Strony

piątek, 19 stycznia 2018

"Na ścieżkach złudzeń" - Joanna Sykat [ u sąsiada zawsze trawa jest zieleńsza ]

I tak pewnego grudniowego dnia dostałam książkę autorki o której jedynie słyszałam. O ile się nie mylę (a errare humanum est) to jest to pierwsza książka, którą czytam tej autorki. Pierwsza dorwała się Mama korzystając, że to Ona pod nieobecność odbiera książki i zwykle zachachmęci coś dla siebie a ja później próbuję się doszukać. Mać kochana. Mnie w okolicach świąt puściła ochota na książki z typowo świątecznymi okładkami, a tak kojarzyła mi się ta powieść. Po prostu jakby przejadł mi się sernik i zajadałam się ogórkami kiszonymi. Ale w końcu ogórki kiszone wykrzywiły mi paszczę i uznałam, że no muszę zmienić tematykę, bo te historyczne książki morduję kilka dni i pora na coś lżejszego. A co może być lżejszego niż powieść o tak sielskiej okładce?



Prawdziwe życie często skrywa się za fasadami pozorów. Aldona ma kochającego męża, który zrobiłby dla niej wszystko, i kilkuletniego syna Michałka. Wydaje się kobietą spełnioną, zwłaszcza na tle nowej podwładnej – zaniedbanej, przytłoczonej obowiązkami żony i matki. Do czasu. Świat bohaterów, którym dawno temu los przydzielił role, nagle zaczyna się kruszyć. Na idealnych wizerunkach żon, matek, mężów i ojców pojawiają się rysy i pęknięcia. Czy uda się ocalić ich rodziny? Czy katastrofa oduczy Aldonę oceniania innych z perspektywy własnej urody i bogactwa?

Jak pozory mogą mylić, chociaż zapowiadało się, że będzie to opowieść o takiej gipsowej dziuni. Bo Aldonę poznajemy, gdy z mężem i z synem jest w kościele i obserwuje stojącego opodal mężczyznę, zupełnie nijakiego. Ona i Sebastian są jego przeciwieństwiem, dopieszczeni w każdym calu, z dzieckiem które ma być nienaganne. Gdy po kościele idą na basen, zajęci są figlowaniem w jacuzzi, a nie zabawą z dzieckiem.  Aldona i Sebastian są przede wszystkim małżeństwem, mężem i żoną, dziecko wprowadza w ich życie element chaosu. Obserwowanie tej relacji jest dziwne… niepokojące. Tak nie powinni zachowywać się rodzice. Tymczasem los styka Aldonę z żoną tego nijakiego mężczyzny z kościoła. Owa Wioletta trafia do jej biura, jest zahukaną szarą myszką, która godzi się na najpodlejsze prace bo potrzebuje pieniędzy, ale coś sprawia, że chociaż Aldona najpierw z niej kpi, później zaczyna jej zazdrościć i dostrzega rysy na idealnej do tej pory powierzchni swego związku.


Książka, pomimo swojej niewielkiej objętności porusza naprawdę wiele ważnych tematów. Po pierwsze priorytety w związku, piękne jest, gdy małżonkowie po latach wciąż się kochają, gdy wciąż się pożądają, a nie koncentrują się wokół dzieci, bo te kiedyś odejdą, jednak pokazano tu również kwestię wyniesionego z dzieciństwa poczucia, że nic się nie znaczy, że zrujnowało się rodzicom życie i później takie mniemanie może tylko rujnować. Pokazano że druga opcja, czyli zwariowanie na punkcie rodzicielstwa też nie jest dobre, bo też kogoś krzywdzimy. Ta książka pokazuje wycinek życia kilkorga ludzi, którzy z pozoru mają wszystko a naprawdę odkrywają moc swego nieszczęścia. Książka nie daje gotowego rozwiązania, ona wciąga czytelnika w problemu fikcyjnych ludzi i zostawia obitego, z poczuciem, że może pewne sprawy idą ku lepszemu, ale bohaterów czeka walka, z samym sobą, ze swoimi uprzedzeniami i zakorzenionymi w sobie przyzwyczajeniami. Najtrudniej jest jednak wykonać pierwszy krok. Jestem bardzo mile zaskoczona jakością tej książki. Kolejny raz wydawnictwo Replika po tym jak spodziewałam się czytadła, przygotowało mi naprawdę emocjonalną przeprawę.
Bardzo polecam!!


Ocena: 9

Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

3 komentarze:

  1. Widziałam tę książkę, ale nie pamiętam, czy ją zostawiłam do czytania, czy wyrzuciłam z listy.
    Chciałam się odnieść do tego problemu, o którym piszesz. W jednym z ostatnich odcinków Szustaka czytał on list chłopaka, który pytał czy ma zostać w domu dlatego, że służy za rozjemcę rodziców. Tak mi się skojarzyło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam książki tej autorki, fajne są. Takie na odskocznię dnia codziennego.Po tę zapewnie również sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  3. Myląca okładka - nie zwróciłabym na tę książkę uwagi, nie lubię tych cukierkowo-świątecznych historii, a z tego co piszesz tematyka jest całkiem inna :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.