Strony

niedziela, 22 kwietnia 2018

"Przyciąganie" - Elżbieta Rodzeń ["jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć"]


Życiem często rządzą przypadki. I dobrze. Gdyby nie taki przypadek, w życiu bym nie sięgnęła po Dziewczynę o kruchym sercu, tę książkę opłakałam rzewnymi łzami stałam się dozgonną fanką Elżbiety Rodzeń.  Kolejne książki tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że pisze fantastyczne powieści, które nie pozostawiają czytelnika obojętnym, więc gdy tylko weszłam w posiadanie informacji, że idzie do mnie najnowsza powieść Przyciąganie, to gdyby nie to, że bywam w pracy mój listonosz nie miałby lekko w tych dniach. W końcu książka przyszła, a ja wiedziałam, że długo nie będzie leżała. Chciałam ją czytać jak najprędzej. Szkoda, że miałam tyle pracy, jeszcze więcej odłożyłam, by w końcu zaszyć się z lekturą.



Nadia jest zmuszona zacząć wszystko od nowa. Silną niegdyś kobietę zastąpiła osoba ze strachem oglądająca się za siebie. Kiedy znajduje pracę w charakterze opiekunki, wydaje jej się, że to szansa na spokój, którego tak bardzo potrzebuje.

Garrett miał absolutnie wszystko. Piękną dziewczynę, sukcesy w sporcie. Nie przypuszczał, że tak łatwo zostanie mu odebrane to, kim był. Teraz młody, ekscentryczny prawnik każdego dnia próbuje udowodnić, że niepełnosprawność to tylko minimalna przeszkoda na drodze do życia pełną piersią. Kiedy jego rodzice zatrudniają dla niego pielęgniarkę, postanawia zrobić wszystko, aby się jej pozbyć...

Nadia porzuca swoje dotychczasowe życie i ucieka do Wrocławia. Od czego ucieka? Dlaczego postawiła wszystko na jedną kartę? Wykształcona i wykwalifikowana pielęgniarka, dostaje pracę, która ma polegać na opiece nad trzydziestoletnim Garretem, prawnikiem, który jeździ na wózku inwalidzkim, a jednak nie potrafi się pogodzić z pewnymi ograniczeniami i często uprawia zbyt ryzykowne sporty, a potem faszeruje się zbyt mocnymi lekami. Nadia ma temu zapobiec. Chociaż nie zapowiada się, że będzie łatwo, dlatego pierwsze spotkanie  pracodawcy i pracownicy nie wróży sukcesu. A jednak zbliżają się do siebie. Chociaż fabuła może przypominać Zanimsię pojawiłeś to jednak do czynienia mamy z innym, momentami bardzo ciężkim gatunkiem, który jednak cudownie wzruszy, przyprawi o motylki i natchnie wiarą, od nowa.

Zaczęłam czytać wczoraj i mam nadzieję, że towarzystwo, które mnie zapraszało na grilla nie dowie się, dlaczego nie przyszłam, a wolałam w towarzystwie solidnego kubka earl greya zaszyć się z tą książką. Elżbieta Rodzeń kolejny raz pokazała, że nie boi się tematów trudnych. Wprawdzie temat przemocy domowej, w różnych formach coraz częściej jest brany na tapet przez polskich twórców, to sądzę, że nie jest wyświechtany. Przeciwnie, chyba nie można za dużo mówić o tym, że kobiety godzą się na okrutne i nieludzkie traktowanie. Takie jak Nadia są szczególnie podatne, na przemoc, na gwałt, na poniżanie. One tak bardzo pragną ciepła i normalności, że złe traktowanie początkowo traktują jako przejaw troski, a później zapędzają się w pułapkę z której trudno uciec. Elżbieta Rodzeń pokazuje, jak trwały ślad w psychice zostawia maltretowanie, nie wystarczy uciec, nie wystarczy się schronić, bo ktoś uwięził nas uprzednio w pułapce naszej psychiki, złamał nas. Ale czy unicestwił? Z tych problemów nie wyleczy nas nowy facet, nowe marzenia. Może to zrobić z pomocą cierpliwości i łagodności, tylko mądra, kochająca osoba. A czasami potrzebna jest pomoc specjalisty. I nie ma czego się wstydzić.


Obok wątku z przemocą domową, jest też historia ludzi szukających uczucia, ciepła, swojego miejsca w życiu. Jest Garret, który chociaż od wypadku minęło dwanaście lat, to wciąż zmaga się z brakiem pełnej sprawności, a dodatkowo skrywa w sobie tajemnicę. Wchodzi w związki, ale tylko opierające się na seksie i zakładające brak jakiegokolwiek zaangażowania uczuciowego. Dobrze mu z tym, Nadia zaś dużo będzie musiała zrobić, by pozbyć się traumy, ale w okolicy pojawia się pewien interesujący mężczyzna.

Będę polecała tę książkę każdej wrażliwej kobiecie, która chce się oderwać od szarej rzeczywistości. Książka jest tak ładnie napisana, że czytanie jej to prawdziwa przyjemność. Nie czuć upływających godzin, niepostrzeżenie wieczór zamienia się w noc. Jest smutek, gdy ta opowieść się kończy. Pozostaje czekać na kolejną powieść Elżbiety Rodzeń!


4 komentarze:

  1. Uwielbiam literaturę polską, ale nie miałam jeszcze przyjemności poznać twórczości Elżbiety Rodzeń, także muszę to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zachęcam Cię do nadrobienia. Wszystkie są świetne.

      Usuń
  2. Jeśli byłaby w mojej bibliotece, to chętnie poczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Akurat do lektury powieści Elżbiety Rodzeń nie musisz mnie namawiać :D "Przyszłość ma twoje imię" zauroczyło mnie i chociaż pozornie to tylko typowa książka dla młodzieży, to historia Blanki i Mateusza wywarła na mnie ogromne wrażenie. Już nie mogę doczekać się kiedy sięgnę po "Przyciąganie" :D

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.