Wiesław Myśliwski jest twórcą przywracającym wiarę w sens i wartość prawdziwej literatury. Jego powieści wynikają z głębokiej wewnętrznej potrzeby wyrażenia – i równocześnie poznania – prawdy o ludzkim losie, przeznaczeniu, przemijalności, pamięci, miłości, sensie istnienia.
O tym – choć nie tylko o tym – mówi jego najnowsza powieść "Ostatnie rozdanie", kolejne prozatorskie arcydzieło, na które czekaliśmy kilka lat. Myśliwski publikuje rzadko, pisze długo, zgodnie z przeświadczeniem, że „pisać książki powinno się dopiero, gdy człowiek naprawdę czuje, że nie ma już żadnego innego wyjścia (…), wtedy kiedy jest się przekonanym, że ma się coś naprawdę do powiedzenia komuś drugiemu”.
"Ostatnie rozdanie" to dzieło „totalne”, które chce objąć całość ludzkiego doświadczenia, dotknąć tajemnicy bytu. Jest zachętą do myślenia, nie poucza, nie moralizuje i nie ocenia. Pokazuje życie z jego dobrymi i złymi stronami. To powieść filozoficzna i wielowymiarowa, której tematem jest człowiek i ludzki los zawieszony między przypadkiem a koniecznością. Perfekcyjnie skonstruowana, zachęca do lektury wielokrotnej – przy każdej pozwalając odkryć jej nowe wymiary i perspektywy. Żywioł opowieści sprawia, że czytelnik zatapia się w niej i oddaje się jej zniewalającemu nurtowi.
Zakończyłam, trwającą 1,5
miesiąca przygodę z najnowszą książką Wiesława Myśliwskiego. Książką o której
marzyłam, od momentu gdym w zapowiedziach ją tylko ujrzała. Tęskniłam za tym w
jaki sposób Myśliwski pisze o życiu. Za tą niespieszną narracją, głęboką mądrością.
A jednak, zamiast połknąć książkę na dwa chapnięcia, w międzyczasie
przeczytałam x książek. Każdy kto czytał jakąkolwiek książkę Myśliwskiego, wie
że ich się nie połyka. Delektuje się nimi. Słowo, po słowie, zdanie po zdaniu.
W porządku, żyje się!
Kiedyś użył łuskania fasoli, jeszcze kiedy
indziej pretekstem była ucieczka Dziedzica. Teraz jest to przeglądanie starego
notesu z adresami. Notes kupiony w zamierzchłych czasach, stał się tym, czym
kiedyś była Biblia rodzinna, świadectwem wszystkich wydarzeń, świętą księgą
życia. W notesie zapisane zostały osoby, kiedyś będące częścią wszechświata
Właściciela, a dziś niekiedy zapomniane. Twarze się rozmywają, nazwiska
mieszają, plączą się sytuacje. Metafora naszego życia, powtórzenie słynnego „
vanitas, vanitatum et omnia vanitas”,
bo czy da się uciec od tego pełnego
wątpliwości stwierdzenia? Kiedyś, ktoś był na tyle istotny by wpisać go do tego
notesu, wywarli na narratorze wrażenie, kobiety oddały mu swoje ciała, może i
dusze. Teraz ludzie przeminęli, a wraz z nimi i pamięć. Zresztą, śmierć nie
jest koniecznym warunkiem zapomnienia… ilu ludzi wciąż żyje, a nasz mózg sam z
siebie nie poświeci im pojedynczej myśli, chociaż kiedyś spędzali nam sen z
powiek. Chociaż kiedyś ich humory wyznaczały rytm naszego życia. A dziś… dziś
nie pamiętamy koloru ich oczu, brzmienia ich głosu, zapominamy w którym
momencie i jak, splotły się ścieżki naszego życia.
„Historia zawsze dzieje się na naszych oczach, tylko nie zawsze te oczy
chciałyby być nasze”.
Myśliwski, używając starego
notesu, jako punktu wyjścia snuje genialną opowieść. Za każdym razem gdy
zaczynam rozmyślać nad degrengoladą polskiej literatury, staje mi przed oczami
równy rządek książek tego Autora, stojący na mojej półce i zadający kłam mym
myślom. Jest to tak dobra proza, że ciężko mi to opisać. Książka wspaniała, ale
i ciężka, wymagająca maksimum skupienia. Jej nie da się czytać do kawy,
spiesząc się do pracy, raczej potrzebny
jest spokojny wieczór i cichy dom. Nad niektórymi fragmentami nie da się tak, o przejść do
porządku dziennego, rozpocząć kolejny akapit. Trzeb wczytywać się i rozmyślać.
Ale czy takie myślenie ma sens, czy życie, filozofia, ten sens najwyższy nie
wykracza poza granice naszego poznania?
„Ogarnąć życie. Znów nachodzą mnie wątpliwości, czy to w ogóle możliwe,
czy ten zbiór przypadków, w którym mało co ma z sobą związek, jak te wszystkie
imiona, nazwiska, adresy, telefony w moim notesie, jest skłonny poddać się
naszej woli.”
Czytając książkę zastanawiałam
się dlaczego Autor wybrał tak zagadkowy tytuł. Ostatnie rozdanie kojarzy
nam
się z pożegnaniem, stawiamy je w tym samym rzędzie co strzemiennego, czy rozchodniaka.
Ostatni gest, tuż przed pożegnanie, odjazdem. Narrator w taki sam sposób
rozprawia się z ludźmi, którzy kiedyś zagościli w jego życiu, chociażby przez
moment, chociaż przez chwilę. Poświęca im ostatnią myśl, przed… wykreśleniem z
notesu, na co nie może się zdobyć Zwykle łatwiej jest wpisywać, wykreślanie
niesie ze sobą ciężar decyzji, ma w sobie groźną, przerażającą ostateczność.
Tak jakby tkwiła w nas obawa, że jedynie fakt iż figuruje u nas w rejestrach, w
notesie, w kalendarzy, sprawia iż wciąż istnieje jako byt.
Przez całą książkę przebrzmiewa
smutek, tęsknota i melancholia, nad przemijaniem, nad brakiem czasu, nad
zapomnieniem.
„Ostatnie rozdanie” mogę śmiało
nazwać książką wybitną. Trudną, gorzką, ale taką, która wywołuje w nas silne
uczucia i wprawia w zachwyt nad tym, jak niektórzy umiejętnie władają słowem. A
że Wiesław Myśliwski należy niewątpliwie do wirtuozów, to i lektura jest,
pomimo konieczności wysiłku intelektualnego, przyjemnością.
Dziękuje za rekomendacje. Czytając Twoją recenzję wróciły moje odczucia przy czytaniu niezwykłej książki "Muzeum porzuconych sekretów" Oksany Zabużko.To również pozycja,którą musiałam czytać w ciszy,skupieniu i dodatkowo robiąc setki notatek!!
OdpowiedzUsuńNikt jeszcze nie zauroczył mnie tak mocno swoim stylem,formą i ubieraniem w słowa tak wydawałoby się prozaicznych rzeczy jak codzienne życie na Ukrainie!!
Twojego autora już mam zapisanego :-) Pozdrawiam Jola
Jakiś czas temu słuchałam w trójeczce audycji z udziałem Myśliwskiego właśnie, gdzie mówił o swojej najnowszej książce - tak spokojnie, tak subtelnie. Pamiętam, że zapisałam sobie od razu tytuł, żeby sobie zakupić :) Twoja opinia przypomniała mi o tym postanowieniu :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to jak Myśliwski wokół małego, pozornie niewiele znaczącego wydarzenia potrafi zbudować całą fabułę, pełną głębokich refleksji. Niedościgniony mistrz takich działań.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać tę książę, bardzo dziękuję za recenzję.
Myśliwski jeszcze przede mną, ale już się nie mogę doczekać na spotkanie z jego książkami. Tym bardziej po takiej recenzji. Na pierwszy ogień pewnie pójdzie 'Traktat o łuskaniu fasoli", ale "Ostatnie rozdanie" też znajduje się na mojej liście.
OdpowiedzUsuńKsiążki Myśliwskiego są rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńNiektóre już czytałam, tę na pewno przeczytam, jak tylko nadarzy się okazja.
Jestem pewna, że prędzej czy później ją przeczytam - chciałabym jednak podejść do niej na spokojnie, a obecnie zbyt dużo rzeczy mam na głowie by w pełni docenić tę lekturę. Cieszę się jednak, że na Tobie wywarła tak duże wrażenie.
OdpowiedzUsuń