Strony

niedziela, 19 listopada 2023

"Czerwona ziemia" - Marcin Meller [podróż do Afryki i w czasie]

 


Nie jestem wierną słuchaczką podkastów, ani nie śledzę tego co się dzieje w świecie celebrytów. Walczę w ten sposób ze stereotypem, że jak się mieszka na wsi, to wie się wszystko o wszystkich. Walczę z genami. Dlatego, gdy migała mi kiedyś książka Marcina Mellera to zupełnie to zlekceważyłam, czy te felietony, czy książka o Gruzji, wreszcie powieść. Jednak w mojej bibliotece, z ramienia mojego ukochanego Dyskusyjnego Klubu Książki, ma się odbyć spotkanie autorskie i dosłownie kilka dni po ogłoszeniu tego spotkania, widziałam w popularnym dyskoncie przecenioną tę powieść. Uznałam to za znak. Spotkanie już w środę, a ja zabrałam się za lekturę. Przenosimy się do 2020 roku, gdy jeszcze nie było pandemii, życie było proste i niegroźne… a przynajmniej takie udawało.

 


Ekscytujący, wzruszający i niesamowicie autentyczny. "Czerwona ziemia”, thrillerowy debiut Marcina Mellera, zaskoczy wszystkich.

Rok 1996. Wiktor Tilszer, młody dziennikarz, przemierza Afrykę wzdłuż i wszerz, przeżywając prawdopodobnie najpiękniejszą i jednocześnie najbardziej ryzykowną przygodę swojego życia.

Rok 2020. Marcin Tilszer, syn uznanego reportera, rusza śladami ojca do Ugandy, jednak nigdy nie dociera do Gulu, z którego 25 lat wcześniej jego ojciec ledwo uszedł z życiem.

Wiktor musi porzucić dziennikarskie śledztwo, nad którym pracuje jego redakcja, i ruszyć na poszukiwania syna. A w Afryce to, co niemożliwe okazuje się prawdopodobne, a czasem nawet pewne, tropy prowadzą donikąd, zaś podjęte przed laty decyzje niosą za sobą nieoczekiwane konsekwencje.

Trzymająca w napięciu aż do ostatniej strony, nieodkładalna powieść sensacyjna o ojcowskiej miłości, błędach przeszłości i ich konsekwencjach. Ależ to się czyta! Przygotujcie się na największą przygodę tego roku.

"To powieść sensacyjno-przygodowa o ojcu, który próbuje odkupić swoje winy wobec syna. Ale też opowieść o wielkiej miłości, tęsknocie i Afryce. Mam nadzieję, że zarwiecie noc albo dwie”
Marcin Meller


Wiktor, na dniach spodziewa się narodzin swojego syna. Drugiego dziecka z obecnego związku, drugiego syna w ogóle a trzeciego dziecka w sumie. Ma dorosłego syna, którego porzucił, bo ojcostwo w młodym wieku tak często przerasta tatusia, że ten zostawia matkę samą, a przypomina sobie o dziecku, gdy to jest już dumą i nie ząbkuje, nie trzeba mu zmieniać pieluch. Wiktor jest z żoną i córką u ginekologa, żeby zobaczyć syna na usg, aż dzwoni matka Marcina i oznajmia, że chłopak zaginął w Afryce. Może zaginął to dużo powiedziane, po prostu nie odzywa się od paru dni, a jej intuicja podpowiada, że to coś złego. Monika znana jest ze skłonności do paniki, ale Wiktor jej wierzy i zaczyna dzwonić po znajomych, by coś ustalić. Jest jednak dziennikarzem zaangażowanym politycznie, wrogim obecnej frakcji rządzącej, więc konsul nie spieszy z pomocą. Konieczny będzie wyjazd do Afryki. Wiktor już tam był. Czarny Ląd zdeterminował jego dziennikarstwo i jego jako człowieka, teraz będzie mógł znowu zanurzyć się w koszmary tego kontynentu.

 

Rzadko zapuszczam się, literacko na Czarny Ląd, sądzę, że gdyby intensywnie zsumowała książki rozgrywające się w Afryce które czytałam, miałabym problem by dobić do dwudziestu, a wliczyłabym Śmierć na Nilu oraz Faraona, dlatego wszystkie książki, które mnie tam przenoszą mają taki walor nowości, czegoś nieznanego. Tutaj mamy konkretny gatunek – thriller, według mnie to bardziej powieść sensacyjna. Dzieje się dużo, ale dla mnie książka ma dwie poważne wady. Po pierwsze – autor bardzo wyraźnie ujawnia swoje poglądy, co jest niepotrzebne i może wiele osób odrzucać. Nawet jeśli z wieloma tezami autora się zgadzam, to nie lubię politycznej pogadanki – jednak uczciwie musze stwierdzić, że nie ma tego wiele. Drugi błąd dotyczy konstrukcji powieści, by cała akcja się rozkręciła, Wiktor musi trafić do Afryki, a powód tego wyjazdu jest naciągany. Matka histeryczka wszczyna alarm bo synuś nie dzwoni od kilku dni  z Afryki, umówmy się kontakt tam jest utrudniony. Później już wszystko idzie płynnie, ale mi bębniło po czaszce, że ten impuls do rozpoczęcia akcji był siermiężny.

Przeczytałam tę książkę w jeden dzień, chociaż ze dwa razy się zdrzemnęliśmy z kotami(ale to można zwalić na pogodę i niskie ciśnienie, i coraz bardziej na wiek – niestety). Jestem bardzo ciekawa autora, co powie o tej książce.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.