Strony

środa, 14 września 2016

"Jeszcze jeden oddech" - Paul Kalanithi [ stanąć w prawdzie]

Nie wiem czy lubicie seriale medyczne, ja uwielbiam, zresztą medycyna mnie fascynuje. Lubię czytać o tym jak funkcjonuje ludzki organizm. Marzę, żeby potrzymać w reku bijące serce, na biurku mieć prawdziwą czaszkę i strasznie chciałabym pogrzebać w otrzewnej. Podobno rodzina i przyjaciele już zbierają pieniądze na leczenie mnie w zakładzie zamkniętym. Mnie naprawdę to fascynuje. Cudem jest praca mięśni, stawów, cudowna wydaje się ewolucja mięśnia w wyspecjalizowany mięsień sercowy. Dlatego, że mnie to zachwyca, tak lubię czytać książki z medycyną w tle. Tym razem do rąk mych trafiła pozycja, fascynująca, teoretycznie bardzo sztampowa, bo bez namysłu, mogę wymienić kilka książek, które zdobyły polski rynek a opowiadają o umieraniu na raka. Jednak naprawdę ta książka jest wyjątkowa.




Poruszająca historia genialnego neurochirurga, który pewnego dnia stał się pacjentem.Opowieść o odchodzeniu w zgodzie z sobą i ze światem.Międzynarodowy fenomen wydawniczyNumer 1 na liście bestsellerów „New York Timesa”
Paul Kalanithi był jednym z najzdolniejszych amerykańskich neurochirurgów i ogromnym miłośnikiem poezji. W wieku 36 lat, po blisko 10-letniej pracy w charakterze neurochirurga i pod koniec wyczerpującej rezydentury, w momencie gdy Paulem zaczęły interesować się najważniejsze instytuty badawcze i najbardziej prestiżowe kliniki, młody lekarz usłyszał diagnozę IV stadium raka płuc.
W jednej chwili Paul zmienia się z lekarza ratującego życie w pacjenta, który sam podejmuje walkę z chorobą. I zaczyna pisać. Wytrwale, strona po stronie, niezależnie od trudności, jakie przynosiła postępująca choroba.
Jeszcze jeden oddech to szczera, wzruszająca historia wybitnego lekarza, który stanął twarzą w twarz ze śmiercią. Zapis determinacji i świadectwo walki.Paul Kalanithi zmarł w marcu 2015 roku, niemal do ostatniej chwili pracując nad tekstem. Ta niedokończona książka doskonale oddaje ulotność naszego życia.
Jeszcze jeden oddech bije rekordy popularności na całym świecie. Książka niemal natychmiast po wydaniu znalazła się na 1 miejscu listy bestsellerów „New York Timesa” i, mimo upływu kolejnych tygodni, już dwudziestu czterech od premiery, nadal je zajmuje. Książka podbiła też rynek brytyjski (w Wielkiej Brytanii Jeszcze jeden oddech miał już 16 dodruków!), kanadyjski, włoski i niemiecki. W sumie prawa sprzedano do niemal 40 krajów, między innymi: Danii, Norwegii, Tajwanu, Izraela, Chin, Indonezji, Portugalii, Rosji.

Narrator, autor opowieści jest neurochirurgiem. Ma zaplanowane życie zawodowe, jest elitą. Ludzki mózg, siedlisko pożądania, strachu, geniuszu i podłości nie ma przed nim tajemnic. Po chwilach wahania, wybrał medycynę, kształcił się, pracował ponad siły, dniami i nocami, szukał złotego środka pomiędzy szybkością a precyzją, pomiędzy niebezpiecznie inwazyjnym zabiegiem, a godną śmiercią. Nagle zaczyna się źle czuć. Podejrzewa co mu jest. Z okrutną świadomością, z dystansem zawodowca, tak porażającym w kontekście umierania opisuje nam swoje życie i życie z rakiem. Pokazuje, że czasami po prostu lepiej jest nie wiedzieć wszystkiego, ale że mimo wszystko, życie jest cudem. Tak miałam łzy w oczach, a od kiedy zaczęłam czytać tę książkę patrzę na świat inaczej.

Zawsze wydawało mi się, że dobrze jest wiedzieć. Gdy mam zakwasy, wiem że to mikrouszkodzenia mięśnia, gdy po uderzeniu w piłkę, rama rakiety ląduje na moim łokciu, czy goleniu i chwilę później mienię się pręgami w krwisto-sinym kolorze wiem, że to podskórny wylew, gdy boli mnie nasada nosa, wiem, że to zatoka szczękowa daje o sobie znać. Nie zmniejsza to bólu, ale sprawia, że wiem co się stanie, zakwasy-kilka dni bólu, siniak – w sumie normalka, zatoki – ciepły kupek herbaty przyłożony do policzka. Ot bzdury prawda? A co jeżeli widziałabym setki nowotworów, wiedziałabym jak zabijają, jak życie będzie się dopalało krok, po kroku? Czy wtedy też tak chciałabym wiedzieć? Każdy z nas wie, że umrze, może nam się wydawać, że jesteśmy nieśmiertelni, bo młodość nie jest czasem na refleksję o umieraniu, ale w głębi duszy wiemy, wiemy że kiedyś odpłyniemy do Valinoru. Kiedyś. Nie wiemy jak i za ile lat. Co zaś czuje człowiek, który dostaje taki wyrok, a dodatkowo wie, jak wygląda formalność wykonania wyroku. Rak jest okrutny, zawsze daje procent nadziei, a organizm człowieka, jego umysł w akcje desperackiej obrony chce wierzyć, że stanie się cud.



Ta książka jest… nie wiem jak to opisać, poruszająca, wstrząsająca, skłaniająca do refleksji. Jest taka różna od przeładowanych truizmami opowieści o umieraniu. Ta książka pokazuje skrajności i dzięki temu jest po prostu WOW. Warto ją poznać, nie jest jakaś obszerna, nie jest przegadana, jest po prostu pięknie mądra!! 

7 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa recenzja, książkę sobie zapisuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za recenzję. Książkę zapisuję do przeczytania. Ze swojej strony o podobnej tematyce polecam "Chustkę". Książkę napisaną na podstawie pamiętnika Joanny Sałygi, która swoją walkę z chorobą opisywała na blogu. Dająca do myślenia. Jak czasami przewraca mi się w głowie i myślę sobie jak mi źle to wracam do tej pozycji żeby się "ocucić".
    Pozdrawiam serdecznie
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ciągle poluję na "Chustkę", bardzo bym chciała przeczytać.

      Usuń
  3. "Widzę", że jesteś poruszona;) Tytuł wydaje się bardzo ciekawy, tym bardziej, że mam zamiłowanie do medycyny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lekarz, który został pacjentem i dokładnie wie, co będzie z nim robiła choroba- nie mogę sobie tego wyobrazić, to naprawdę musi być mocna książka.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.