Strony

poniedziałek, 10 lutego 2020

"Maryla z Zielonego Wzgórza" - Sarah McCoy

Kiedy zobaczyłam zapowiedź książki Maryla z Zielonego Wzgórza wiedziałam, że zdobędę tę książkę, bo chętnie wrócę do Avonlea i zobaczę co się stało zanim  przybyła tam Ania. Autorka która pokusiła się o napisanie prequela jest mi znana, mam jej dwie powieści, jedną czytałam dosłownie z zapartym tchem, a druga... cóż czeka na lepsze czasy. Cieszyłam się na weekend z tą książką, niestety nie do końca spełniła moje oczekiwania. Stała się takim znakiem, że na razie trzeba wstrzymać się z książkowymi zakupami i może wrócić do sprawdzonych powieści. 


Niezwykła, płynąca prosto z serca powieść dla miłośniczek serii Ania z Zielonego Wzgórza oraz mistrzowskiego pióra Sarah McCoy. Kreśli obraz codziennego życia mieszkańców Wyspy Księcia Edwarda w okresie, zanim przybyła tam Ania.

Każdy z nas na pewno pamięta Anię z Zielonego Wzgórza i jej przygody od momentu, kiedy w roku 1876 przybyła na farmę rodzeństwa Maryli i Mateusza Cuthbertów. Niejednemu z Was, drodzy Czytelnicy, przemknęły przez myśl pytania, dlaczego właściwie Maryla i jej brat pozostali samotni do końca życia? Co zaważyło na podjęciu takiej, a nie innej decyzji? Czy spowodował to splot niesprzyjających okoliczności, czy ich własne wybory? Dlaczego jako starsi ludzie wciąż mieszkali razem i wspólnie prowadzili gospodarstwo?
Pozycja obowiązkowa dla miłośniczej Ani z Zielonego Wzgórza oraz powieści historycznych.
POPSUGAR, Best New Books of Fall 2018

Książkę otwiera rozdział o tym jak na Zielonym Wzgórzu zapada decyzja by przyjąć chłopca do pomocy starzejącemu się Mateuszowi. Nagłe cięcie i przenosimy się do lat trzydziestych XIX wieku, Maryla jest nastolatką, Mateusz jest niewiele starszy. Żyją rodzice, a ich matka spodziewa się dziecka. Rodzice Mateusza i Maryli zawsze chcieli  mieć dużą rodzinę, niestety do tej pory się nie udało, dlatego ta ciąża jest taka wyczekiwana. To właśnie dlatego przyjeżdża siostra Klary – matki Maryli i Mateusza. Okazuje się, że jest to jej bliźniaczka, która wybrała niezależność. Poznajemy Małgorzatę, ojca Gilberta i Avonlea wiele lat wcześniej. Co to było za nieporozumienie które poróżniło Marylę i Mateusza.  

Problem z prequelami i sequelami jest taki, że nowa osoba bierze na warsztat ukształtowanych bohaterów, oni żyją mają określony charakter i nagle ktoś chce wcisnąć je w ramy swojej wyobraźni. Ja lubię styl autorki, ale tutaj to się ewidentnie nie sprawdziło. Gdyby to była książka bez bohaterów Montgommery pewnie uznałabym, że jest ok. Ale autorka wysyła Marylę i Małgorzatę na wizytę do sierocińca w Hopetown, który dziewczęta wzruszy, i wyobrazicie sobie że ta sama Małgorzata będzie tak przestrzegać przed sierotami? Że po ich wspólnej wizycie w sierocińcu, odbędą taką rozmowę? Zresztą Maryla z tej książki jest bardziej Anią, ambitna, wrażliwa z naukowymi aspiracjami, jej znajomość z Janem Blythe jest zbyt podobna do tej relacji Gilbert-Ania, brakło pomysłu? A już Mateusz z tej książki jest nieśmiały i cichy ale dlatego że autorka to usilnie podkreśla, a tutaj Mateusz udziela się politycznie, koleguje się, wręcz przyjaźni z Janem Blythe i uwaga, ubiega się o najpiękniejszą pannę, ten Mateusz który później powie, że nie starał się o żadną dziewczynę. 

Największą wadą tej książki jest to że my już znamy tych bohaterów, a autorka wplątuje ich w walkę polityczną, czyni z nich abolicjonistów, zmienia im charakter. Zdecydowanie lepiej wrócić do oryginału. 

5 komentarzy:

  1. Kurcze, o jaką Małgorzatę chodzi? A to przecież moja ulubiona Rachela Linde :) Ale zdemolowałaś mi plany, chciałem to przeczytać, mimo złych doświadczeń z prequelem do Ani z ZZ. Chyba jednak sobie odpuszczę, skoro to takie cienkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak długo nie ogarniałam co to za Rachel :P ale ciekawa jestem jak Tobie by się spodobało.

      Usuń
    2. Na razie nie zaryzykuję, poczekam aż rzucą książkę do koszy wyprzedażowych, ot co.

      Usuń
  2. Z prequelami i kontynuacjami serii przez innego autora bywa różnie. Skoro ta jest słaba, nie będę nią sobie głowy zawracać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jedna rada - trzeba przeczytać i wyrobić sobie zdanie :/

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.