Strony

niedziela, 31 lipca 2016

po lipcu [stojąc na końcu tęczy]

Podobno na końcu każdej tęczy siedzi gruby karzeł z garncem złota. My nie poszliśmy szukać skubańca, bo poszliśmy grać w tenisa. Na pewno za to, pod koniec tygodnia godzi się napisać podsumowanie. Nawet jak się ma doła jak ja dziś, ale przejdzie. Pewnie za miesiąc, albo za cztery lata ( : P ) nie będę pamiętała o co poszło, ale niech się nikomu tu nie wydaje, że moje życie to pasmo super książek, wspaniałych chwil i wygranych w fenomenalnym stylu gemów w tenisa. Jak wygrywam w tenisa, to zwykle przez przypadek i to bardzo rzadki. Zresztą z tenisem koniec. Raczej. Jeszcze dziś finał turnieju w Toronto i wracam do mojej nudy. Bo i lipiec był nudny, machałam rakietą, jak wiatrak skrzydłami i wydawałam dźwięki, rodem z tanich niemieckich filmów dla dorosłych. : P



piątek, 29 lipca 2016

"Syrenka" - Camilla Läckberg

Za oknem ekstremalne upały, w głowie jedno marzenie, by przenieść się za Koło Podbiegunowe i móc w końcu wyjść z domu, bez pokrycia się lepką wilgocią i bez wrażenia, że oto weszliśmy do rozpalonego pieca chlebowego. Ochota na czytanie opuściła mnie zupełnie. Jak nie machałam rakietą, to oglądałam turniej w Toronto(w domu są zachwyceni), to leżałam wypompowana, patrząc w jakiś serial. Zaczęłam kolejną książkę Lackberg, bo na upały najlepiej robią mi kryminały i tym razem, tę przecież nie jakąś grubaśną książkę czytałam prawie tydzień. Dramat, a może i tragedia. Jednak w końcu ruszyło, wczoraj się wczytałam i poszło z kopyta. A dziś pada, więc  może przypomnę sobie, jak się oddycha.

środa, 27 lipca 2016

Libster Blog Award

Bardzo dziękuję Izie za nominację. Tym cenniejszą, że Iza, nie jest byle jakim blogerem, pisze z klasą i ma wysublimowany gust. A i ja znalazłam się wśród naprawdę zacnych blogerów.


Uwielbiam łańcuszki, ale to chyba wiecie : P

1. Czy jest książka, do której ciągle wracasz?

A bo to jedna? Pochlebiam sobie, że jestem nie tylko wiernym i lojalnym przyjacielem, ale również takim samym czytelnikiem. Książki, które zapadły mi w pamięć, mają poczesne miejsce na półce i w sercu i wracam do nich. Chociaż czasami nie tak często, jak bym chciała. Tak jest z Przeminęło z wiatrem, Panem Wołodyjowskim, serią o Ani Shirley. Powieściami Jane Austen.

2. W której książce zakończenie zbulwersowało cię do tego stopnia, że chciałbyś/chciałabyś je zmienić?

Harry Potter i Insygnia Śmierci, każdy wie, że los Severusa wciąż mnie boli.

3. Której książki lub książkowego cyklu nie chcesz przeczytać?

Chyba Sagi o ludziach lodu. Sądzę, że jestem już za stara. To było na topie, jak byłam w LO

4. Której bohaterki/bohatera tak bardzo nie znosisz, że najchętniej zabiłabyś/zabiłbyś go już w pierwszym rozdziale?

Zabić to może nie, ale Emma, bohaterka Emmy Jane Austen mnie drażni.

5. Czy kiedykolwiek fabuła książki owładnęła Tobą tak bardzo, że zakradła się do Twoich snów? Jeśli tak, podaj tytuł i autora.

Oczywiście, że Pięćdziesiąt twarzy Greya : P nie no, żartuje, chyba by mnie oczadziło, śniły mi się sceny z Pottera, z Władcy Pierścieni, do tego stopnia, że gdy śniło mi się, że wędruję przez Mordor, to przez sen napiłam się wody z termoforu. Nie był to szampan : P


6. Po jaki rodzaj książek sięgasz najchętniej?

Obyczajówki, klasyka, historia, romanse i kryminały. Nie czytuję horrorów.

7. Czy zdarza Ci się mówić cytatami

Niestety tak. Ostatnio mam kryzys egzystencjalny więc cytat o życiu co jest powieścią idioty jest non stop na tapecie.

8. Czy lubisz e-booki i audiobooki? Uzasadnij krótko odpowiedź.

Uznaję i stosuję. Wkurza mnie gadanie, że to nie ksiażki


9. Książka zdecydowanie nie trafia w Twój gust. Czytasz do końca, czy rezygnujesz?

Niestety doczytuję, mało tego, doczytuję rozpoczęte serie. Przerywam, raz na circa osiemdziesiąt książek.

10. Z którym bohaterem książkowym najbardziej się utożsamiasz?

Z każdym, który ma pecha w życiu. Np. Snape, miał przerąbane, jak ja. Tylko ja staram się nie mieć tak tłustych włosów. Aczkolwiek, chciałabym być Melanią Wilkes

11. Którą książkę uważasz za tak słabą, że nie powinna była nigdy zostać napisana?

Cała ta seria o Powrocie do Nałęczowa, straszne i dramatyczne


A do odpowiedzi na te pytania, wzywam Bujaczka i Agę B :P Dajecie dziołszki!!

wtorek, 26 lipca 2016

"Moje serce należy do Ciebie" - Alessio Puleo [ siła młodzieńczej miłości ]

Naprawdę ostatnio zbyt mało czytam. A to gorszy nastrój, a to te nieszczęsne wypady na tenisa. Tak nadal gram jak łamaga, ale sprawia mi to kupę frajdy. Niby zawsze coś noszę w torebce, ale szkoda czasu na czytanie. Ostatnio chodziła za mną książka, abym mogła zapłakać i załkać się na śmierć. Nie chodziło mi o powtórkę, bo mam spory zapas takich łzawych pewniaków. Chciałam czegoś nowego i oczyszczającego.  Wtedy w oczy rzuciła mi się książka Moje serce należy do Ciebie, pyszniła się na szczycie półki i wręcz zaczęła krzyczeć.  Naszła jej pora. Nieodwołalnie.

poniedziałek, 25 lipca 2016

"Między ustami a brzegiem pucharu" - Maria Rodziewiczówna [ stara szkoła ]

Często dochodzę do wniosku, że największe literackie szczęście jakie mnie spotkało to moja Mama, to Ona mi podsuwała i podsuwa najlepsze książki. Czasami mam po nich, wielką traumę, ale najczęściej rozpływam się w zachwytach. To Mama, wiele lat temu poleciła mi Między ustami a brzegiem pucharu, miała rację, wtedy książka mnie zachwyciła, ale x lat temu, to była ze mnie sentymentalna pensjonarka, byłam ciekawa jak odbiorę tę książką, będąc starą babą, z nieco innym spojrzeniem na świat. Dzięki wydawnictwu MG, które wznawia Rodziewiczównę, miałam pretekst do sentymentalnej podróży i rozprawienia się ze wspomnieniami.

niedziela, 24 lipca 2016

"Przepisy na miłość i zbrodnię" - Sally Andrew [ smakowity kryminał ]

Od dawna mole książkowe, podkreślają, że nie wolno kupować książek po okładce. I chociaż sama noszę przypinkę nie oceniam po okładce, to często właśnie szata graficzna, jest tym co decyduje, że książka trafi w moje ręce. Przepisy na miłość i zbrodnię urzekły mnie właśnie cudownym kolorem lapiz-lazuli(akurat mam paznokcie w podobnym odcieniu. No i granat na okładce, nie jestem Persefoną, ale niewątpliwie mam skłonność do tego owocu. I chociaż książkę miałam w wersji elektronicznej, pochłonęłam ją bardzo szybko.

sobota, 23 lipca 2016

"Maleńka Dorrit" - Charles Dickens [wznowienie klasyki, w nowej odsłonie ]

Jestem zapaloną fanką klasyki. Dickens jest klasą samą w sobie, ustalił pewne standardy wiktoriańskiej powieści, był guru, mentorem pisarzy w tamtej epoce. Stworzył swój styl, mroczy, nieco cięższy. Mój pierwszy kontakt z tym pisarzem, to nie, Olivier Twist, a Nasz wspólny przyjaciel, na którego ongi polowałam na pewnym portalu. I chociaż kilka tych powieści stoi na półce, to Dickens jest moim wyrzutem sumienia. Mama zachwalała mi Maleńką Dorrit, a ja skorzystałam z tego, że Wydawnictwo Mg wznowiło tę powieść i postanowiłam nadrobić braki w klasyce.

czwartek, 21 lipca 2016

"Dom Rothschildów. Prorocy finansów 1798-1848" - Niall Ferguson

Na tę książkę miałam ochotę od dnia jej premiery. Apetycznie wyglądający czerwony tom, kusił apetyczną objętością. A tematyka, no cóż, o Rothschildach słyszałam, ich nazwisko przewijało się, często w różnych kontekstach. Książka, pokaźnych rozmiarów, a i tak to tylko pierwszy tom. Pozycja nieco hermetyczna, bo tematyka specyficzna. Akurat ja lubię i bankowe i wekslowe wątki, mam do nich sentyment z czasów studiów, przez życzliwych nazywany dziwactwem, przez złośliwych niezdrowymi skłonnościami. Sądzę, jednak, że nie trzeba być obsesjonatem, by docenić, talent pisarski Nialla Fergusona.

środa, 20 lipca 2016

"Jak powietrze" - Agata Czykierda-Grabowska [ porywa jak rwąca rzeka ]

Ostatnio miałam ochotę na romans. Taki, żeby porządnie mnie kopnął, najlepiej żebym się solidnie spłakała. I kosmos postanowił spełnić moje marzenie. Z moją Redaktor Prowadzącą – ukochanym Bujaczkiem, akurat gawędziłam na fejsie, o tym jaka jest podła itd. No i zapytałam, czy czytała i czy dobre, ta mnie zjechała jak mokre zboże, więc aby zadośćuczynić, chciałam zerknąć na kilka stron i brać się do pracy. Trochę popadywało, byłam padnięta, bo kosiłam trawę no i siadłam w kuchni, żeby zobaczyć, czy książka, którą żyje blogosfera, reklamowana jako pierwsza polska powieść New adult, jest coś warta… no i… nie zjadłam obiadu, miałam nadzieję, że będzie padać i nie będę musiała iść na tenisa. Poszłam na tenisa głodna, a w przerwach doczytywałam. Nie mogłam się oderwać. Karamba!! Co za książka!

wtorek, 19 lipca 2016

"Pierwsza przychodzi miłość" - Emily Giffin [ oczyścić atmosferę ]


Niestety moja przygoda z książkami Emily Giffin dobiegła końca. Przeczytałam wreszcie najnowszą jej powieść, tocząc o nią bój z moją waleczną Mateczką. Trochę się bałam, bałam się, że jak zwykle, gdy myślę, że najlepsze zostawiam na koniec okaże się, że będzie to niestrawialne G. Książkę wzięłam do pociągu, a dziś kosiłam trawę w deszczu, bo zbyt się zaczytałam rano. A kosiłam mimo wszystko, bo jak najszybciej chciałam wrócić na spokojnie do tej książki. Chociaż to mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, a jak kończy, to powiem Wam, że Giffin, skończyła we wspaniałym stylu. Teraz tylko będę czekała na kolejną powieść.

poniedziałek, 18 lipca 2016

"Jedyna" - Maria De Los Santos [ kobiety to czytają]

Seria Kobiety to czytają, jest obecnie, jedną z moich ulubionych serii wydawniczych na rynku. Staram się śledzić na bieżąco to co się ukazuje, chociaż z czytaniem gorzej, bo o ile książki są świetne, o tyle czas nie chce się rozciągnąć. Te powieści pokazują, że literatura dla kobiet to nie tylko płytkie i prymitywne romanse, pokazuje, że kobiety lubią czytać książki problemowe, intrygujące, pokazujące, że życie nie zawsze jest proste, a największym dylematem nie jest wybór męża. Jedyna trochę za długo czekała na swoją kolej, ale gdy już wskoczyła na tapet… Oczekiwań nie miałam, nawet nie myślałam o czym może być ta powieść bo tytuł mówi wszystko i nic.

niedziela, 17 lipca 2016

"Sto dni po ślubie" - Emily Giffin [ a co jeśli mówiąc tak, popełniamy błąd?]

Tak z jednej strony trochę się obawiałam, że w końcu będę miała przesyt powieściami Emily Giffin. Bo teoretycznie ile można? Okazuje się, że w jej przypadku można bardzo dużo, bo teraz czekam, aż Mama odda mi książkę i już będę finiszowała. Jakoś przegapiłam premierę Sto dni po ślubie, a może nie było o niej głośno? Okładka dosyć słodka, tytuł, trochę intrygująca, ale opis fabuły… koszmar każdej kobiety, spełnienie najgorszych lęków.

piątek, 15 lipca 2016

"Promyczek" - Kim Holden [ Loving can hurt. Loving can hurt sometimes ]

Tak, uwielbiam płakać na książkach. Miewam takie momenty w życiu, że aż mnie roznosi, bo potrzebuję się wypłakać. Nie wiem czy ma to związek z tym, że moje imię związane jest z greckim katharsis, ale tak odbieram te książki. Muszę odpowiednio się wyszlochać, wypłakać, wypalić od środka i dopiero wtedy mogę iść dalej. A jednak nie każdy wyciskacz łez, nadaje się do ego. To nie może być na siłę. Musi to być niespodziewane i wyniszczające. Nagłe, jak uderzenie małym palcem w kant szafki. A o Promyczku słyszę trzeci miesiąc. Wszyscy powtarzali, że książka mnie dobije. Byłam sceptyczna, bo zwykle obiecanki cacanki a później nic z tego.

"Harda" - Elżbieta Cherezińska [ epicka opowieść o legendarnej kobiecie]

Elżbietę Cherezińską uwielbiam. Gdy wepchałyśmy się do kolejki po autograf Mistrzyni z Karolą, w nagrodę za narażanie pleców na spotkanie z nożem, niezadowolonego tłumu, dowiedziałyśmy się, że na wiosnę planowana jest nowa powieść i to właśnie o Świętosławie. Trzeba było swoje odczekać, ale czymże jest kilka miesięcy. Na tę książkę warto było czekać i warto będzie czekać na kolejny tom. Jakie to były emocje. Zarwałam noc, ale zarwałabym ich więcej, dla takich książek, aż chce się ziewać rano.

czwartek, 14 lipca 2016

"Siedem lat później" - Emily Giffin [ czy są jeszcze szczęśliwe zakończenia? ]

Emily Giffin ciągle mi się nie znudziła. Właściwie każda jej książka czymś mnie zaskakuje, sprawia, że zastanawiam się nad innym aspektem życia. Każda książka, kończy się dla mnie zbyt szybko i pozostawia z uczuciem żalu. A czytając tak Siedem lat później, jak i inne jej książki, przeżywam całą masę różnych emocji. Kurczę, ta książka, no była trudna, zakończenie było ciężkie do odgadnięcia, bo i w życiu jest ciężko znaleźć taki finał, żeby nas zadowalał, chociaż jesteśmy poobijani.

środa, 13 lipca 2016

"Piętno von Becków" - Joanna Jax

Sagi rodzinne, to gatunek powieści, który kocha całą rozczytana Polska. Nasza historia, jest bogata w perturbację, które poplączą ludzkie losy, bardziej niż scenarzyści Mody na sukces, nic tylko korzystać. Pierwsza książka Joanny Jax Dziedzictwo von Becków był klasyczną sagą, poznawaliśmy wydarzenia chronologicznie, tymczasem kontynuacja, jest w modnym stylu, odkrywania tajemnicy z przeszłości i akcja toczy się na dwóch płaszczyznach, raz jesteśmy w XXI wieku, a innym razem, no cofamy się w czasie i mamy do odkrycia rodzinny sekret. Gatunek bardzo ostatnio popularny, a więc i poprzeczka wysoko zawieszona.

wtorek, 12 lipca 2016

"Ten jedyny" - Emily Giffin [ nie bój się chcieć]

Faza na Emily Giffin trwa. One mają tę niewątpliwą zaletę, że można zabrać ją do torebki, wyjechać na wypoczynek i wiadomo, że akurat na ten wyjazd nam starczy. Tak było też z książką Ten jedyny, zaczęłam ją zaraz po skończeniu Siedem lat później tekst o tej drugiej, już niebawem przeczytacie, pewnie jutro. I co mogę powiedzieć, mój romans z Giffin trwa. A rzadko mi się zdarza, żebym czytała tak książka po książce powieści jednego autora.

"Prowincja pełna złudzeń" - Katarzyna Enerlich

Każdy ma swoje złudzenia. Lubimy wierzyć w coś, na co nie mamy szans, podkładając suche drewienka, pod tlący się ogień złudzeń. Czasami, nie zauważamy nagiej prawdy, ubierając ją w złudzenia i nasze życzenia. Czasami, po prostu wolimy nie wiedzieć, udawać, że nie widzimy,  bo to jest lepsze niż odpowiedź na pytanie, co z tym zrobić, łatwiejsze niż startowanie od nowa, tylko z mniejszą wiarą.

poniedziałek, 11 lipca 2016

"Pewnego dnia" - Emily Giffin [ niewykorzystane okazje się mszczą, nawet jeśli tylko mentalnie]

Z Matecznikiem oszalałyśmy na punkcie powieści Emily Giffin, nie wiem co Matkosię tak zachwyca, bo jeszcze nie gadałyśmy o tym, bo mamy za mało książek przeczytanych, ale ja uwielbiam, to, że są lekkie, chociaż nie płaskie, wspaniale sprawdzają się na urlopie i dają do myślenia. I smutno mi, gdy się kończą. Nie lubię się rozstawać z bohaterami stworzonymi przez Giffin.

niedziela, 10 lipca 2016

"Dziedzictwo von Becków" - Joanna Jax

Ostatnio bardzo rzadko zdarza mi się zarwać noc dla książki. Bynajmniej, nie dlatego, że czytam jakiś chłam, ale wieczorami wracam do domu tak padnięta, że mam siłę na maksymalnie godzinę czytania i usypiam snem sprawiedliwego. Miałam ochotę na Dziedzictwo von Becków od dawna. Jednak zaczęłam ją czytam w niefortunnym momencie. Rozumiecie – półfinał Wimbledonu, książka z meczem przegrała, ale później sen z nią przegrał. Wciąga tak prędko, że mogłam myśleć tylko o tym by wrócić do czytania. Niewiele się liczyło. Chociaż nie mogę się powstrzymać, by kilku wad tej powieści nie wytknąć. Nie ma wiele idealnych rzeczy na tym nieidealnym ze światów.

"Prowincja pełna czarów" - Katarzyna Enerlich

Lubimy, gdy życie jest pełne emocji, nie lubimy nudy, stabilizacja, równa się stagnacji, a stąd już tylko krok do cofania. Ja tak nie uważam, nad jazdę kolejką górską przedkładam spokojną kontemplację zachodu słońca. Dlatego tak się cieszę, że odkryłam w końcu serię o Prowincji, , kolejna książka o tych ludziach, tych miejscach, jest jak powrót do przyjaciół i znajomy kubek z ciepłą herbatą, która koi nerwy po ciężkim dniu.

sobota, 9 lipca 2016

"Niebo w kruszonce" - Monika A. Oleksa [ powieść o kobietach i dla kobiet]

Są książki na które się czeka, jak na wizytę przyjaciela, Monika Oleksa wydaje rzadko, od premiery jej ostatniej powieści musieliśmy czekać półtora roku. Jednak, kiedy już wypuszcza nową książkę, możemy być pewni, że ta książka doda nam sił, skrzydeł, natchnie nas wspaniałymi literackimi przeżyciami.  Pani Monika na żywo jest tak samo ciepłą i subtelną osobą, jak historie, które tworzy i chociaż Samotność ma twoje imię, kojarzy się mi z najbardziej przykrymi wydarzeniami w moim życiu, to mimo wszystko, ta powieść ciągle jest źródłem ciepła dla mnie. Chociaż rzadko mam ją w domu, bo dobrą literaturą trzeba się dzielić. Dlatego piszę do Was teraz.


piątek, 8 lipca 2016

"Dziecioodporna" - Emily Giffin [ o tym, że nie każda kobieta marzy o pieluchach ]


Czasami mam wrażenie, że kobieta która zamordowała innego człowieka, znalazłaby więcej zrozumienia, niż ta, która otwarcie przyznaje, że nie chce mieć dzieci. Morderczyni, zawsze może jakoś wytłumaczyć, to że zabiła innego człowieka, znajdą się ludzie, którzy pomogą jej wytłumaczyć tę sytuację, tymczasem kobieta, która nie chce urodzić dziecka jest czymś sprzecznym z naturą, no bo jak to możliwe? To faceci nie chcą zakopywać się w pieluchach, kobieta, automatycznie powinna pożądać małego zawiniątka i wypatrywać bociana.  A Claudia, bohaterka tej powieści, nie chce.

czwartek, 7 lipca 2016

"Trawers" - Remigiusz Mróz [ finał trylogii o Forście]

Wielokrotnie, mniej lub bardziej przyjacielsko pytano mnie w jakim celu czytam książki Remigiusza Mroza, zwłaszcza serię z Ekspozycją, skoro pierwszy tom nie zachwycił mnie bezgranicznie, a wręcz przeciwnie. Odpowiadałam wtedy, to co zwykle, gdy ktoś pyta, dlaczego kontynuuję przygodę z jakąś serią, która mnie nie oczarowała, bo lubię kończyć to co zaczynam. Dziś mogę odpowiedzieć jeszcze inaczej, czytam, bo może okazać się, że skreśliłam za szybko, że uprzedziłam się przedwcześnie, a w tym ostatnim tomie jest coś, co mnie ewidentnie oczaruje.

środa, 6 lipca 2016

"Coś niebieskiego" - Emily Giffin [ bo za jedną siną dalą druga dal]

Znowu powtórka, znowu niezawodna Emily Giffin. Sięgnęłam po Coś niebieskiego, bo chciałam sprawdzić, jak odbiorę tę powieść po latach. W Coś pożyczonego była pustą, durną babą, którą bym roztelepała, wiedziałam, że zmiana nie zaszła zbyt prędko, jeśli zaszła, a ja z wiekiem tracę tolerancję na głupotę. A jednak, przeczytałam tę powieść z ogromną przyjemnością i gdy piszę te słowa mam łzy w oczach. I to nie hormony.

wtorek, 5 lipca 2016

Podsumowanie czerwca Po prostu

Skończył się czerwiec, czego oczekiwałam, już od końca maja. Potrzebowałam wakacji, a właściwie, to chciałam mieć z głowy, to co mnie prześladowało przez dłuższy okres. Teraz mam spokój. A właściwie, wizję kupy roboty na całe wakacje. A nawet na więcej. Mam wrażenie, że nic nie czytam, to przez to, że uparłam się połamać na korcie podczas nieudolnego usiłowania gry w tenisa. Jest jeszcze jeden plus końca czerwca... może to również koniec afrykańskich upałów.

poniedziałek, 4 lipca 2016

"Coś pożyczonego" - Emily Giffin [ Nie oceniaj książki po gatunku!]

W życiu czytałam dwie powieści Emily Giffin, chociaż tematy powieści jest z pozoru banalna i lekka, to jednak jakieś pięć lat temu czytałam je z wielką przyjemnością. Zbliżająca się wielkimi krokami premiera najnowszej powieści autorki, miała być pretekstem do ponownej lektury i poznania nowych powieści tej poczytnej autorki. Zaczęłam od powtórki. Coś pożyczonego, oglądałam film, kiedyś też czytałam książkę. Pamiętałam szkielet powieści, ale dopiero ponowna lektura pokazała mi wiele smaczków. Chciałam oblepić ją karteczkami chociaż na litość boską, to miało być czytadło. Nie wiem, może to kwestia tego, że mam z bohaterką sporo wspólnego?? A pięć lat temu byłam świeżo po studiach i pełna jakiegoś dziwnego entuzjazmu??

niedziela, 3 lipca 2016

"Prowincja pełna smaków" - Katarzyna Enerlich [ Nie mamy przecież wpływu na to, że pada deszcz]

Jestem umarta. Autentycznie. Przesadziłam z ruszaniem się. Nie jestem do tego raczej przyzwyczajona, jako rasowy malkontent, spodziewam się najgorszego, w związku z tym staram się zachować wszystkie siły na niepewne jutro. A może to po prostu życie tak mnie przygnębia i cała energia idzie mi na najzwyklejsze życie? Tymczasem cały tydzień, łażę machać rakietą, bo grą w tenisa na pewno tego nie można nazwać. Ponieważ tam gdzie gram, nie wolno używać słów powszechnie uznanych za wulgarne, to opanowałam do mistrzostwa sztukę gotowania się wewnętrznie. A jeszcze te upały, więc pojechałam nad wodę, popływałam – to umiem i lubię, później znowu tenis, w efekcie więc jestem nieżywa. A jeszcze meczowe emocje. Nie mam siły ruszyć żadną kończyną. Pisząc ten akapit, muszę robić przerwy. Dlatego sięgnęłam po książkę, tak sielską, mądrą i dobrą. I niespieszną. Katarzyna Enerlich, jej głęboka mądrość i spokój, są jak plaster na rany ciała i ducha.

piątek, 1 lipca 2016

"Nie pozwól mi odejść. Ella i Micha" - Jessica Sorensen

Ja naprawdę lubię romanse. Uważam, że po ciężkim tygodniu w pracy i na studiach, dwie rzeczy, które są legalne  idealnie mnie odstresują, tenis – w którego nadal nie umiem grać oraz czytanie dobrych książek o miłości. I chociaż ktoś może uważac, że to infantylne, zwłaszcza czytanie powieści NA przez babę, której powoli zaczyna majaczyć na horyzoncie trzydziestka – ale jeszcze nie!! To mówcie co chcecie, jeżeli to będą takie powieści, to będę je czytać i na emeryturze. O ile jej dożyję – naturlich.