Strony

wtorek, 1 marca 2016

przęstępny luty poszedł sobie heeen

Najkrótszy miesiąc w roku już się skończył. Chociaż w tym roku, jak co cztery lata i tak był dzień dłuższy. Dla mnie to niewiele zmieniło, bo akurat wczoraj i pracowałam i niewiele czytałam. 
Luty, ja lubię ten miesiąc, chociaż wolę jak jest porządny i śnieżny, mroźny. Luty to ferie, chociaż miesiąc zaczęłam z przytupem i u lekarza... ale skończyłam z takim kozackim przytupem : P




Mimo, że najkrótszy to mam wrażenie, że trwał i trwał, taki przewrotny luty. 
Złapało mnie kilka kryzysów książkowych, bo kurczę, nadziałam się na kilka słabych, książek, które przyhamowały mój zapał odkrywania nowych powieści. Z drugiej strony, były też zachwyty, Wychodzi więc na to, że jak zwykle czasem słońce, czasem deszcz.
Przeczytałam dwadzieścia cztery  książki, w tym jedna, której nie będę znowu opisywała, bo o Ani Shirley powiedziałam wystarczająco wiele. Powtarzam sobie ten cykl powoli. 

Miejmy z głowy książki, które przyprawiły mnie o ból głowy. na pewno Normana Daviesa Europa. Rozprawa historyka z historią  sądzę, że bez trudy można wyeliminować z tej książki błędy i uczynić z tego, co autor chciał, czyli kompleksowe dzieło o historii starego kontynentu. Następnie, zmęczyła mnie cała seria Parabellum zresztą Przewieszenie również mnie nie zachwyciło. Po prostu zupełnie nie moja bajka. Nie mogę też zapomnieć o Królowych przeklętych, niestety książka zupełnie wtórna i nudna. 

Jakby nie patrzeć, tych książek, które mnie tak bardzo mocno zawiodły było sześć, naprawdę łapałam solidne kryzysy i patrzyłam na te książki takim złym wzrokiem pt: która następna mnie zawiedzie? bałam się wchodzić do księgarni, bo znowu kupię coś dennego. 
Na szczęście były moje książkowe zachwyty.
Nie mogę nie wspomnieć o Zanim się pojawiłeś odliczam czas do premiery, na wspomnienie tej książki robi mi się...dziwnie. Wiem, że wiele osób po zachwytach oczekiwało fajerwerków, ja wiele nie oczekiwałam, ale dostałam naprawdę, bardzo, bardzo dużo.
Następnie wspomnę, bo listonosz właśnie przyniósł mi Puszkina o książce Za cudze grzechy, udana kontynuacja. Chcę więcej!
Powtórka Północ południe wyleczyła mnie z weltschmerzu. Polecam. Na YT wrzuciłam filmik i gadam o tej książce ; )

No i oczywiście Ross Poldark niecierpliwie czekam na kontynuację. Bałam się trochę tej książki, ale ostatecznie czytałam jednym tchem...


Tradycyjnie już, chcę Wam pokazać migawki z lutego. Mniej, lub bardziej udane zdjęcia, pokazują, że było nawet nieźle... Oby było tylko lepiej ; )



17 komentarzy:

  1. A ja tylko 13 książek mam za sobą w lutym. Nigdy Cię nie dogonię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, obie znamy czytających na akord, a chyba nie o to chodzi ;)

      Usuń
  2. Fenomenalny wynik! Nie mogę się pochwalić aż tak wysokim :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to nie wyścig! najważniejsze to czytać :)

      Usuń
  3. Jak Ty to robisz, że czytasz tyle książek miesięcznie???

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow. Jaki wynik. Podziwiam, po prostu podziwiam. I nie wiem, czy wcześniej nie zauważyłam, czy może mnie przyćmiło, ale chyba tło bloga zmieniło się na koniczynowe?

    P.S. Jak się czyta po raz kolejny Anię?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anię czyta się cudownie... jak zawsze, leczy chandrę i smutki bezkonkurencyjnie ;)

      Tło się zmieniło, uwielbiam zieleń :D

      Usuń
    2. Przepraszam, że się wtrącam, ale nie mogę się powstrzymać. Anie są świetne na smutki. Ja czytałam je po raz któryś, gdy miałam lichą atmosferę w pracy. I pomogło.

      Usuń
    3. To już wiem co będę czytać jak mnie szefowa w depresję wpedzi po raz kolejny;)

      Usuń
  5. Matko, ile książek przeczytałaś. Jestem pod wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. 24 książki? O rany, w życiu nie osiągnę takiego wyniku... :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój luty też był płodny czytelniczo. 15 sztuk, ale nie tyle co Ty!
    Powiem Ci, że ostatnio zastanawiam się nad sensem naszego blogowania, skoro nie potrafimy nijak wpłynąć na ten ocean głupoty wokół. Jakiś '1984' się pleni i zatacza szersze kręgi. Szok w trampkach, jak mawiał mój brat.
    Po co czytać, po co pisać, skoro i tak jesteśmy pionkami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyta się dla siebie ;)Niestety jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził. Czytaj, rób swoje, ciesz się życiem.

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.