Żelazny Tron jednoczył Zachodnie Królestwa aż do śmierci króla Roberta. Wdowa jednak zdradziła królewskie ideały, bracia wszczęli wojnę, a Sansa została narzeczoną mordercy ojca, który teraz okrzyknął się królem. Zresztą w każdym z królestw, od Smoczej Wyspy po Koniec Burzy, dawni wasale Żelaznego Tronu ogłaszają się królami. Pewnego dnia z Cytadeli przylatuje biały kruk, przynosząc zapowiedź końca lata, jakie pamiętali żyjący ludzie. Najgroźniejszym wrogiem będzie jednak zima... Wspaniała epopeja George a R.R. Martina jest opowieścią pełną intryg, zdrad i politycznych rozgrywek o niezwykłej sile oddziaływania.
Jestem pracoholikiem, lubię moją pracę, ale niestety są dni kiedy wzdycham za błogim nieróbstwem, siedzeniem w domu, czytaniem do świtu i odsypianiem do południa. W tamtych czasach ‘Starcie królów” zabrałoby mi góra trzy dni, a teraz? Czytałam miesiąc, według bloga, w rzeczywistości czytałam tydzień, ale z wieloma, długimi przerwami. Bo z jednej strony chciałam wiedzieć co będzie dalej, a z drugiej strony nie chciałam opuszczać tej okrutnej krainy, w której wieje lodowaty wiatr od północy i trwa walka o tron.
Miłośników pierwszego tomu i serialu nie muszę namawiać.
Tych, którzy jeszcze nie mieli przyjemności zapoznać się z I tomem odsyłam do
recenzji ‘Gry o tron”. Na samym początku
lektury usłyszałam w pracy, że ten tom jest jeszcze lepszy. Faktycznie tak
jest! Jeśli ktoś wpadł w ten świat w trakcie czytania pierwszego tomu, czytając
„Starcie królów” już nie będzie wyobrażał sobie życia bez tej serii.
Po śmierci króla Roberta, zgładzeniu Edda Straka, wybuchła
wojna domowa, królowie wyrastają jak grzyby po deszczu, państwem zaczyna
rządzić anarchia, panuje prawo silniejszego. A na tronie zasiada rozkapryszony
chłopiec. Mały nieznośny gówniarze. Gdzie nie spojrzeć, wszędzie czają się
ludzie którzy mają chrapkę na koronę i zagarnięcie Żelaznego Tronu. A smoki
powróciły, czy zza Wąskiego morza, to jeszcze znikome, zagrożenie przybędzie i
obróci w perzynę Siedem Królestw?
Wśród tego politycznego tumultu rozgrywają się dramaty, bo
radości zdają się być tylko kroplą słodyczy w wiaderku piołunu, bohaterów
znanych nam z pierwszego tomu, znowu spotkamy Starków z Winterfell, wyruszymy
na Mur, przeprawimy się przez może, aby razem z Matką Smoków szykować zemstę. Poznamy
również nowych bohaterów, którzy zdradzą
nam swoje plany, aspiracje i marzenia.
Wydaje mi się, że ocenianie tej książki byłoby faux pas, bo
jak można oceniać mistrzowską prozę Martina, każde stwierdzenie będzie truizmem,
bo autor genialnie się sprawił, wykreował świat, który sprawia wrażenie
niesamowicie realnego bytu, jego bohaterowie żyją, są niemalże materialni i
nikt mi nie wmówi, ze to sprawka serialu, bo chociaż ten dobry jest, to jednak
nie porwał mnie aż tak. Owszem muzyka, zdjęcia – genialne! Książka przeniesiona
na ekran, też nieźle, ale wszystko to jest blade w porównaniu z książką, blade –
chociaż i tak bardzo dobre. Zresztą teraz skoro drugi tom mam przeczytany, mogę
śmiało za drugi sezon się zabrać.
Jednym słowem – po prostu polecam!!