Strony

sobota, 31 grudnia 2016

"Dziewczyna, którą kochałeś" - Jojo Moyes [ naucz się iść dalej ]

Rok temu Sylwestra spędzałam z Jojo Moyes, prawie wyłącznie ; ). Ostatni list od kochanka był pierwszą książką 2016 roku, a wszystko wskazuje na to, że inna jej książka, która w Polsce oficjalną premierę będzie miała 11 stycznia będzie ostatnią książką w tym roku. Kilka dni wyjątkowej przygody. Książka o zimowej okładce i całej gamie uczuć. Moyes znowu czaruje, przeczytajcie blurba, chociaż książka i tak was zaskoczy. Mnie zaskoczyła i chociaż na początku nie wiedziałam czy to zaskoczenie In plus, to jednak w końcu czytałam do drugiej nad ranem. Jojo Moyes to chyba jedna z moich ukochanych pisarek!! Mam nadzieję, że 2017 rok będzie rokiem w którym nastąpi masowe wznowienie jej książek!

piątek, 30 grudnia 2016

#102 stos, ostatni w tym roku.

Ponieważ nie spodziewam się zalewu książek jutro, mogę odgwizdać uroczyście ostatni stosik w tym roku. I nie, nie liczę ile książek przybyło na półkach w ostatnim roku. Wiem, że za dużo, w stosunku do czytanych. Może nowy rok przyniesie odmianę? Dobra, nawet ja się nie powinnam łudzić. Wiem, że Nowy Rok zacznę tradycyjnie, koncertem noworocznym, prosto z Wiednia. Oglądanym w domu, bo znowu nie udało mi się wylosować biletu. Co jest bardzo krzywdzące. 

czwartek, 29 grudnia 2016

"Pacjenci" - Jürgen Thorwald [ organizm ludzki to genialna machina, wielka zagadka ]

Uwielbiam książki Jurgena Thorwalda, każdą biorę i polecam w ciemno. Gdy na liście nowości pojawiło się wznowienie jego książki Pacjenci podskoczyłam z radości. Ta książka, na allegro osiągała bajońskie sumy, jeszcze kilkanaście tygodni temu żeby ją mieć trzeba było zapłacić dobrze ponad sto złotych. Zapytacie czy warto, już przed lekturą wiedziałam, że tak. Thorwalda nie trzeba bardzo reklamować, wystarczy mieć styczność z jedną z jego książek aby wiedzieć, dlaczego wszystkie to bestsellery. Proszę państwa! Porywająca, wstrząsająca opowieść o początkach transplantacji, nie z uczonego, stricte medycznego punktu widzenia, ale z ludzkiej perspektywy, z perspektywy jednostki, dla której nie ma żadnej nadziei.

środa, 28 grudnia 2016

"Syn" - Philipp Meyer [ epicka opowieść o Teksasie ]

Gdy skończyłam czytać Lata rozłąki konferowałam z Irenką( zapatrzona w książki – odwiedźcie jej blog), co teraz czytać. Mam stos recenzenckich, ale Irenka doradziła, że skoro są święta powinnam czytać to co chcę, a nie co muszę. A na Syna miałam ochotę od dawna. Męczyłam Irenkę, Ona podobno męczyła wydawnictwo, aż w końcu dostałam książkę od Tatusia. Chociaż książka jest głośno reklamowana, to prócz Padmy i Moniki, nikt o niej nie pisał. A mnie uwiodła ta sepia na okładce i obietnica wielkiej teksańskiej sagi. Zwłaszcza, że Teksas kojarzy mi się z dzieciństwem i Dynastią którą oglądały Mama i Siostra.

sobota, 24 grudnia 2016

"Lata rozłąki" - Nina Willner [ a mury runą, runą, runą i pogrzebią stary świat ]

Święta, święta, czas spotkań, celebrowania cennych chwil z rodziną. Wybrałam odpowiednią książkę na ten czas. Historię pewnej rodziny, rozdzielenia, na tle skomplikowanej historii NRD. Niewiele wiem o Niemieckiej Republice Demokratycznej. Pamiętam z bardzo wczesnego dzieciństwa jakieś wspominki, w PRLu niektóre sprzęty były enerdowskie, ale moja wiedza o tym kraju była znikoma. Oczywiście, blokada Berlina, mur Berliński, ale tyle. Dlatego, gdy przeczytałam zapowiedź książki Lata rozłąki chciałam bardzo ją przeczytać. Spodziewałam się powieści, tymczasem rychło przekonałam się, że to swoista kronika rodzinna. Nie mam bynajmniej zarzutów do formy tych wspomnień, okazało się, że historia NRD jest wystarczającym materiałem na ciekawą opowieść. Nie trzeba już fikcji.

piątek, 23 grudnia 2016

"Studenty" - Dawid Ratajczak [ przeczytaj i popłacz się ze śmiechu ]

Jestem raczej książkowym sztywniakiem. Książka raczej doprowadza mnie do płaczu, bardzo rzadko na książkach się śmieje. Najwyżej uśmiecham z politowania. Kiedy usłyszałam o książce Studenty byłam zaintrygowana. Mam mocne więzy z życiem studentów, sama nie tak znowu dawno studiowałam. Byłam ciekawa, tego studenckiego życia opisanego w powieści. Trochę się bałam, że autor ulegnie pokusie, pokazania beznadziei studenckiego życia, że będzie to tani melodramat z mocnymi akordami egzystencjalizmu. Jakże się pomyliłam. Zaczęłam parskać śmiechem już na pierwszej stronie. Czytałam książkę w nocy(studenckie zwyczaje) i nocną ciszę, raz po raz przerywał wybuch śmiechu. Jedna z zabawniejszych książek jakie czytałam.

czwartek, 22 grudnia 2016

"Behawiorysta" - Remigiusz Mróz [ Koncert krwi, trudne wybory i o tym czego naprawdę chce gawiedź ]


Ho ho ho. Wróciłam dziś z pracy i oficjalnie mam ferie świąteczne. Dziś bardzo było mi nie po drodze z pracą, bo wczoraj w końcu dopadłam do deklasującej inne bestsellery powieści Remigiusza Mroza. Na tapecie gościł oczywiście Behawiorysta książka, moim zdaniem przyciąga uwagę okładką. Ta nutka, z pozoru taka niewinna, po uważniejszym przyglądnięciu się zyskuje makabryczny wygląd.  Trochę obawiałam się, bo jednak straszono mnie i brutalnymi opisami, i słyszałam skrajnie różne opinie o tej książce, ale cóż… kto nie ryzykuje – ten nie pije szampana. W sumie, ja i tak rzadko pijam szampana, ale ryzykując, trafia się na dobre książki.

środa, 21 grudnia 2016

"Autostopem przez Galaktykę" - Douglas Adams [ dlaczego ręcznik jest niezbędny ]

Są pozycje z klasyki, których wstyd nie znać. Zwykle się okazuje, że ja właśnie nie znam. Tak było z Autostopem przez Galaktykę i film i książka, znajdowały się na liście moich kulturalnych białych plam. Film pewnie bym oglądnęła, bo Alan Rickman ( [*]), ale jak dowiedziałam się, że jest książka, to oczywiście najpierw chciałam przeczytać książkę i odsunęłam to na św. Nigdy. Później ukazało się wznowienie tej powieści i słyszałam sprzeczne opinie, jedni bardzo chwalili, inni uważali, że to nomen omen, androny. Przyszła jednak pora i na tę książkę, okazało się, że jest do połknięcia dosłownie w jeden dzień.

wtorek, 20 grudnia 2016

"Izabela. Wojownicza królowa" - Kirstin Downey [ wspaniała biografia dla miłośników Hiszpanii ]

Niedawno wydawnictwo W.A.B wypuściło na rynek serię książek o postaciach historycznych, o których biografie na polskim rynku było ciężko. Jedną z takich książek była niniejsza opowieść o Izabeli Kastylijskiej. Sugerowałam się okładką i spodziewałam się beletryzowanej biografii, co bardzo mnie cieszyło, bo był czas, gdy okres panowania Królów katolickich, a więc Izabeli i Ferdynanda bardzo mnie interesował. Gdy tylko zaczęłam czytać tę książkę okazało się, że nie jest to powieść a regularna biografia. Moim zdaniem pasowałby więc bardziej autentyczny portret Izabeli, jak to jest w innych wydaniach, ale mimo wszystko nasza okładka jest ładniejsza, chociaż wprowadziła mnie w błąd. Wspaniała, bogata opowieść o kobiecie, która żyła w czasach nieprzychylnych kobietom, zresztą chyba większość czasów to ciężki los kobiet.

poniedziałek, 19 grudnia 2016

"Warleggan" - Winston Graham [ czwarty tom Dziedzictwa Rodu Poldarków ]

Seria Dziedzictwo rodu Poldarków to jedno z odkryć tego roku. Zaczęłam czytać pod wpływem chwili i okazało się to być szczęśliwym trafem. Zakochałam się w opowieściach z Kornwalii z końca osiemnastego wieku. Każdy tom jest długo wyczekiwanym i z chwilą przeczytania danego tomu, już czekam na kolejny. Lekturę tomu czwartego odkładałam w czasie, wiedziałam, że połknę tę powieść więc chciałam jeszcze trochę poczekać, ale już nie wytrzymałam. I tak jak przypuszczałam, rozprawiłam się z nią piorunem. Pozostaje mi czekanie.

piątek, 16 grudnia 2016

#101 stos, na przedświąteczny czas.

Całkiem nieźle szło mi nie-kupowanie. Wizyta w Taniej Książce w Lublinie z Agatą, była ciężką próbą, z której nie wyszłam zwycięsko. Tak jak teraz patrzę na to, jak owocne były ostatnie dni... to zastanawiam się kiedy będę spać, pracować, grać w tenisa... Dobra i tak jest za zimno na tenisa. No, ale idą święta i roboty będzie huk. A te książki są cudowne.

Może ktoś chce dać mi w prezencie czas?


czwartek, 15 grudnia 2016

"Stefania. Szczęśliwy powrót trędowatej" - Anna Rohóczanka [ niektóre książki są jak żart - bolesny ]

O tej książce marzyłam od lat. Od chwili, gdy doczytałam zakończenie Trędowatej i dowiedziałam się, że jest kontynuacja. Niestety w mojej bibliotece nie było egzemplarza, w mięście, w mojej filii był trzeci tom, który przeczytałam. Jako, że ostatnio podczytywałam Trędowatą, łkając oczywiści w kluczowych momentach, to przypomniałam sobie o kontynuacjach. Zerknęłam na aledrogo i ujrzały me oczy wznowienie. Cena okładkowa ponad dwadzieścia złotych, już rozważałam prezent gwiazdkowy, gdy nogi w Lublinie zaniosły mnie do taniej książki i oczy ujrzały dzieła te w cenie sześciu złotych z groszami. Nie mogłam przecie takiej okazji przegapić. Wzięłam i nabyłam i pierwszy tom, gnana ciekawością przeogromną, przeczytałam. Z jedną przerwą na drzemkę. Serio to nie jest lektura na dni czy tygodnie. Ponad dwieście stron, mało ambitnej papki. Jednakowoż jestem rozbawiona. Chociaż nadal mam swoje zasady wyłączne.

wtorek, 13 grudnia 2016

"Najlepsze chwile w życiu" - Maeve Haran [ życie zaczyna się po czterdziestce, podobno ]

Czasami wspaniałe książki trafiają się przypadkiem i mimochodem. I nie są miłością od pierwszej strony. Tak miałam z powieścią Najlepsze chwile w życiu, leżała przy łóżku dosyć długo i po wielu pozytywnych recenzjach, co i rusz chciałam się za nią zabrać, a ciągle lekturę odwlekałam. Nawet, gdy uznałam, że to czas najwyższy na nią, nie mogłam się wgryźć. Może to kwestia tego, że od razu mamy cztery bohaterki i chwila mija nim człowiek zacznie łapać, kto jest kto. Jednak z każdą stroną, pojmowałam, że w te mroźne dni, wpadła mi na podołek prawdziwa perełka. Szukacie prezentu dla znajomych z kryzysem wieku? Mam? Babć? To jest ta książka. Serio!

poniedziałek, 12 grudnia 2016

"Przypomnij mi kim jestem" - Matthew Thomas [ nie zawsze jest pora na ambitne książki ]

Rozdzierający literacki debiut, który przebojem wdarł się na listy bestsellerów. Zagadkowa okładka, która kojarzyła mi się z żaglami wielkiego statku, a przy bliższym badaniu okazała się dachami z typowego amerykańskiego osiedla, jakie znamy z filmów. Obiecywałam sobie po niej wiele, chociaż trochę się obawiałam czy nie okaże się to najeżoną frazesami, ambitną powieścią o wszystkim i o niczym. Wątek irlandzkich imigrantów w USA jest wątkiem o ogromnym potencjale, ale już sporo na ten temat napisano, w końcu Stany to imigranci, pogoń za marzeniami, poszukiwania Złotej Krainy i Ziemi Obiecanej, często, są to poszukiwania najeżone cierpieniem i wieloma złudzeniami. Nie do końca to rozumiem bo ja sobie emigracji nie wyobrażam, a wszystkie te twierdzenia, że Ameryka to jedyny kraj w którym żyje się jak w raju, tylko mnie śmieszą.

sobota, 10 grudnia 2016

"Wszystko dla pań" - Emil Zola [ francuska klasyka ]

Może i moi Rodzice mają ze mną dobrze, bo dzięki mnie są na bieżąco z wydawniczymi nowościami, jednak nie można mieć lepszych Rodziców niż ja, bo oni są inspiracją do moich spotkań z klasyką. Pomijając ten jeden przypadek, gdy kilka tygodni spałam przy zapalonym świetle bo się bałam(tak Mamo, wciąż pamiętam, tę książkę co to, będzie Ci się podobała Kationku), podsuwali mi zawsze świetne książki, chociaż nie zawsze we właściwym czasie(Tatusiu dziesięcioletnie dzieci nie czytają Hrabiego Monte Christo). Tak kiedyś natchnęła mnie Matkosa aby rozglądnąć się za książką Wszystko dla pań nie wiem czy ja tę książkę kupiłam, czy Mama ją znalazła, w każdym razie egzemplarz powieści Zoli jest starszy od mojej siostry, a trzyma się nawet nieźle, zaczęłam ją czytać(książkę – nie siostrę) w sierpniu, ale imprezowy tryb życia wpłynął na przerwanie lekturę, a bardzo niesłusznie. Wczoraj do niej wróciłam i wolna od sierpniowych upałów, po prostu zachwyciłam się tą książką. Boże!! Ja chcę inne powieści Zoli, wiem na co wypłatę przepuszczę!

czwartek, 8 grudnia 2016

"Życie i śmierć" - Stephenie Meyer [ miał być Zmierzch oczami Edwarda a jest Bella w roli chłopaka-mazgaja]

Gdy dostałam do rąk własnych egzemplarz książki Życie i śmierć, muszę zaznaczyć, że dostałam ją od Agi, za co bardzo Jej dziękuję i nawet nie wypominam, że czekałam ponad pół roku, bo w końcu wysłała i jest kochanym rudzielcem, Aga – dziękuję, no więc kiedy dostałam tę książkę, byłam przekonana, że to Zmierzch opowiedziany z perspektywy Edwarda, Aga wiedziała, że tak myślę, ale zołza uznała, że będzie zabawniej. Jakoś z głowy mi wyleciało, że fragmenty takiej wizji Zmierzchu wyciekły do netu i autorka postanowiła napisać coś innego. Pojechała po bandzie i Bellę zamieniła w chłopaka, a Edzia w babeczkę. Resztę zasadniczo zachowała, o pardon, przeredagowała tekst, co zawsze jest mile widziane. Wykorzystałam swoje chorobowe na to ekstremalne czytanie…

środa, 7 grudnia 2016

z wielkim poślizgiem - podsumowanie listopada

Powinno być kilka dni temu, ale tak mnie złapało przeziębienie, że dosłownie ścięło mnie z nóg. Niestety jeszcze nadal mam wigor przeleżanych zwłok i po kilku minutach stania, dosłownie zwalam się na łóżko przez godzinę odzyskując siły. Tak to jest, gdy przebywa się z chorymi i tak jestem dumna, że w zdrowiu wytrzymałam do grudnia, a zachorowałam, przypadkiem i to już gdy nie dałam rady walczyć ze zmasowanym atakiem. W końcu jednak trzeba było się zebrać do podsumowania listopada, mojego ukochanego miesiąca, w którym działo się tak wiele. Same wspaniałe, przyjemne rzeczy, a że prywatne, to... no cóż. Tutaj opowiadam o książkach.

wtorek, 6 grudnia 2016

"Trzy po 33" - Jerzy Bralczyk, Jan Miodek, Andrzej Markowski [ dlaczego kolektyw jest toksyczny a nie trujący, dlaczego pochylamy się nad tym a nie schylamy]

Niestety rzadko wśród głośnych literackich nowości, a jeszcze rzadziej wśród bestsellerów pojawia się książka, która rości sobie prawo do miana popularnonaukowej. Ponieważ poprzednia książka trzech bóstw polskiego językoznawstwa, po prostu mnie oczarowała, tym większą ochotą zapałałam, na najnowszą i to jeszcze zachęcająco zieloną. Nie miałam okazji przeglądać jej wcześniej więc nie wiedziałam czego się spodziewać. Jednak trochę zostałam wprowadzona w błąd, gdyż zasugerowano mi, przynajmniej ja tak to odczułam, że kompozycja tej książki będzie analogiczna do Wszystkozależy od przyimka a bynajmniej, tak nie jest.

poniedziałek, 5 grudnia 2016

"Wszystko co mam" - Katie Marsh [ w zdrowiu i w chorobie ]

Regularnie wzbraniam się przed czytaniem ebooków. To nie jest tak, że nie uważam ich za książki, bynajmniej,  po prostu nie odpowiada mi ten sposób czytania, sięgam po ebooka, gdy już naprawdę na książce mi zależy. Tym razem było podobnie, ale przypadkiem odkryłam, że ebooki nie są dla mnie takie złe, sprawdzają się w sytuacji, gdy tradycyjna książka odpada, a przynajmniej nie jest wygodna. Otóż, gdy czekam na autobus, nie lubię czytać papieru, zwłaszcza w zimie, gdy na przystanku jest ciemno. No i do przewracania stron ebooka wystarczy jedna ręka, druga może tkwić w rękawiczce i w kieszeni. Katalizatorem tego odkrycia była kolejna książka z fantastycznego cyklu Kobiety to czytają, właśnie powieści z tej serii sprawiają, że jakiegoś ebooka zawsze mam. W tej książce zahipnotyzowała mnie najpierw okładka, nim się zorientowałam, byłam już zaczytana po uszy, nie mogłam się doczekać kolejnej podróży, doczytywałam w domu.

niedziela, 4 grudnia 2016

"Śnieżny wędrowiec" - Elisabeth Herrmann [ ślady twoje zasypało, w śniegu całkiem się zgubiłem ]

Lubię kryminały, ciągle jednak nie mogę się przekonać do niemieckich. Cierpię na germanofobię, tak jak inni są amerykofilami, czy frankofilami, jak prawdziwa Polska o wiele łatwiej mówię, czego nie lubię. Skandynawskie kryminały – raczej spoko, ale te niemieckie… no takie ambiwalentne mam uczucia. Wioskamorderców, nawet mi się podobała, dobrze mi się czytało, ale szału nie było. Pamiętam, ach jak dobrze pamiętam, jak zaczęłam ją czytać, czekając na partnerkę do tenisa. Było wtedy tak cieplutko, a teraz… znowu zapchane zatoki, przeziębienie i przyczajone zapalenie oskrzeli, którego nie zwalczę chyba piwem z sokiem z aronią(szczerze- nie wiem czy polecam to połączenie smakowe, bo obecnie mój smak nie istnieje, ale wygląda super, jakby ktoś kogoś zarżnął przy nalewaniu piwa – w sam raz do pisania o kryminale).

sobota, 3 grudnia 2016

"Niewidzialne życie Iwana Isajenki" - Scott Stambach

Ciężko jest zadebiutować, łatwo napisać jedną książkę i ją wydać. Jednak prawdziwy literacki debiut, który ruszy literacki świat, poruszy czytelników, to już grubsza sprawa. Scott Stambach bierze na warsztat historię trudną, chore dzieci, szpitale, brak nadziei i powolne umieranie, to ostatnio tematy modne. Wiadomo, że taka książka się sprzeda, że wszyscy powiedzą, że wspaniała, bo chore dzieci nie mogą nie być siewcami głębokich zdań i odkrywcami przedwiecznych prawd.

czwartek, 1 grudnia 2016

"Kukułka" - Antonina Kozłowska [ książka, która zmusi do refleksji ]

Jeżeli ktoś sięga jedynie po nowości literackie to przegapia fantastyczne książki, które wyszły parę lat temu. Taka Kukułka wydana w 2010 jest za młoda, by trafić do kanonu klasyki, ale za stara, by być dostępną w księgarni. Upolowałam ją na allegro, z uwagi na osobę Autorki, która najpierw oczarowała mnie Trzema połówkami jabłka i swoją własną, osobistą osobą ; ). Zawzięłam się i mam swój egzemplarz już, niestety już przeczytałam, uroniłam łzę i… posłuchajcie.