Strony

środa, 12 października 2016

"Belgravia" - Julian Fellowes [ książkowe dziecko, ojca Downton Abbey]

Kilka lat temu wsiąkłam w serial Downton Abbey, później moja Mama też się wciągnęła i teraz przy każdej okazji oglądamy  powtórki, ale ten serial naprawdę nie może się znudzić. Marzyłam o powieści będącej odwzorowaniem tego serialu, niestety w Polsce wydawane są tylko książki mające być idealnymi dla miłośników Downton Abbey, są to próby mniej, lub bardziej udane. Gdy więc przeczytałam, że Julian Fellowes, autor scenariusza Downton wydał w Polsce książkę, oczy zaświeciły mi się jak latarnie na Faros. Oj łapki mnie świerzbiły, żeby się dorwać do tej książki. Długo nie leżała przy łóżku, oj nie było na to szans.



Najnowsza powieść twórcy serialu Downton Abbey i laureata Oscara za scenariusz do Gosford Park Roberta Altmana. 
Rok 1815. W przededniu bitwy pod Waterloo w Brukseli odbywa się bal na cześć dowódcy wojsk brytyjskich, księcia Wellingtona. Oprócz brytyjskiej arystokracji i oficerów uczestniczy w nim dostawca wojskowy James Trenchard z małżonką oraz córką. Ich obecność, choć dla elit bulwersująca, nie jest przypadkowa. Nim jednak bal się skończy, Sophie przeżyje najstraszliwsze chwile swego życia, a oficerowie ruszą na pole bitwy, gdzie wielu z nich zginie, wciąż w mundurach galowych, w których opuścili bal. Londyn, ćwierć wieku później - stolica zmienia oblicze pod rządami młodziutkiej królowej Wiktorii. Powstają nowe rezydencje, nowe dzielnice elit, takie jak Belgravia, miasto rozkwita. Arystokracja, chcąc nie chcąc, coraz częściej musi przyjmować na salonach coraz bogatszych nuworyszy. Pilnie strzeżona tajemnica łącząca dwie rodziny z tych oddzielonych przepaścią światów tylko czyha, by wywrócić do góry nogami życie bohaterów. Ambicja, zawiść, gniew, chciwość, życzliwość, bezinteresowność - a przede wszystkim miłość - te emocje zawsze kierowały ludzkimi poczynaniami... Ta historia wydarzyła się dwa wieki temu, a mimo to jej bohaterowie nie różnią się tak bardzo od nas.

1815 rok, Bruksela. Młodziutka Sophie jest zadurzona z wzajemnością w arystokracie Edmundzie. Sama jest córką prostego zaopatrzeniowca znanego z kart historii lorda Wellingtona. Jednak jej młodość i szczere uczucie każą wierzyć, że szczere uczucie przetrwa niechęć sfery(za takie myślenie, kilkadziesiąt lat później drogo zapłaci Stefcia Rudecka ; ) ).  Edmund zdobywa dla ukochanej i jej rodziny zaproszenia na bal do swej ciotki, księżnej Richmond. Okaże się, że to wydarzenie przejdzie do historii, to tam, palec wskaże na mapie miejscowość Waterloo, które stanie się miejscem ostatecznej klęski Napoleona. Młodzi ludzie tańczący, używający życia, nie zdają sobie sprawy, że to ostatnie godziny ich życia, że bitwa, która przejdzie do historii, zakończy historię ich życia.

Dwadzieścia pięć lat później. Londyn, epoka napoleońska odeszła w cień historii, na angielskim tronie, niedawno zasiadła młoda królowa – Wiktoria. Miasto błyskawicznie się rozwija, nowi ludzie dochodzą do wielkich majątków ku niechęci starej arystokracji. Tymczasem właśnie takie dwa światy, nuworyszów i starą arystokrację, wiązać zaczyna wielka tajemnica, która może wstrząsnąć opinią publiczną.



Na początku byłam nieco zawiedziona, że to nie epoka edwardiańska została wybrana przez autora, bo już raz pokazał, że faktycznie czuje jej klimat.  Minęło trochę zanim wkręciłam się w klimat tej książki. Jest mocno przewidywalna i chociaż w połowie byłam już przekonana, że wiem, jak się skończy, to jednak tuż przy końcu, serce biło mi szybciej z emocji.  To jest generalnie taka niespieszna powieść, nie ukrywam, że chętnie oglądnęłabym ją zekranizowaną w formie serialu.

Powieść jest wielowątkowa i w sumie wciąga, chociaż dosyć powoli. Mamy tajemnice, namiętności, ale mnie najbardziej ujęła, rzeczywistość tych dwóch par, kilkadziesiąt lat po ślubie. Życiowe tragedie, życie, nie do końca zgodne z wyobrażeniami, ale poruszająca wzajemna wierność i pragnienie osłonienia tej drugiej osoby od ciosów. Ładne to bardzo.





Finalnie jestem zadowolona bardzo z lektury tej powieści, chociaż były momenty kryzysu. A może to po prostu wina pogody? Nieważne, grunt, że skończyłam i naprawdę mi się podobało. 

16 komentarzy:

  1. Weź mnie nie denerwuj bo ją sobie zamówiłam:) Nie zganiaj winy na pogodę, po prostu miałaś co innego w głowie i nie podeszło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wymiguję się pogodą - paskudnie wtedy było i chandrę miałam.

      Usuń
  2. Jestem jej ciekawa. A teraz oglądam już szósty sezon Downton Abbey i żałuję, że niedługo koniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale fajny będzie koniec :P Muszę powtórzyć sobie szósty sezon ;)

      Usuń
  3. Na pewno przeczytam, a z książek o podobnym klimacie polecam "Sagę rodu Forsythy'ów" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przeszkadza mi fakt, że książka jest przewidywalna. martwi mnie za to nieśpieszna akcja, gdyż obawiam się, że nie utrzyma mojego zainteresowania tak, jakbym tego sobie życzyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to już indywidualna sprawa, jak się zaczynałam nudzić to jednak zdarzało się coś takiego, co przykuwało moją uwagę od nowa ;)

      Usuń
  5. Downton Abbey uwielbiałam, faktycznie nie da się znudzić. Dopisuję "Belgravię" do listy pilnych zakupów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie spróbuję. Znów to zrobiłam i oceniłam książkę po okładce, ta spodobała mi się bardzo i nabrałam ochoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest zachęcająca, w Angli tę książkę co my mamy jedną, wydali w 11 tomach ;)

      Usuń
  7. Świetny post, ja także uwielbiam czytać. Polecam oswajać dzieci od najmłodszych lat z książkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie kilka identycznych komentarzy to bym się ucieszyła.

      Czyje dzieci mam oswajać z tym czytaniem?

      Usuń
  8. Będę czytać. Lubię tego typu powieści, mam nadzieję że mnie wciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, nie może być gorzej, gdy książka jest nam po prostu obojętna

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.