Strony

poniedziałek, 25 czerwca 2018

"Tatuażysta z Auschwitz" - Heather Morris

Czytam literaturę obozową, czytam niezbyt często, ale mnie te książki przygnębiają. Wiem, że mój komfort psychiczny to kiepska wymówka, ale nic na to nie poradzę. Jednak wczoraj, w deszczową niedzielę, kilka czynników, w tym recenzja Anety sprawiły, że przypomniałam sobie o tej książce i niewiele myśląc zaczęłam czytać. Temat Auschwitz był poruszany wielokrotnie, ciężko szukać czegoś nowego, oczekiwać zaskoczenia. Tutaj mamy ten atut, że książka na faktach, opowiada swoją historię człowiek, który  był tatuażystą w Auschwitz i patrzy na swoje doświadczenia obozowe z perspektywy całego życia. Czy taka historia może pozostawić kogokolwiek obojętnym? Wydaje się, że nie, ale nie dzielmy skóry na niedźwiedziu.



Bestsellerowa – oparta na faktach – powieść na miarę Chłopca w pasiastej piżamie i Listy Schindlera.
Lale Sokołow trafił do Auschwitz w 1942 roku jako dwudziestosześciolatek. Jego zadaniem było tatuowanie numerów na przedramionach przybywających do obozu więźniów. Naznaczanie ich. Pewnego dnia w kolejce stanęła młoda przerażona dziewczyna – Gita. Lale zakochał się od pierwszego wejrzenia. I obiecał sobie, że bez względu na wszystko uratuje ją.
Wykorzystał swoją pozycję nie tylko, by jej pomóc. W obozie po raz pierwszy rozmawiali, flirtowali, wymienili pocałunki. Ich uczucie przetrwało nazistowskie piekło: po wyzwoleniu odnaleźli się, pobrali i spędzili razem resztę życia.
Lale Sokołow zdecydował się opowiedzieć swoją historię dopiero po śmierci Gity. To łamiąca serce, a jednocześnie pełna otuchy opowieść. Opowieść, która daje siłę nawet w najmroczniejszych czasach.
Niesamowita historia miłosna niezwykłego człowieka i apoteoza człowieczeństwa.

Lale po długiej podróży w bydlęcym wagonie trafia do Auschwitz. Zgłosił się sam, aby oszczędzić rodzinę, nie będzie wiedział przez lata co się z nią stało. Szybki tatuaż i jest numerem wciągniętym w tryby tej bezwzględnej maszyny śmierci. Jego umiejętności i talent dyplomatyczny sprawiają, że trafia do pracy w administracji, ma pomagać tatuażyście, prędko staje się numerem jeden. Lale jest człowiekiem mądrym, dba by nie robić sobie wrogów, by przetrwać, to jego cel. Ta determinacja wzmaga się jeszcze, gdy od pierwszego wejrzenia zakochuje się w dziewczynie, której ma wytatuować numer. Od tej chwili będzie marzył, by przetrwali oboje, tylko czy z takiego piekła można wyjść całym, niezhańbionym, czy można nie zatracić człowieczeństwa?

Książka przenosi nas do obozu koncentracyjnego. Jest to pierwsza książka, która porusza temat tych, którzy wykonywali tatuaże na ciałach więźniów, chociaż przecież każdy o tym sposobie oznaczania słyszał, a jednak nigdy nad tym nie myślałam, kto je robił, jak się czuli wiedząc do czego przychodzą ci których mieli w ten sposób przyjąć „na stan”. Czy im współczuli, czy może kibicowali, bo oni przecież przeżyli, mieli żyć nieco dłużej. Trochę w tej książce brakuje spostrzeżeń bohatera, zadumy nad Zagładą, on skupia się tylko na ukochanej i na marzeniu by przeżyć, same losy tej pary po zakończeniu etapu Auschwitz są poprowadzone bardzo szybko, bez głębi, bez refleksji nad uwolnieniem.
Ta książka jest bardziej studium nad miłością jako siłą determinującą przetrwanie dodającą woli walki, chociaż moim zdaniem bohaterowie przeżywają bo mają szczęście, znajdują się w dobrym miejscu w dobrym czasie i umieją się nie wychylać.  Z jednej strony brakuje tej głębi, tej zadumy nad tak wstrząsającą tragedią, z drugiej strony zaś, czy każdy człowiek, który dostał się do obozu musiał nagle stać się filozofem? Czy naprawdę każdy musi być filozofem? To jest historia miłości w ciężkich czasach, nadludzkiej determinacji aby ocalić coś czystego.

Dodatkiem są fotografie, której nadają bohaterom realizmu, udowadniają, że mamy do czynienia z prawdą. Naprawdę przyzwoita książka. Jednak jeżeli chodzi o realia obozowe, w bardzo złagodzonej formie, są drastyczne opisy, a w niewielkiej dawce, wiec nawet wrażliwe osoby dadzą radę przeczytać. 
*tłumaczyła: Katarzyna Gucio 

3 komentarze:

  1. Coś dla mnie, w końcu jestem po historii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chyba jestem masochistką, bo lubię (chociaż źle to brzmi) takie depresyjne i smutne książki, zatem mam nadzieję, że będzie mi dane także sięgnąć po "Tatuażystę z Auschwitz".

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj. Czasem trzeba przeczytać smutną, depresyjną książkę by docenić to co się ma. Dlatego myślę, że jeśli będę miała możliwość to sięgne po Tatuażystę z Auschiwtz. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.