Strony

poniedziałek, 27 września 2021

"Kucharz na ostro" - Ada Tulińska


 Wrzesień to nie jest czas w którym myślałabym o świętach, może już powoli zaczynam zastanawiać się, gdzie postawię choinkę(bo miejsce gdzie stoi znowu - wbrew ubiegłorocznym obietnicom, zawalone znów książkami), może przychodzą jakieś pierwsze ozdoby, ale z okładkami świątecznymi jeszcze nie znajdują u mnie miejsca na listach marzeń. Czekam na lecące liście, a nie śnieg, jednak przypadkowo na liści nowości znalazłam książkę, której finał rozgrywa się w bardzo świątecznych okolicznościach i aż poczułam tę magię. Ada Tulińska jak zawsze w formie. Kucharz na ostro. To książka, która łączy kuchnię, gotowanie, z romansem i doprawioną świąteczną atmosferą magią, charakterystyczną dla autorki.

niedziela, 26 września 2021

"Miłość szuka właściciela" - Abby Jimenez


 Wrzesień chyli się ku końcowi, a mnie wzięło na lektury z wakacji. Gdy Miłość szuka właściciela do mnie dotarła, więcej było dni upalnych niż chłodnych a ciepłe  ubrania leżały gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie. Na ten okres przejściowy(nie dajcie się zwieść, ja uwielbiam kolorowe liście, dźwięk wiatru i kapanie deszczu) wybrałam książkę Abby Jimenez, która raz mnie oczarowała, do tego stopnia, że po kolejne książki sięgam prawie w ciemno . Oczekiwałam troszkę czegoś innego po lekturze opisu. 

poniedziałek, 20 września 2021

"Klerycy. O życiu w polskich seminariach" - Mariusz Sepioło

 


Chyba nigdy dla Kościoła nie było tak trudnych czasów. Jeśli wcześniej duchowieństwo było ciemiężone, to ciosy spadały ze strony władzy, ale u zwykłych ludzi mieli szacunek Patrzono na nich z podziwem. Wspomnijcie chociażby fragment Chłopów, gdy parobek przynosi łup do plebana, a ten zaprasza go w swoje progi, bynajmniej nie na salony, ale do przedsionka i to jest utożsamiane z przedsionkiem nieba. Tymczasem dziś na księży spada ogromna fala krytyki, większość duchowieństwa nie poczuwa się do winy, wchodzą w ryzykowny mariaż z polityką, a polski Kościół zmaga się z kryzysem powołań i poważnymi kryzysami w swoich szeregach. Nie jest to pierwsza książka o sytuacji w Kościele, ale jako że życie za murami seminarium jest nawet dla wierzących wielką tajemnicą to poczułam się zaintrygowana. 

niedziela, 19 września 2021

"Miłość na później" - Mhairi McFarlane [co czytać jesienią?]


 Odebrałam sobie książkę z paczkomatu, wyjęłam powieść w niebieskiej uroczej okładce i poczułam, że od razu chcę ją czytać. Opis mnie zaintrygował. Jest to scenariusz na komedię romantyczną i czytając ją miałam właśnie takie myśli. Oczywiście jest tutaj pewna schematyczność, ale umówmy się przykre niespodzianki czekają nas podczas sprawdzania stanu konta tydzień po wypłacie, od lektury oczekuję ucieczki od rzeczywistości i pozytywnych przeżyć, dodatkowo książka ta skłoniła mnie do kilku ważnych refleksji.

niedziela, 12 września 2021

"Historia bez cenzury 5: I straszno, i śmieszno - PRL" - Wojciech Drewniak [historia w zabawnej odsłonie, po raz piąty]

 


Niestety bądź stety, zależy od perspektywy, urodziłam się u schyłku tworu zwanego Polską Rzeczpospolitą Ludową. Stety, bo oszczędzono mi spotkań z ZOMO, permanentnym brakiem wszystkiego i przyjaźnią z ZSRR, a niestety bo miałabym takie punkty za pochodzenie, że teraz byłabym pierwszym sekretarzem w komitecie wojewódzkim i już powoli mogłabym zsyłać ludzi, którzy mnie drażnią do kopalni uranu. Jak również może dostałabym Medal Bohatera Pracy Socjalistycznej co jest mym skrytym marzeniem. Moi Rodzice żyli w PRL-u a sam ten okres jest w pewnym sensie kultowy, oczywiście żeby to nie zabrzmiało tak, że tęsknimy za laniem nas pałami, za pustymi półkami, ale wiele osób te czasy wspomina z sentymentem? Inni dostrzegają, że może Konstytucja jest inna, ale absurdy niezmiennie, a ci którzy wiedzę swą opierają wyłącznie na serialach typu Alternatywy 4, chichoczą i uważają że było tak zabawnie, że tylko wtedy życie mają polot. Jak było naprawdę? Skąd się ten PRL wziął, kogo kochali Polacy i za co, jakie były kultowe auta a jakie programy w TV, czy to prawda, że cały Naród odbudowywał stolicę? Wojciech Drewniak o wszystkim nam opowie.

sobota, 11 września 2021

"Przepustka od Pana Boga" - Jan Śleszyński




Niektóre książki czekają długo i przyjemność z czytania jest wtedy większa, inne muszą odczekać swoje, jakby organizm czuł, że lektura będzie bolesna i się przed nią wzbrania. Nie należę do tej grupy ludzi, którzy uważają, że wydawanie w self-publishingu jest czymś nagannym. W ten sposób ukazało się wiele wartościowych powieści, a ogrom chłamu, jaki ukazuje się czasami, w tych porządnych wydawnictwach, przyprawia o ból głowy. Zatem nie osądzajmy powieści po wydawnictwie. Ja sama tak naprawdę nie zwracam na to uwagi i nie mam z automatu jakichś obaw. Co najwyżej mam oczekiwania.

Początek lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku w Polsce to burzliwy okres karnawału Solidarności i mroczny czas stanu wojennego. W tych realiach osadzona jest opowieść o miłości dwojga ludzi, którzy marzą o szczęściu i wspólnym życiu. Michał Rogiński, młody ambitny oficer z zasadami, staje się niewygodny dla aparatu partyjno-politycznego w swojej jednostce w Warszawie. Zostaje skierowany do zielonego garnizonu, co oznacza rozłąkę z ukochaną żoną.


Po wprowadzeniu stanu wojennego bierze udział w pacyfikacji Stoczni Gdańskiej, gdzie wbrew sobie musi stanąć naprzeciwko walczących o swoje prawa związkowców. Przed Michałem wiele wyzwań i dylematów moralnych, jednak najważniejsze decyzje jeszcze przed nim. Jego córka rodzi się z wadą serca, uratować może ją jedynie kosztowna operacja za granicą. Rozpoczyna się walka o życie dziecka. Rogiński zderza się z obojętnością, złą wolą, biurokracją, ale także interesownością władz komunistycznych. Dla swoich najbliższych jest jednak w stanie zrobić wszystko...

Przepustka od Pana Boga to książka, która skupia w sobie tematy, które lubię. Po pierwsze realia życia w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, po drugie błękitne dzieci, czyli tetralogia Fallota, a więc zaburzenia kardiologiczne u dzieci, wymagające operacji, bo inaczej los takiego dzieciaczka byłby bardzo ciężki. Wysiłek czy nawet gwałtowny śmiech sprawiał, że dziecko zaczynało się dusić, wynikało to z wady w budowie serca, które nie zasklepiało się, jak należy i krew z obiegu płucnego i głównego mieszała się, co zaburzało równowagę krwiobiegu. Jak widzicie to naprawdę mój konik. Życie zaś w mrocznych czasach PRL-u interesuje mnie ze względów sentymentalnych. Lubię czytać, oglądać i słuchać o tamtym okresie. Te czasy obserwujemy z perspektywy Michała, doktoranta, oficera, idealisty. Zakochany w swojej żonie jest u progu własnego mieszkania. Nie może skończyć doktoratu, bo nie ma dostępu do tajnych badań. Prowadzi zwykłe życie, aż zachodzi za skórę władzy i dostaje rozkaz wyjazdu z Warszawy. Zbliża się stan wojenny, a krótko po nim termin porodu pierwszego, wymarzonego dziecka Michała, które, jak już wiecie z mojego przydługiego wstępu, urodzi się chore, a Michał będzie starał się zrobić wszystko by jej pomóc.




Brzmi ciekawie? Bo zapowiadało się fantastycznie, a jak jest? Nudno. Przeraźliwie nudno. Autor postanawia nas zabrać w podróż w czasie, co samo w sobie jest zabiegiem świetnym, ale wykonanie jest siermiężne. Akcji w tej książce jest tyle, co prawdy w obietnicach wyborczych. Jest mnóstwo opisów, które nic nie wnoszą, pełno dialogów nie tylko drętwych, ale też bez przełożenia na akcję. Czasy są ciekawe, problemy dają pole do eksploatowania ich i stworzenia z tego porywającej i wzruszającej powieści, ale absolutnie nie wyszło. Jest nudno. Książka bez akcji. Absolutnie nie polecam, bohaterowie są tekturowi, nie można się zaangażować w ich problemy. Bardzo ciężka powieść i równie dotkliwy wielki zawód.

Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

środa, 8 września 2021

"Warszawianka. Od zmierzchu do świtu" - Ida Żmijewska[finał warszawskiej historii]


 Uwielbiam spać. Naprawdę niewiele rzeczy jest w stanie wygrać ze spaniem, bardzo rzadko jakieś wyjście, Często ze spaniem przegrywa książka i tenis, ale gdy dostałam do swoich rąk trzeci tom Warszawianki, wstałam o szóstej żeby tylko doczytać. Ja zresztą pamiętam, że byłam zszokowana, gdyż byłam przekonana, że to dylogia, więc siadałam do lektury zadowolona, że mam komplet, że żadnego czekania, a tu koniec tomu drugiego, a mnie jakby ktoś w pysk strzelił. Jednak sobie poczekałam. Gdy czytałam dwa poprzednie tomy, była ubrana choinka, teraz kończy się lato. Dużo czekania. Czy było warto?

wtorek, 7 września 2021

"Odrodzenie" - Laurelin Paige [porywający finał tetralogii]


 Czy ja mam jakąś samokontrolę? Myślę, że wątpię, gdy dorwałam obie nowości księgarni Tania Książka, czyli tom trzeci i czwarty z serii Slay Quartet nic mnie nie mogło powstrzymać przed czytaniem jednym tchem. Było to ryzykowne, bo mało który autor wytrzymuje taką lekturę za jednym zamachem, zwłaszcza w gatunku takim jak erotyk. Łatwo utonąć w prostocie, pójść w zbytnią wulgarność, a nie do końca tego oczekiwałam. Odrodzenie to finałowy tom. Wszystko miało się ułożyć, bo jednak takiego rodzaju historie zwykle kończą się happy endem, ale czy na pewno w tym przypadku tak będzie? Wszystko wskazywało, że tak, bo końcówka tomu trzeciego raczej obiecywała masę radości, tylko że już na samym początku mamy rozwiane złudzenia.

niedziela, 5 września 2021

"Zemsta" - Laurelin Paige[trzeci tom z czterech planowanych]


 Laurelin Paige jest jedną z moich ulubionych autorek jeśli chodzi o romanse.  Gdy wśród nowości księgarni Tania Książka zobaczyłam, że oto ukazał się trzeci tom serii Slay Quartet czyli Zemsta, to od razu chciałam przeczytać i wiedziałam, że ani praca, ani sen, ani tenis, ani nawet premiera Domu z papieru nie powstrzyma mnie przed pogrążeniem się w lekturze. Ucierpiał tylko sen, bo czytałam książkę, na telewizorze leciał tenis, na laptopie Dom z papieru a ja uznałam, że jak pośpię trochę krócej to też się nic nie stanie. Trzeci tom jest równie dobry co poprzednie, a może nawet lepszy. Na pewno wciąga piekielnie.

piątek, 3 września 2021

"Historia bez cenzury 4. Średniowiecze bez trzymanki" - Wojciech Drewniak


 Uznałam, że na koniec urlopu potrzeba mi książki specyficznej. Ma być lekko i zabawnie bo sam powrót do pracy jest tak optymistyczny jak doswiadczenia Polaków na Mundialu. Jednocześnie miała mi lektura uzmysłowić, że nie jest tak źle i że gorzej w życiu mieli tylko ludzie w Czarnobylu 1ego maja 1986. Padło na HBC tom czwarty, czyli Średniowiecze. Mieszkam na podkarpackiej wsi, więc umówmy się do współczesności mi daleko, niby stosów nikt nie rozpala, jeszcze, bo widzę podejrzane kopki chrustu i przezornie przemykam cicho. Nie mogłam wybrać lepiej. Wojciecha Drewniaka kocham miłością nieskażoną, wybuduję Mu pomnik(trwalszy niż ze spiżu), ubawiłam się setnie i gdyby nie to, że po urlopie miałam tyle roboty, że padałam jak mucha, to pewnie połknęłabym książkę w dwa dni.