Ostatnio
oglądnęłam, finał, finałów Downton Abbey i zachorowałam na happy endy.
Niestety, w kryminałach takowych brak, moje prawnicze tomy też w nie, nie
obfitują. Happy Endem w komentarzu np. do ustawy o PIT jest, że to już koniec.
A ja chciałam takiej książki, co to w świat uwierzymy z powrotem. Do tej pory
nie czytałam, żadnej powieści Fincer-Ogonowskiej, miałam ochotę na Alibi,
moja cudowna przyjaciółka, kiedyś się nią zaczytywała, no nie było okazji, a
miałam spotkanie z autorką na Targach, tuż tuż. Później nasłuchałam się opinii
różnych, raczej negatywnych. Czas pokaże
nie miał lekko. W pewnym momencie pożegnałam się już z tą książką, a później
bałam się, że ta książka pokarze(od pokarania, wiem jak się pisze :P ) :P mnie raczej, niż coś pokaże. Miała być
pierwszą książka w 2016 roku, nie wytrzymałam. Jest ostatnią w 2015. A moje
wrażenia są takie, jak mijający rok. Zmienne, niejednoznaczne.
Strony
▼
czwartek, 31 grudnia 2015
"Dziwne losy Jane Eyre" - Charlotte Brontë
Nie chciałam kończyć
roku tekstem o męczącej książce. Polityka już wystarczająco męczy, więc zakończyłam
podczytywanie jednej z mojej ukochanej książki. Klasyka zawsze jest dobra, a na
urodziny dostałam Dziwne losy Jane Eyre,
nowe wydanie, z angielskiego ogrodu. Dwa lata temu opowiadałam o innym wydaniu,
w sumie to już mam ze trzy, albo i cztery i zakładamy, że to koniec : P
Podczytywałam ją miesiąc, równo. Nie chciałam się spieszyć, do jedzenia, kawy,
resetu była idealna. Moim zdaniem ta opowieść jest po prostu piękna. Najlepsza,
jaka wyszła spod pióra sióstr Bronte, bo moje zdanie o Wichrowych wzgórzach znacie : P Chociaż im jestem starsza tym pan
Rochester mnie wnerwia, ale St. John jest jeszcze bardziej drażniący.
środa, 30 grudnia 2015
"Pod Huncwotem" - Martha Grimes [zgon w Boże Narodzenie]
No
nieźle się przyhamowałam na koniec roku. Dookoła setki dobrych książek czekają
na przeczytanie, a ja od 26 grudnia mordowałam kryminał, który zaczęłam w
lecie, a który uparłam się dokończyć, bo święta w książce, bo śnieg, bo o
jednego trupa z półki mniej. Najgorsze, że tyle dobrego o Grimes słyszałam, że
nabyłam jej książki hurtem. No to mam! Z półki zerkają na mnie jeszcze cztery
jej książki. Jedwabiście po prostu. A przecież tyle jest dobrych kryminałów…
Męka to była okrutna, na końcówkę roku muszę wybrać coś naprawdę dobrego(panie
Listonoszu!!), bo jeszcze artykuł do skończenia. No i ten mój imperatyw
dokańczania serii, nie wróży to zbyt dobrze.
wtorek, 29 grudnia 2015
"Dziedzictwo na Bjorndal" - Trygve Gulbranssen
Pisałam
Wam w święta o powtórce jednej ze wspanialszych książek, A lasy wiecznie śpiewają tradycyjnie, gdy skończyłam pierwszą część
natychmiast zabrałam się za drugą. Nie umiem się powstrzymać, zawsze muszę
doczytać do końca. Dziedzictwo naBjorndal jest moim zdaniem jeszcze
lepszą książką, porusza więcej tematów, a mnie ta opowieść porywa. Żałuję, że
ta historia ma koniec. Chętnie bym nie opuszczała mroźnej Norwegii i Bjorndal.
niedziela, 27 grudnia 2015
"Trucizna królewska" - Maurice Druon [ Królowie przeklęci t. I 3/3]
Dając
Wam odpocząć od moich zachwytów nad śnieżną Norwegią i klimatem Bjorndal, chcę
opowiedzieć tym razem o trzeciej opowieści z pierwszego tomu serii Królowie przeklęci, Jak to mówią im
dalej w las, tym więcej drzew, tak w tym wypadku, im dalej w książkę, tym
lepiej. Nie wiem od czego to zależy, ale książkę dla odmiany czytało mi się
zdecydowanie lepiej. I z niejaką nadzieją zabierać się będę do lektury drugiego
tomu, czyżbym zdążyć miała przed premierą trzeciego? Ano zobaczymy. Święta się
kończą, wracamy do brutalnej rzeczywistości. Nie ma, że boli. A boli!!
sobota, 26 grudnia 2015
"A lasy wiecznie śpiewają" - Trygve Gulbranssen [ powtórka, jednej z cudowniejszych książek, jakie znam]
Jestem
starym Entem, wiem, że zaraz napiszecie, że to kokieteria, że się wygłupiam, że
ktoś kto nie ma trzydziestki nie może być stary. Ja jestem, mam starą duszę
Enta, który już długo żyje, wiele widział, patrzy na wszystko z chłodnym,
przepełnionym sceptycyzmem dystansem. Właśnie tak czuję się ja. Jednocześnie
jestem człowiekiem przywiązanym do zwyczajów, nie jest to przywiązanie tak
mocne jak przy zespole Aspergera, bo nie wpadam w furię, nie tłukę głową o
stół, ale od środka mnie rozsadza. Wszystko powinno być tak, jak było od czasów
moich pierwszych świąt, bo inaczej, to upadek obyczajów, psiejący świat itp.
Mój umysł nie przyjmuje do wiadomości, tego że ludzie umierają, przeprowadzają
się, a świat się zmienia. Nie rozumiem też dlaczego na Wigilię nie było śniegu,
ani paluchów z makiem. Na szczęście, w
tym zakresie w jakim panuję nad światem, nic się nie zmienia. Światełka zapala
się w Wigilię, a po Pasterce, czytam dopóki nie padnę. Dwa lata temu, bo
ubiegłorocznych świąt wolę nie pamiętać, zauroczyła mnie książka o pełnym
poezji tytule, A lasy wiecznie śpiewają
zaangażowałam się całą sobą, aby zachęcić jak najwięcej osób do przeczytania
tej książki. W moim odczuciu jest ona zapomniana, pomimo niedawnego wznowienia,
a jest tak klimatyczna, pięknie świąteczna, idealna na Boże Narodzenie bez
śniegu. Ta opowieść koresponduje z moją duszą starca, jest w niej słodka
melancholia, srogość północy, okrutne piękno przemijania. Jeszcze nie jest za
późno, aby uraczyć się dobrą lekturą. Zresztą!! Nigdy nie jest za późno na
dobrą książkę.
czwartek, 24 grudnia 2015
Wesołych Świąt 2015
Drodzy czytelnicy, przyjaciele, wszyscy, którzy czytacie tego posta i zaglądacie na bloga.
Bez Was to miejsce byłoby uboższe.
W ten wyjątkowy czas chcę Wam, życzyć spokojnych Świąt, rodzinnej atmosfery, radości z przebywania z tymi, których kochacie. Żebyście odpoczęli, znaleźli chwilę na wyciszenie i zadumę.
Żebyście byli szczęśliwi, a ten czas był dla Was czasem radości!!!
Wszystkiego co najlepsze!! Bo Święta, to nie prezenty, nie ma większego daru, niż obecność tych, których kochacie!!!
środa, 23 grudnia 2015
"Cień twojego uśmiechu" - Susan May Warren
Co do zasady mam czytelniczą kolejkę.
Oczywiście, zdominowaną przez egzemplarze recenzyjne, rządzoną przez terminy
zawite, z odpowiednio długim vacatio
legis, a jednak sięgnęłam po te książkę tak szybko. Powód jest banalny. Gdy
we wtorek byłam w Lublinie, przed piętnastą rozpadało się cudownie, śniegiem,
było tak biało. A okładka Cienia twojego
uśmiechu jest taka śnieżna, zimowa, kojarzy mi się z plakatu z filmu Frozen. Od razu stanęło mi przed oczami
wspólne z przyjaciółką oglądanie, też w Lublinie, parę lat temu, też sypał
śnieg, zaśmiewałyśmy się do łez. Pamiętam jak wieczorem szłam do sklepu,
przechodziłam przez kładkę, było mi błogo, w żółtym świetle latarni wirowały
ogromne płaty śniegu, było biało, beztrosko i cudownie. I za tymi uczuciami
zatęskniłam. Tym bardziej, że wróciłam do Galicji, a tam ani miligrama śniegu,
siąpi deszczem, jest ponuro, jak na paskudne przedwiośnie a nie bajkowy środek
zimy. FOCH!
wtorek, 22 grudnia 2015
"Zamordowana królowa" - Maurice Druon [Królowie przeklęci, tom I 2/3]
W
końcu zaparłam się i uznałam, że MUSZĘ doczytać pierwszy tom, nowego wydania Królów przeklętych, wydanie jest piękne,
kusi, zwraca uwagę, przyciąga oko. Zapałałam pragnieniem posiadania w maju i na
początku czerwca weszłam w posiadanie i od tamtej pory pożądliwie spoglądałam
na błyskający czerwienią grzbiet. Nie udało się na wakacjach, długo nie mogłam
się wczytać, gdy pokonałam Króla z żelaza
czułam, że będzie z górki. I faktycznie, dziś mogę Wam powiedzieć, zwiastować
dobrą nowinę – Pierwszy tom już za mną, chociaż dziś tylko o drugiej opowieści
z cyklu. Przedstawiam Wam: Zamordowaną
królową.
poniedziałek, 21 grudnia 2015
"Sekretna herbaciarnia" - Vanessa Greene [herbata i przyjaźń]
niedziela, 20 grudnia 2015
"Lustrzany świat Melody Black" - Gavin Extence [recenzja najlepszej premiery stycznia - PRZEDPREMIEROWO]
Pamiętam
kiedy czytałam poprzednią książkę Gavina Extence Wszechświat kontra Alex Woods, była końcówka kwietnia 2014 roku,
było ciepło, a ja szukałam książki, która rozerwie mnie w drodze do i z
Lublina. Musiała być dobra, sprawić, że nie zasnę w pociągu(bo rozciapie
mi się makijaż). Właściwie dlaczego
sięgnęłam po Alexa – nie wiem, stosunkowo rzadko czytam literaturę młodzieżową, o młodzieży, jestem za stara,
zbyt entowata, pragmatyczna, na wszystko patrzę z dystansem staruszki, dla
której wszystko jest marnością. A jednak książka Extence`a mnie porwała,
zachwyciła, rozbawiła, rozrzewniła i dała do myślenia. Gdy zobaczyłam,
zapowiedź nowej powieści Lustrzany świat
Melody Black, napaliłam się jak hipis na Woodstoku, recenzja musiała
pojawić się szybko, chociaż odkładałam
co chwilę tę książkę, żeby lektury starczyło na dłużej. Żeby jeszcze się nie
kończyła.
czwartek, 17 grudnia 2015
"Król z żelaza" - Maurice Druon [Królowie przeklęci, tom I, 1/3]
Jak
pewnie wiecie moja silna wola jest tak silna, że aż silniejsza ode mnie. I
zwykle robię co mi każe. Np. kupuję książkę, której, ja –jako ja, kupować nie
planowałam. Król z żelaza a więc
pierwszy tom z serii Królowie przeklęci
leży sobie na półce… nie jest mi trudno sobie przypomnieć od kiedy. Otóż
nabyłam go po rozmowie kwalifikacyjnej na studia doktoranckie. Ponieważ tego
samego dnia poznałam moją przyjaciółkę, to każda rocznica jest obchodzona,
teraz są modne również i miesięcznice, musimy też zacząć celebrować. Tak – tyle
lat czekała ta książka na zmiłowanie, i czekałaby dłużej gdyby wydawnictwo
Otwarte, nie zechciało wodzić nas na pokuszenie, wizualnie przepięknym, nowym
zbiorowym wydaniem. Złamałam się w czerwcu, a książka miała być nagrodą za
zdany egzamin. Chociaż jak zamawiałam, to nie wiedziałam jeszcze czy zdałam :P
Bo egzamin był w środę/czwartek, a ja zamawiałam w poniedziałek :P Zapewne
wciąż by czekała ta seria na lekturę, gdyby nie to, że z Portalu dostałam II
tom do recenzji. I tak vacatio legis
bije rekordy. Było ciężko, bo gdy zaczęłam czytać, szło mi jak krew z nosa.
Usypiałam na tej książce, nie mogłam złapać klimatu. Po kiego ciorta ja
chciałam te książki, skoro średniowiecze to ani mój okres, ani Francja to nie
mój kraj? Nic to, cierp ciało skoroś chciało. Wiśta wio i naprzód.
wtorek, 15 grudnia 2015
"Grząskie piaski" - Henning Mankell
Jesień,
zima to okresy, w których silniej niż zwykle chwyta mnie melancholia i sięgam
wtedy po biografie, autobiografie, dzienniki. Szukam w mądrości innych,
odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Ponieważ obecna sytuacja polityczna, tak
mnie interesuje i podnosi mi ciśnienie, potrzebowałam mądrej i dobrej książki,
która mnie wyciszy, pokaże że jest szansa na mądrość i pogodę, nawet gdy
zagraża nam rak. Długo ją czytałam, piłam hektolitry herbat, bo nie chodzi o
to, aby te 300 stron połknąć, wystarczy czytać po kawałku, rozkoszować się,
zużywać te zakładki indeksujące i myśleć, jak pokazać wam, że w tej książce
jest moc. O ironio, nie czytałam żadnej
książki Mankella, pierwszą kupiłam, będąc tuż po studiach, po obronie, bo w TV
– widziałam kawałek serialu o przygodach Wallandera. Przez te cztery lata tych
książek uzbierało mi się kilka, a ciągle zwlekam z czytaniem. Zwłaszcza, że
koleżanka z pracy bardzo chwaliła. Przykro było mi, że umarł, ta książka jest
listem z tamtego świata, z innego stanu świadomości. Poświęćcie chwilę!
poniedziałek, 14 grudnia 2015
"Wyspy nieznane" - Viviano Domenici [semper in altum]
Pogoda
jest paskudna, żeby jeszcze padał śliczny biały śnieg i czuć było święta, całą
zimę i aby te lampeczki były klimatycznie. Nie ma tak. Jest plucha, paskudny
wicher dmie, a ciśnienie waha się niewiasta w trakcie menopauzy. Nie ma czego
zazdrościć. W taką pogodę marzę, żeby wskoczyć w samolot i ewakuować się gdzieś
gdzie, skoro już nie może śnieżyć jest ciepło, tak, że człowiekowi chce się
żyć. Świeci słońce, witamina D produkuje się z szaloną prędkością. A że ja
lubię morze, wodę, piasek, wyspy, a niestety jako wyrobnik nauki nie dysponuję
finansami na taką ekspedycję. Mogę sobie najwyżej po stawie popływać. Na
zbędnej desce. To wybrałam książkową podróż.
niedziela, 13 grudnia 2015
"Trzy połówki jabłka" - Antonina Kozłowska [bo miłość jest niepokojem]
Czasami
tak sobie myślę, czy my sobie tą popkulturą nie robimy największej krzywdy.
Czytamy o tej miłości po grób, pożądaniu jak tsunami i zakochaniu, jak grom z
jasnego nieba. I szukamy niezwykłości. Jakby cudownością nie mogła być wspólnie
wypita herbata, uśmiech wieczorem, to musi być coś wow. O tych książętach
czytamy, później filmy co to piękni i namiętni i całują w promieniach
zachodzącego słońca, a z nieba leci konfetti i łopocze amerykańska flaga. Moim
zdaniem sporo kobiet potrzebuje silnego ciosu w potylicę tudzież wiadra zimnej
wody wylanego na głowę. Przewraca im się w głowie i same nie wiedzą czego chcą.
Czy taką sytuację obrazuje moje pierwsze spotkanie z Antoniną Kozłowską?
Powiem, że sprawa jest trudna, ale autorka wskakuje na szczyt podium, obok
Moniki Oleksy, jeśli chodzi o słowno-klimatyczne zaklinaczki.
sobota, 12 grudnia 2015
"Silva rerum" - Kristina Sabaliauskaitė [w lesie rzeczy, kryje się cała paleta ludzkich uczuć]
Polska
i Litwa, przez kilka stuleci związane unią, później nasze losy też jakoś się
splatały. Blisko ze sobą sąsiadujemy, wiele osób tęskni za Wilnem i chciałoby
się pokłonić Pannie Świętej co w Ostrej
świeci Bramie, a ja mam wrażenie, że od czasów Mickiewicza nie czytałam nic
co działoby się na Litwie i przez Litwina było napisane(tak wiem, Mickiewicz to
Polak, odsuńmy ten spór). Czytam powieści o Antypodach, a jeśli chodzi o
wschodniego sąsiada to wymieniłabym, Potop
bo tam sporo się na Żmudzi dzieje, no i może Bożą podszewkę, troszkę to żenujące. Nie dałam rady nadrobić tych
niedostatków do Targów, na których Litwa ze swą literaturą miała poczesne
miejsce. Chociaż to tam zebrałam sporo cięgów, również za to, że wciąż nie
nabyłam i nie przeczytałam tej książki… Nasłuchałam się, że jest tak wspaniała,
że znowu się bałam. No i ten okres. Ja nie lubię wieku XVII w literaturze, dla
Sienkiewicza robię wyjątek, ale bardzo wyjątkowy. I tak już w myślach widziałam
te epitafia i zawiadomienia, że fani Silva
rerum dopadli mnie z siekierami, palami i widłami nawet.
poniedziałek, 7 grudnia 2015
"Niepokorna księżna" - Anne O'Brien
Ponieważ
z poniedziałku Poczta uznała, że da mi znać, że mnie nie kocha, a mój pies
działa mi na nerwy i szczeka na powietrze, to możecie sobie wyobrazić, że nie
jestem w szampańskim humorze. No cóż… ale żyje… jeśli to ma być jakaś pociecha.
Postanowiłam wam opowiedzieć o powieści historycznej. Doszły mnie ostatnio
słuchy, że nie powinno się porównywać wszystkich powieści historycznych do
Philippy Gregory i owszem, wszystkich nie, ale jeżeli okres historyczny,
klimat, styl są podobne? Kryminały retro porównujemy do książek Christie,
powieści grozy do dzieł Kinga. Wydaje mi się, że to doby sposób na pokazanie
komuś jak oceniamy daną powieść, szansa na wyrobienie sobie zdania przez osobę,
której opowiadamy. U mnie nadal
będziecie mogli się spotkać z takimi porównaniami. Jeśli będą one na miejscu – oczywiście.
niedziela, 6 grudnia 2015
"Bez przebaczenia" - Aleksander Makowski [powieść szpiegowska]
Frustrujące jest to, że po akapitach w których
przepraszam was na absencje i zaniedbania i już prawię kończę tekst, mój
idiotyczny program antywirusowy umyślił sobie, że wyłączy komputer, a że
nieszczęśliwie się splotło i akurat zaczynałam od nowego akapitu(enter) gdy
wyskoczył komunikat, resztę możecie dośpiewać. Chociaż w ostatniej chwili
próbowałam zapisać tekst, to ten zaginął. Szukałam, grzebałam, znowu to samo. Chyba
porzucę tego notebooka, bo już miałam ochotę cisnąć nim o ziemię. I powiedzcie,
jak mam mieć serce by opisywać znowu to samo. Jakbym miała schizofrenię…
dlatego nie lubię uczyć dwóch grup z tego samego przedmiotu pod rząd, czuję się
wtedy jak stara wariatka, która co pięć minut rzuca tym samym stwierdzeniem.
sobota, 5 grudnia 2015
lepiej późno niż wcale, czyli podsumowanie listopada
Tak to jest jak się ma za dużo zajęć. Początek grudnia, kumulacja wyjazdów, ale bardzo owocnych i wywołujących niemalże same dobre wspomnienia. W tym jeden ogromniasty uśmiech. Za to nie miałam kiedy napisać podsumowania. Cisza na blogu wiąże się również z tym, że czytam pińcet książek jednocześnie. Za tydzień jeszcze dodatkowo seminarium i pracowy weekend, ale później chyba spokojnie sobie wszystko ułożę. Bo tych świetnych książek na tapecie sporo. Niestety, a raczej stety wróciłam do szczytnego hobby, czyli robótek ręcznych i tak haftuję sobie krzyżykami, albo dziewam, czyli robię na drutach, bo rzeczownik dziewiarstwo, tak mi się spodobał, że aż musiałam stworzyć sobie taki odrzeczownikowy czasownik. Więc dziewam, rękawiczkę - pięciopalczastą - lewą i robię chustę enterlaciem. : ) w końcu to opanowałam!
A przy okazji staram się czytać, czytać, czytać.
czwartek, 3 grudnia 2015
"Rok 1984" - George Orwell [ raz dwa trzy - Wielki Brat patrzy]
Lekturę
książek Orwella obiecywałam sobie od dawna. Ongi czytałam książkę W hołdzie Katalonii, ale niestety w swej
ignorancji ominęłam dwie sztandarowe książki Orwella Folwark zwierzęcy i właśnie Rok
1984. Dlatego wyzwanie Bookathonu było idealne, coś mi się kołatało – może błędnie,
że Orwell był kiedyś lekturą. Jeśli nie był i nie jest, to być nią powinien.
Chociaż ja akurat coraz bardziej powątpiewam, że młodzież można nauczyć
czegokolwiek, a już myślenia i wyciągania wniosków? No bardzo kontrowersyjne.