Strony

sobota, 3 września 2016

"W służbie miłości" - Weronika Wierzchowska [a może, może być gorzej?]

Czekałam na tę książkę, od kiedy ujrzałam ją w zapowiedziach. Czasy napoleońskie, okres regencji, czyli wtedy, gdy w Anglii Elizabeth Bennet odtrąca pana Darcy`ego tylko, że na ziemiach polskich. W tej epoce Tołstoj umieścił epicką Wojnę i pokój, a polskich powieści, nie ma zbyt wiele, współcześni autorzy, też rzadko wybierają ten specyficzny czas. Wprawdzie troszkę zaniepokoiło mnie, że autorka we wstępie wyjaśniających realia tego okresu wspomina o strojach empire, a okładkę zdobi niewiasta w bardzo ładnej sukni, ale pochodzącej z końca XVIII wieku, no ale książki po okładce się nie ocenia, zaczęłam czytać i prędko pożałowałam, że spędzam wieczór w domu.



Czasy napoleońskie. Maja Au jest dwudziestoośmioletnią panną ze zubożałej szlachty, mieszka u ciotki w Warszawie. Ma niezwykłe umiejętności pomagania młodym parom w rozwiązywaniu problemów sercowych.
W czasie realizowania jednego ze zleceń poznaje przystojnego kapitana Ksawerego Kosseckiego, który wiezie list miłosny księcia Józefa Poniatowskiego do jego narzeczonej. Kosseckiego tropią agenci wywiadu pruskiego i rosyjskiego, starający się nie dopuścić do małżeństwa księcia z królewną Marią Augustą, córką króla saskiego. W czasie pościgu Maja przejmuje list i sama dostarcza go adresatce do Drezna. Wobec fiaska wcześniejszych planów wrodzy agenci planują zamach na życie królewny. Maja go udaremnia, z sukcesem kończy zleconą miłosną misję i przekonuje się, że sama, też ma szansę na miłość.

Bohaterką powieści jest Maja Au, pochodząca z możnego, ale zubożałego domu, jej ojciec walczył z Dąbrowskim we Włoszech, teraz osiadł w Krakowie, sterany wojną i aby wydać za mąż wysyła ją do siostry. Siostra też lata swoje ma, raczej siedzi w domu, ale nieliczne wyjścia pań, pomagaą Mai zdobyć sławę czarodziejki w sprawach sercowych. Wystarczy, że Maja zaangażuje się w jakieś rozterki sercowe młodych, a te znikają, ot rodzice się zgadzają, wszystko się układa. I oto przybywają do Mai strapione panny, licząc, że kobieta rozwiąże ich problem. Ponieważ Mai brakuje pieniędzy, zgadza się, rusza w niezbyt wygodną podróż, aby połączyć kochające serca i… przekonajcie się sami, ja naprawdę nie mam siły.


Wbrew pozorom napisanie książki, której akcja powieści dzieje się dwa wieki temu nie polega na przeniesieniu mentalności współczesnej dziewczyny w przeszłość. Niestety autorka, pomimo wstępu, którego obecność dobrze rokowała, bo on sam raczej niewiele wyjaśniał, stworzyła powieść, którą koszmarnie się czyta. Bohaterki, pochodzące z dobrego domu, zachowują się i wysławiają skandalicznie. Nie ma dbałości o epokowe niuanse, ot po prostu miał być jakiś dworski wątek, to bach! Wymyślmy jakiś dwór, perturbacje i może coś z tego wyjdzie. Konia z rzędem temu, kto dopatrzy się klimatu napoleońskich czasów. Nie jest to debiut, chociaż ja pierwszy raz spotkałam się z twórczością autorki i nie rozumiem dlaczego chemik z wykształcenia bierze się za tak trudną materię. Rozumiem, że autorka lubi ten klimat, ale moim zdaniem nie zrobiła nic, by go przekazać.
 
śliwki były pyszne  - dziękuję Tatusiu!!
Książka mnie zmęczyła i skrajnie zirytowała. Nie powiem, że nie da się tego czytać, bo sądzę, że jeśli ktoś nie oczekuje prawdy i realiów to będzie zadowolony, tak jak wszystkie czytelniczki romansów historycznych z serii Harlequin, toć tam jest tyle samo realiów co w powieści W służbie miłości. Bardzo bym chciała znaleźć jakiś plus, ale nie mogę. Wybaczcie. Stracony czas i stracone nerwy.

Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

18 komentarzy:

  1. Kurczę, szkoda ogromnie, że się zawiodłaś :( Co prawda o książce nie słyszałam, ale szukam dobrze rokujących powieści historycznych, więc ogromna szkoda, że ta okazała się kalpą :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jak ma coś dobrze rokować, to raczej nie ta. Naprawdę, tyle sobie po niej obiecywałam :/

      Usuń
  2. Już samo imię Maja ma się nijak do tamtych czasów. Jeśli jednak to nie jedyny błąd autorki, a jak piszesz, cały research leży, to podziękuję. Chociaż zapowiadało się interesująco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A weź, to nie chodzi o konkretny błąd, ale rozmowy bohaterek o "dawaniu tyłka" mnie po prostu zniesmaczyły.

      Usuń
    2. Ech, czyli z cyklu "napiszę sobie powieść w dawnych realiach,a co! Z głowy, będzie szybciej, wszak ludzie zawsze byli tacy sami"? Oj, gdzie była redakcja, ja się pytam? A Prószyński zawsze wydawał raczej wartościowe pozycje. Pozdrawiam, Ania

      Usuń
    3. Niestety, najlepsza redakcja nie ocaliłaby tej książki.

      Usuń
  3. Wielka szkoda, że nie ma oddanych realiów tamtych czasów...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj :( Czyli chyba sobie odpuszczę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. tak bezpieczniej, jak coś to Ci pożyczę :P jak np... a to okoliczności dogadamy :P

      Usuń
  6. Podejrzewam, że nie zorientowałabym się w nieścisłościach historycznych, więc zwróciłabym tylko uwagę na język nie pasujący do czasów, w jakich rozgrywa się akcja. Szkoda, bo o wiele więcej osób sięgnie po tę książkę właśnie dla historii i przeżyje rozczarowanie. Dobrze, że śliwki były dobre :) osłodziły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śliwki były pyszne :D


      Zorientowałabyś się, serio, ta książka ma tyle wspólnego z epoką napoleońską, co ja z Panią Walewską

      Usuń
  7. Odpuszczam zdecydowanie. Też się czaiłam na tę książkę, planowałam kupić.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.