Strony

czwartek, 29 czerwca 2017

"Sarajewo. Rany są nadal zbyt głębokie" - Hervé Ghesquière [ "Gdzie się podziały marzenia o sprawiedliwym i tolerancyjnym społeczeństwie?"]

Swego rodzaju tradycją stało się dla mnie czytanie pod koniec czerwca literatury związanej z I wojną światową. Czasami jest to coś związanego z historią wojny, czasami czytałam o Franciszku Ferdynandzie a w tym roku padło na reportaż o Sarajewie(i nie tylko). Miasto w którym padły strzały, które pogrążyły Europę w wojnie do dziś nie jest miastem spokojnym. Cała Serbia i Bałkany nadal są beczką prochu, bo czy są chorym człowiekiem Europy to może bym się diagnozować. Sama nigdy tam nie byłam, nie wiem czy prędko się wybiorę.  Wojnę w Jugosławii pamiętam jak przez mgłę, pamiętam że nagle w sklepie zabrakło kremu z białej i ciemnej czekolady, który uwielbialiśmy a był właśnie stamtąd przywożony. A w gazetach Rodziców zaczęły się opisy okropieństwa wojny. Moi Rodzice jeździli do Jugosławii, miałam nawet stamtąd zabawki, teraz ten kraj jest dla mnie przerażającym tyglem. Dlaczego? Już opowiadam.





Reportaż, który otwiera oczy!
Bośnia i Hercegowina dochodzi do siebie od dwudziestu lat i nadal liże wojenne rany. Dzień po dniu kraj niszczeje, trawiony przez chorobę zwaną nacjonalizmem, i staje się czarną dziurą pośrodku naszego kontynentu.
Hervé Ghesquière to dziennikarz, który zawsze dociera do serca konfliktu. W 2009 roku był jednym z dwóch francuskich dziennikarzy porwanych przez talibów w Afganistanie i spędził w niewoli prawie półtora roku.Kiedy z Sarajewa relacjonował wydarzenia z ogarniętej wojną Jugosławii, był świadkiem zbrodni, okrucieństwa, ogromu nieszczęść i ludzkich tragedii, które odcisnęły na nim niezatarte piętno.Po dwudziestu latach powraca do Bośni, by z właściwym sobie temperamentem korespondenta wojennego opisywać wciąż niezabliźnione wojenne rany. Przemierza tysiące kilometrów, rozmawiając z bośniackimi muzułmanami, Serbami i Chorwatami. Próbuje w ten sposób dociec tego, co tak naprawdę się wydarzyło i przewidzieć, jaka przyszłość czeka ich kraj. Ghesquière nie ukrywa emocjonalnego zaangażowania w historie swoich rozmówców. Relacjonuje je tak, jakby rozgrywały się na naszych oczach.Problemy aspirującej do Unii Europejskiej współczesnej Bośni, która zmaga się z korupcją, nepotyzmem i narastającą groźbą terroryzmu, dają się we znaki większości społeczeństwa, jednak nadzieję na pokonanie dawnych urazów daje młode pokolenie, które z optymizmem patrzy w przyszłość mimo wciąż tlącego się nacjonalizmu.
Sarajewo. Rany są nadal zbyt głębokie to reporterski zapis podróży, dotykający wciąż jeszcze bolących miejsc, niewygodnych prawd i przemilczanych faktów Dzięki tej książce możemy je odkryć i zrozumieć.
Herve Ghesquiere(nad literkami, niektórymi powinny być kreseczki, ale nie umiem wstawić : P) to francuski reporter, który w latach dziewięćdziesiątych był korespondentem w ogarniętej wojną Jugosławii, dwadzieścia lat po zakończeniu konfliktu(przynajmniej w teorii) wyrusza do kraju, który stara się o przyjęcie do Unii Europejskiej, ale nad którym unosi się wciąż duch Josipa Broz Tito, w którym styka się Wschód z Zachodem, gdzie sąsiadują ze sobą katolickie, prawosławne kościoły z meczetami i synagogami. W miejscu, które wygląda jak stolica ekumenizmu, świadectwo historii od Turków osmańskich, przez Habsburgów po teraźniejszość, a jak zagłębimy się w temat zobaczymy nienawiść rodem z lat czterdziestych na Kresach. Chyba to była moja myśl przewodnia. Oni żyli ze sobą latami, pobierali się pomiędzy sobą, a wystarczyła chwila, jedna iskra nienawiści, żeby zaczęli się wyrzynać jak Ukraińcy Polaków. Autor opisuje miejsca i rozmawia z ludzi. Próbuje odnaleźć źródła nienawiści. Wspomina okropieństwa wojny i udowadnia, że faktycznie rany są zbyt głębokie, a wojna skaziła pokolenia, nienawiścią i strachem.

Europa nie zdaje sobie sprawy, że nacjonalizm nigdy nie był rozwiązaniem, lecz chimerą, która strąca w otchłań.

Autor był świadkiem tego jak Karadżić dzielił Serbię, jak owładnięty szaleństwem nacjonalizmu, układał plan, który miał utopić kraj we krwi. I gdy przemierzamy Serbię widzi się rowy, które wydają się nie do zasypania. Korupcja, opieszałość, kolesiostwo, ale przede wszystkim nieufność, wrogość. Ile lat minie nim ludzie zaczną ufać sąsiadom? Czy kiedyś zaczną po prostu żyć, czy wybuchnie kolejna wojna, jak przewidują mieszkańcy? Straszna jest obojętność środowisk międzynarodowych, które są tak bezlitośnie opieszałe, które pomimo wielkich deklaracji nie robią nic, a zbrodniarze z Jugosławi, latami czekają na wyrok.
Co zostało z europejskich ideałów, z obietnic budowy jednocześnie silnego, zjednoczonego i braterskiego kontynentu? Gdzie się podziały marzenia o sprawiedliwym i tolerancyjnym społeczeństwie?


Ta książka pokazała mi problem z którego wcześniej nie zdawałam sobie sprawy. Teraz podrzucę ją Mamie, zobaczymy co Ona powie, a przecież i zna te tereny i pamięta lepiej wojnę.

Kolejny zachwyt książką z Wydawnictwa Uniwersytetu Jagielońskiego!

5 komentarzy:

  1. Reportaże mają to do siebie, że akurat są moim zdaniem dosyć trudne w odbiorze. I chociaż interesuje mnie historia wojen, to jednak zdecydowanie wolę dowiadywać się o niej z powieści ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też czytałam ją z ciekawością i smutkiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka odsłaniająca rzeczywistość, która dla wielu wciąż jest bolesna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę o niej pamiętać, kiedy będę robiła zakupy w księgarni :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.