Po nieudanej próbie przechwycenia przepowiedni Lord Voldemort jest gotów uczynić wszystko, by zawładnąć światem czarodziejów. Organizuje tajemny zamach na swego przeciwnika, a narzędziem w jego ręku staje się jeden z uczniów. Czy jego plan się powiedzie? Tom szósty przygód Harry’ego Pottera przynosi cenne informacje o matce Voldemorta, jego dzieciństwie oraz początkach kariery młodego Toma Riddle’a, które rzucą nowe światło na sylwetkę głównego antagonisty Pottera.
Na czym polega sekret nadprzyrodzonej mocy Czarnego Pana? Kto będzie nowym nauczycielem obrony przed czarną magią? Jaki jest cel tajemniczych i niebezpiecznych wypraw Dumbledore’a? Kto będzie wybranką serca Harry’ego? I wreszcie, kto jest tytułowym Księciem Półkrwi i jaką misję ma on do spełnienia?
Dzień
dobry czytający ludzie. Miałam dziś nie pisać, bo pracuję nad Czymś Ważnym, ale
nie mogłam usiedzieć, musiałam wyrzucić z siebie te emocje, a robienie obiadu
nic nie pomogło, nawet drukowanie materiałów nie odwróciło mojej uwagi. Padło
na was. Gdy kilka dni temu otrzymałam paczkę z zakładkami, między innymi
potterowskimi nie umiałam odmówić sobie powtórki książek. Tak się złożyło, że w
ubiegłym rok skończyłam czytać na jednej z moich ulubionych części a przed
tomem, który tak średnio do mnie przemawiał. Książe Półkrwi miał swoją premierę, gdy kończyłam liceum, nie
brałam w niej udziału tłocząc się w kolejce, bo akurat tego dnia miałam
studniówkę, a co za tym idzie, cały dzień był zwariowany(o nocy nie wspomnę,
ale bym żałowała, gdybym dwa tygodnie przed studniówką nie zmieniła zdania, bo
pierwotnie iść nie chciałam). Wszystkim innym ten dzień kojarzy się jednak z
zawaleniem Hali(dach, dużo śniegu, gołębie). Szósty tom dostałam kilka dni po
studniówce, gdy już doszłam do siebie… Oczywiście zaczęłam czytać od razu, ale
i wiedziałam jaki będzie finał, bo ktoś złośliwie mi pospojlerował. Jednak do
dziś, miałam bardzo chłodny stosunek do tej części. Wracałam do niego najrzadziej,
ta groza, gęstniejące niebezpieczeństwo jakoś mnie odstręczały i te hordy
zakochanych czarodziejów i czarownic…
Szósty
tom zakończył się epicko. Ministerstwo Magii nie może dłużej negować powrotu
Voldemorta. Wcześniejsza ignorancja kosztuje Knota urząd, a jego następcą
zostaje dotychczasowy szef Biura Aurorów. Tymczasem w zapyziałej dziurze wizytę
składają Bellatriks Lastrange i Narcyza Malfoy, ta ostatnia chce prosić
Severusa Snape`a o pomoc. Czarny Pan zlecił jej synowi tajną i niebezpieczną
misją, a Narcyza boi się, że Czarny Pan zlecając to zadanie Draconowi chce się
na nim zemścić, za wtopy jego ojca – przypomnijmy – rozkosznego Lucjusza, który
obecnie jest na wczasach w Azkabanie. Severus się zgadza i wypowiada słowa
wieczystej przysięgi. Nie dowiadujemy się o co chodzi. Ale umówmy się – kogo to
obchodzi, jest Snape, jest ekstaza. Składamy również z Dumbledorem wizytę
Dursleyom. Dyrektor zabiera chłopca, chociaż to już raczej młodzian, w równie
tajną, acz mniej niebezpieczną misję, a później odstawia go do Nory. Nowy rok szkolny tuż, tuż i w ten sposób
zaczynamy już szóstą, ale wcale nie nudniejszą część przygód Harrego. Do tej
pory nigdy na tej książce tak się nie spłakałam, tak jej nie przeżyłam. Jestem
poraniona, jakby ktoś strzelił we mnie sectusempra.
Tak,
wiem, że nie wszyscy czytali i ja im zazdroszczę. W pewnym sensie. Zazdroszczę,
że jeszcze nie wiedzą tego co ja wiem, że jeszcze nie płakali. Współczuję
jednak osobom, które nie czytają, bo to uczucie smutku, pustki, totalnego
rozbicia po przeczytaniu książki jest jednocześnie bolesne i wspaniałe. Wiem, piszę chaotycznie, ale jak ja się
popłakałam, pierwszy raz!! Na tej części, na siódmej wyję, jak rozchwiana
hormonalnie kobieta w środku menopauzy. No tylko jak można nie łkać, jak wie się
co będzie dalej?? Trzeba nie mieć serca, albo/i gustu.
Ta
książka jest już zdecydowanie nie dla dzieciaków, dużo tu śmierci,
okrucieństwa, takiej atmosfery niebezpieczeństwa, że strach wychodzić w mglisty
dzień na zewnątrz. Mamy – kiedyś mnie to irytowało – problemy sercowe
hogwartczyków, związki i rozwiązki miłosne, towarzyszą nam odgłosy
ssąco-przetykające, będące oznaką nieustannego całowania się, są sceny
zazdrości, jak u Szekspira, i tak jak rzekłam, kiedyś mnie to wkurzało, teraz
zaś już mi nie przeszkadza, a raczej bawi, bo Rowling opisuje to zaiste
dowcipnie, ironicznie i ponadczasowo.
Smutna
jest ta część, bardzo dojrzała, zawierająca w sobie wiele mądrości, którą
trzeba chcieć dostrzec. Jak zwykle zastanawiam się, gdzie w tej książce jest
ten zgubny wpływ na młodzież i pacholęta niewinne(Kasiek dławi się językiem ze
śmiechu parskając) o którym słyszałam chociażby od jednego księdza na
pielgrzymce – zrobił z tego godzinną konferencję, oczywiście na wstępie
informując, że książki naturalnie nie czytał(Kasiek wstrzymuje się od
komentarza). Ta książka jest piękną opowieścią o przyjaźni, lojalności,
przebaczeniu i afirmacji wielu innych ze wszech miar pozytywnych cech. Może
jestem dziwna(jak mawiała Umbrige), ale ja bym te książki dała swoim dzieciom i
była zadowolona jeśli wyniosłyby z nich odpowiednią hierarchię wartości i
sposób postrzegania świata.
|
pracujemy |
Już
sobie wybrałam zakładkę i jak tylko napiszę artykuł, ruszam do najmroczniejszej
części, tej na której płaczę jak bóbr… ale póki pracuję pocieszę się
soundtrackami.
|
zakładka została wybrana : P |
Ooo, ukochany Harry :) Książę półkrwi to jedna z lepszych części, choć ja osobiście wolę "Zakon Feniksa". Serio, płakałaś? Ja jakoś nie, choć na siódmym tomie prawie się rozkleiłam :D
OdpowiedzUsuńMoja ulubione seria z dzieciństwa! Obok "Ani z Zielonego Wzgórza" i "Tomka Wilmowskiego" <3. Mogę czytać milion razy i za każdym spotkaniem odkryję w niej coś nowego, coś z siebie, coś co zostawiłam.
OdpowiedzUsuńOsobiście uwielbiam "Zakon Feniksa" ;) ale szósty tom też jest jednym z lepszych ;)
Jedna z moich ulubionych części.
OdpowiedzUsuńAch... Harry <3 Mogę czytać i oglądać bez końca :)
OdpowiedzUsuńCudowny tom, faktycznie taki dojrzalszy, widać to również w filmie:) Czekam na te wydania ilustrowane, mam nadzieję, że będą w przyzwoitej cenie i będzie mnie stać :D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za słowem "epicko", ale rzeczywiście idealnie oddaje moc tej książki ;)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem...
OdpowiedzUsuńWitam, czytałam HP chyba z 5 razy i słuchałam ze 2... miło się szydełkuje/haftuje/"frywolitkuje" przy kojących głosach Panów Frączewskiego i Zborowskiego :). Uwielbiam, uwielbiam... Pierwsze 5 tomów przeczytałam za jednych zamachem w pewien dłuuuuugi deszczowy i mglisty weekend listopadowy, hektolitry kawy i herbaty, kilogramy ciasteczek i orzechów, skotłowane łóżko - to była orgia ;). Nie potrafię powiedzieć która część jest moją ulubioną - wszystkie są świetne.
OdpowiedzUsuńHarry :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Harry'ego tyle razy, że nie dam rady tego zliczyć. Zawsze rozklejam się na piątej i szóstej części, to silniejsze ode mnie. ;)
OdpowiedzUsuńNie jest to moja ulubiona część, ale i tak była bardzo dobra :). Zresztą, ja starą potteromaniaczką ;) jestem, więc co mi się tam miało nie podobać ;).
OdpowiedzUsuń