Napisana z lekkością i humorem. Przełamuje stereotypy, poruszając tematy tabu. Nie sposób się oderwać!
Jeszcze wczoraj wieczorem byłem szczęśliwy. Miało się spełnić moje wielkie marzenie. Miałem jechać do Warszawy…
Tak zaczyna się debiutancka powieść Mikołaja Milcke. Główny bohater jest homoseksualistą, za kilka dni ma rozpocząć studia na Uniwersytecie Warszawskim. Wyjeżdża z prowincjonalnego miasteczka na wschodzie Polski do wymarzonej stolicy. Opuszcza dom, w którym nigdy nie czuł się szczęśliwy. Wierzy, że teraz rozpocznie nowe życie, zostawiwszy za sobą rodzinne problemy i zaściankowy sposób myślenia.
Ale wyjazd do Warszawy to przede wszystkim podróż w głąb siebie. Z nieśmiałego i pełnego marzeń chłopca nasz bohater przeistacza się w dojrzałego mężczyznę. Spełnia swoje marzenia – także te o wielkiej miłości. Jednak jej smak nie zawsze będzie słodki. Wielkie miasto brutalnie zweryfikuje jego plany, a kłopoty pojawią się szybciej, niż sam przypuszcza…
Pierwowzorem głównego bohatera jest sam autor, a fabułę stanowią jego doświadczenia i przeżycia. Nie jest to jednak autobiografia. Autor wprowadził liczne elementy fikcji niezbędne do narracji w tego rodzaju opowieści. Akcja rozgrywa się na początku XXI wieku, w autentycznych punktach miasta. Warszawskie metro kończy się na stacji Ratusz Arsenał, nie ma jeszcze Arkadii, w budowie są Złote Tarasy. Warszawa rozwija się i zmienia a wraz z nią kształtuje się charakter i światopogląd naszego bohatera
Otworzyłam książkę, obiecując sobie, że góra dwa rozdziały i pójdę spać, była 23 z minutami, książkę odłożyłam o 2.30 do końca zostało mi mniej niż 100 stron, ale oczy kleiły się nielitościwie… rano niezwłocznie dokończyłam książkę, która pokonała moją absolutną miłość do snu…
Uważajcie na tą pozycję, wciąga, kradnie czas i sen, jest absorbująca, nie męczy a porusza wiele problemów… ale od początku.
Młody chłopak ze Wschodu jedzie do Warszawy na studia, zostawia dom, który nie jest prawdziwym domem, zastraszona matka, ojciec, który nigdy go nie akceptował, nawet go nie lubił, brat, który myśli tylko o swoich nałogach i okrada dom. No i jeszcze jedna sprawa, chłopak, który nie ma imienia, aby w zamyśle autora ułatwić identyfikację czytelnika z problemami bohatera, chłopak jest gejem, w prowincjonalnym miasteczku w którym wszyscy o wszystkich, wszystko wiedzą to jest problem. Warszawa ma te problemy rozwiązać, duże miasto, łatwo o anonimowość, łatwo o spełnioną miłość. Czy naprawdę? Każdy kto przeżywał wyprowadzkę z miasta rodzinnego do dużego, lepszego niby miasta wie, że to duża szansa, ale i ogromne ryzyko, jednak nie jest to opowieść o problemach życia studenckiego w wielkim mieście, a przynajmniej nie głownie o tym, czasami miałam wrażenie, że bohater studiuje w jakimś magicznym trybie, bo o uczelni zajęciach, napomyka rzadko, na uczelni bywa rzadko, na wykładach roztrząsa z przyjaciółką problemy osobiste, swoje i jej. Ale chyba zamysłem autora nie było pokazanie trudów studiowania, autor pokazuje jak to jest być… gejem w wielkim mieście, gejem romantykiem, chłopakiem wrażliwym, który szuka… tego jedynego, który jak wszyscy, lub większość młodych ludzi ma idealną wizję miłości i nie chce dopuścić do siebie myśli, że miłość, tak jak świat nie toleruje ideałów.
Niewątpliwym atutem powieści jest nietypowy wybór tematu, przyznam się szczerze, że jest to jedna z nielicznych książek w której głównym bohaterem jest homoseksualista z którego perspektywy widzimy świat, zwykle homoseksualiści są postaciami co najwyżej drugoplanowymi, bo jak autor wspomina w książce mamy modę na gejów, wielu autorów uległo i aby dać świadectwo swej nowoczesności i znajomości realiów wciska przedstawicieli swojej orientacji do powieści, tutaj nie mamy wciskania na siłę, tutaj mamy młodego chłopaka pogodzonego ze swoją orientacją, który chce normalnie żyć, tak jak każdy snuje plany, marzy o tej połówce z którą spędzi resztę życia.
Ciężko mi wypowiedzieć się o bohaterze bo jak tak myślę nie jest to chłopak, bohater do polubienia, moim zdaniem jest snobem, ma się za jednostkę lepszą od chyba 98% populacji, w gruncie rzeczy jest pozerem, typem szpanera, wystarczy spojrzeć na jego rozterki jeśli chodzi o wybór stroju na inaugurację roku akademickiego, bardzo łatwo szufladkuje, ma się niemalże za alfę i omegę, mimo tego, ze zapowiada że nie będzie się afiszował ze swoją orientacją dochodzi do tego, że jest wydziałowym gejem, wszyscy wiedzą o jego orientacji, momentami brakowało naprawdę niewiele, żeby stanął w jakimś ruchliwym miejscu i zaczął trąbić, że jest gejem. Nie! Zdecydowanie nie polubiłabym takiego chłopaka, gdybym spotkała go w realu.
Mimo, że bohater jest naprawdę momentami wkurzający, cała książka jest porywająca, czyta się ją niezwykle szybko, mimo, że momentami niektóre dialogi i opisy są sztuczne, troszkę drewniane, należy wziąć pod uwagę że to debiut, jak na debiut jest to po prostu świetna książka. W tej powieści zarysowano wiele problemów, autor nie podaje recepty, może dlatego, że nigdy nie ma uniwersalnego leku na zło świata. Zakończenie jest otwarte co daje nam pole do imaginacji, do snucia przypuszczeń.
Przyznam się szczerze, że w wielu miejscach książka otworzyła mi oczy na jakiś problem.
Na pewno pokazuje z pierwszej ręki jak wygląda miłość z punktu widzenia tych, którzy podobno kochają inaczej. Jak wygląda zakochanie. Naprawdę ciekawa książka.
Absolutnie polecam!!
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Dobra Literatura