Strony

środa, 28 grudnia 2016

"Syn" - Philipp Meyer [ epicka opowieść o Teksasie ]

Gdy skończyłam czytać Lata rozłąki konferowałam z Irenką( zapatrzona w książki – odwiedźcie jej blog), co teraz czytać. Mam stos recenzenckich, ale Irenka doradziła, że skoro są święta powinnam czytać to co chcę, a nie co muszę. A na Syna miałam ochotę od dawna. Męczyłam Irenkę, Ona podobno męczyła wydawnictwo, aż w końcu dostałam książkę od Tatusia. Chociaż książka jest głośno reklamowana, to prócz Padmy i Moniki, nikt o niej nie pisał. A mnie uwiodła ta sepia na okładce i obietnica wielkiej teksańskiej sagi. Zwłaszcza, że Teksas kojarzy mi się z dzieciństwem i Dynastią którą oglądały Mama i Siostra.



"Syn" Philippa Meyera to epicka, napisana z rozmachem powieść o amerykańskim Zachodzie. Wielopokoleniowa saga o losach dumnej i niezłomnej teksańskiej rodziny McCulloughów – od czasów XIX-wiecznych najazdów Komanczów do XX-wiecznego boomu naftowego – dla której najważniejszą wartością jest ziemia i honor. To także książka niepokojąca i działająca na wyobraźnię. Bez wątpienia można powiedzieć, że jest arcydziełem i kontynuacją najlepszej tradycji amerykańskiego kanonu – niezapomniana powieść łącząca pisarską sprawność Larry’ego McMurtry’ego z ostrością wyrazu Cormaca McCarthy’ego. 
Oszałamiająca… to książka, która naprawdę zasługuje na miano arcydzieła.Kate Atkinson
Mistrzowska! „The New York Times”
Zapewne najlepsza książka amerykańska napisana w tym stuleciu.„The Bookseller” (UK)
„Syn” słusznie rości sobie prawo do tytułu Wielkiej Amerykańskiej Powieści.„The Washington Post”
Oszałamiająca… „Syn" jest dla literatury tym samym, czym Goya dla malarstwa.„Sydney Morning Herald”

Teksas, największy amerykański stan, nie licząc Alaski. W powieści Syn dostajemy ponad stuletnią historię tych ziem, które leżąc na pograniczu z Meksykiem nie mogą poszczycić się mianem spokojnego stanu. Najpierw byli Meksykanie, których podbili Hiszpanie, Ci toczyli wojny z rdzennymi mieszkańcami USA czyli Indianami. Później pojawili się osadnicy ze starych stanów. Teksas był nękany wojnami, to z Meksykiem, to z Indianami. Jak to na pograniczu, ziemie były dzikie, niespokojne i obowiązywało prawo silniejszego. Philipp Meyer opowiada nam o historii wybierając trójkę z rodziny McCulloughów, na szczęście na początku znajdziemy drzewo genealogiczne, do którego często zaglądałam, bo się gubiłam. Nestor rodu Eli urodzony w 1836, doświadczył okrutnego losu, jako nastolatek, gdy ojciec pojechał z kompanią gonić koniokradów Eli został z matką, damowatą siostrą i zniewieściałym bratem w domu i napadli ich Indianie, spalili obejście, zgwałcili matkę i siostrę, po czym je zabili a Eliego z bratem porwali. Przez kilkanaście miesięcy Eli był członkiem indiańskiego szczepu, nauczył się ich sposobu życia, polowania, walki, zżył się z nimi. Następnie do głosu dopuszczony zostaje Peter, syn Pułkownika, bo tak nazywano Eliego. Peter prowadząc dzienniki wtajemnicza nas w życie na pograniczu, które pomimo trwania XX wieku wciąż jest dzikie i bezwzględne. Silniejsi bezwzględnie wywłaszczają biednych, zajmują ich ziemię. Pojawia się również wątek ropy naftowej, która w pełni zawładnie umysłami Teksańczyków gdy historię opowiadała będzie wnuczka Petera Jeanne. Ciężko jej odnaleźć się w Teksasie ze swoimi silnymi genami, wpatrzona w Pułkownika, nie czuje się właściwie w kobiecej skórze, a nie jest mężczyzną. Kłótnie z braćmi, różnice zdań z ojcem i przejmująca wewnętrzna samotność. Jednak najważniejszym bohaterem tej powieści jest Teksas, kraina hardych ludzi o niezłomnej sile przetrwania.


Zawsze mam mieszane uczucia, gdy mam napisać, że ciężko w książkę się wgryźć i trzeba poczekać do setnej strony. Oczywiście nie zrażam się trudnymi początkami, mało która z moich ukochanych książek wciągnęła mnie od pierwszego zdania, czy od pierwszej strony. Zazwyczaj swoje trzeba było odczytać. Syn jest epicką powieścią liczącą ponad sześćset stron, trudno wymagać,  by wszystkie kluczowe wątki były nakreślone w pierwszym rozdziale. A jednak czytałam ją cztery dni, w tym podczas świąt. Długo mi zeszło.
 
oryginalna amerykańska zakładka
"Not Indian produced
or Indian product"
Ponieważ książka jest podzielona zasadniczo pomiędzy trzech bohaterów, to za każdym razem jak musiałam się przestawić, znowu książkę kartkowałam i przypominałam sobie sieć zależności. Był moment, gdy chciałam książkę porzucić, był taki, że usypiałam, ale zasadniczo książka mi się podobała, chociaż nie jestem wielką fanką USA. Niepokoje na tych ziemiach, ta pierwotna bezwzględność, umiłowanie ziemi i posiadania ponad wszystko. Okrucieństwo Indian, żądza zemsty białych, odwieczne antagonizmy i walka o przetrwanie. Tak, ta książka porywa, chociaż nie jest to aż tak spektakularne.


Będę się bała polecać tę książkę, bo fabuła jest splątana, nie taka dynamiczna jak można się spodziewać, ale opowiada o ziemi, mniej o ludziach, ludzie przemijają, a ziemia trwa, czy chodzą po niej Indianie, czy strzelają w niebo szyby naftowe.



Mam bardzo mieszane uczucia, z jednej strony czytałam ją wolno i ciężko było mi się w nią wczytać, ale jak już czytałam, zwłaszcza ulubiłam sobie historię Pułkownika i Jeannie, oboje są zawieszeni pomiędzy własnym wnętrzem a tym gdzie przyszło im żyć, ale dobra!!! Więcej już nie zdradzę : P



To porównanie do Goi, chyba trafne, uwielbiam malarstwo Goi, ale jest niepokojące, właściwie fascynująco demoniczne.

9 komentarzy:

  1. U mnie lekturę zaczyna mąż. Ja na razie (po tym, co akurat kończę czytać- recenzja zapewne jutro..) mam dosyć monumentalnych, epickich powieści, szukam czegoś lekkiego, odmóżdżającego.
    Ale kiedyś zapewne za Syna się zabiorę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak Mężowi się podoba? Powinna bardzo, to taka męska książka!

      Usuń
  2. Okładka jest intrygująca i przykuwa oko, ale to raczej nie dla mnie. O ile chętnie posłuchałabym o takim Texasie w jakimś programie trwającym godzinę, półtorej... to jednak cała książka gdzie, jak piszesz, wiele się pisze o ziemi mniej o ludziach - raczej by mnie to zanudziło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie sądzę, aby to była lektura dla mnie, choć jako dziecko zaczytywałam sie w opowiesciach z dzikiego zachodu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie jest to książka roku, ulubiona i jedna z najlepszych, jakie czytałam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nie dam rady, jakoś ziemie Teksasu w takiej ogromnej sadze mnie nie porywają.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.