Strony

sobota, 31 grudnia 2016

"Dziewczyna, którą kochałeś" - Jojo Moyes [ naucz się iść dalej ]

Rok temu Sylwestra spędzałam z Jojo Moyes, prawie wyłącznie ; ). Ostatni list od kochanka był pierwszą książką 2016 roku, a wszystko wskazuje na to, że inna jej książka, która w Polsce oficjalną premierę będzie miała 11 stycznia będzie ostatnią książką w tym roku. Kilka dni wyjątkowej przygody. Książka o zimowej okładce i całej gamie uczuć. Moyes znowu czaruje, przeczytajcie blurba, chociaż książka i tak was zaskoczy. Mnie zaskoczyła i chociaż na początku nie wiedziałam czy to zaskoczenie In plus, to jednak w końcu czytałam do drugiej nad ranem. Jojo Moyes to chyba jedna z moich ukochanych pisarek!! Mam nadzieję, że 2017 rok będzie rokiem w którym nastąpi masowe wznowienie jej książek!

piątek, 30 grudnia 2016

#102 stos, ostatni w tym roku.

Ponieważ nie spodziewam się zalewu książek jutro, mogę odgwizdać uroczyście ostatni stosik w tym roku. I nie, nie liczę ile książek przybyło na półkach w ostatnim roku. Wiem, że za dużo, w stosunku do czytanych. Może nowy rok przyniesie odmianę? Dobra, nawet ja się nie powinnam łudzić. Wiem, że Nowy Rok zacznę tradycyjnie, koncertem noworocznym, prosto z Wiednia. Oglądanym w domu, bo znowu nie udało mi się wylosować biletu. Co jest bardzo krzywdzące. 

czwartek, 29 grudnia 2016

"Pacjenci" - Jürgen Thorwald [ organizm ludzki to genialna machina, wielka zagadka ]

Uwielbiam książki Jurgena Thorwalda, każdą biorę i polecam w ciemno. Gdy na liście nowości pojawiło się wznowienie jego książki Pacjenci podskoczyłam z radości. Ta książka, na allegro osiągała bajońskie sumy, jeszcze kilkanaście tygodni temu żeby ją mieć trzeba było zapłacić dobrze ponad sto złotych. Zapytacie czy warto, już przed lekturą wiedziałam, że tak. Thorwalda nie trzeba bardzo reklamować, wystarczy mieć styczność z jedną z jego książek aby wiedzieć, dlaczego wszystkie to bestsellery. Proszę państwa! Porywająca, wstrząsająca opowieść o początkach transplantacji, nie z uczonego, stricte medycznego punktu widzenia, ale z ludzkiej perspektywy, z perspektywy jednostki, dla której nie ma żadnej nadziei.

środa, 28 grudnia 2016

"Syn" - Philipp Meyer [ epicka opowieść o Teksasie ]

Gdy skończyłam czytać Lata rozłąki konferowałam z Irenką( zapatrzona w książki – odwiedźcie jej blog), co teraz czytać. Mam stos recenzenckich, ale Irenka doradziła, że skoro są święta powinnam czytać to co chcę, a nie co muszę. A na Syna miałam ochotę od dawna. Męczyłam Irenkę, Ona podobno męczyła wydawnictwo, aż w końcu dostałam książkę od Tatusia. Chociaż książka jest głośno reklamowana, to prócz Padmy i Moniki, nikt o niej nie pisał. A mnie uwiodła ta sepia na okładce i obietnica wielkiej teksańskiej sagi. Zwłaszcza, że Teksas kojarzy mi się z dzieciństwem i Dynastią którą oglądały Mama i Siostra.

sobota, 24 grudnia 2016

"Lata rozłąki" - Nina Willner [ a mury runą, runą, runą i pogrzebią stary świat ]

Święta, święta, czas spotkań, celebrowania cennych chwil z rodziną. Wybrałam odpowiednią książkę na ten czas. Historię pewnej rodziny, rozdzielenia, na tle skomplikowanej historii NRD. Niewiele wiem o Niemieckiej Republice Demokratycznej. Pamiętam z bardzo wczesnego dzieciństwa jakieś wspominki, w PRLu niektóre sprzęty były enerdowskie, ale moja wiedza o tym kraju była znikoma. Oczywiście, blokada Berlina, mur Berliński, ale tyle. Dlatego, gdy przeczytałam zapowiedź książki Lata rozłąki chciałam bardzo ją przeczytać. Spodziewałam się powieści, tymczasem rychło przekonałam się, że to swoista kronika rodzinna. Nie mam bynajmniej zarzutów do formy tych wspomnień, okazało się, że historia NRD jest wystarczającym materiałem na ciekawą opowieść. Nie trzeba już fikcji.

piątek, 23 grudnia 2016

"Studenty" - Dawid Ratajczak [ przeczytaj i popłacz się ze śmiechu ]

Jestem raczej książkowym sztywniakiem. Książka raczej doprowadza mnie do płaczu, bardzo rzadko na książkach się śmieje. Najwyżej uśmiecham z politowania. Kiedy usłyszałam o książce Studenty byłam zaintrygowana. Mam mocne więzy z życiem studentów, sama nie tak znowu dawno studiowałam. Byłam ciekawa, tego studenckiego życia opisanego w powieści. Trochę się bałam, że autor ulegnie pokusie, pokazania beznadziei studenckiego życia, że będzie to tani melodramat z mocnymi akordami egzystencjalizmu. Jakże się pomyliłam. Zaczęłam parskać śmiechem już na pierwszej stronie. Czytałam książkę w nocy(studenckie zwyczaje) i nocną ciszę, raz po raz przerywał wybuch śmiechu. Jedna z zabawniejszych książek jakie czytałam.

czwartek, 22 grudnia 2016

"Behawiorysta" - Remigiusz Mróz [ Koncert krwi, trudne wybory i o tym czego naprawdę chce gawiedź ]


Ho ho ho. Wróciłam dziś z pracy i oficjalnie mam ferie świąteczne. Dziś bardzo było mi nie po drodze z pracą, bo wczoraj w końcu dopadłam do deklasującej inne bestsellery powieści Remigiusza Mroza. Na tapecie gościł oczywiście Behawiorysta książka, moim zdaniem przyciąga uwagę okładką. Ta nutka, z pozoru taka niewinna, po uważniejszym przyglądnięciu się zyskuje makabryczny wygląd.  Trochę obawiałam się, bo jednak straszono mnie i brutalnymi opisami, i słyszałam skrajnie różne opinie o tej książce, ale cóż… kto nie ryzykuje – ten nie pije szampana. W sumie, ja i tak rzadko pijam szampana, ale ryzykując, trafia się na dobre książki.

środa, 21 grudnia 2016

"Autostopem przez Galaktykę" - Douglas Adams [ dlaczego ręcznik jest niezbędny ]

Są pozycje z klasyki, których wstyd nie znać. Zwykle się okazuje, że ja właśnie nie znam. Tak było z Autostopem przez Galaktykę i film i książka, znajdowały się na liście moich kulturalnych białych plam. Film pewnie bym oglądnęła, bo Alan Rickman ( [*]), ale jak dowiedziałam się, że jest książka, to oczywiście najpierw chciałam przeczytać książkę i odsunęłam to na św. Nigdy. Później ukazało się wznowienie tej powieści i słyszałam sprzeczne opinie, jedni bardzo chwalili, inni uważali, że to nomen omen, androny. Przyszła jednak pora i na tę książkę, okazało się, że jest do połknięcia dosłownie w jeden dzień.

wtorek, 20 grudnia 2016

"Izabela. Wojownicza królowa" - Kirstin Downey [ wspaniała biografia dla miłośników Hiszpanii ]

Niedawno wydawnictwo W.A.B wypuściło na rynek serię książek o postaciach historycznych, o których biografie na polskim rynku było ciężko. Jedną z takich książek była niniejsza opowieść o Izabeli Kastylijskiej. Sugerowałam się okładką i spodziewałam się beletryzowanej biografii, co bardzo mnie cieszyło, bo był czas, gdy okres panowania Królów katolickich, a więc Izabeli i Ferdynanda bardzo mnie interesował. Gdy tylko zaczęłam czytać tę książkę okazało się, że nie jest to powieść a regularna biografia. Moim zdaniem pasowałby więc bardziej autentyczny portret Izabeli, jak to jest w innych wydaniach, ale mimo wszystko nasza okładka jest ładniejsza, chociaż wprowadziła mnie w błąd. Wspaniała, bogata opowieść o kobiecie, która żyła w czasach nieprzychylnych kobietom, zresztą chyba większość czasów to ciężki los kobiet.

poniedziałek, 19 grudnia 2016

"Warleggan" - Winston Graham [ czwarty tom Dziedzictwa Rodu Poldarków ]

Seria Dziedzictwo rodu Poldarków to jedno z odkryć tego roku. Zaczęłam czytać pod wpływem chwili i okazało się to być szczęśliwym trafem. Zakochałam się w opowieściach z Kornwalii z końca osiemnastego wieku. Każdy tom jest długo wyczekiwanym i z chwilą przeczytania danego tomu, już czekam na kolejny. Lekturę tomu czwartego odkładałam w czasie, wiedziałam, że połknę tę powieść więc chciałam jeszcze trochę poczekać, ale już nie wytrzymałam. I tak jak przypuszczałam, rozprawiłam się z nią piorunem. Pozostaje mi czekanie.

piątek, 16 grudnia 2016

#101 stos, na przedświąteczny czas.

Całkiem nieźle szło mi nie-kupowanie. Wizyta w Taniej Książce w Lublinie z Agatą, była ciężką próbą, z której nie wyszłam zwycięsko. Tak jak teraz patrzę na to, jak owocne były ostatnie dni... to zastanawiam się kiedy będę spać, pracować, grać w tenisa... Dobra i tak jest za zimno na tenisa. No, ale idą święta i roboty będzie huk. A te książki są cudowne.

Może ktoś chce dać mi w prezencie czas?


czwartek, 15 grudnia 2016

"Stefania. Szczęśliwy powrót trędowatej" - Anna Rohóczanka [ niektóre książki są jak żart - bolesny ]

O tej książce marzyłam od lat. Od chwili, gdy doczytałam zakończenie Trędowatej i dowiedziałam się, że jest kontynuacja. Niestety w mojej bibliotece nie było egzemplarza, w mięście, w mojej filii był trzeci tom, który przeczytałam. Jako, że ostatnio podczytywałam Trędowatą, łkając oczywiści w kluczowych momentach, to przypomniałam sobie o kontynuacjach. Zerknęłam na aledrogo i ujrzały me oczy wznowienie. Cena okładkowa ponad dwadzieścia złotych, już rozważałam prezent gwiazdkowy, gdy nogi w Lublinie zaniosły mnie do taniej książki i oczy ujrzały dzieła te w cenie sześciu złotych z groszami. Nie mogłam przecie takiej okazji przegapić. Wzięłam i nabyłam i pierwszy tom, gnana ciekawością przeogromną, przeczytałam. Z jedną przerwą na drzemkę. Serio to nie jest lektura na dni czy tygodnie. Ponad dwieście stron, mało ambitnej papki. Jednakowoż jestem rozbawiona. Chociaż nadal mam swoje zasady wyłączne.

wtorek, 13 grudnia 2016

"Najlepsze chwile w życiu" - Maeve Haran [ życie zaczyna się po czterdziestce, podobno ]

Czasami wspaniałe książki trafiają się przypadkiem i mimochodem. I nie są miłością od pierwszej strony. Tak miałam z powieścią Najlepsze chwile w życiu, leżała przy łóżku dosyć długo i po wielu pozytywnych recenzjach, co i rusz chciałam się za nią zabrać, a ciągle lekturę odwlekałam. Nawet, gdy uznałam, że to czas najwyższy na nią, nie mogłam się wgryźć. Może to kwestia tego, że od razu mamy cztery bohaterki i chwila mija nim człowiek zacznie łapać, kto jest kto. Jednak z każdą stroną, pojmowałam, że w te mroźne dni, wpadła mi na podołek prawdziwa perełka. Szukacie prezentu dla znajomych z kryzysem wieku? Mam? Babć? To jest ta książka. Serio!

poniedziałek, 12 grudnia 2016

"Przypomnij mi kim jestem" - Matthew Thomas [ nie zawsze jest pora na ambitne książki ]

Rozdzierający literacki debiut, który przebojem wdarł się na listy bestsellerów. Zagadkowa okładka, która kojarzyła mi się z żaglami wielkiego statku, a przy bliższym badaniu okazała się dachami z typowego amerykańskiego osiedla, jakie znamy z filmów. Obiecywałam sobie po niej wiele, chociaż trochę się obawiałam czy nie okaże się to najeżoną frazesami, ambitną powieścią o wszystkim i o niczym. Wątek irlandzkich imigrantów w USA jest wątkiem o ogromnym potencjale, ale już sporo na ten temat napisano, w końcu Stany to imigranci, pogoń za marzeniami, poszukiwania Złotej Krainy i Ziemi Obiecanej, często, są to poszukiwania najeżone cierpieniem i wieloma złudzeniami. Nie do końca to rozumiem bo ja sobie emigracji nie wyobrażam, a wszystkie te twierdzenia, że Ameryka to jedyny kraj w którym żyje się jak w raju, tylko mnie śmieszą.

sobota, 10 grudnia 2016

"Wszystko dla pań" - Emil Zola [ francuska klasyka ]

Może i moi Rodzice mają ze mną dobrze, bo dzięki mnie są na bieżąco z wydawniczymi nowościami, jednak nie można mieć lepszych Rodziców niż ja, bo oni są inspiracją do moich spotkań z klasyką. Pomijając ten jeden przypadek, gdy kilka tygodni spałam przy zapalonym świetle bo się bałam(tak Mamo, wciąż pamiętam, tę książkę co to, będzie Ci się podobała Kationku), podsuwali mi zawsze świetne książki, chociaż nie zawsze we właściwym czasie(Tatusiu dziesięcioletnie dzieci nie czytają Hrabiego Monte Christo). Tak kiedyś natchnęła mnie Matkosa aby rozglądnąć się za książką Wszystko dla pań nie wiem czy ja tę książkę kupiłam, czy Mama ją znalazła, w każdym razie egzemplarz powieści Zoli jest starszy od mojej siostry, a trzyma się nawet nieźle, zaczęłam ją czytać(książkę – nie siostrę) w sierpniu, ale imprezowy tryb życia wpłynął na przerwanie lekturę, a bardzo niesłusznie. Wczoraj do niej wróciłam i wolna od sierpniowych upałów, po prostu zachwyciłam się tą książką. Boże!! Ja chcę inne powieści Zoli, wiem na co wypłatę przepuszczę!

czwartek, 8 grudnia 2016

"Życie i śmierć" - Stephenie Meyer [ miał być Zmierzch oczami Edwarda a jest Bella w roli chłopaka-mazgaja]

Gdy dostałam do rąk własnych egzemplarz książki Życie i śmierć, muszę zaznaczyć, że dostałam ją od Agi, za co bardzo Jej dziękuję i nawet nie wypominam, że czekałam ponad pół roku, bo w końcu wysłała i jest kochanym rudzielcem, Aga – dziękuję, no więc kiedy dostałam tę książkę, byłam przekonana, że to Zmierzch opowiedziany z perspektywy Edwarda, Aga wiedziała, że tak myślę, ale zołza uznała, że będzie zabawniej. Jakoś z głowy mi wyleciało, że fragmenty takiej wizji Zmierzchu wyciekły do netu i autorka postanowiła napisać coś innego. Pojechała po bandzie i Bellę zamieniła w chłopaka, a Edzia w babeczkę. Resztę zasadniczo zachowała, o pardon, przeredagowała tekst, co zawsze jest mile widziane. Wykorzystałam swoje chorobowe na to ekstremalne czytanie…

środa, 7 grudnia 2016

z wielkim poślizgiem - podsumowanie listopada

Powinno być kilka dni temu, ale tak mnie złapało przeziębienie, że dosłownie ścięło mnie z nóg. Niestety jeszcze nadal mam wigor przeleżanych zwłok i po kilku minutach stania, dosłownie zwalam się na łóżko przez godzinę odzyskując siły. Tak to jest, gdy przebywa się z chorymi i tak jestem dumna, że w zdrowiu wytrzymałam do grudnia, a zachorowałam, przypadkiem i to już gdy nie dałam rady walczyć ze zmasowanym atakiem. W końcu jednak trzeba było się zebrać do podsumowania listopada, mojego ukochanego miesiąca, w którym działo się tak wiele. Same wspaniałe, przyjemne rzeczy, a że prywatne, to... no cóż. Tutaj opowiadam o książkach.

wtorek, 6 grudnia 2016

"Trzy po 33" - Jerzy Bralczyk, Jan Miodek, Andrzej Markowski [ dlaczego kolektyw jest toksyczny a nie trujący, dlaczego pochylamy się nad tym a nie schylamy]

Niestety rzadko wśród głośnych literackich nowości, a jeszcze rzadziej wśród bestsellerów pojawia się książka, która rości sobie prawo do miana popularnonaukowej. Ponieważ poprzednia książka trzech bóstw polskiego językoznawstwa, po prostu mnie oczarowała, tym większą ochotą zapałałam, na najnowszą i to jeszcze zachęcająco zieloną. Nie miałam okazji przeglądać jej wcześniej więc nie wiedziałam czego się spodziewać. Jednak trochę zostałam wprowadzona w błąd, gdyż zasugerowano mi, przynajmniej ja tak to odczułam, że kompozycja tej książki będzie analogiczna do Wszystkozależy od przyimka a bynajmniej, tak nie jest.

poniedziałek, 5 grudnia 2016

"Wszystko co mam" - Katie Marsh [ w zdrowiu i w chorobie ]

Regularnie wzbraniam się przed czytaniem ebooków. To nie jest tak, że nie uważam ich za książki, bynajmniej,  po prostu nie odpowiada mi ten sposób czytania, sięgam po ebooka, gdy już naprawdę na książce mi zależy. Tym razem było podobnie, ale przypadkiem odkryłam, że ebooki nie są dla mnie takie złe, sprawdzają się w sytuacji, gdy tradycyjna książka odpada, a przynajmniej nie jest wygodna. Otóż, gdy czekam na autobus, nie lubię czytać papieru, zwłaszcza w zimie, gdy na przystanku jest ciemno. No i do przewracania stron ebooka wystarczy jedna ręka, druga może tkwić w rękawiczce i w kieszeni. Katalizatorem tego odkrycia była kolejna książka z fantastycznego cyklu Kobiety to czytają, właśnie powieści z tej serii sprawiają, że jakiegoś ebooka zawsze mam. W tej książce zahipnotyzowała mnie najpierw okładka, nim się zorientowałam, byłam już zaczytana po uszy, nie mogłam się doczekać kolejnej podróży, doczytywałam w domu.

niedziela, 4 grudnia 2016

"Śnieżny wędrowiec" - Elisabeth Herrmann [ ślady twoje zasypało, w śniegu całkiem się zgubiłem ]

Lubię kryminały, ciągle jednak nie mogę się przekonać do niemieckich. Cierpię na germanofobię, tak jak inni są amerykofilami, czy frankofilami, jak prawdziwa Polska o wiele łatwiej mówię, czego nie lubię. Skandynawskie kryminały – raczej spoko, ale te niemieckie… no takie ambiwalentne mam uczucia. Wioskamorderców, nawet mi się podobała, dobrze mi się czytało, ale szału nie było. Pamiętam, ach jak dobrze pamiętam, jak zaczęłam ją czytać, czekając na partnerkę do tenisa. Było wtedy tak cieplutko, a teraz… znowu zapchane zatoki, przeziębienie i przyczajone zapalenie oskrzeli, którego nie zwalczę chyba piwem z sokiem z aronią(szczerze- nie wiem czy polecam to połączenie smakowe, bo obecnie mój smak nie istnieje, ale wygląda super, jakby ktoś kogoś zarżnął przy nalewaniu piwa – w sam raz do pisania o kryminale).

sobota, 3 grudnia 2016

"Niewidzialne życie Iwana Isajenki" - Scott Stambach

Ciężko jest zadebiutować, łatwo napisać jedną książkę i ją wydać. Jednak prawdziwy literacki debiut, który ruszy literacki świat, poruszy czytelników, to już grubsza sprawa. Scott Stambach bierze na warsztat historię trudną, chore dzieci, szpitale, brak nadziei i powolne umieranie, to ostatnio tematy modne. Wiadomo, że taka książka się sprzeda, że wszyscy powiedzą, że wspaniała, bo chore dzieci nie mogą nie być siewcami głębokich zdań i odkrywcami przedwiecznych prawd.

czwartek, 1 grudnia 2016

"Kukułka" - Antonina Kozłowska [ książka, która zmusi do refleksji ]

Jeżeli ktoś sięga jedynie po nowości literackie to przegapia fantastyczne książki, które wyszły parę lat temu. Taka Kukułka wydana w 2010 jest za młoda, by trafić do kanonu klasyki, ale za stara, by być dostępną w księgarni. Upolowałam ją na allegro, z uwagi na osobę Autorki, która najpierw oczarowała mnie Trzema połówkami jabłka i swoją własną, osobistą osobą ; ). Zawzięłam się i mam swój egzemplarz już, niestety już przeczytałam, uroniłam łzę i… posłuchajcie.

środa, 30 listopada 2016

"Córka handlarza jedwabiem" - Dinah Jefferies

Lubię uciekać literacko w te rejony świata, w które nigdy się nie wybiorę, ponieważ jestem piecuchem, literacko jest dla mnie atrakcyjny każdy obszar wykraczający poza moje podwórko : P Wietnam, muszę przyznać jest dla mnie miejscem egzotycznym, zapewne spora część rzeczy jakie miałam, zaczynała swój żywot w Wietnamie, kto wie, może jedwabne fatałaszki, pochodzą z pewnego sklepu z jedwabiem, w Wietnamie właśnie? Nie znam historii Wietnamu, dobrze że na początku książki mamy opisane najważniejsze wydarzenia. Okładka sugeruje banalny romans, no ale wiecie, że ja przed romansami się nie wzdragam. Książkowymi!!! Hańba temu, co źle pomyślał : P Nie czytałam poprzedniej książki autorki, czego bardzo żałuję, po lekturze Córki handlarza jedwabiem  - jeszcze bardziej.

wtorek, 29 listopada 2016

"Miłośniczki Czekolady i ślub" - Carole Matthews [ czekoladowe lekarstwo na jesienną chandrę]

Poprzednie części cyklu Klub Miłośniczek Czekolady, przegapiłam. Jednak już okładce najnowszej powieści o przyjaciółkach uzależnionych od czekolady – nie mogłam się oprzeć. Okładka jest słodka, wpada w oko i chociaż ciężko spodziewać się głębi, przy tak cukierkowej szacie – uważajcie, pozory mylą. Trochę się bałam, czy zaczynając przygodę od czwartego tomu, połapię się w bohaterach, ich przeszłości, na szczęście obawy okazały się płonne, a ja od pierwszej strony dałam się uwieść magii tej książki. Tak pomogła urodzinowa czekolada, bo bez niej nie da się rozkoszować książką, bez ślinotoku.

poniedziałek, 28 listopada 2016

"Król" - Szczepan Twardoch [ o bokserach, półświatku, przedwojennej Warszawie]

Najnowsza powieść Szczepana Twardocha  budziła moje obawy. Morfina, powieść chwalona i wynoszona wręcz na ołtarze literackiego kunsztu, nie zachwyciła mnie, a przeciwnie, porządnie znudziła. Do tego stopnia, że Drach leży u mnie i czeka na zmiłowanie od Targów Książki o ile pamiętam, Wieczny Grunwald leży jeszcze dłużej, bo od jakiejś promocji w dyskoncie spożywczym. A jednak kusiła mnie ta najnowsza powieść. Okładka, trochę kusiła, trochę odpychała bo jednak faktycznie sugeruje, że to będzie ambitna powieść. Nie jakieś literackie fiu bździu.

niedziela, 27 listopada 2016

#100 jubileuszowy setny stos, ale bez szaleństw

To już setny stos w historii tego bloga. Kto by pomyślał. Bloguję już tak długo, nigdy bym nie przypuszczała zakładając tego bloga, w noc przed egzaminem, że tyle wytrzymam. Niedługo później uległam modzie na stosiki. W tej stosikowej fazie, są długie przerwy, od kilku tygodni, jakoś dbam o regularność, bo pozwala mi to też panować nad tym co mam, nad kolejką do czytania. Utrzymajmy ten trend.
To setny stos, na youtuba wgrywa się book haul. Chociaż książek nie jest bardzo dużo, ale zapowiadają się wspaniałe chwile z lekturą. Oby tak było!


sobota, 26 listopada 2016

"Świt, który nie nadejdzie" - Remigiusz Mróz [ trochę jak w tym dowcipie o Benku, co strażacy go zastrzelili ]

Mówią, że powtórne małżeństwo to przewaga nadziei nad logiką, mówią też, że kobieta nie popełnia błędu raz, tylko kilka razy, żeby na pewno wiedzieć czy to błąd. Mówią też, że ja szukam dziury w całym i czepiam się dla czepiania. Co do ostatniego, cóż, z naturą nie wygrasz : P Jednak z nadzieją maniaka, wciąż próbuję odkryć fenomen Remigiusza Mroza. Ta właśnie nadzieja przywiodła mnie do jednej z Jego najnowszych książek, reklamowanej jako kryminał retro, osadzonej w realiach przedwojennej Warszawy. Czytałam ją kilka dni, to sporo jak na kryminał, ponad pięciuset stronicowy, ale jednak kryminał, takie łykam w dwa wieczory, a tutaj coś ewidentnie mnie nie wciągnęło, jednak zaparłam się i postanowiłam rozprawić się z tą książką. Co mogę powiedzieć, dawno nie miałam tak ambiwalentnych uczuć, chyba nigdy jeśli chodzi o powieść Mroza. A może już się starzeję i mam kiepską pamięć?

"Byłaś serca biciem" - Zbigniew Książek [ przypadki pewnego literata ]

Któż z nas nie zna tekstów Zbigniewa Książka, możemy nie wiedzieć, ale znamy, to ten facet co napisał teksty do muzyki Rubika, czy też Rubik pisał muzykę do Jego tekstów. Akurat nie mam problemu, żeby się przyznać, że chociaż leje się okrutny hejt na te piosenki to od czasu do czasu sobie słuchamy.  Decyzja o przeczytaniu tej książki była impulsem, termin trochę gonił, otworzyłam, przeczytałam pierwszą stronę, już się śmiałam, już wiedziałam, że kurczę warto.

piątek, 25 listopada 2016

"Przysługa" - Kate Atkinson [ Jackson Brodie znowu w akcji ]

Kiedy człowiek jest chory warto złapać jakiś kryminał. Wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo, że z nudów będziemy ciągle podsypiać. Zmożona złym samopoczuciem, chwyciłam Przysługę  a więc drugą część serii o Jacksonie Brodiem, prywatnym detektywie, który jest nieco zgorzkniały, lubi rozpamiętywać to co było. Lubię angielskie kryminały, moim zdaniem niezależnie od pory roku są fantastycznym pomysłem na spędzenie miło czasu na czytaniu. Mają swój specyficzny klimat, z jednej strony takiej angielskiej sielskości, a z drugiej są te zbrodnie, które dbają o pożądany poziom adrenaliny.

wtorek, 22 listopada 2016

"Berło i krew. Królowie i królowe Europy na wojnie 1914-1945" - Jean des Cars [ gdy Europa spłynęła krwią ]

Uwielbiam książki historyczne. Mam lekki kompleksy niewystarczającej wiedzy o Wielkiej Wojnie, który staram się jakoś zaleczyć, dokształcając się regularnie. Berło i krew to książka, która teoretycznie wpisuje się idealnie w to co lubię. Wielka historia z perspektywy ludzi, monarchów, książąt i ich żon, pokazana w bardziej osobisty sposób, chociaż nabierająca przez to okrutnego i realistycznego wydźwięku. Połknęłam tę książkę piorunem i jestem nią zachwycona, moi znajomi poświadczą, że nosiłam ją w torebce i chłonęłam przy każdej okazji.

poniedziałek, 21 listopada 2016

"Wilno. Rodzinna historia smaków" - Ewa Wolkanowska-Kołodziej [ smak Kresów ]

Moja rodzina od pokoleń związana jest z Galicją, nie czuję więc sentymentu do polskiego Wilna. Weszłam, chyba z powodu jesieni w jakiś dziwny czas, dopadł mnie syndrom wicia gniazda i czynienia zapasów, więc ciągnie mnie do książek kulinarnych, do kuchni. Wiem, że Agora nie wydaje złych książek, toteż apetyczna okładka nie musiała nawet szczególnie mnie kusić. Zaczęłam czytać i historia o piętnastoletnim zapasie samogonu, czy zapasie koniaku mnie uwiodła, wzruszyła. Właśnie taka będzie ta książka. Sentymentalna podróż w świat smaków z dzieciństwa, historia miłości i bliskości. Nie spodziewałam się, ale sama znalazłam coś co jadłam w dzieciństwie… wspaniałe są takie historie, pyszne, pachnące, ociekające wspomnieniami.

niedziela, 20 listopada 2016

"The Story of Doctor Dolittle" - Doktor Dolittle i jego zwierzęta

Często opór z czytaniem w obcym języku wynika li i jedynie z uprzedzeniem. Możemy się dogadywać, ale brak polskiego przekładu, czy napisów i już czujemy panikę, bo no jak dam radę, ponieważ od kilku lat próbuję opór ten przełamać to jednak skutek jest taki, gdy mam do wyboru książkę po polsku i w oryginale, wybieram tłumaczenie. W sukurs przyszło mi wydawnictwo [ze słownikiem ] to właśnie świetny pomysł dla leniuszków, takich jak ja. Wybrałam literaturę dziecięcą i w 2/3 pozycje, które znam. Trzeba przekraczać granice, które sama sobie wzniosłam.

sobota, 19 listopada 2016

#99 ograniczam zakupy [ stos epicki, jak bitwa o Helmowy Jar ]

Jeżeli kiedyś usłyszycie, że dom zawalił się pod ciężarem książek, bądźcie pewnie, że to była moja skromna chaupa, która nie uniosła dodatkowej książki i posypała się jak domek z kart. Właściwie nie wiem skąd u mnie tyle książek, wiem, że jak wróciłam do domu we wtorek to się w nich tarzałam.  Wszystkie moje samoograniczenia są psu na budę... Zresztą po sobie widzę, że idea samoograniczania jest chybiona, a przynajmniej bardzo dyskusyjna. Niby chcę się ograniczać, niby wiem, że to moje podanie o większy lokal na książki nie ma szans, a mój dom nie jest z gumy, no ale popatrzcie. Czy MOGŁAM się ograniczyć. No powiedzcie, którą z tych książek powinnam zostawić bezdomną, nieutuloną??

piątek, 18 listopada 2016

"Dom czwarty" - Katarzyna Puzyńska [ niesamowite emocje, gąszcz tajemnicy, tajemnicze zaginięcia i mroczne przemiany ]

Miałam upiec dziś babeczki, żeby mieć co jeść w pracy, miałam popracować, nawet na tenisa chciałam skoczyć, niestety, zaczęłam czytać wyczekany(Asieńko dziękuję!) Dom czwarty i przepadłam. Czas przestał istnieć, a ja odkładałam najwyżej książkę na chwilę, żeby ta przygoda trwała chociaż trochę dłużej. Gdy inni autorzy mają problem, bo przedkładają ilość, nad jakość, tak Katarzyna Puzyńska, w swojej siódmej powieści zachwyca. Mroczny nastrój rodem z Utopców, intryga zawiła, zakończenie frapujące. Autorka, znalazła sposób, żeby trzymać czytelników na krótkie smyczy, w trwałym oczekiwaniu.

czwartek, 17 listopada 2016

"Muza" - Jessie Burton [ Powieść czarująca jak okładka ]

Niespodziewanie długo zeszło mi z tą książką. Nie wiem dlaczego na początku nie mogłam się w nią wciągnąć, chociaż od momentu, gdy tylko o niej usłyszałam, wiedziałam, że chcę i muszę ją przeczytać. Początek był taki mglisty, siąpiący, jak angielska pogoda, ale już koniec części pierwszej i przeniesienie akcji w miejscu i w czasie było już punktem przełomowym, od tej chwili, zaczęło mi się czytać o wiele lepiej, płynniej.  Mało z jednej strony, Londyn – ponad dwadzieścia lat po wojnie, zmanierowany, będący tyglem w którym mieszają się różne kultury i warstwy społeczne, z drugiej strony upalna Hiszpania, tuż przed wybuchem wojny, targana konfliktami, buzująca wewnętrznym niepokojem a z pozoru spieczona słońcem i pachnąca oliwkami, papryką i pomidorami. Dwa światy, które w końcu się przetną.

środa, 16 listopada 2016

"Hürrem. Słowiańska odaliska. Księga I" - Demet Altınyeleklioğlu [ kobieto puchu marny?]

Gdy ongi, polską telewizję zdominowały tureckie seriale, a wszystkie koleżanki zachwycały się serialem Wspaniałe stulecie, pozostawałam, obok głównego modowego nurtu. Dopiero później z ciekawości zerknęłam na ten serial. Spodobały mi się stroje, fabuła, możliwość podglądania Imperium Osmańskiego od kuchni. Dlatego, kiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki oszalałam na jej punkcie. Chciałam zobaczyć jak to się sprzeda w wersji książkowej, zwłaszcza, że serialowe postaci, miały swoje za uszami, a książka dawała możliwość prześledzenia ich myśli oraz motywów.

wtorek, 15 listopada 2016

"Moje wypieki. Całkiem nowe przepisy" - Dorota Świątkowska [ słodka rozpusta ]

Uwielbiam piec. Moja Mama jest moim niedoścignionym wzorem. Zazdrośnie strzegła kuchni i piekarnika, a w sobotę sprawiała że cały dom pachniał czymś pysznym. Zazwyczaj było to tak pyszne, że trzeba było chować, połowę, żeby chociaż trochę zostało na niedzielę. Mama nauczyła się piec od swojej Mamy, a ja zawsze z ciekawością podglądałam jak obie tworzą słodkie cuda. Kiedy kilka lat temu Mama trafiła do szpitala, no i nie miał kto upiec ciasta na niedzielę, wzięłam sprawy we własne ręce. Moje pierwsze kroki stawiałam za pomocą bloga moje wypieki. Bo zeszyt z przepisami Mamy to już była kuchnia zaawansowana. W pewnym momencie porzuciłam nowoczesne i wymagające nieosiągalnych dla mnie składników przepisy Doroty i wróciłam do smaków dzieciństwa, ale od czasu do czasu z zachwytem oglądam wspaniałe fotografie i czytam przepisy szukając inspiracji. Jednak chyba teraz za sprawą najnowszej książki Doroty Świątkowskiej czeka mnie wielkie próbowanie. Już mam książkę ofiszkowaną, przepisy czekają na próbę generalną.

poniedziałek, 14 listopada 2016

"Alicja w krainie czasów. Czas opowiedziany" - Ałbena Grabowska [ Alicja po drugiej stronie czasu ]

Gdy łapie mnie jesienny kryzys czytelniczy, przeglądam wydawnicze Nowości w poszukiwaniu jakiejś intrygującej powieści. Moim zdaniem, nic tak dobrze nie leczy z niemocy czytelniczej jak literacka fikcja, zaangażowanie się w losy bohaterów, czytelnicza podróż do nieznanych miast. Oczywiście wiedziałam, że skoro spodobał mi się tom pierwszy, to Alicja w krainie czasów. Czas opowiedziany, a więc drugi tom trylogii Czas zaklęty szybko wskoczy na tapet. Nie musiała długo czekać ta historia. Znając talent Ałbeny Grabowskiej, wiedziałam, że nie powinnam się zawieść, tym bardziej, że fabuła naprawdę zapowiada się obiecująco.

niedziela, 13 listopada 2016

"Awiatorzy. Opowieść o polskich lotnikach" - Jarosław Sokół [ lecę bo chcę, lecę bo wolność to zew ]

Ongi Jarosław Sokół, oczarował mnie swoją powieścią Czas honoru wprawdzie ciągle brakuje mi ostatniego tomu, to jednak z lektury zachowałam bardzo dobre wspomnienia. Gdy na liście nowości, zobaczyłam ostatnią książkę autora, zapaliłam się jak pochodnia. Awiatorzy.Opowieść o polskich lotnikach, wydawała się bezbłędnie trafiać w mój gust literacki. W końcu sama mieszkam rzut beretem od lotniska, które powstało w XX-leciu międzywojennym, sama kilkukrotnie miałam okazję wznosić się w powietrze i podziwiać świat z lotu ptaka, wspaniałe uczucie. Mogłam więc nie utożsamiać się z bohaterami tej powieści?

sobota, 12 listopada 2016

"Panie Białego Domu" - Longin Pastusiak [ a jaka będzie żona 45 prezydenta USA? ]

W wigilię wyborów prezydenckich w USA pod moją strzechę trafiła książka Panie Białego Domu napisana przez byłego Marszałka Senatu, profesora Longina Pastusiaka. Zawsze lubiłam czytać o żonach prezydentów, najczęściej w cieniu, zwłaszcza te pierwsze damy skryły się, przynajmniej w Polsce, w mgle niepamięci. Oczywiście każdy kojarzy Jackie Kennedy, Hilary Clinton, ostatnio nie schodziła z pierwszych stron gazet, ale ta książka, będąca wznowieniem, z koniecznymi aktualizacjami, była odpowiedzią na mój niedosyt poznawczy. Jeżeli tak jak ja jesteście ciekawi biografii Pierwszych Dam Ameryki, to pozycja dla Was. Tylko ostrzegam, książka jest wydana solidnie i chociaż ja wzięłam ją do torebki i do pociągu, to kosztowało mnie to trochę dźwigania. No, ale ładny papier, swoje waży.

piątek, 11 listopada 2016

"Niemieckie requiem" - Philip Kerr [kryminał retro z powojennym Wiedniem ]

Ostatni tydzień miałam ekstremalny. Od ubiegłego czwartku, nie miałam czasu się wyspać i spokojnie odetchnąć. Praca, seminarium, praca, wyjazdy do Lublina, po prostu Sajgon. Już wracając we wtorek do domu, obiecywałam sobie, że w środę po prostu się wyśpię i odpocznę, bo tyko w poniedziałek miałam chwilę na tenisa, a we wtorek już nawet na partyjkę brakło czasu. Jednak w środę też nie poszłam pograć, bo usnęłam. Straciłam nawet ochotę na czytanie, sennie przewracałam strony i nie mogłam w nic się wciągnąć. Ponieważ biorę udział w Tygodniowym Wyzwaniu Książkowym(odsyłam do pejsa), to stwierdziłam, że to dobry pretekst, żeby nadrobić Kerra. Książka ponad rok leży na półce. Nawet kilku osobom ją pożyczyłam, sądząc po zagięciach grzbietu : |. Jako, że w tym tygodniu czytamy książki z czarną okładką – stało się.

czwartek, 10 listopada 2016

#98 stos, z drzew spadają liście, z moich półek - książki

Pomyślałam, że kilkanaście dni nie oglądaliście moich nabytków. Nie wiem jak to się dzieje, ale ich przybywa szybciej, niż nadążam z czytaniem. Może ten długi weekend pozwoli mi nadgonić... Wy też macie zaplanowany zaczytany weekend?
Mam nadzieję, że jeszcze spadnie śnieg!!

środa, 9 listopada 2016

"Sympatyk" - Viet Thanh Nguyen

Wbrew pozorom czytelnictwo nie jest takie niszowe. W końcu liczba różnych nagród za najlepszą książkę jest zawrotna, co roku obiecuję sobie, że będę z tym na bieżąco, bo chociaż nie zawsze są to książki wybitne, to rzadko są to pozycje złe. Dlatego Sympatyk kusił mnie od kiedy zobaczyłam zapowiedź. Nagroda Pulitzera ma swoją renomę, to nie jest rekomendacja obok której przechodzi się ot tak. Tym bardziej, że tematyka tej książki, to mimo wszystko dla mnie biała plama historii świata i cieszyłam się, że może czegoś się dowiem. Cieszę się, że wśród nowości na polskim rynku pokazują się i wspinają na listy bestsellerów, także takie książki.

wtorek, 8 listopada 2016

"Szóste wymieranie - Elizabeth Kolbert [ historia nienaturalna ]

O zgubnych skutkach dziury ozonowej słyszałam od dziecka. Im byłam starsza, tym częściej słyszałam o dewastacji natury. Co i rusz zbiera się na ratowanie pand, żbików, czy innych wielkich ssaków, a tak naprawdę jakoś nie tłumaczy się, że człowiek pośrednio i bezpośrednio, ale za to systematycznie niszczy świat, przyczyniając się do zagłady tysięcy gatunków roślin i zwierząt. Szóste wymieranie. Historia nienaturalna to książka nagrodzona nagrodą Pulitzera i opowiadająca o tym, że obserwujemy wymieranie gatunków na taką skalę, że można już to porównywać z wielką piątką masowych wyginięć, które w przeszłości były kamieniami milowymi w rozwoju naszej planety.

niedziela, 6 listopada 2016

"Rozdarta zasłona" - Jacek Dehnel, Piotr Tarczyński [ Profesorowa Szczupaczyńska na tropie!!]

Kraków z powieści o profesorowej Szczupaczyńskiej, kojarzy mi się z ubiegłorocznymi Targami w Krakowie i zachętami Madzi, która tak opowiadała o tej książce, o tym jak Jej Mamie się podobało, że prędko zaopatrzyłam się w tę książkę. Mniej więcej o tej porze czytałam rok temu tom pierwszy. Tajemnica domu Helclów, jest moim zdaniem arcydziełem kryminału retro. Ta książka jest tak cudowną całością, język, portrety bohaterów, tło obyczajowe, wszystko to po prostu zachwyca. Gdy dowiedziałam się o premierze tomu drugiego, uznałam, że nie godzi się odmawiać zaproszeniu Profesorowej, toż to byłby despekt!! A już ich dostatecznej ilości doznała nieszczęsna Zofia.

piątek, 4 listopada 2016

"13 pięter" - Filip Springer [ książka która mnie przybiła ]

Książka przeleżała na biurku dwa miesiące. Tyle czasu temu byłam na ostatnim DKK. Miałam wtedy zepsuty telefon, o czym już prawie zapomniałam. Dziś dostałam Speera i doczytałam tę książkę, tak korki mają swoje zalety. Nie spodziewałam się lektury tak mocnej, nie spodziewałabym się, że tak docenię swoje życie. Bo mnie ludzie pytają, dlaczego ciągle mieszkam z rodzicami(jestem w grupie 40% osób po 25 roku życia), dlaczego nie własne mieszkanko, jakoś nigdy nie uśmiechała mi się perspektywa ślubu z kredytem, albo wynajmowania. Zakosztowałam wynajmu stancji i brrr to była trauma. Dzięki tej książce widać, że mam szczęście. Mam ogromne, gigantyczne szczęście. Mam ochotę przytulać moje ściany, tylko nie mam jak bo są zastawione. Mam dach nad głową. Mam szczęście. Oto reportaż o tym, co nie powinno być kwestią szczęścia, a normą.

czwartek, 3 listopada 2016

"Nanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góry do wyzwolenia" - Dominik Szczepański, Piotr Tomza [ Góry tu wszystko jest święte. Tu wspinaczki nasze wniebowzięte. ]

Nie wiem dlaczego połakomiłam się na reportaż o zdobywaniu ośmiotysięcznika. Himalaizm to nie jest moja pasja, nawet po górach nie chodzę, a te wyścigi w zdobywaniu szczytów uważam za przerost ego. Szanują sportowców, dewiza ruchu olimpijskiego, motto owo Fortius, Altius, Citius, jest mi bliskie. Sama od pół roku z niesłabnącą radością gram w tenisa, ale nie poszłabym na kilkudziesięciu stopniowy mróz, tam gdzie mogę odpaść od ściany jak płat łuszczącej się farby w locie się rozsypując. A jednak, Nanga Parbat mnie wołała, Naga Góra, była mi przeznaczona, wołała mnie, żebym chociaż o niej poczytała. O dach bębnił deszcz a ja zagrzebana w koc czytałam.

środa, 2 listopada 2016

"Moje córki krowy" - Kinga Dębska [książka, która dała w kość ]

Co roku z okazji Święta Zmarłych mam problem, bo szukam książki refleksyjnej, takiej która będzie pasowała do dni pełnych zadumy. Tosia oczywiście się nawinęła i podsunęła Moje córki krowy, u mnie ta książka leżała od głębokiej zimy, ale nie chciałam wtedy jej czytać, bo okładka była wszędzie. Kupiłam ją bo była za pół darmo.  A później czytałam sprzeczne opinie, bardzo sprzeczne. Dopiero Tosia, która chłamu nie chwali potwierdziła me przypuszczenia, że to idealna książka na początek listopada. Zaczęłam czytać i… przepadłam. Dawno nie czułam się tak źle.

wtorek, 1 listopada 2016

Przemijamy - po prostu [ podsumowanie października ]

Pantha rei my też mijamy. Ledwo muśnie nas wiatr i już nas nie ma, a miejsce gdzie byliśmy - już nas nie poznaje. Wybaczcie ten żałobny ton. Co roku we Wszystkich Świętych chcę poczytać coś refleksyjnego i pasującego do tego dnia, to sobie w tym roku wybrałam. Kuźwa, weltschmerz będzie się ciągnął tygodniami. A dlaczego, to przeczytacie jutro. Dziś postanowiłam stworzyć podsumowanie października, tuż przed corocznym wyjściem na cmentarz. Październik był bardziej zrównoważony, dużo pracy, dużo nauki, trochę tenisa, dużo czytania.
Zapraszam!

poniedziałek, 31 października 2016

#97 bo jesień to długie wieczory spędzone wśród ksiąg.

kliknij by powiększyć
Dobra! Wiem. Jesień to nie tylko czytanie. Chociaż kalendarzowa jesień w pełni, liście mienią się barwami ognia, ciągle chodzę na tenisa, spaceruję, ale już zdecydowanie ciągnie mnie w stronę domu. Po tenisie nie przesiaduję z przyjaciółmi, omawiając mecz i inne ważne sprawy, ale raczej po godzinie żegluję w stronę domu. Tam parzę herbatę, albo spijam mojego ukochanego drinka z miodem i z cytryną i dryfuję w świat fikcji literackiej, albo reportażu, albo... po prostu znikam wśród kartek.

Przedstawiam Wam moje zapasy na jesienne dni.