W święto Trzech Króli zaczęłam podsumowywać moje lektury z 2015 roku, uznałam, że najlepiej będzie gdy podzielę wpis na pół, bo inaczej chyba jeszcze nie zapoznalibyście się z tym podsumowaniem. Jakoś tak wszystko idzie mi, jak po grudzie. Teraz też miliard rozgrzebanych książek i brak weny na cokolwiek. Chociaż tyle dobrych książek, tak dużo... Może się przełamię, więc oglądając jeden z ulubionych filmów bolly, przystępujemy do drugiej i ostatniej części podsumowania 2015 roku...
Posłuchajcie...
o drugiej połowie z 243 książek 2015 roku.
Lipiec
Lipiec był upalny, nie dało się żyć, właściwie dopiero koło pierwszej w nocy robiło się znośnie. Mam wrażenie, ze spędziłam ten miesiąc pod prysznicem, w pociągu, nad zimnym piwem, albo w cieniu, a i tak prawie dostałam udaru. Wybranie dobrych książek było ciężkie, bo lipiec, jak zwykle bywa z miesiącami wakacyjnymi, obfitował w dobre książki...
Dobre książki.
Dziki kontynent to książka o końcu wojny w Europie, autor wiele miejsca poświęca Polsce, ale nie traci z oczu całego spustoszonego kontynentu, ludzi okaleczonych wojną, bezdomnych, po traumie. Mocna i otwierająca oczy. Później była wspaniałą biografia
Tuwim. Wylękniony bluźnierca tutaj powinien nastąpić dalszy ciąg peanów na cześć Mariusza Urbanka. Ta biografia cudownie mu się udała! Cudowna!
Wbrew sobie to książka z klubu
Kobiety to czytają połknięta w jedno popołudnie i to w e-wersji. Nie mogłam przestać jej czytać, znowu bardzo mocna, poruszająca problem bezpłodności. A później było lżej, kryminalnie, żeby się nie rozpisywać, podkreślę, że w lipcu poznałam
Pannę Murphy. Polecam każdego i mam nadzieję, że wydawnictwo się ogarnie i będzie szybciej wydawało kolejne tomy.
Książkowe bełty
W lipcu było o tyle łatwiej, że przy takim bełcie, jakim w moim odczuciu była
Noc nad Samborzewem, książka z błędami i nijaka, żadna powieść nie wypada słabo. Jak sięgnę po cokolwiek tej autorki, strzelcie mi w potylicę. Bez ostrzeżenia.
Sierpień
To był dla mnie stresujący miesiąc, zwłaszcza jego końcówka dała mi do wiwatu, więc jakoś tak wszystko zbladło. Jednak wyjście na prostą... stawia wszystko w innym świetle.
Dobre książki
Wielki zachwyt i fascynacja to
Bajki, które zdarzyły się naprawdę, polska autorka, polska blogerka, bierze na tapet księżniczki, władczynie, których życie może pasować do znanych i lubianych baśni i pokazuje, że nie jest się królową, żeby być szczęśliwą. Później był
Tryumf chirurgów po prostu fascynująca, pouczająca lektura. Thorwald pisze cudownie! Chociaż momentami mrozi krew w żyłach. To w sierpniu poznałam
Pochłaniacza i chociaż uważam, że książka byłaby lepsza bez około 200 str, to jednak romans z autorką trwa.
Książkowe bełty.
Były trzy książki, które niezwykle mnie zmęczyły, po w miarę niezłej
Uwięzionej w bursztynie przyszedł czas na
Podróżniczkę książka prawie wpędziła mnie do grobu. O matko jak mnie wymęczyła...
Następczyni, również szła mi topornie, brak w niej tej świeżości i uroku, które tak przyciągnęły mnie do
Rywalek a szkoda bo chętnie poczytałabym jeszcze coś tak ożywczo młodzieżowego. No i
Wyścig z czasem ciekawy pomysł na fabułę, ale toporne wykonanie i też ciężka lektura.
Wrzesień
W tym miesiącu, miałam cały dom na głowie, konferencję, początek roku szkolnego. Nie dziwi więc, że jakoś mało książek poczytałam i znowu wielkich ochów i achów nie było.
Najlepsze książki
Zrobiłam sobie powtórkę Harrego Pottera, a właściwie doczytałam dwa ostatnie tomy(na dniach tekst o ilustrowanej wersji).
Książę półkrwi jakoś tak tym razem ta książka we mnie walnęła, że się popłakałam.
Przy mnie będziesz bezpieczna, może i schematyczna o mało odkrywczej tematyce, ale ta książka jest naprawdę świetna i głęboko zapadła mi w pamięć. No i
Okularnik lepszy jeszcze niż pierwsza część. Teraz niecierpliwie czekam na resztę tetralogii.
Książkowe bełty
Może nie zasługują tym razem na tak mocne określenie, ale po prostu do mnie nie trafiły i nieco mnie znudziły.
Mennica mogłam wcześniej sprawdzić, że to książka z cyklu i lepiej żebym się z wcześniejszymi zapoznała. Nie porwało mnie również
Miasto cieni nie jestem irlandofilką.
Październik
W końcu się udało, w końcu dotarłam na
Targi w Krakowie i chociaż już zawsze towarzyszyć będzie mi pewna trauma, to jednak blogerzy książkowi są ach!!! kto nie wie, niech wybierze się na Targi. To super ludzie. Dobrze, są to leszcze, którzy cieszą się z książek, godzinami stoją w kolejkach do ludzi, którzy coś napisali, emocjonują się zakładkami. No leszcze, ale super leszczydła.
A i czytelniczo też było fajnie.
Najlepsze książki.
Tak, wielkie zaskoczenie, wznowienie książki Mariusza Urbanka
Wieniawa. Szwoleżer na pegazie cudowna, zabawna, refleksyjna. Wieniawa był fascynującym facetem a Urbanek pisze o nim niesamowicie, chce się czytać!!
Inną fantastyczną historyczną książką były
Cztery siostry, o księżniczkach Romanowywch. Kasiek, jak przystało na sentymentalną idiotkę, do końca wierzyła, że tym razem będzie inaczej. Później była książka bardzo w stylu
Downton Abbey chociaż smutniejsza, ale czytało się nam ją z Mateczką migusiem.
Tajemnice Rutheford Park No kruca bułka polecamy! Co jeszcze polecamy? Ja polecam, książkę, którą połknęłam w jedną noc.
Zapach kwiatu muszkatołowego subtelna i piękna. Lubię tę autorkę, chociaż pisze romansidła.
Książkowy bełt
Co mnie zmordowało. Ano Szczepan Twardoch. Wbrew pozorom mnie nie zachwycił a zmęczył, znudził i prawie dobił.
Morfina to nie był dobry wybór.
Listopad
Dla mnie miesiąc absolutnie wyjątkowy, wspaniały. Chociaż od zeszłego roku, bardzo melancholijny.
Najlepsze książki
To był naprawdę świetny miesiąc. Masa zachwytów czytelniczych. Ach!! Żeby częściej tak się udawało. Posłuchałam koleżanek i przeczytałom
Dożywocie Joanna wie, że mam do niej pretensje, że tak słabo mnie namawiała. Nieładnie. Za to Magdalena i Natalia, wcale nie powinny mieć wyrzutów, bo na
Tajemnicę domu Helclów namawiały mnie długo i intensywnie, tylko ja byłam oporna jak nierdzewka na korozję i niesłusznie się opierałam, bo to cudowny kryminał retro!!
Mamifest był tak świetny, że wróciłam do nagrywania filmików. Wzruszająca książka, z przesłaniem. Polecam!! Namawiałam i namawiam na
Na drugie Stanisław... Nowa księga imion, pełna humoru, mądra, pouczająca. W genialnym stylu panów Bralczyka i Ogórka. Jak mawiają młode ziomki: MEGA!!
Książkowe bełty
I tych mi nie oszczędził ten miesiąc, tak jak procesów starzenia. Musi być jakaś gorycz.
Pamiętnik, ja wiem, że wszyscy kochają
Notebook, ale o ile do filmu się przekonałam, o tyle książka wydała mi się jeszcze nudniejsza. Dziękuję : /
Feblik zawiodłam się i tyle a im goręcej wmawia mi się, że ta część jest super, tym ja się goręcej zapieram. I coraz mniej mi się podoba. Amen.
Historia Polski 2.0 za młodzieżowa, z błędami, zbyt hipsterska, po prostu nie!! Joł joł. No i
Migdałowy aromat zbyt dużo opisów, znowu skopane wykonanie. Noe dlaczego??
Grudzień
Ufff, ale zleciało, przecież raptem tydzień temu robiłam podsumowanie grudnia!! Więc mam wszystko świeżo w pamięci. Więc po prostu przekleję, to co pisałam, bo nic się nie zmieniło. Bez wliczania powtórek,
Najlepsze książki
Lustrzany świat Melody Black tekst przedpremierowy. Autor znowu mnie zachwycił, chociaż książka jest trudniejsza, mniej zabawna, bardziej dająca do myślenia. Sądzę, że powinniście już obstawić kolejkę do księgarni, aby ją nabyć!
Grząskie piaski zapiski Mannkella, bardzo mądra, głęboka książka, będąca zapisem myśli człowieka umierającego, walczącego z rakiem. Człowieka mądrego, którego warto czytać. Nie tylko kryminały.
Trzy połówki jabłka Wspaniała książka Antoniny Kozłowskiej, opowieść o subtelnych problemach ludzkiego życia. Ta książka jest po prostu subtelna, niby opowiada o dylematach, które wydają się wydumane, ale sądzę, że autorka pięknie pokazuje, że to co w jednej chwili wydumane, może dotknąć i nas.
Silva rerum no i w końcu ja zabrałam się za tę książkę i widzę, że ani jedno słowo zachwytu, nie było przesadzone!
Książkowe bełty.
Książka z którą mordowałam się przez pół roku. Brrr. Długa przerwa od Grimes.
Pod Huncwotem tak mnie zmordowała i przyhamowała czytanie, że zasługuje na niechlubne pierwsze i w sumie jedyne miejsce na tym sromotnym podium. Reszta, pomimo niedostatków była znośna.
Chodzi o Dożywocie Marty Kisiel? :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :) każdy tytuł jest podlinkowany :)
UsuńPrzyznaję, że "Morfiny" też nie zmogłam, leżała na półce prawie dwa miesiące, aż wreszcie oddałam właścicielce (z zastrzeżeniem, że za jakiś czas spróbuję ponownie). Za to bardzo podobała mi się "Tajemnica domu Helclów". Gratuluję wielu fascynujących lektur. :-)
OdpowiedzUsuńTo ja gratuluję, bo jedna z fascynujących lektur to właśnie Pani autorstwa. Ach kocham Klarę!!
UsuńCo do Morfiny to bardzo mi się podobała, ale..to jedyna książka autora, którą doczytałam do końca. Pozostałe wykańczały mnie po kilku stronach.
UsuńJak to dobrze, że nie czytałam żadnego z wymienionych przez Ciebie bełtów. 'Trzy siostry', Urbanka itd też uwielbiam, choć 'Wieniawa' dopiero przede mną. W 'Morfinę' się wgryzę, jak znajdę czas. Dostałaś udaru?
OdpowiedzUsuńprawie dostałam z tego gorąca ;)
Usuń243 książki?? ale dużo udało Ci się przeczytać :) Szacun, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbyłoby więcej, gdybym nie marnotrawiłą tak strasznie czasu
Usuń"Trzy połówki jabłka" odkryłam wiele lat temu i tak mi się spodobały, że po jakimś czasie sięgnęłam po raz drugi. "Feblik" i mnie zawiódł, odłożyłam w połowie, co mi się rzadko, jeśli w ogóle zdarzyło w przypadku książek ukochaniej pani Musierowicz...
OdpowiedzUsuńNiestety styl Pani Musierowicz bardzo podupadł
Usuń