Walcząc z Sowietami i Niemcami, dawali dowody, że państwo polskie trwa – karze przestępców, likwiduje zdrajców, chroni ludność i przygotowuje kadry dla niepodległego kraju. Byli solą tej ziemi, wyrośli w polskich lasach – liczyli tylko na siebie. Nie mieli broni ani z Londynu, ani z Moskwy. Ich jedynym orężem była odwaga. Kiedy wielu upadło na duchu i rozpoczęło pertraktacje z Sowietami, oni postanowili nie poddać się nikomu i przedrzeć do armii polskiej na Zachodzie. Ponad tysiąc karnych zdecydowanych na wszystko żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej dotarło do Czech. W Holiszowie brawurowo oswobodzili zaminowany i przygotowany do spalenia niemiecki obóz koncentracyjny dla kobiet.
Setki uratowanych od śmierci Polek, Żydówek i Francuzek w dowód wdzięczności podarowały im serduszka uszyte z pasiaków. Najwyższe odznaczenie, jakie dostali w życiu. Razem z Amerykanami wzięli do niewoli sztab XIII armii niemieckiej. Generał Patton przywitał ich słowami:
„Na Boga, powinniśmy podrzeć te cholerne,
podłe porozumienia z Sowietami i ruszyć prosto na wschodnie granice”.
W tak fascynujący, emocjonalny i pełen humoru sposób, może pisać tylko Elżbieta Cherezińska. O patriotyzmie bez patosu, o prawdziwych bohaterach bez bohaterszczyzny. Powieść z iście filmowym nerwem. Niczym Bękarty wojny i Złoto dla zuchwałych.
Powieść o tych, którzy nie poddali się nikomu!
Gdybym dwa lata temu nie zdjęła z
półki „Gry w kości” moje życie literackie byłoby uboższe, gdybym pewnego dnia –
na L4 nie przemaszerowała całego miasta, aby zdobyć „Sagę Sigrun” nie
pokochałabym skandynawskiej sagi. Gdybym nie przeczytała „Legionu” byłabym
pustym wewnętrznie człowiekiem. Właśnie skończyłam, nieco ponad tygodniową,
przygodę z książką tak dobrą, że brak słów by to opisać. Książkę, którą
chciałam czytać w nieskończoność, więc dawkowałam sobie fragmenty, aż dziś nie
wytrzymałam, zasiadłszy ze słonecznikiem, tak długo skubałam, że dotarłam do
końca. Niepostrzeżenie. I czuję pustkę, jestem jak skorupka, którą opuścił
ślimak.
Przeczytałam prawie wszystkie
książki Elżbiety Cherezińskiej, za każdym razem z ust wyrywało mi się krótkie „wow”,
ale „Legionu” chyba nic nie przebije. Niezwykłe wrażenia obiecywała już lektura
blurba. Popłakałam się czytając. Jestem kobietą, hormony i te sprawy. Ale to nie hormony, to wspaniały styl
Autorki. I blurb, w tym przypadku, nie był czczą obietnicą, był wielkim
niedomówieniem, ale czy dało się inaczej, żadne słowa nie opiszą jak ta książka
jest świetna.
Sukcesy w telewizji święci Czas
Honoru, śliczny serial o pięknych, młodych ludziach walczących za Polskę. Za tą
Polskę walczą oni w Warszawie, mają ładne mieszkania, piękne kobiety, bliskich
pod ręką. Walczą w Armii Krajowej, która jedyną szansą Polski jest. Nie
kwestionują, nie pytają, walczą za wolność. Skończyłam renomowane Liceum,
wprawdzie na II wojnę światową i odzyskiwanie niepodległości brakowało już
czasu(błogosławmy reformę edukacji : |), ale tam też tylko AK, zły Stalin,
jeszcze gorszy Hitler, ale przecież Niedźwiadek, Bór, chluba, duma. Elżbieta
Cherezińska mnie zawstydziła, pokazała mi palcem moją niewiedzę. Pokazała jej
powierzchowność, bo lwia część książki opisuje „moje tereny” miejsca, nazwy
które znam, które odwiedzałam, a o których historii nie wiedziałam nic. Ale… zacznijmy od początku.
Jest wrzesień 1939 roku –
wybuchła wojna. Wkroczenie wojsk niemieckich, później sowieckich, zaskakuje
różnych ludzi, w różnych miejscach kraju. Łączy ich jedno, chcą walczyć, nie
zgadzają się na okupację, zakorzenione w nich pragnienie wolności,
niepodległości jest silniejsze niż biologiczny instynkt przetrwania. Ale wróg,
wrogowie są silni, konsekwentnie dążą do zwycięstwa, gdy regularne, oficjalne
wojsko składa broń, ci niepokorni idą do
lasu, inni przedzierają się na Zachód, skąd przylecą jako cichociemni skacząc w
noc i w mgłę, aby stawiać opór najeźdźcy. Tylko, że walka z Niemcami i
Sowietami byłaby prosta, ale naród jest podzielony, w lasach kryją się
dziesiątki różnych ugrupowań, którzy z równą mocą zwalczają Niemca, Ruska i
inne oddziały „swoich”. Równolegle z okupacją, toczy się leśna wojna domowa, na
której tracą najwięcej miejscowi, plądrowani to przez jednych, to przez
drugich. Tragiczne pokolenie… pokolenie Kolumbów, w lasach Lubelszczyzny, kielecczyzny,
śląska oddawali życie, kochali, nienawidzili, zwykli ludzie, z wadami i
zaletami o ogromnym honorze. Obok takiej historii nie można przejść obojętnie.
„Legion” ma taką moc, być może również
dlatego, że My wiemy, jak Ci ludzie
skończyli, w katowni UB na Rakowickiej, w niesławie, na emigracji, sprawa o
którą walczyli przegrała. Zresztą ten specyficzny „epilog” napisany przez
autorkę, jest gwoździem do trumny. Sprawia, że człowiek martwieje. Ja
zmartwiałam. W takim stanie będzie wielu czytelników, którzy będą mogli w
losach bohaterów szukać historii swojej rodziny. A może ta książka będzie
pretekstem aby zapytać, podrążyć, korzystajmy z ostatnich okazji, bo Ci którzy
oddali swoje życie na służbę Ojczyźnie odchodzą, jest ich coraz mniej.
|
oj się czytało... |
Elżbieta Cherezińska w…
specyficzny sposób opowiada historię Brygady Świętokszyskiej, na początku byłam
przekonana, że nie połapię się w nawale nazwisk, ale o dziwo poszło mi
sprawnie, przez 800 stron powieści, ani się człowiek obejrzy a już każdego
kojarzy, każdy staje mu się drogi, przeżywa żałobę po śmierci bohaterów z
którymi zdążył się zżyć. Świetny styl
autorki sprawia, że chociaż „Legion” to spora cegła czyta się ją bardzo szybko
i stron w niepokojącym tempie ubywa, dodatkowo książka jest napisana niezwykle
lekko, ba! Z humorem. Bez zbędnego patosu, długich przemów o „świętej miłości,
kochanej Ojczyzny”, czytelnik nie jeden
raz się zaśmieje, z sytuacji, ze zdarzenia, ze szpetnej latającej brwi Zęba, z
odzywek. To jest coś niezwykłego, można bez patosu pisać o ruchu oporu, bez
robienia od razu drugiego Allo Allo. Ewenement!
W ogóle, „Legion” jest dla mnie
ewenementem, jest doskonałą książką, która pokazuje zupełnie nieznane oblicze
II wojny światowej, tutaj na naszym podwórku, o tym nie uczą w szkołach, nie
mówi się w telewizji. Czy godzi się, żebyśmy byli tak nieuświadomieni? Nie jest
to, bynajmniej, podręcznik, ale poruszająca książka o ludziach, którzy
istnieli, którzy wierzyli, że to co robią jest słuszne. A ta książka pokazuje,
że ofiara ich życia nie była daremna, że nie udało się tym, którzy ich imię
chcieli pozostawić w infamii.
Po stokroć polecam „Legion”, jest
to genialna książka pod każdym względem!
Brawo dla Elżbiety Cherezińskiej,
która – dla mnie – jest niekwestionowana Królową Literatury Polskiej!
Dodatkowo ze dwa razy wspomniane
zostało miasto gdzie się urodziłam ; ) i w ogóle, naczytałam się o swoich dalszych
– to prawda – okolicach w nieznanym kontekście!