Gdy
Skrzywiona litera dotarła do mnie do
domu, do końca nie wiedziałam czego się spodziewać. Wydawnictwo Papierowy księżyc przyzwyczaiło mnie do
wysokiego poziomu swoich powieści. Podświadomie oczekiwałam jakiejś fantastyki,
ale lektura opisu popchnęła mnie na właściwe skojarzenia. Będzie kryminał,
powieść ma nawiązywać do amerykańskiej legendy czyli Zabić drozda, ja tę kultową książkę czytałam jakieś trzy lata temu
i muszę powiedzieć, że chociaż czytało mi się ją dobrze, to nie powaliła mnie
na kolana, może do niej nie dojrzałam, wiem, że wielu prawników w Ameryce
wybrało drogę zawodową za sprawą tej powieści. Na mnie aż takiego wrażenia nie
zrobiła, ba uważam, że czytałam lepsze książki o segregacji, więc rzucajcie
kamieniem. Nie miałam więc przesadnie dużych oczekiwań.
Strony
▼
niedziela, 31 grudnia 2017
sobota, 30 grudnia 2017
"Nie mówcie, że nie mamy niczego" - Madeleine Thien [ "wolności oddać nie umiem" ]
Byłam
pewna, że przy okazji świątecznego lenistwa połknę tę książkę niemalże na raz.
Przeliczyłam się i to solidnie. Trafiła do mnie, bo Iza bardzo ją zachwalała, a
jej gustowi ufam. Uznałam, że po serii lektur miłych i przyjemnych,
wprowadzających atmosferę świąt, powinnam sięgnąć po coś bardziej wymagającego.
Wiedziałam, że książka ma opowiadać o Chinach, bo wątek azjatycki jest coraz
częściej obecny na naszym rynku wydawniczym. To dobrze, bo książki maja uczyć,
poszerzać horyzonty. Ta książka jest kwintesencją tej tezy. O współczesnych
Chinach, Chinach XX wieku w szkole nie mówi się wiele, często na tematy na
historii już brakuje czasu, moja wiedza była więc wielką czarną dziurą. Nie
spodziewałam się tej całej gamy uczuć. Nie przypuszczałam…
środa, 27 grudnia 2017
"Herezje chwalebne" - Lisa McInerney
Niewątpliwy
sukces powieści Małe życie sprawił,
że pojawiło się wiele książek będących do niej porównywanych, bądź nazywanych
lepszymi. Na tej fali trafiła do mnie powieść Herezje chwalebne. Okładka trochę mnie zaniepokoiła bo sugerowała
taki styl za którym ja nie przepadam, uliczny, prymitywny i niepokojący. Jednak
ciekawość zwyciężyła, a z kawą czarną, nawet najmroczniejsza książka ukaże
jasne strony. Zwłaszcza, że akurat ja do fanek Małego życia się zaliczam. Byłam ciekawa czy i ta książka
przejedzie po mnie jak walec po miękkim asfalcie.
wtorek, 26 grudnia 2017
"Mów mi Katastrofa" - Magdalena Wala [ współczesna powieść, mistrzyni powieści historycznych ]
Książki
Magdaleny Wali pokochałam od pierwszego czytania. Tak się złożyło, ze czytałam
tylko te historyczne powieści i Irena Szatan Kusiciel i zło wcielone
nagabywała, że jak się w do D. Zakochałam, to pokocham innych bohaterów. Szły
święta, czas listów, do spasionych panów w czerwonych welurach. No to dopisałam
coś tam w ostatniej chwili i o ironio darczyńca zdążył. Korzystając z
przeziębienia, w które wpakowałam się w całym przedświątecznym zamęcie zaległam
w łożu(iście madejowym) i uznałam, że poczytam tę książkę. Chociaż ja średnio
lubię zabawne książki, więc już tytuł mnie trochę sceptycznie nastawiał, a
jeszcze jak Irena mi obiecywała, że ubawię się po pachy… Zaśmiewać się
zaśmiewałam, bo w tle leciała Teoria
Wielkiego Podrywu którą sobie odświeżam. A książkę przeczytałam. W jakiś
jeden dzień, z przerwami na ozdrowieńczą drzemkę gdy pięć kilo kota zalegało mi
na mojej klatce piersiowej.
poniedziałek, 25 grudnia 2017
"Wieczór taki jak ten" - Gabriela Gargaś [ a nadzieja znów wstąpi w nas ]
To
absolutnie nie jest moje spotkanie z Gabrielą Gargaś. Poznałam tę autorkę
przypadkiem, gdy własnym sumptem wydała powieść, która zrobiła na mnie ogromne
wrażenie. Autorka nie pisze banalnych książek, więc chwila wahania przy koszu w
biedronce była krótka. Specjalnie powieść zachowałam sobie na Wigilię, oczyma
wyobraźni widziałam kubek kompotu z suszu, obok sernik, migające światełka i
siebie z książką, w te spokojne godziny okołopasterkowe(u mnie w domu część
rodziny hołduje drzemce przed Pasterką, którą ja bojkotuję). Wczytywałam się
uważnie w opis wydawcy(och jaki okazuje się nieścisły), miałam nadzieję na
lekturę niebanalną, ale taką, która mnie poruszy. Okładka już jest cudowną
obietnicą świąt. Zawsze łapię się na takie chwyty.
niedziela, 24 grudnia 2017
Gdy się rodziłeś Panie
Moi Kochani, w ten wyjątkowy czas, chciałabym Wam życzyć, by otaczał Was pokój, by jak najmniej było chwili złych, one muszą być, bo pozwalają nam docenić jasne chwile, ale by występowały umiarem, byście cieszyli się obecnością ludzi, których kochacie, byście z Rodzinami cieszyli się zdrowiem i ciepłem.
Byście nie musieli się troskać o codzienne sprawy.
Życzę Wam nadziei, pamiętajcie, ona zawieść nie może, a pomaga wstać z upadków, które zdarzają się każdemu i pcha nas wciąż do przodu. Per aspera, ad astra!!!
Ten szczególny dzień się budzi
Niosąc ciepło w każdą sień.
To dobroci dzień dla ludzi,
Tylko jeden w całym roku taki dzień.
Zmierzchem błyśnie nam Promienna,
Gasząc w sercach naszych złość
I nadejdzie noc pojednań,
Tylko jedna w całym roku taka noc.
Choć tyle żalu w nas
I gniew uśpiony trwa,
Przekażmy sobie znak pokoju,
"Nasze kochane święta" - Iwona Poczopko
Dziś mamy Wigilię, zwyczajowo,
dzień spotkań z rodziną. Postanowiłam, że w te święta będę czytała książki,
albo z prezentów, albo o okładkach i tematyce świątecznej. Na tapet pierwsza
wskoczyła powieść polskiej autorki, której nie znam. Okładka – rzut oka na
wigilijny stół. Miałam prawo spodziewać się tej czystej magii świąt. Tymczasem
to pełna goryczy opowieść o polskiej rzeczywistości.
piątek, 22 grudnia 2017
"Julia zaczyna od nowa" - Katarzyna Misiołek
W
tym roku obrodziło u mnie jeśli chodzi o książki świąteczne tudzież ze
świątecznymi okładkami, a jako że zainwestowałam dobre pół wypłaty w choinkę i
inne gadżety około świąteczne postanowiłam odreagować pracę zanurzając się w
świąteczny klimat. Padło na książkę o bardzo zimowej okładce i nie ukrywam, że
to najpierw ona mnie zauroczyła. Później opis. Tematyka wydaje się uniwersalna,
chociaż ja liczyłam na romans w świątecznej scenerii, światełka, bańki,
wirujące płatki śniegu. Nie czytałam żadnej poprzedniej książki Katarzyny
Misiołek, więc tym bardziej byłam ciekawa, bo po Internecie opinie krążą różne.
czwartek, 21 grudnia 2017
"Turbulencja" - Whitney Gracia Williams
Święta
coraz bliżej, a tak się składa, że jutro ostatni dzień idę do pracy, przed
przerwą, więc musiałam narąbać jak głupia nadgodzin, żeby pensję godną dostać i
z pazerności(moja Siostra mówi, że jestem chytra baba z Radomia), siedziałam w
pracy bardzo długo i już mi się mózg lasował, dlatego, gdy przeglądałam zbiory,
ciężko było mi się na coś zdecydować. Książki często polecane, to głównie
ambitne powieści, nie na ten okres, miało być lekko i tak oglądając te aktualne
bestsellery trafiłam na powieść Turbulencja.
Opis sugerował dużą dawkę erotyki, a moim zdaniem ten gatunek świetnie
sprawdza się, gdy chcemy sobie po prostu odpocząć, uciec myślami od bieżących
spraw. Zaczęłam czytać.
wtorek, 19 grudnia 2017
"Dziewczyna z nagietkowym szalem" - Susan Meissner [ nadzieja zajaśnieje ]
Nie
wiem od czego zależy jak długo książka nabiera mocy urzędowej. Dziewczyna z nagietkowym szalem, miała
pecha, leżała u mnie od okresu około premierowego do teraz. Owszem,
zainteresował mnie opis, ale nie miałam motywacji by czytać po prostu. Aż w
końcu przyszedł czas na rozliczanie roku i musiałam ją wytargać ze stosu,
pomogło również to, że na miejscu, gdzie stały hałdy książek stanęła choinka,
szykujcie się więc na wiele tekstów o zapomnianych książkach. Tak zaczęłam
czytać, a niedziela, po sobotnim wieczorze, nigdy nie jest lekka, to i lektura
się nie kleiła. Jednak strona po stronie, przepadałam, to jest dokładnie
powieść, za jaką przepadam, dwie historie, przepaść czasowa i detal, który je
łączy. Nie ma spisku, mrocznego sekretu, jest życie, miłość i stracone szanse,
dużo smutku i nadzieja, że kiedyś wzejdzie słońce.
niedziela, 17 grudnia 2017
"Wybitne rody, które tworzyły polską kulturę i naukę" - Marcin K. Schirmer
Gdy
tylko zobaczyłam zapowiedź książki o rodach, które były ważne dla nauki,
sztuki, czy literatury, wiedziałam, że to będzie idealna lektura dla mnie. Gdy
książka dotarła do mnie do domu, okazało się, że to apetycznie opasłe tomisko,
bogato okraszone zdjęciami i naprawdę pięknie wydane. Jeśli więc macie w
rodzinie, czy też w otoczeniu kogoś, kto lubi biografie, to jest to idealny
pomysł na prezent. Zaczęłam tę książkę czytać bardzo szybko, ot kaprys,
niestety, lektura ciągle pchała mnie na allegro i obecnie mam na chciećliście
dużo więcej książek, niż przed lekturą książki Wybitne rody które tworzyły polską kulturę i naukę. A co z treścią?
sobota, 16 grudnia 2017
"Makbet" - William Shakespeare ["Nie znajdzie w sobie dość wody, by zmyć krew z mojej dłoni"]
Powiem
Wam, że mam spory problem. Gdy taki szarak jak ja, podejmuje się pisania o
sztuce takiej jak Makbet, to tak jakby prosty kościelny dokonywał analizy
dogmatów. Można po cichu, ale jednak tak ex
catedra to nie uchodzi. Jednak postanowiłam sztukę tę odczarować. Zresztą
początek nowej dekady życia miał być właśnie takim odczarowaniem. Przez całe
życie unikałam tragedii, sztuk, jak ognia, bo same dialogi, te didaskalia.
Jakoś mnie to nie przekonywało. A na urodziny wyżebrałam dwa zbiorowe wydania
Szekspira i postanowiłam zacząć od Makbeta
bo fragment o życiu nic nieznaczącym, będącym pieśnią idioty, jakoś ostatnio do
mnie przemawia. Wprawdzie mam wydanie tłumaczone przez Barańczaka, więc ten
przekład jest inny niż w moim ukochanym życie
jest tylko przechodnim półcieniem, ale i tak cytat ten gości obecnie u mnie
na FB na poczesnym miejscu. Zaczęłam czytać i dałam się uwieść czytaniu na
głos, wspaniale się czyta Szekspira na głos.
piątek, 15 grudnia 2017
"Życie na podglądzie" - Len Vlahos
Gdy
zobaczyłam okładkę książki Życie na
podglądzie skojarzyła mi się z serią Gorzka
czekolada i byłam przekonana, że to kryminał, a że lubię dobrą porcję
zbrodni po pracy, to tym chętniej zaczęłam czytać. Prędko się okazało, że to
zupełnie inny gatunek, ale jak to bywa z tym wydawnictwem, jest to po prostu
ciekawa powieść, na pewno nie można szufladkować. Chociaż spodziewałam się
zupełnie czegoś innego, to byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona, a książkę – i
to nie jest dla mnie zaskoczenie, dosłownie pochłonęłam. Sporo czasu spędziłam
na oglądaniu okładki i analizowaniu okładki, ale już na to wpadłam, dosłowność,
jest najlepsza… Jestem ciekawa, czy autor pokusi się o kolejną książkę.
środa, 13 grudnia 2017
"Ojciec Brown. Najgorsza zbrodnia na świecie"- Gilbert Keith Chesterton [ pokłosie mody na ojca Mateusza ]
Rzadko
sięgam po zbiory opowiadań, od młodości nie umiałam się nigdy wgryźć w takie
cząstkowe historie, czynię to rzadko i z wielką dozą sceptycyzmu. Jeśli w
małych formach, to rozsmakowana jestem w serialach i były czasy, że oglądałam
tyle różnych seriali, ze do dziś zastanawiam się, jak ja to godziłam, czy
miałam jakiś podwajacz czasu, czy też, jak człowiek był młody to mógł spać trzy
godziny a i tak był zdolny egzystować i ciągle do przodu. Po serię o ojcu
Brownie sięgnęłam, bo jestem fanką Ojca Mateusza, a i widziałam kilka migawek,
serialu nakręconego na podstawie tych książek. Nie oglądałam, bo nie lubię
spojlerów, a uważam, że jednak najpierw książka.
wtorek, 12 grudnia 2017
"Francuski klejnot" - Anna J. Szepielak
Francuski klejnot,
to kontynuacja powieści Francuskiezlecenie, tak naprawdę prawie dekadę trzeba było czekać, by poznać dalsze
losy bohaterów. Wprawdzie liczyłam, na bezpośrednią kontynuację, a akcja tej
powieści toczy się kilkanaście lat po wydarzeniach z części pierwszej.
Wprawdzie ponowna lektura części pierwszej przyniosła mi zawód, ale podchodząc
do części drugiej, starałam się pamiętać, że za pierwszym razem, część pierwsza
bardzo mi się podobała. Postanowiłam zapomnieć o zawodach, jakie spowodowały u mnie kolejne, książki autorki i podejść, do
książki, ze swego rodzaju amnezją. Hulające zapalenie oskrzeli, zdawało się
lekturze sprzyjać, bo chociaż literacko mogłam przenieść się w góry i
zaczerpnąć górskiego powietrza.
poniedziałek, 11 grudnia 2017
"Koń doskonały. Ratując czempiony z rąk nazistów" - Elizabeth Letts ["tylko koni żal"]
Nie
mogę powiedzieć, że jestem fanatyczną koniarą, ale chyba ciężko znaleźć kogoś,
kogo nie zachwyciłoby piękno konia, jego majestat, a harmonia jaką można
zaobserwować u konia w galopie to już coś absolutnie pięknego. Gdy dwa lata
temu byłam w stadninie koni w Janowie Podlaskim, mogłam podziwiać na żywo te piękne
zwierzęta, miałam również okazję posłuchać o historii tego miejsca, również o
losie stadniny za okupacji. Dlatego, gdy zobaczyłam książkę Koń doskonały. Ratując czempiony z rąk nazistów, wśród nowości, wiedziałam, że chcę to przeczytać, zwłaszcza, że
to kolejna książka, z tak cenionej przeze mnie serii wydawniczej UJ.
Wiedziałam, że ten reportaż prędko trafi na półkę, gdzie są bestsellery, oj
wiedziałam, że będzie polecana. Na okładce mamy pięknego konia czystej krwi
arabskiej, a w tle nazistowscy żołnierze… bo wojna była okrutna, nie tylko dla
ludzi.
niedziela, 10 grudnia 2017
"Krawcowa z Madrytu" - María Dueñas [ spiski, krawiectwo i wojna ]
O
kilkunastu lat mam sentyment do powieści, które rozgrywają się w czasie
hiszpańskiej wojny domowej, a mój jebel związany z Hiszpanią, jest tajemnicą
Poliszynela. Ta powieść chodziła za mną długo, ale przyznam się, że poprzednia
okładka do mnie nie trafiała i kilka razy, co miałam w rękach wcześniejsze
wydanie, to cena mnie odstraszała, a gdy już dojrzałam do wydania takiej
kasy(powiedzmy sześć lat temu wydanie 4 dych, za powieść, to dla mnie było
sporo), to okładka była zmasakrowana. No, ale książkę wznowiono, więc trafiła
do mnie no i znowu nie było nam po drodze, leżała ta książka i czekała na
zmiłowanie i czułam jakiś niepokój, wiedziałam, że za dużo oczekuję od tej
książki, a to nigdy nie kończy się dobrze. No i niezbyt dobrze wróżyło, że
muszę wyjechać, a to będzie moja lektura podróżna, a książka ma solidną wagę i
nietypowy format.
sobota, 9 grudnia 2017
"Dziadek do orzechów" - E.T.A. Hoffman
Wielokrotnie
przyznawałam się, że jeżeli chodzi o klasykę literatury dla dzieci, to u mnie
jest to kulejąca sprawa. Jako dziecko miałam gust wielce eklektyczny i pewien
etap edukacji czytelniczej przeskoczyłam, może winna była biblioteka lokalna,
może to, że w domu bardziej kusiły mnie kultowe woluminy na półkach? Skutek
jest taki, że dopiero jako starawe Pruchno dopiero sięgnęłam po Dziadka do orzechów, mało tego, ja ten
utwór bardziej kojarzyłam z baletem. Więc to już jest dopiero niezły numer.
Dlatego tak ucieszyłam się, że Wydawnictwo Mg wydaje tę książkę i to w iście
świątecznej szacie graficznej. Z każdym rokiem, z coraz większą atencją sięgam
po stare wydania, ze starymi ilustracjami, jakby cały ten modernistyczny,
abstrakcyjny szmajs był dla moich zmysłów zbyt chaotyczny.
piątek, 8 grudnia 2017
"Rozalia" - Magdalena Wala [ kontynuacja "Marianny" ]
Jestem
ogromną fanką Magdaleny Wali, jak na razie czytałam trzy jej książki, ale
powiem Wam, że na każdą kolejną czekałam niecierpliwie i nie mijało 24 godziny
od chwili, gdy trafiały do mnie do domu. Tym razem miało być inaczej, ale nie
wytrzymałam, naprawdę chciałam czytać coś innego, ale akurat musiałam
posiedzieć u Rodziców a tam była książka, no i tak z nudów sięgnęłam, a jak
zaczęłam, to wiadomo, że nie puściłam książki z łapek. Strasznie tego żałuję,
bo teraz mam książkowego kaca, okrutne uczucie niedosytu i chciałabym więcej i
więcej. A tutaj nie mam innej książki autorki, ale niech natknę się na coś w
księgarni, wtedy moją silną wolę szlag weźmie i trafi.
czwartek, 7 grudnia 2017
"Imię Pani" - Krzysztof Koziołek [ Polska kryminałem retro stoi ]
Kryminały retro lubię, jeżeli mam wybór kryminał współczesny, a kryminał retro, to prawie
na pewno sięgnę po retro. Jest to rzadko doceniany gatunek. Chociaż
niesłusznie. Polacy naprawdę piszą fantastyczne kryminały retro i to spokojnie
może być nasz towar eksportowy. Marcin Wroński i Katarzyna Kwiatkowska, dla
mnie to para cesarska kryminału retro. O Krzysztofie Koziołku do tej pory nie
słyszałam, nie miałam wyrobionego zdania, więc nie miałam żadnych wielkich
oczekiwań, byłam ciekawa, bez wielkich obietnic, bez złego nastawienia, tak jak
lubię, tabula rasa tyle stron by ją
zapełnić, by wyrobić sobie zdanie. Mamy dwudziestolecie międzywojenne, region
Polski prawie mi nieznany, klasztorne otoczenie, to prawie jak Imię róży.
środa, 6 grudnia 2017
"Kochaj. 50 lekcji jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół" - Regina Brett
Książki
Reginy Brett w mojej rodzinie są kultowe. Wyrywamy sobie je z ręki, a Dziennik
Tata zaanektował bezlitośnie. Cenię te książki za ich aktualność, za prawdę to,
że one faktycznie dają dobre rady. Obecnie jednym z moich ważniejszych zdań,
którymi się kieruję jest to, by zanim zacznie mi spędzać coś sen z powiek,
pomyśleć, czy za dwa-trzy lata będzie to moim tak samo ważnym problemem.
Pamiętam kilka lat temu, gdy zaczęłam to rozważać, okazało się, że to pomaga,
owszem nie eliminuje wszystkiego, ale pomaga ustawić sobie priorytety. I za tę
mądrość Reginę Brett czytam, kobieta wiele przeszła, nie sadzi komunałów, sama
mając od zawsze cukierkowe życie. Ta nauka rodziła się w bólach.
wtorek, 5 grudnia 2017
"Anglicy. Przewodnik podglądacza" - Matt Rudd [ dla fanów czarnego humoru ]
Nie
ukrywam, że jestem wielką fanką reportaży z Wydawnictwa Jagiellońskiego.
Uważam, że to jedne z ciekawszych nowości na rynku. Tym razem stwierdziłam, że
ciekawi mnie reportaż o Anglikach, to wdzięczny naród jeżeli chodzi o temat do
żartów. Byłam ciekawa jak temat zostanie ugryziony, czy to będzie angielski
humor, czy może stricte reporterskie
spojrzenie na ten kraj, jego mieszkańców. Podoba mi się okłada, jeżeli ktoś
szuka jakiegoś prezentu dla mnie, to powiem, że jak najbardziej można szukać
książek z tej serii dla mnie. W ciemno.
poniedziałek, 4 grudnia 2017
"Pokolenie zimy" - Wasilij Aksionow
Czasy
po rewolucji w Rosji to mocny materiał na powieść i film. Zawsze z ciekawością
sięgam po tego typu dzieła, jak również liczę na pakiet najmocniejszych emocji.
Jest to historia o zmierzchu bogów, o ludziach, którzy jeszcze niedawno mieli
wszystko a teraz skazani są na zagładę, ze względów ideowych i praktycznych. To
są zawsze powieści z których zieje chłodem, wielkimi emocjami i dramatem, a
jednak za Pokolenie zimy brałam się
kilka razy i nie mogłam wgryźć się w tę książkę. Obwiniam za to, fakt że ja nie
przepadam za rosyjskimi autorami, cenię dosłownie kilku i to też zwykle po
kilku podejściach. Cóż, w końcu musiałam się za nią zabrać, bo mój prywatny
nadzorca chciał już ukręcić mi głowę.
niedziela, 3 grudnia 2017
"It Ends with Us" - Colleen Hoover [ "jaka róża taki cierń" ]
Powieść
autorstwa Colleen Hoover zażyczyłam sobie właściwie tak przypadkiem, bo wśród
nowości, bo storczyk na okładce. Do tej pory czytałam dwie książki tej autorki,
i tuż przed urodzinami chciałam zacząć trzecią, ale ta była kontynuacją a ja
pierwszy tom czytałam kilka lat wcześniej i zapomniałam, nic nie mogłam się
połapać. To odpuściłam. No i tak gdy pod koniec tygodnia chwycił mnie kryzys, a
i ciśnienie niskie było, to załapałam się za Hoover, bo w końcu prezenty
powinny mieć pierwszeństwo no i Irence obiecałam, że szybko przeczytam, bo ona
jeszcze nie czytała a wiadomo, że większej fanki Colleen niż Irenka to nie ma.
sobota, 2 grudnia 2017
"Białowieża szeptem. Historie z Puszczy Białowieskiej" - Anna Kamińska [ o pewnych sprawach można tylko szeptem ]
Anna Kamińska, zachwyciła mnie
swoją poprzednią książką. To jak opisała historię Wandy Rutkiewicz mnie
porwała. Nawet się nie spodziewałam, że trafi
do mnie najnowsza jej książka. Gdy po powrocie z pracy zastałam ogromną
niespodziankę od Wydawnictwa Literackiego, to niemalże oszalałam z radości.
Zaczęłam czytać, szybko i szybko poszło. Takie książki, jeszcze przy takiej
świecy, pachnącej lasem, lasem po deszczu, starym, w którym drzemią różne
sekrety, są dramaty, mroczne tajemnice. Taka właśnie jest Puszcza Białowieska.
Książka opowiada o wiosce, która jest bramą do Puszczy, Białowieża, miasto,
które widziało carów, dyktatorów, szamanów i wiele dramatów. Wejdźcie do tego
świata. Wciąga jak niejeden kryminał.
piątek, 1 grudnia 2017
witaj biała, śnieżna zimo
Skończył się listopad, skończyła się jesień, pewien okres w moim życiu też się skończył, a zaczął się inny, może lepszy. Ogólnie jestem fanką ostatnich miesięcy w roku, kocham tę biel, która nas otula, ma w sobie ciszę, coś mistycznego, tajemniczego i majestatycznego. Chociaż odnoszę wrażenie, że w tym odczuciu jestem osamotniona silnie. Oj ciężko pisze mi się to podsumowanie, ale uznałam, że jednak trzeba się zebrać. Wolne od pracy, skończyło się wylegiwaniem w łóżku. Bezczelnym. Z dużą dozą cierpienia ; ). Ale do świąt będzie spokój! Zwłaszcza, że będę próbowała bić rekord.