Strony

środa, 23 sierpnia 2017

"We wspólnym rytmie" - Jojo Moyes [ "Nie możesz wyrwać człowieka z jego świata i oczekiwać, że będzie szczęśliwy"]

Uwielbiam Jojo Moyes. To autorka, której jakąś nieprzeczytaną książkę zawsze muszę mieć w domu. Chociaż początki nie należały do łatwych, a to dlatego, że powieści Moyes to takie książki w które ciężko mi się wciągnąć. Często początek jest bardzo siermiężny i zanim się dam porwać akcji mija sporo stron, a bywa, że porzucam książkę na długo(Ostatni list odkochanka) czy boję się sławy książki i recenzji o niej(Zanim się pojawiłeś). Najlepiej jak nic o książce nie wiem(Razem będzie lepiej). Po We wspólnym rytmie oczekiwałam dużo, chociaż starałam się wytracić ten entuzjazm bo to nigdy dobrze nie wróży. A tu jeszcze konie, a u mnie w okolicy tyle tych pięknych zwierząt biega…







Dobry jeździec wie, że ma tylko jedną szansę, aby zaskarbić sobie szacunek konia. Wie też, że przez jeden wybuch gniewu może na zawsze stracić jego zaufanie. Konia można bowiem skrzywdzić tylko raz. Potem latami odbudowuje się zerwaną relację. Z ludźmi bywa podobnie… 
Świat Natashy rozsypał się wraz z odejściem męża. Gniew i zraniona duma popchnęły ją do zrobienia rzeczy, których potem żałowała. Gdy człowiek traci kogoś bliskiego, nie zawsze zachowuje się rozsądnie. Natasha zamknęła się w swojej samotności, postawiła na niezależność i karierę. Kiedy decyduje się pomóc spotkanej w podejrzanych okolicznościach Sarze, nie przypuszcza, że ta „dziewczynka znikąd” odkryje przed nią życie na nowo.
Co się stanie, gdy Natasha zaryzykuje wszystko dla dziewczynki, której nawet nie zna i nie rozumie? Czego można się nauczyć od osoby, która kocha bardziej konie niż ludzi? 
We wspólnym rytmie to opowieść o kobiecie, która nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłaby znów być kochana, i o dziewczynie, która jest gotowa kłamać i kraść dla kogoś, kogo kocha.
Miłość istnieje w tym, co się robi, w małych i dużych gestach. To, że się o niej nie mówi, nie oznacza, że jej nie ma. 
Jojo Moyes to ulubiona autorka milionów czytelników, a jej powieści są światowym fenomenem wydawniczym. Udało jej się wyrównać rekord należący do Harlana Cobena i Stephena Kinga – trzy jej książki znalazły się równocześnie na listach bestsellerów „New York Timesa”. Podbiła serca czytelników wielkimi bestsellerami Zanim się pojawiłeś oraz Kiedy odszedłeś i stała się ulubioną pisarką polskich blogerów.


Najpierw retrospekcja. Pokaz hippiczny, Francja i wielka miłość versus zaszłości historyczne. Później lecimy to współczesności i poznajemy Natashę, która jest prawniczką a jej małżeństwo się rozpadło, formalnie wciąż mężatka, ale mentalnie osoba stanu wolnego, która próbuje ułożyć sobie życie. Sarah mieszka z dziadkiem, a całe jej życie to hippika i ukochany koń Boo, na którym ćwiczy jazdę konną, według wskazówek dziadka. W pewnym momencie drogi obu pań się krzyżują. Dziadek Sarah trafia do szpitala, a ona prawie zostaje zatrzymana za kradzież, na oczach Natashy. Kobieta przygarnia na noc dziewczynkę, a później okazuje się, że za sprawą swego nieujarzmionego charakteru Sarah na dłużej zagości w domu Natashy i jej męża(formalnie są wciąż małżeństwem). Sarah wciąż się wymyka, podkrada pieniądze i odmawia jakichkolwiek zeznań tudzież wyjaśnień. Tajemnicą jest koń i marzenia Sary. Czy para pogubionych ludzi, potrafią pomóc odnaleźć się nastolatce w trudnym wieku?


Nie wiedziałam czego się spodziewać bo opis fabuły był dosyć lakoniczny. Lubię konie, ale nie są jakoś moją pasją. Po prostu. Dlatego i fragmenty traktatu o jeździectwie, jak i opisy ujeżdżania i treningów na pewno mnie nie porwały. Sarah mnie irytowała swoją niefrasobliwością, butnością. Jedyny wątek jaki mnie interesował to wątek Natashy i Mac`a. Byłam ciekawa czy ich drogi się zejdą, czy skoro małżeństwo ich tylko się wypaliło i rozbiło o to, że linie ich życia nie chciały biec obok siebie, jest szansa, że coś się ułoży. Te fragmenty najbardziej do mnie przemawiały. Całą reszta. Owszem sprawnie napisana, ale to tyle. Nie odnalazłam w tej książce tych fajerwerków, które pamiętałam z poprzednich powieści. Ot moim zdaniem słabsza książka Moyes, co nie znaczy że złą, czy że chłam. A może to kwestia tego, że coś nie mogę się wciągnąć w książkę ostatnio?



We wspólnym rytmie, The Horse Dancer, Jojo Moyes, tłumaczyła Agnieszka Myśliwy, liczba stron: 528

6 komentarzy:

  1. Na "Zanim się pojawiłeś" mocno się zawiodłam, za to "Dziewczyna, którą kochałeś" przypadła mi do gustu. Jestem ciekawa, jakie wrażenie wywarłaby na mnie ta lektura, jednak nie nastawiam się na fajerwerki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że nie tylko ja uważam, że to nie najlepsza książka autorki. Zabrakło mi w niej znanego z powieści Jojo Moyes optymizmu i ciepła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem niedawno przeczytałam pierwszą książkę tej autorki - "Zanim się pojawiłeś". Zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie pomimo tego, że nie gustuję w tego typu lekturach. Jednakże wiem, że Jojo Moyes jak większość autorów ma lepsze i gorsze dzieła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Twoją opinią, dla mnie też nie było tego czegoś :/ Trudno przebić "Zanim się pojawiłeś" no cóż.. nic dziwnego.

    Prowadzę bloga fanowskiego o aktorce Natalii Oreiro, którą możesz znać z telenoweli "Zbuntowany Anioł". Jeśli chcesz wiedzieć co się u niej dzieje, to zapraszam do odwiedzenia mojego bloga :)

    Poza tym robię szablony na blogi, więc jeśli chcesz mieć swój własny niepowtarzalny szablon, jakiego nie ma nikt na blogspot po prostu napisz do mnie :)

    Ps. Może dodamy się do obs? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A może to książka za mocno reklamowana i przez to przereklamowana?! Ja planuję ją przeczytać, ale muszę zamówić w bibliotece, więc pewnie dotrze do mnie jak już ten cały szum wokół niej minie. I dobrze, bo wtedy przeczytam bez dodatkowych sugestii.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.