Strony

sobota, 26 listopada 2016

"Świt, który nie nadejdzie" - Remigiusz Mróz [ trochę jak w tym dowcipie o Benku, co strażacy go zastrzelili ]

Mówią, że powtórne małżeństwo to przewaga nadziei nad logiką, mówią też, że kobieta nie popełnia błędu raz, tylko kilka razy, żeby na pewno wiedzieć czy to błąd. Mówią też, że ja szukam dziury w całym i czepiam się dla czepiania. Co do ostatniego, cóż, z naturą nie wygrasz : P Jednak z nadzieją maniaka, wciąż próbuję odkryć fenomen Remigiusza Mroza. Ta właśnie nadzieja przywiodła mnie do jednej z Jego najnowszych książek, reklamowanej jako kryminał retro, osadzonej w realiach przedwojennej Warszawy. Czytałam ją kilka dni, to sporo jak na kryminał, ponad pięciuset stronicowy, ale jednak kryminał, takie łykam w dwa wieczory, a tutaj coś ewidentnie mnie nie wciągnęło, jednak zaparłam się i postanowiłam rozprawić się z tą książką. Co mogę powiedzieć, dawno nie miałam tak ambiwalentnych uczuć, chyba nigdy jeśli chodzi o powieść Mroza. A może już się starzeję i mam kiepską pamięć?



Odważysz się wejść w przestępczy świat przedwojennej Warszawy? 
Były pięściarz, Ernest Wilmański, to człowiek bez przeszłości. Stracił wszystko, co miał do stracenia. W poszukiwaniu nowego życia wyjechał do stolicy, jednak znalazł się w złym czasie i w złym miejscu. Zanim zaczął rozglądać się za pracą, praca znalazła jego i… nie miała nic wspólnego z uczciwym zarobkiem. 
Wilmański wbrew swojej woli został wciągnięty w świat Banników, grupy przestępczej, która swą nazwę zawdzięcza temu, że z przeciwnikami rozprawia się tak, jak robił to słowiański demon – topiąc ich w baniach. 
Ernest wspina się po gangsterskiej drabinie, nie spodziewając się, że jedna kobieta może pokrzyżować wszystkie jego plany. Ani że zjawy z przeszłości dopomną się o uwagę…

Mamy Warszawę po odzyskaniu niepodległości. Zapewne można byłoby ustalić bliższe ramy czasowe w odniesieniu do padających informacji historycznych, rządy Mussoliniego, hiperinflacja w Polsce, ale ustalmy, że to nie ma aż takiego znaczenia. Do Warszawy przybywa z Wilna Ernest Wilmański, otóż chce on zacząć życie od nowa. Idzie kupić kapelusz i słyszy dziewczęcy krzyk. Okazuje się, że jakiś oprych chce ją ukarać za kradzież węgla, prezentując swoje umiejętności bokserskie Ernest rozprawia się z damskim bokserem i okazuje się, że kapelusza to raczej nie kupi, bo zadarł właśnie z jednym z ważniejszych ugrupowań trzęsących półświatkiem Warszawy. Niejacy Bannicy od pogańskiego demona, który ofiary topił, jak sama nazwa wskazuje w bani. Ten wysublimowany sposób wybrali sobie Bannicy, stąd nazwa. Swoją drogą tęsknię za czasami, gdy taka wiedza była powszechna. W ten sposób droga Ernesta krzyżuje się z drogami Banników oraz ocalonej dziewczyny – Anastazji i będzie się krzyżować długo i z licznymi perturbacjami. Jak to u Mroza – zabili go  i uciekł, ale nie zawsze ucieka. Mniej więcej w tym czasie, w policji rozpoczyna służbę Eliza, która chce zarobić na spłatę rodzinnych długów, a że akurat formuje się zgodnie z zaleceniami Ligi Narodów damski oddział w policji, to korzysta z okazji. Niebawem, dzięki swej urodzie, dostaje niebezpieczną misję i tak jej drogi krzyżują się z Ernestem. Ernesta prędzej czy później dopadnie przeszłość i będzie jak to u Mroza, działo się dużo, szybko, bardzo przypadkowo, będzie dużo długich rozkmin, które okażą się w dwie sekundy głupim pomysłem. Nihil novi, dlatego czytałam kilka dni.


Oczekiwałam sprawnie napisanego kryminału retro, świetnie wychodzi to KatarzynieKwiatkowskiej, zaś jeśli chodzi o międzywojnie zachwyca mnie Marcin Wroński, tymczasem tutaj nie mamy do czynienia z takim stricte  kryminałem, co z jego rodzajem, który zyskał popularność w międzywojniu, a mianowicie powieścią sensacyjno-awanturniczą. Chociaż też nie do końca, bo nie ma tu zbrodni, jakiejś konkretnej, są raczej przygody, intrygi, wątek miłosny, taki trochę niewiadomo skąd.
Warstwa językowa jest jak zwykle u Mroza wychuchana, dlatego tak krew mnie zalewa, gdy z uporem maniaka używa nazwy szczęka w złym kontekście, a próba rozchylenia szczęki, wywołała u mnie intensywny proces myślowy, który niemalże zaowocował rozchyleniem kości jarzmowej. Dobra, jestem złośliwa teraz. Nie no jest nieźle, Mróz dba o słownictwo, dba o realia językowe, brawo. Zasadniczo.
 
często ta zakładka wskakuje do książek Mroza
Natomiast sporo rzeczy było, które mnie irytowały, przede wszystkim powtarzalność schematów, regularne westchnienia wiedziałam, że tak będzie to nie jest, coś czego oczekuję podczas czytania kryminału. Moim zdaniem, ta książka mogła być polskim Ojcem chrzestnym, ale zabrakło jej głębi, wielowątkowości, bardziej wyrazistych opisów tła, szkoda. Moim zdaniem potencjał był, ale zajaśniał i prędko się dopalił. Niemniej, uważam, że wiele osób będzie zadowolonych z lektury, fani autora też raczej nie będą sobie szkodować.
 
Te dialogi... serio ktoś tak rozmawia ze znajomymi?
Na cięte riposty, ciągle?
Moja grupa koleżeńska by się wzajemnie wybiła za takie odpowiedzi

Książka recenzowana dla portalu Duże Ka


13 komentarzy:

  1. I tylko tyle? Oczekiwałam więcej....:D Poważnie! Ja dalej pozostaję przy swoimi - nieprzekonaniu do autora. Nie popadłam w Mrozomanię, raczej już nie grozi. Na szczęście. Co do szczęki.... ;))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jestem miła. Wiesz mogę się wyzłośliwiać, ale to nie o to chodzi, później sobie przypomniałam, że miałam napisać o tych dialogach, które wyglądają jak z taniego sitcomu i serio, kogoś bawi zlepek chamskich odzywek?

      Tekst jest uczciwy i szczery, ale z szacunkiem, bo chamstwa i hejterstwa nie popularyzujemy :P

      Usuń
  2. Czyli po raz kolejny nie dla mnie, co oznacza, że i mnie mrozomania nie grozi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam wszystkie książki Mroza, więc i o tę się nie boję. Na razie czeka spokojnie na półeczce na swoją kolej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u mnie Behawiorysta leży koło łóżka i czeka

      Usuń
  4. Ja jako fanka Mroza oczywiście czytałam, ale jak już wiesz - kompletnie mi nie przypadła do gustu;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Powtórzę się za Agą, spodziewałam się więcej. Ja jestem rozkochana w tych czasach międzywojennych, w modzie, zwyczajach, sposobach spędzania wolnego czasu, chociaż nie wszędzie było tak pięknie i miło. I mam słabość do imienia Anastazja <3 Nazwę tak swoją córkę :)
    Ja przeczytałam tylko Parabellum i i mi się nie spodobało i dlatego nie siegam po inne książki Mroza. Może kiedyś. I masz racje - ilość nie zawsze idzie w parze z jakością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Parabellum to była dla mnie trauma, ja aż taką fanką międzywojnia nie jestem, ale jak lubisz, to polecam Wrońskiego

      Usuń
  6. To prawdopodobnie będzie moja lektura na grudzień. "Behawiorysta" bardzo mi się podobał i mam nadzieję, że "Świt..." jednak utrzyma poziom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powiem CI, że bardzo jestem ciekawa Twojej opinii, zasugerowałąm się Twoją rekomendacją przy Behawioryście, lepiej, żebym nie wygwizdałą :P

      Usuń
  7. Bardzo fajnie opisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.