a normalnie zamknięte :) cale miasto obwieszone Franiem (no powiedzmy Stare Miasto:) ).

      Usuń
  3. Tłumacze dziękują i informują, że drugi tom jest przetłumaczony i zredagowany, w księgarniach zapewne jesienią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czytelnicy dziękują Tłumaczom i czekają cierpliwie na następny tom :)

      Usuń
    2. Nie napiszę, że to była przyjemna praca, ale dobrze chociaż, że w tekście nie widać męki tfurczej.

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.