Strony

poniedziałek, 29 maja 2017

"Warto mimo wszystko. Pierwszy wywiad rzeka" - Anna Dymna, Wojciech Szczawiński [ uwierzyć znowu w świat ]

Miałam czytać jakąś powieść na weekendzie. Naszła mnie ochota na jakiś romans, na jakieś porywające opisy, ale nic nie mogło mnie zainspirować, tak przechodziłam się wśród tych moich książczyn i w końcu uznałam, że nie ma co się bronić, już kilka dni na biurku leżała książka wywiad-rzeka z Anną Dymną, a ja chciałam zacząć ją czytać jak tylko przyszła. Znam kilka ról Anny Dymnej, bo nie jestem wielką kinomanką, już Rodzice są bardziej oblatani. Natomiast ja od lat jestem pod wrażeniem tego jakim jest człowiekiem. Emanuje od Niej niezwykłe ciepło. Byłam bardzo ciekawa, a książka, którą podpisywała rok temu na Targach to był prezent dla Mamusi. Warto mimo wszystko to nowe, poszerzone wydanie.

sobota, 27 maja 2017

"#Sława" - Karolina Korwin Piotrowska [ Warto mieć mózg i go używać ]

Dwa lata temu, gdy dorabiałam sobie, miałam w pracy TV i z nudów oglądałam programy, których w innych okolicznościach nigdy bym nie widziała. W ten sposób oglądnęłam program pani Karoliny Korwin Piotrowskiej. Program był w konwencji spotkania niewiast w wieku patronalnym, pod wiejskim kościołem, omawiano bowiem stylizacje poszczególnych celebrytów. W zamyśle miało to być dowcipne i cool, a trąciło jakby frustracją, jakby zazdrością. No nie podobało mi się, dlatego wszystkich książek autorki, do tej pory unikałam. Nie wiem co mnie skłoniło do sięgnięcia po #sławę, to był niezły impuls. Trzy dni i książka jest przeczytana, ja uświadomiłam sobie jak jestem do tyłu z trendami, nie wiem o co szum w Dzień Dobry TVN(właśnie muszę oglądnąć).

piątek, 26 maja 2017

"Wieczność bez ciebie" - Bożena Gałczyńska - Szurek [ zamojskie klimaty ]

Z Wydawnictwem Szara Godzina miałam różne przygody, były książki, które mnie nie zachwyciły, były te, które bardzo wspaniale mi się czytało. Trochę brakowało środka, takiej powieści bez skrajnych emocji. Gdy do moich łapek trafiła Wieczność bez Ciebie trochę się wzdrygnęłam, ta okładka wali tandetą. Wybaczcie, niby jest piękny widok za plecami ładnej kobiety, kobieta ma piękną suknię, w dali powiewa szal, jest krew, brakowało mi jeszcze tęczowego jednorożca. Gdybym widziała tę książkę w księgarni uciekłabym na drugi koniec sklepu. Wybaczcie mi, nie wiem kto projektował okładkę, bo mnie ona plus tytuł sugeruje badziewny romans, na który bym się połakomiła, nie wiem chyba po urazie. Ciężkim. Mózgu. Za to cena jest zacna. Prawie 30 złotych, rzadko trafiają się książki poniżej trzech dyszek, młodnieję mentalnie, bo jak byłam w LO to tyle kosztowały czytadełka.

czwartek, 25 maja 2017

"Hrabia Monte Christo. Część 2" - Aleksander Dumas ["I Bogu jestem winien tę zemstę, po to mnie zesłał. Oto jestem."]

Jestem wielką fanką klasycznej literatury. Może nie przoduję jakoś wyjątkowo w znajomości literatury francuskiej, ale kilka sztandarowych powieści znam i cenię. Jedną z nich jest właśnie Hrabia Monte Christo. O pierwszym tomiepisałam niedawno. Dziś przyszła kolej na tę bardziej mroczną, mściwą część.  Krytycy podkreślają wyjątkowość tej powieści, pokazują, jak wszystko jest niejednoznaczne, że rzadko zdarzają się bohaterowie czarno-biali. Ponad półtora wieku mija od napisania tej książki, a ona wciąż jest aktualna. Człowiek jest marionetką, co go nie zabije, to go wzmocni, ale zemsta nie jest dobrym motywatorem. Bardziej niszczy mściciela. Wypala, jak kwas siarkowy.

środa, 24 maja 2017

"Chata" - William Paul Young [ wstrzyknijcie mi do żyły kawę]

Pokaźna grupa znajomych czytających książki, ma swoje plusy i minusy. Plusem jest to, że nowości są omawiane na bieżąco i można uniknąć ewidentnych czytelniczych wpadek. Dlatego chociaż i okładka wznowionej Chaty jak i film na ekranach nie były w stanie przyciągnąć mnie do powieści. Uznałam za pewnik zdanie osób, które znam i cenię, z którymi mam kompatybilny gust, że to nie jest powieść dla mnie. A jednak krętymi ścieżkami prowadzi nas los i w poniedziałek pożyczono mi tę książkę. Asertywność równa zero, chociaż miałam złe przeczucia i wiedziałam, że Irena mi łeb ukręci bo mam kolejki książek do czytania. Ale to, to cienkie jest więc ile mogło mi zająć. Niewiele, ale to co wycierpiałam to moje :/. Temu gatunkowi i autorowi mówię nie!

wtorek, 23 maja 2017

"Małe życie" - Hanya Yanagihara [ nikt nam nie gwarantuje szczęśliwego życia ]

Ciekawe czy w tym roku będę jakąś książkę czytała dłużej. Osiem dni, bowiem zaczęłam ją dokładnie  w ubiegły poniedziałek. Początkowo kiepsko mi szło, bo gubiłam się w bohaterach, później zaś miałam mniej czasu. Odczekałam ponad rok od jej zakupu, kupiłam ją w empiku na dzień książki, gdy była bardzo głośną nowością. W międzyczasie wysłuchałam wielu skrajnie różnych opinii. Były zachwyty, była miażdżąca krytyka, mnie przerażała objętość, bo miałam mało czasu, żeby w tę książkę wsiąknąć. No i przyszła jej pora, na pewno jest to zupełnie coś innego niż oczekiwałam czytając opis wydawcy. Dopiero wczoraj, w sumie to dziś rano miałam chwilę by poczytać ją tak absolutnie i porwała mnie, nie mogłam jej odłożyć. Warto było czekać.

poniedziałek, 22 maja 2017

żyję!!

Oj dawno takiego zastoju nie było! Zmierza ku końcowi, bo znowu!! się zaczytałam, jedna z książek tak mnie porwała, że mam nawet cichą nadzieję, że będzie o 18 padać i na tenisa nie pójdziemy.

A prócz pracy, bo niestety przez nią jest mnie mniej, to najbardziej porywa mnie tenis i piłka nożna.

Jednak, gdy dziś poczułam to uczucie zaczytania zobaczyłam jak mi tego brakowało!


 

 


Najpóźniej jutro przeczytacie co mnie tak porwało ;)

wtorek, 16 maja 2017

"Ziemia kłamstw" - Anne B. Ragde [ każda rodzina ma swoje sekrety ]

Urok skandynawskich powieści jest wszystkim znany. Wprawdzie obecnie renesans przeżywają kryminały z Północy, ale Wydawnictwo Smak Słowa przypomina, że nie samą zbrodnią żyją Skandynawowie, ale że potrafią pisać rewelacyjne sagi rodzinne. Z tego co się orientuję Ziemia kłamstw jest obecnie wznowiona, bo rozeszła się migiem, a Wydawnictwo kontynuuje kilkutomową serię. Sagi skandynawskie mają swoich zwolenników, ja nie jestem jakąś fanką ogromną, są takie które mnie znudziły, ale ponieważ saga rodzinna jako gatunek, bardzo mnie pociąga, nie mogłam przejść obok tego tytułu obojętnie. No i kilkutomowa seria. Ach!! Zawsze się na to łapię.

poniedziałek, 15 maja 2017

"Konkurs na żonę" - Beata Majewska [motylkowy romans na początek tygodnia ]

Miałam opublikować dziś zupełnie inny tekst. Tak się jednak złożyło, że miałam ochotę na romans. Złapałam pierwszą lepszą książkę, która sugerowała, że właśnie taką powieść dostanę. Słodki róż na okładce, róże, pierścionek. Na dodatek tytuł. Opis, wszystko krzyczało, że w końcu przeczytam książkę, która od początku do końca tym czego się spodziewałam. Miałam zacząć już wczoraj, ale rower i przyjaciele wygrali. Za to dziś od rana, do kawy była idealna. Wspaniała, ale nie że nie będę krytykować. Będę! Muszę znaleźć wagę jubilerską dziadka i będę ważyć argumenty. Jak Temida, gdzie mój miecz!

niedziela, 14 maja 2017

"Całe życie" - Robert Seethaler [ "Jedno wielkie dziadostwo z tym umieraniem" ]

Pogoda nas nie rozpieszcza w tym roku. Maj przypomina raczej deszczowy październik. Organizm wyczuwa jesienną chandrę i ja w takich chwilach, chętniej sięgam po powieści refleksyjne. Akurat klimat tej powieści jest taki, że tylko zawinąć się w kocyk i oddać się lekturze. Książka nie ma nawet dwustu stron, a jest bogata w treści. Jedna z bardziej interesujących premier tej wiosny. Ciężko o niej pisać, raczej radzę przeczytać ; )

sobota, 13 maja 2017

"Hrabia Monte Christo. Tom I" - Aleksander Dumas [ "wlałem ci w serce uczucie, które tam nigdy jeszcze nie gościło: żądzę zemsty" ]

Każdy powrót do Hrabiego Monte Christo to podróż do mojego dzieciństwa. Miałam z 9 lat, może koło 10 gdy Tata dał mi tę powieść i kazał czytać. Tatuś, jakkolwiek bardzo kochany, chyba przeceniał moje możliwości. To nie jest powieść dla takiego dziecka. Dlatego przemęczyłam kilka stron i porzuciłam lekturę, wróciłam do niej dopiero parę lat później i wtedy już się nią zachwyciłam. Od kilkunastu lat(takie stwierdzenia pokazują, jak starą raszplą jestem), wracam do tej książki i za każdym razem coś innego zachwyca mnie, a już całość po prostu powala. Tym razem w łapki wpadło mi dwutomowe wydanie z wydawnictwa MG. Nadal nie porównałam zawartości, ale to pierwszy tom, emocje dopiero nadejdą, chociaż i w pierwszym tomie dzieje się sporo.

środa, 10 maja 2017

"Zagubieni w Paryżu" - Anna Laura Rucińska [ książka - fasolka wszystkich smaków ]

Kto śledzi mojego bloga pewnie wie, że nie jestem frankofilką. Owszem, uważam że nowowybrany prezydent jest uroczy i wkurza mnie darcie łacha z jego żony, skoro widać, że się kochają, ale to wychodzi ze mnie sentymentalna idiotka. Nie mam bzika na punkcie Paryża, może za dużo książek o ciemnej stronie Paryża czytałam. Kto raz przemierzył śmierdzące kanały tego miasta wraz z Jeanem Valjeanem ten chyba ma mniejsze skłonności do darzenia afektem miasta stalowej wieży. Chciałabym tam kiedyś się powłóczyć, ale bez szaleństwa. Dlaczego więc sięgnęłam po powieść sugerującą dużą zawartość Paryża? Bo miałam ochotę na romans a Zagubieni w Paryżu, kojarzyli mi się z romansem, więc wzięłam się do czytania, przy akompaniamencie poruszającej muzyki.

poniedziałek, 8 maja 2017

"Kto to pani zrobił?" - Agata Passent [ zamiast wybuchu śmiechu - śpiączka z nudów ]

Dzięki promocjom w marketach wchodzę w posiadanie książek, które chciałam przeczytać, ale dusza Sknerusa uważała, że nie chce aż tak, żeby zapłacić cenę okładkową. Właśnie tak było z książką Agaty Passent. Chciałam przeczytać od kiedy widziałam ją u Kuby Wojewódzkiego, promującą tę książkę. Za autorką przepadam tak sobie, moim zdaniem bardzo się lansuje, jakby za wszelką cenę chciała udowodnić wszystkim jak jest oczytana i obyta. No, ale jednak publikuje w porządnym periodyku, toteż uznałam, że może coś w tych felietonach jest. Książka podzielona na rozdziały, w każdym kilka felietonów, idealnie się sprawi do podczytywania.

sobota, 6 maja 2017

"Caraval. Chłopak, który smakował jak północ" - Stephanie Garber [ daj się porwać grze ]

Oj długa i żmudna była moja droga do tej powieści. Dostałam ją bez zapowiedzi. Trafiła na dno stosu na biurku, niby na biurku, obok mnie, ale jednak na dnie, a ja tam rzadko zaglądam, bo stos rośnie do góry, więc tam na dole mogą być zagrzebane stosy Atlantydy, ten stos na obecną chwilę ma jakieś pół metra, a utrzymuje go moja wiara i grawitacja. Obok rośnie kolejny, o dziwo w ¾ naukowy. No więc nie wiem kiedy sięgnęłabym po tę powieść, gdyby nie święte oburzenie Agnieszki. Bruchal, jak bicz boży rzuciła się na jeden tekst w którym ktoś opisuje książkę ewidentnie bez czytania. Nie, bynajmniej nie chodzi o spory interpretacyjne. Chodzi o nieznajomość tematu. Aga tak mnie judziła, Irena oczywiście jej wtórowała, to co miałam robić, zaczęłam czytać, chociaż i po gatunek rzadko sięgam i ta moja lista na JUŻ ma kilometry długości, a nie spisałam jej tylko z lenistwa. Zaczęłam czytać i przepadłam. Czytałam w deszczu na przystanku, w busie czytałam(chociaż jak czytam w busie to mi niedobrze się robi), nie wyszłam na spacer, bo czytałam. I marzyłam… a o czym? A zobaczycie!

piątek, 5 maja 2017

"A na imię jej będzie Aniela" - Marcin Wroński [ Lublin pod okupacją ]

Poczułam, że pora wyczytać kolejnego trupa z półki i chwyciłam za kolejny tom o ZydzeMaciejewskim. Czyżbym się stęskniła za Lublinem? Za lublinem, który opisuje w A na imię jej będzie Aniela wprawdzie trudno tęsknić, bo jest jeszcze bardziej ponury, chce się raczej uciekać, albo połknąć kapsułkę z cyjankiem. Zaczęłam niefortunnie czytać tę powieść drugiego maja, w końcu w Lublinie lubią majowe ulice, dlaczego niefortunnie? Bo Wroński tak opisuje, że opadły mnie lęki, czarne myśli i groza. A później ciężko było mi się oderwać. Zresztą, już dozgonnie fanką Marcina Wrońskiego będę. Chciałabym jednak zobaczyć, tego Czerwonooarmistę, co rękę po zegar na poczcie głównej wyciągał. : P

czwartek, 4 maja 2017

"Antykwariat spełnionych marzeń" - Dorota Gąsiorowska [ niech mówią co chcą, ja jestem wierna snom ]

Zaczęła się bardziej monotonna część mojej pracy. Siedzenie kołkiem na egzaminie nudzi, na szczęście można zawiesić wzrok na jakiejś powieści. Tylko, jakiej?? Oj od kilku dni rozmyślałam co będę czytała, propozycji było kilka i już nawet miałam odłożone dwie powieści. A jednak zmieniłam zdanie, w ostatniej chwili. Przypomniałam sobie o książce w pudełku obok łóżka, na kawę było już późno, ale stwierdziłam, że kilka stron Antykwariatu spełnionych marzeń powinno uspokoić moje emocje nadszarpnięte kryminałem. Trochę się bałam bo debiut autorki, średnio przypadł mi do gustu. Moja Mama jednak porwała książkę i nie mogła się oderwać i zachwalała mi tak, że w końcu się ugięłam. Poszło błyskawicznie, czy jednak autorka całkowicie przełamała moje uprzedzenia. Napijmy się korzennej kawy(marzyłam o niej cały dzień) i porozmawiajmy o książce.

środa, 3 maja 2017

"Połów" - Ove Løgmansbø [ tom drugi Mroza pod pseudonimem ]

Odkrycie nowego wcielenia Remigiusza Mroza napełniło mnie niesmakiem, ale lektura Enklawy nie
rozczarowała. Przymknęłam oko na wszystkie ciekawostki dotyczące Wysp Owczych, bo skoro autor tam nie był, to są wiarygodne jak polityczna propaganda, tudzież wyborcze obietnice. Naprawdę pierwszy tom mi się podobał. Dziś, po lekturze tomu drugiego muszę stwierdzić, że jednak lepiej byłoby, gdyby autor poprzestał na jednym tomie. Jednak mam nadzieję, że trylogia to będzie wszystko, bo jeżeli znowu będzie to tasiemcowa seria, to nie będę miała wyjścia i będę musiała zerwać ze swoim postanowieniem i przestanę kończyć serie. Połów bardzo mnie wynudził, dłużył się strasznie a jeszcze rzucała mi się w oczy maniera autora, która tak wkurza w innych powieściach.

wtorek, 2 maja 2017

"Pani Einstein" - Marie Benedict [ miłość geniuszy ]

Albert Einstein zdobył szturmem popkulturalny świat. Naukowiec pokazujący figlarnie język. Rozczochrana czupryna i mądre oczy. Pokrojony na kawałeczki mózg, bo naukowcy chcieli odnaleźć przyczynę jego geniuszu. A może za sukcesami Alberta ktoś stał? Marie Benedict chce zmierzyć się z ciekawą hipotezą. Przedstawia nam życiową towarzyszkę naukowca, no towarzyszkę z pewnego okresu w jego życiu. Pochodząca z rubieży Austro-Węgier Mileva, mogła stać za odkryciami Alberta Einsteina, a podpisali jego nazwiskiem prace, żeby chociaż on miał zawód. No i oddał jej Nagrodę Nobla. Czy to tylko warunek rozwodu, czy wyrzuty sumienia? Jak wyglądał romans naukowców? Czy wśród notatek z fizyki może zakwitnąć burzliwe, jak reakcja jądrowa uczucie? Czy po prostu Albert wyrwał jedną z nielicznych na wydziale kobiet?

poniedziałek, 1 maja 2017

"I wielka jest majowa moc, kiedy niebo się do ziemi uśmiecha"

Ufff skończył się kwiecień. Śnieżny, mroźny. Każdy wie, że kwiecień przeplata, że TROCHĘ zimy, a tu mieliśmy zero lata, ale dużo zimy. I to takiej solidnej. Zapomniałam już jak to jest pograć wieczorem w tenisa, ale za to zimowa kurtka nie czuje się zapomniana. W stopy wiecznie mi zimno. Dziś w pobliskim mieście jest koncert zespołu Enej i chyba ubiorę też zimowe buty, bo wczoraj w trampkach, na meczu okrutnie zmarzłam. W sobotę na meczu(również) zmarzłam też. Hipotermii dostanę. Maj powitał nas słońcem, ale i porywistym wiatrem. Cóż, ma jeszcze sporo dni, żeby się zrehabilitować, rozpieścić nas słońcem i ciepełkiem. I mam nadzieję, że nie zawiedzie, chociaż będzie pewnie to oznaczało mniej książek przeczytanych. Kwietniowa słota bowiem walnie przyczyniła się do porządnego czytelniczego wyniku.