Strony

środa, 8 kwietnia 2015

"Tajemnica Oscara Pistoriusa" - John Carlin

Żywa legenda, idol dla tysięcy ludzi. Czy mógł zabić z zimną krwią?
Wieczór przed Dniem Św. Walentego. Reeva Steenkamp pisze kartkę do swojego chłopaka: „Dziś jest dobry dzień, by powiedzieć, że Cię kocham”. Dziewczyna nie może wiedzieć, że nie będzie już miała okazji, by mu ją wręczyć.W nocy sąsiadka Oscara Pistoriusa słyszy krzyki. Na miejscu zjawia się policja i znajduje znanego sportowca, trzymającego w ramionach zakrwawioną Reevę. Dziewczyna po chwili umiera. Pistorius zabił ją ze swojej broni. Był przekonany, że strzela do włamywacza. Pomyłka okazała się tragiczna. Pytanie jednak, czy rzeczywiście taka wersja zdarzeń jest prawdziwa.On – uznany sportowiec, który jako pierwszy niepełnosprawny ścigał się na Olimpiadzie ze zdrowymi zawodnikami. Ona – wschodząca gwiazda modelingu. Byli najgorętszą parą showbiznesu w RPA, rozpoznawalną na całym świecie. Co zaszło feralnej nocy? Dlaczego romans dwójki młodych ludzi sukcesu zakończył się tak tragicznie?Książka Johna Carlina, specjalisty w tematyce RPA, autora cenionej biografii Nelsona Mandeli, jest pełną napięcia opowieścią o życiu znanego biegacza i bulwersującej sprawie zabójstwa, które zaważyło na jego karierze i wizerunku. To także opowieść o realiach RPA, kraju, w którym przemoc wciąż towarzyszy codzienności, co w całej sprawie odegrało istotną rolę.

Wielokrotnie wspominałam, że nie oglądam telewizji. Seriale, które towarzyszą mi przy pracy oglądam online(legalnie), na Jednego z Dziesięciu nie mam czasu, od wielkiego dzwonu wykroję trochę czasu na mecz. Plusem takiego stanu rzeczy jest brak migren z powodu jazgotu polityków, którzy próbuję nas przekonać, że to im zależy na dobru wspólnym, kłótnie, nienawiść, pogarda, głupota… nie muszę na to patrzeć. Minusem jest niebycie na bieżąco, wprawdzie ktoś, coś powie, moi uczniowie też dbają, bym z obiegu nie wypadła. Sprawę Pisotoriusa jakimś cudem zarejestrowałam, zwykle, gdy coś wstrząśnie moich Rodzicieli, pojawiają się w progu mojej komnaty i z emfazą relacjonują. Wniosek zwykle jest jeden: świat zszedł na psy. Słyszałam coś o kalekim sportowcu, który zabił swoją kochankę. W Walentynki, wybrał sobie czas nie ma co.  Nie byłam, nie widziałam, a jestem za stara, żeby wierzyć we wszystko co podają mi wiadomości, jak w prawdę objawioną. Później ucichło, gdy więc w moje ręce trafiła książka poświęcona tej sprawie nie miałam pojęcia jak się skończyła. Problem spojlerów w moim przypadku nie istniał.


Oscar Pistorius zasłynął dwiema, no trzema rzeczami. Po pierwsze jako osoba, która porusza się za pomocą protez wystartował w Igrzyskach Olimpijskich i zdobył medal. Złoty na dodatek, a  nie ma kończyn dolnych. Ja mam dwie, a dobiec mogę do autobusu i to machając rękoma, żeby poczekał. Po drugie, aby startować w normalnych igrzyskach, a nie paraolimpiadzie musiał stoczyć zawzięty bój z Komitetem Olimpijskim, gdyż zachodziło podejrzenie iż protezy dają mu przewagę. Po trzecie 14 lutego 2013 roku został zatrzymany, jako podejrzany o zastrzelenie swojej narzeczonej. Właściwie to iż to on zastrzelił Reevę Steenkamp było bezdyskusyjne. Oscar tak to tłumaczył: obudził się w nocy, usłyszał hałas w łazience, poruszając się na kikutach nóg, poszedł tam, miał pistolet(nielegalnie – następny zarzut), strzelił kilkukrotnie. Po otworzeniu drzwi, okazało się, że w łazience była jego narzeczona, wysoko notowana w rankingach pięknych kobiet Afryki, dziennikarka. W sumie pewne było, że Reeva nie żyje, a Oscar strzelił. Prokurator oskarżał biegacza o morderstwo z premedytacją… Odwieczna walka oskarżonego z prokuraturą, próba wciśnięcia w kodeksowe ramy realnych sytuacji.  Co się właściwie stało tej nocy, kim byli aktorzy tego dramatu – o tym dowiecie się z książki.

Łatwo osądzać… media chcą kreować rzeczywistość, zamiast tylko ją relacjonować. Wybierają coś co ściągnie naszą uwagę. Gdyby Pistorius nie był słynnym biegaczem i to niepełnosprawnym, byłoby to kolejne morderstwo w Afryce, jedno z wielu, zbyt wielu. Tymczasem tutaj mamy dysonans,  z jednej strony morderca, ślicznej powabnej kobiety – mamy go potępić, z drugiej, niepełnosprawny chłopiec – takich mamy żałować. Jak ustosunkować się do tej sprawy? Bo ustosunkować się musimy.

W tej książce znajdziemy próbę odpowiedzi na pytanie; co się stało tamtej nocy. Kim był Oscar Pistorius, kim jest – on przecież żyje, chociaż przez kilka lat, niebo które będzie oglądał, będzie wzbogacone o frymuśny kratkowany deseń. Kim była dziewczyna która straciła życie. Jak wyglądało ich życie… Nie spodziewałam się, że książka będzie tak dobrze napisana, lekko – ale przejmująco. W czytelniku rodzi się więź z ludźmi, którzy do tej pory byli bardzo abstrakcyjni. Za sprawą sprawnego pióra ta noc stała się realna. Czytałam tę książkę jako świetny kryminał psychologiczny.

Naprawdę nie spodziewałam się, liczyłam na coś niezłego, ale naprawdę nie aż tak. Nie jest to książkowa wersja brukowca, ale naprawdę, warta uwagi książka.
Polecam!

 

1 komentarz:

  1. O tym zdarzeniu słyszałam, ale w sumie nie jestem ustosunkowana, zresztą tylko jego uczestnicy znają (znali) prawdę...

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.