Siedem królestw rozdarła krwawa wojna, a zima zbliża się niczym rozwścieczona bestia. Ludzie z Nocnej Straży przygotowują się na spotkanie z wielkim chłodem i żywymi trupami, które mu towarzyszą. Do inwazji na północ, której świeżo wykutą koronę nosi Robb Stark, szykuje się jednak horda głodnych, dzikich ludzi władających magią nawiedzanego pustkowia. Siostry Robba zaginęły, nie żyją albo w każdej chwili mogą zginąć na rozkaz króla Joffreya z rodu Lannisterów. A za morzem ostatnia z Targaryenów wychowuje smoki, które wykluły się na pogrzebowym stosie jej męża, gotowa pomścić śmierć ojca, ostatniego ze smoczych królów zasiadających na Żelaznym Tronie. ukryj.
Od
kilku lat HBO zrobiło więcej na rzecz czytania książek i to solidnych
woluminów, niż wszystkie akcje przesycone snobizmem. Zekranizowanie słynnej już sagi Martina
sprawiło, że sporo osób – oczywiście, że nie wszyscy fani serialu, sięgnęli po
książki. I to było katalizatorem mojej przygody z Martinem. Miałam I tom od
mojej obrony, ale przeczytałam dopiero rok później, gdy kolega z pracy dziwił
się, że on nie czyta a GoT przeczytał, a ja taki mól, a jeszcze nie czytałam.
Dwa tomy niemalże połknęłam, za pierwszą wypłatę za nauczycielski trud nabyłam
tom Stal i śnieg i książka poczekała… długo. Dopiero gdy powitałam Ucztę dla wron, sięgnęłam po Nawałnicę mieczy no i nabyłam Krew i złoto. Podobno najlepszy tom.
Ciężko
streścić ten tom. Jest po prostu płynną kontynuacją Starcia królów. Mamy tych samych bohaterów i równoległe wydarzenia
opisane z różnych perspektyw i z różnych miejsc. Matka Smoków jak zwykle
intryguje i ewoluuje z tej cichej dziewczynki jaką była w pierwszym tomie.
Sansa jest wystawiana na coraz to nowe próby, koniec tomu pozostawia ogromną
ciekawość. Coraz bardziej lubię Tyriona i Jona. I… jak mówiłam ciężko streścić
fabułę, polecam Wam po prostu nadrobienie powieści.
Obawiałam
się nieco powrotu do tej serii, bo w końcu jednak odłożyłam ją na trzy lata,
gdyby mnie bardzo bardzo wciągnęła, miałabym ją za sobą już dawno. Na wymówkę
użyję argumentu, że po przeczytaniu tomu II, nie miałam następnego, a jak już
go kupiłam to narobiłam sobie tyle zaległości… ale mam przynajmniej coś dobrego
do nadrabiania.
Lubię
świat Martina, uniwersalny od kilku dekad… bo przecież Martin zaczął pisać
daaaawno, my go odkrywamy dzięki serialowi, z którego najbardziej lubiłam
czołówkę. Z Martinem jest jak z Tolkieniem, na szerszą skalę stał się popularny
dzięki ekranizacji, która tak zubaża powieść. Mogłabym grać larum, że znowu
ludzie zachwycają się dla zasady, tak populistycznie, ale po co? Niech się
zachwycają… Mnie się też ten świat podoba, może nie zachwyca tak jak
Śródziemie, ale dobrze mi się to czyta, bez zbędnych opisów, bezsensownej
paplaniny. Dobrze się czyta, szybko i ciekawie.
Biorę
się za Krew i złoto.
|Gra o tron| |Starcie królów| | Nawałnica mieczy. Stal i śnieg |
Do tej pory czytałam tylko dwie pierwsze książki Martina i jestem nimi naprawdę zachwycona :) Po maturze planuję dokończyć całą serię i już nie mogę się tego doczekać! :)
OdpowiedzUsuńwww.bookyourself.pl
Oooo matura - super sprawa - trzymam kciuki :))
UsuńMamy chyba podobne odczucia względem tej serii. Wprawdzie dopiero przeczytałam dwa tomy i chociaż podobały mi się, to jakaś wielką fanką Martina pewnie nie zostanę. Lubię jego bohaterów, lubię ten świat, ale przy "Starciu królów" przekonałam się, że nie przeżywam wydarzeń tak emocjonalnie jak w przypadku innych książek.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że mam bohaterów w których losy wczuwam się raz bardziej, raz mniej, zależy. Byłąm bardzo za Tyrionem i... ale w połowie II części... no nic. Zobaczymy :P
UsuńZa Tyrionem też jestem, więc już się obawiam, co tam Martin nawymyślał.
UsuńKompletnie nie znam serii, ale już po tym krótkim czasie, w którym obserwuję Twój blog, mogę się spodziewać dobrej lektury. Oby czasu na wszystko starczyło.
OdpowiedzUsuńNie no Martin to klasa, naprawdę. Warto żeby wiedzieć o czym wszyscy mówią :D Dziękuję Ci za te słowa :D
Usuń"Nawałnica mieczy" to chyba mój ulubiony tom. Niestety "Uczta dla wron" i "Taniec se smokami" czytało mi się już gorzej :/
OdpowiedzUsuńOj weź mnie nie strasz
UsuńJedna z moich ulubionych serii :) nie ukrywam, że miałam chwile zwątpienia i ciężko było mi przebrnąć przez niektóre strony, szczególnie kiedy rozdział dotyczył bohaterów, do których nie pałałam szczególną sympatią, ale całokształt robi wrażenie :D jeden z problemów dotyczący serii "Pieśń lodu i ognia"? Ogromne kolejki w bibliotece aby dostać którąkolwiek z nich ;)
OdpowiedzUsuńBolączki bibliotek - niestety. Z rozdziałami o nielubianych bohateró mam tak samo, ale i sympatie mi się zmieniają.
Usuńczy ten komentarz ma jakikolwiek cel, inny niż zareklamowanie swojego bloga?
OdpowiedzUsuń