Żywa legenda, idol dla tysięcy ludzi. Czy mógł zabić z zimną krwią?
Wieczór przed Dniem Św. Walentego. Reeva Steenkamp pisze kartkę do swojego chłopaka: „Dziś jest dobry dzień, by powiedzieć, że Cię kocham”. Dziewczyna nie może wiedzieć, że nie będzie już miała okazji, by mu ją wręczyć.W nocy sąsiadka Oscara Pistoriusa słyszy krzyki. Na miejscu zjawia się policja i znajduje znanego sportowca, trzymającego w ramionach zakrwawioną Reevę. Dziewczyna po chwili umiera. Pistorius zabił ją ze swojej broni. Był przekonany, że strzela do włamywacza. Pomyłka okazała się tragiczna. Pytanie jednak, czy rzeczywiście taka wersja zdarzeń jest prawdziwa.On – uznany sportowiec, który jako pierwszy niepełnosprawny ścigał się na Olimpiadzie ze zdrowymi zawodnikami. Ona – wschodząca gwiazda modelingu. Byli najgorętszą parą showbiznesu w RPA, rozpoznawalną na całym świecie. Co zaszło feralnej nocy? Dlaczego romans dwójki młodych ludzi sukcesu zakończył się tak tragicznie?Książka Johna Carlina, specjalisty w tematyce RPA, autora cenionej biografii Nelsona Mandeli, jest pełną napięcia opowieścią o życiu znanego biegacza i bulwersującej sprawie zabójstwa, które zaważyło na jego karierze i wizerunku. To także opowieść o realiach RPA, kraju, w którym przemoc wciąż towarzyszy codzienności, co w całej sprawie odegrało istotną rolę.
Wielokrotnie
wspominałam, że nie oglądam telewizji. Seriale, które towarzyszą mi przy pracy
oglądam online(legalnie), na Jednego z Dziesięciu nie mam czasu, od wielkiego
dzwonu wykroję trochę czasu na mecz. Plusem takiego stanu rzeczy jest brak
migren z powodu jazgotu polityków, którzy próbuję nas przekonać, że to im
zależy na dobru wspólnym, kłótnie, nienawiść, pogarda, głupota… nie muszę na to
patrzeć. Minusem jest niebycie na
bieżąco, wprawdzie ktoś, coś powie, moi uczniowie też dbają, bym z obiegu nie
wypadła. Sprawę Pisotoriusa jakimś cudem zarejestrowałam, zwykle, gdy coś
wstrząśnie moich Rodzicieli, pojawiają się w progu mojej komnaty i z emfazą relacjonują. Wniosek zwykle jest jeden: świat zszedł na psy. Słyszałam coś o
kalekim sportowcu, który zabił swoją kochankę. W Walentynki, wybrał sobie czas
nie ma co. Nie byłam, nie widziałam, a
jestem za stara, żeby wierzyć we wszystko co podają mi wiadomości, jak w prawdę
objawioną. Później ucichło, gdy więc w moje ręce trafiła książka poświęcona tej
sprawie nie miałam pojęcia jak się skończyła. Problem spojlerów w moim
przypadku nie istniał.
Oscar
Pistorius zasłynął dwiema, no trzema rzeczami. Po pierwsze jako osoba, która
porusza się za pomocą protez wystartował w Igrzyskach Olimpijskich i zdobył
medal. Złoty na dodatek, a nie ma kończyn
dolnych. Ja mam dwie, a dobiec mogę do autobusu i to machając rękoma, żeby
poczekał. Po drugie, aby startować w normalnych
igrzyskach, a nie paraolimpiadzie musiał stoczyć zawzięty bój z Komitetem
Olimpijskim, gdyż zachodziło podejrzenie iż protezy dają mu przewagę. Po
trzecie 14 lutego 2013 roku został zatrzymany, jako podejrzany o zastrzelenie
swojej narzeczonej. Właściwie to iż to on zastrzelił Reevę Steenkamp było
bezdyskusyjne. Oscar tak to tłumaczył: obudził się w nocy, usłyszał hałas w
łazience, poruszając się na kikutach nóg, poszedł tam, miał pistolet(nielegalnie
– następny zarzut), strzelił kilkukrotnie. Po otworzeniu drzwi, okazało się, że
w łazience była jego narzeczona, wysoko notowana w rankingach pięknych kobiet Afryki,
dziennikarka. W sumie pewne było, że Reeva nie żyje, a Oscar strzelił. Prokurator
oskarżał biegacza o morderstwo z premedytacją… Odwieczna walka oskarżonego z
prokuraturą, próba wciśnięcia w kodeksowe ramy realnych sytuacji. Co się właściwie stało tej nocy, kim byli
aktorzy tego dramatu – o tym dowiecie się z książki.
Łatwo
osądzać… media chcą kreować rzeczywistość, zamiast tylko ją relacjonować.
Wybierają coś co ściągnie naszą uwagę. Gdyby Pistorius nie był słynnym
biegaczem i to niepełnosprawnym, byłoby to kolejne morderstwo w Afryce, jedno z
wielu, zbyt wielu. Tymczasem tutaj mamy dysonans, z jednej strony morderca, ślicznej powabnej
kobiety – mamy go potępić, z drugiej, niepełnosprawny chłopiec – takich mamy
żałować. Jak ustosunkować się do tej sprawy? Bo ustosunkować się musimy.
W
tej książce znajdziemy próbę odpowiedzi na pytanie; co się stało tamtej nocy.
Kim był Oscar Pistorius, kim jest – on przecież żyje, chociaż przez kilka lat,
niebo które będzie oglądał, będzie wzbogacone o frymuśny kratkowany deseń. Kim
była dziewczyna która straciła życie. Jak wyglądało ich życie… Nie spodziewałam
się, że książka będzie tak dobrze napisana, lekko – ale przejmująco. W
czytelniku rodzi się więź z ludźmi, którzy do tej pory byli bardzo
abstrakcyjni. Za sprawą sprawnego pióra ta noc stała się realna. Czytałam tę
książkę jako świetny kryminał psychologiczny.
Naprawdę
nie spodziewałam się, liczyłam na coś niezłego, ale naprawdę nie aż tak. Nie
jest to książkowa wersja brukowca, ale naprawdę, warta uwagi książka.
Polecam!
O tym zdarzeniu słyszałam, ale w sumie nie jestem ustosunkowana, zresztą tylko jego uczestnicy znają (znali) prawdę...
OdpowiedzUsuń