Strony

sobota, 4 stycznia 2020

"Nie zdążę" - Olga Gitkiewicz [rzecz o wykluczeniu komunikacyjnym]

Piętnastego roku życia, na dobrą sprawę mogłam wstawać o 7:45, gdy lekcje były od ósmej. Jak zaspałam, mogłam dotrzeć do szkoły parę minut po czasie. Wprawdzie jako dziecko, gdy nie było we wsi ośrodka zdrowia, ze wszystkim trzeba było jechać do sąsiedniego miasta, ale wtedy byłam dzieckiem i organizowanie dojazdu leżało w gestii Mamy.  Niestety koniec gimnazjum oznaczał początek wstawania o piątej by na 7:10 dotrzeć do szkoły. Szkoła znajdowała się około ośmiu kilometrów od mojej wsi, ale logistyka transportu zbiorowego to niekończąca się opowieść o szóstej odjeżdżały trzy autobusy robotnicze, które zabierały też dzieci do szkół. Dzieci wysiadały na dworcu głównym i czekała je piętnastominutowa(średnio) marszruta, najpóźniej w drugim tygodniu szkoły każdy wypracowywał sobie skróty, o tu skręcasz w tę bramę, tu między blokami. Przez te kilkanaście lat przeżyłam chyba wszelkie perypetie możliwe w transporcie zbiorowym. Gdy zobaczyłam reportaż Olgi Gitkiewicz pomyślałam, że oto ktoś opisał moje życie.  



Można streścić tę książkę za pomocą liczb: Prawie 14 milionów ludzi w Polsce jest wykluczonych komunikacyjnie. Średni wiek polskich wagonów to 25 lat. Do więcej niż 20% sołectw nie dociera żaden transport publiczny. W 1989 roku polską koleją podróżowało miliard pasażerów rocznie. Dziś " o 700 milionów mniej. Można też spróbować w taki sposób: Halina nie ma prawa jazdy, więc rzadko wychodzi z domu. Grażyna jechała pociągiem, który się palił. Mieszkańcy Raszówki ukradli pociąg prezydentowi Lubina. W Łubkach bus nie przyjechał, bo kierowca musiał obejrzeć mecz.
Bilans tej książki: 21 miesięcy. 34 000 km pociągiem. 3 400 km samochodem osobowym. 3 100 km na piechotę. 2 200 km busem.
W 1989 roku Polska zaciągnęła hamulec awaryjny i wysiadła z pociągu. Potem zaczęła zwijać tory. Parę lat później odstawiła Autosany H9 na zakrzaczony placyk za dworcem PKS. Ludziom powiedziała: radźcie sobie sami.
Gdyby Maria Antonina żyła w Polsce w pierwszej dekadzie XXI wieku, doradziłaby: "Nie mają transportu publicznego" Niech jeżdżą samochodami".

Witamy w centrum Europy. Tu trzynaście milionów Polaków ma wszędzie daleko.

Nowy reportaż Olgi Gitkiewicz, której debiutancka książka Nie hańbi zdobyła nominacje do Nagrody Literackiej „NIKE”, nagrody za najlepszy reportaż literacki im. Ryszarda Kapuścińskiego i nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

Reportaże z przystanku i z dworca, z pobocza i z chodnika.

„Zasada numer jeden: jeśli coś na kolei ma się zepsuć, to na bank zepsuje się w piątek o szesnastej dwadzieścia.
Zasada numer dwa: może się zepsuć również w inne dni.
Na przykład jak w tę niedzielę, gdy po nocnej przerwie technologicznej każdy pasażer, który kupił bilet w serwisie internetowym, został Katarzyną Swiniarską.
Albo jak w ten poniedziałek, gdy prezydent Austrii chciał ograniczyć emisję dwutlenku węgla i pojechać na szczyt klimatyczny w Katowicach pociągiem, ale na dworcu w Wiedniu okazało się, że jego wagon nie przyjechał.
Albo jak w pewien wcześniejszy poniedziałek, kiedy kolej została sparaliżowana przez kilkustopniowy mróz. Osiemdziesiąt dwa pociągi spóźniły się więcej niż godzinę. Niektóre odwołano, inne przyjechały z kilkunastogodzinnym opóźnieniem.
– Sorry, taki mamy klimat – powiedziała wtedy minister Bieńkowska”.
(fragment książki)


Autorka przemierza Polskę i pochyla się nad problemem transportu. Najpierw zaczynamy od problemów z ruchem pieszym. Okazuje się, że Polska bardziej promuje ruch samochodowy, piesi są stroną słabszą, zresztą każdy z nas musi kiedyś przemieścić się per pedes i wie jak wygląda manewrowanie między autami zaparkowanymi w poprzek chodnika, jaką walką jest przejście przez jezdnie. Pamiętam jak pojechałam w okolice Wrocławia i byliśmy w szoku jak tam ustępuje się pierwszeństwa. Podobno tak jest na Zachodzie Europy, jednak o ironio poseł z mojego Regionu, uważa, że te zachodnie uwarunkowania kulturalne nie mają zastosowania w Polsce. No cóż... w Polsce mają zastosowanie zachodnie wzorce wtedy kiedy decydentom to pasuje. Ale to się zmienia, zmienia się, niestety na niekorzyść sytuacja w przewozach. Autorka zagląda do wiosek gdzie nie dochodzą autobusy, gdzie ludzie tkwią w domach bo nie mają jak dostać się do lekarza, do sklepu. Ludzie podróżują też pociągami, więc autorka wchodzi też w temat problemu z komunikacją PKP. I grzęźnie w tym temacie. 

Zaczęłam czytać książkę wieczorem i myślałam, że nie zasnę, bo te emocje, któe mi towarzyszyły, były takie żywe, czytałam o sytuacjach które mnie spotkały, całodzienna wyprawa do miasta, żeby załatwić jedną rzecz, ale z powodu rozkładu rozciągająca się w czasie, wystawanie na przystanku bo bus nie przyjechał, gniecenie się w busie. Długo by mówić. Niestety autorka straciła umiar. Książka ma około 220 stron, około strony 103 autorka wchodzi w temat kolei i już z niego nie wyjdzie. O ile ta część o busach, autobusach to faktycznie temat o wykluczeniu komunikacyjnym, próba oceny reform, nieco przyspieszone, bo książka powstawała równolegle z wprowadzeniem obietnicy rządu, że przywróci kursy, ja u siebie poprawy nie widzę, bo dołożenie autobusu w śmiesznej godzinie nie pomoże dojechać do pracy, czy do szkoły.  Tutaj więc próba oceny jest jednak zbyt szybka. Natomiast jeśli chodzi o te niekończące dywagacje o pociągach. Sama mam w rodzinie kolejarskie tradycje, ale ponad sto stron o opóźnieniach spychologi i biurokracji to przesada, nawet jak dla mnie, a pociągami jeżdżę i większość tych sytuacji przeżyłam. Tutaj jakby autorce brakło pomysłu i zapomniała, że miała pisać o braku połączeń o komunikacyjnym wykluczeniu, tutaj zaś pisze jak doktorant, który stawia wnioski e lege ferenda  de lge lata, żeby koleje nasze postawić na nogi. Ni przepraszam, autorka wniosków nie stawia, pisze po prostu co nie działa. Dlatego chociaż pierwszą część oceniam bardzo wysoko, ta kolejowa, nieco obniża średnią, bo autorka jest już chaotyczna, próbuje pisać o wszystkim i tracimy z oczu kontekst 

3 komentarze:

  1. Tym razem, to zdecydowanie nie jest książka dla mnie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię reportaże, ale nie jestem przekonana na ten moment co do tej książki, a z drugiej strony często chodzę pieszo i nie byłoby tygodnia kiedy jeden samochód zatrzymałby się przed pasami a drugi pojechał. Autobusami już nie jeszcze za często, ale był z nimi problem, Najlepiej czuje się w pociągu :). Nie wiem czy będzie w stanie mnie zaciekawić.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.