Strony

środa, 28 września 2016

"Beksińscy. Portret podwójny" - Magdalena Grzebałkowska

O  książce Beksińscy. Portret podwójny było głośno kilka lat temu, wtedy bardzo na nią chorowałam, ale najwyraźniej miałam fazę na niekupowanie, bo pamiętam, że naprawdę solidna promocja w lubelskiej księgarni nie była mnie w stanie skusić. Słusznie rozumowałam, że nie ma co robić zapasów do czytania, skoro czasu coraz mniej. Jednak w końcu uległam, a jak już On polecał, to kupiłam, nie zmienia to faktu, że książka kilkanaście miesięcy przeleżała na półce. Musiałam po nią sięgnąć zaintrygowana zacietrzewieniem autora Tomek Beksiński. Portret prawdziwy, wprawdzie najwięcej dostało się filmowi, ale niniejsza książka też oberwała. Byłam i jestem ciekawa. Na film też się wybiorę. Nie z przekory a z ciekawości.




„Zdzisław Beksiński nigdy nie uderzy swojego syna. Zdzisław Beksiński nigdy nie przytuli swojego syna”.
To nie jest książka o znanym i modnym malarzu, który malował dziwne i straszne obrazy. To nie jest książka o jego mrocznym synu, który fascynował się śmiercią i tak długo próbował popełnić samobójstwo, aż mu się udało. Ani też książka o obsesjach, natręctwach, fobiach i artystycznych szałach. Ani też o karierze, pieniądzach, wystawach i krytykach. To nie jest książka o dziwnych uczuciowych związkach, fascynacji muzyką i filmem oraz nowymi technologiami. To nawet nie jest książka o ludziach, którzy pisali dużo listów.
To książka o miłości – o jej poszukiwaniu i nieumiejętności wyrażenia. I o samotności – tak wielkiej, że staje się murem, przez który nikt nie może się przebić. O tym, że czasem bardzo chcemy, ale nie wychodzi. O tym, że życie czasami przypomina śmierć, a śmierć – życie.


Magdalena Grzebałkowska, zabiera nas w podróż do Sanoka i przedstawia rodzinę Beksińskich. Urodzony pod koniec trzeciej dekady dwudziestego wieku – Zdzisław, jest traktowany jak mały książę, rozpieszczany, wychuchany, z jednej strony jest bardzo wierząca matka, z drugiej – ojciec, który nie utrzymuje bliskiego kontaktu z Kościołem. Podobny schemat utrzyma się w rodzinie Zdzisława, jego żona będzie wierząca, ale zarzuci praktykowanie ze względu na męża. Zdzisław prędko odsunie się od Kościoła, tak jak jego syn prowadzany z takim zaangażowaniem przez babcię na katechezę. Zdzisław Beksiński jest i będzie wiecznym chłopcem, nastawionym na pogoń za własnymi marzeniami, za wszystko zapłaci jego żona. Syn przejmie po ojcu przekonanie, że wszyscy powinni dostosować się do jego zachcianek i zmiennych nastrojów. Zdzisław nie chciał mieć dziecka, jednak w końcu ma pojawić się ów potomek,  dumny przyszły ojciec od razu zapowiada, że pieluch zmieniać nie będzie. On chyba chciał mieć dorosłego kumpla do pogaduszek. Natomiast Zosia jest zachwycona jedynakiem. Tomek wychowa się w izolacji, przez pierwsze lata życia. Później to jego życie społeczne będzie różnie wyglądało, tak jak ojciec odsunie się w świat własnych pasji, będzie szukał swojej jedynej kobiety fatalnej.  Czy los Tomasza i Zdzisława mógł być inny?

Magdalena Grzebałkowska nie próbuje odpowiadać na to pytanie. Nie ocenia, tylko opowiada jak było. I doprawdy nie wiem co oburzyło Wiesława Weissa. Bardzo lubię to jak pisze Magdalena Grzebałkowska, więc i ta książka mnie naprawdę podbiła, spodobały mi się prace, które wybrała Autorka, chociaż jednej  z moich ulubionych nie ma, za to mogłam inne ujrzeć w innym świetle i mam już z trzech faworytów.




Tak, nie wyobrażam sobie, że można mieć takie prace w mieszkaniu, oszalałabym.  A jednak jest w nich coś intrygującego, skąd u Zdzisława takie wizje, a skąd u Tomka te niepokojące ciągoty, czy wszystko można sprowadzić do tego, że małe dzieci nie powinny oglądać horrorów? Czy trzeba raczej uznać, że panowie Beksińscy mieli swoje demony, tylko że Zdzisław je malował, a Tomek nimi żył? I w końcu nie wytrzymał.

Ta książka mną wstrząsnęła, zwłaszcza końcówka, jest przygnębiająca, takie morderstwa z zimną krwią, mnie okrutnie przygnębiają, jakoś tak nie umiem wtedy dobrze myśleć o ludziach.  Bardzo żałuję, że tak mało dowiedziałam się o Zofii Beksińskej, wydaje mi się, że była taką cichą rodzinną bohaterką, taką kobietą z którą wiele Polek się utożsami, odłożyła swoje marzenia i aspiracje, aby jej rodzina była szczęśliwa.


No  bardzo ciekawy reportaż, akurat nie tak dawno słyszałam jak autorka o nim opowiadała.  Cieszę się, że miałam go na półce i mogłam od razu sięgnąć i poczytać. Fascynujący! Polecam serdecznie! 

10 komentarzy:

  1. Chcę przeczytać a na fil wybieram się chyba jutro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja nieprędko się wybiorę na BJ3 ciągle się zbieram :P

      Usuń
  2. Najpierw książka, a film w swoim czasie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na mnie ta książka czeka od świąt Wielkiej Nocy... Leży, leży, leży i doczekać się nie może. Jednak po tym jak przeczytałam Twoją recenzję zabiorę się za nią jak najszybciej :) Historia Beksińskich mimo tego, że jest bardzo mroczna to w jakiś sposób fascynuje.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze nie tak długo leży ;)
      Cieszę się, że nadałam jej u Ciebie priorytet, byli ciekawą rodziną, mnie nie zafascynowali, a zasmucili

      Usuń
  4. Mam nadzieje, ze uda mi sie ja w koncu kupic. Za kazdym razem gdy robilam moje wakacyjne zamowienia, ksiazka byla niedostepna...

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałam dziś film... wstrząsnął mną, dlatego ogromnie ciekawa jestem tej książki.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.