Strony

wtorek, 16 kwietnia 2024

"Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku" - Zbigniew Rokita [ o burzliwej historii Śląska]


Kiedy w październiku 2023 czytałam Odrzanię  pozwalała mi ona uciec od rzeczywistości, zaspokajała mój głód wiedzy, ciekawostek i byłam bardzo rada. Pod wpływem tych wrażeń do puli trupów z półki na rok 2024 trafiła książka o której już słyszałam i miałam od pewnego czasu czyli Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku, swego czasu przeżywałam głęboką fascynację określonymi mniejszościami narodowymi. Śląsk mnie ciekawił a po lekturze tego reportażu uświadomiłam sobie jak niewiele wiedziałam.

 




Przez większość życia uważałem Ślązaków za jaskiniowców z kilofem i roladą. Swoją śląskość wypierałem. W podstawówce pani Chmiel grała nam na akordeonie Rotę, a ja nie miałem pojęcia, że ów plujący w twarz Niemiec z pieśni był moim przodkiem.

O swoich korzeniach wiedziałem mało. Nie wierzyłem, że na Śląsku przed wojną odbyła się jakakolwiek historia. Moi antenaci byli jakby z innej planety, nosili jakieś niemożliwe imiona: Urban, Reinhold, Liselotte.
Później była ta nazistowska burdelmama, major z Kaukazu, pradziadek na „delegacjach” w Polsce we wrześniu 1939, nagrobek z zeskrobanym nazwiskiem przy kompoście. Coś pękało. Pojąłem, że za płotem wydarzyła się alternatywna historia, dzieje odwrócone na lewą stronę. Postanowiłem pokręcić się po okolicy, spróbować złożyć to w całość. I czego tam nie znalazłem: blisko milion ludzi deklarujących „nieistniejącą” narodowość, katastrofę ekologiczną nieznanych rozmiarów, opowieści o polskiej kolonii, o separatyzmach i ludzi kibicujących nie tej reprezentacji co trzeba. Oto nasza silezjogonia.

Zbigniew Rokita pochodzi z rodziny, która pochodzi z Kresów, w domu kult Kresów był ważny, ale Lwów był daleko, a połowa rodziny, jak się okazało, miała tradycyjne śląskie korzenie, ta burzliwa historia staje się impulsem do opowieści o ziemiach, które po 1945 postanowiono uczynić rdzennie polskimi, a przecież ich historia jest tak skomplikowana, że nie sposób wyprostować jej traktatem. Ten reportaż to opowieść o XX wieku na Śląsku, autor sięga do historii swojej rodziny, opowiada o krewnych powstańcach, opisuje los tych ziem, które po traktacie wersalskim stały się pucharem przewodnim. Dlaczego najzamożniejsze ziemie niemieckie finalnie trafiły do Polski, jakie plany miały mocarstwa i jak żyło się zwykłym ludziom. Bo ta książka to nie opowieść o wielkich decyzjach, a raczej o małym życiu, o ludziach, którzy czuli się Polakami, Ślązakami, Niemcami, a jednak z ich uczuciami nikt się nie liczył. Od 1918 do 1945 byli ludzie, którzy musieli, ze względów politycznych zmieniać nazwisko trzy razy. Tymczasowość, zmienność, brak sprawczości – tego uczy historia Śląska.

 

Na pewno ta książka jest jednym z lepszych trupów jakie czytałam w tym roku. Ta książka jest ciekawa, bo pokazuje nieznany szerzej aspekt naszej historii, stara się pokazać co myślą Ślązacy. W książce czuć, że dla Zbigniewa Rokity ten temat jest osobisty, podchodzi do niego z pietyzmem, widzi człowieka, nie zbiorowość. Niektóre wydarzenia opisane w tej książce mrożą krew w żyłach, wzruszają do łez. A jednocześnie autor ma świetny styl i przez książkę się płynie jednym tchem. Naprawdę polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.