Nie
przepadam za starożytnością. Rzadko czytam książki, których akcja toczy się
przed narodzeniem Chrystusa. Zwykle nie odpowiada mi klimat tych powieści.
Oczywiście znam najważniejsze postaci ze Starego Testamentu, żałuję że wiem o
nich tak mało. Do Królowej Saby mam sentyment. Kiedyś śpiewałam psalm w Trzech
Króli, a tam właśnie jest mowa o tej krainie, zresztą w niniejszej powieści ten
werset również jest przywoływany. W Polsce stosunkowo niewiele wydaje się
takiej literatury religijnej. Na pewno Stany Zjednoczone przodują w tym
gatunku. Od czasu do czasu udaje mi się zdobyć taką powieść. Czasami książki
takie są nasycone taką religijnością, egzaltacją, taką typowo amerykańską nutą,
że aż mdli. Byłam ciekawa czy Tosca Lee, autorka kilku powieści o bohaterach z
Biblii również przesadziła, czy zachowała zdrowy umiar.
Strony
▼
niedziela, 30 kwietnia 2017
sobota, 29 kwietnia 2017
"Księga luster" - E. O. Chirovici [ życie to miraże ]
Po
całym mnóstwie książek przygnębiających, postanowiłam sięgnąć po kryminał.
Uznałam, że fikcyjne zbrodnie, wymyślone dramaty będą idealne na odciągnięcie.
Powieść gości wśród nowości od pewnego czasu. Nie sprawdzałam, za bardzo czy
jest pośród powieści, które są polecane fanom kryminałów. Postanowiłam się do
niej nie uprzedzać. Zaczęłam lekturę wczoraj wieczorem, przyznam się, że rzadko
zaczynam kryminały wieczorem, bo boję się zasnąć, a tu jeszcze ta
psychodeliczna okładka.
piątek, 28 kwietnia 2017
"Rodzina O. Sezon I. 1968/69" - Ewa Madeyska [ życie to nie teatr - to telenowela ]
Oj
nie jest lekko ostatnio. Instynktownie sięgam po książki o ciężkiej tematyce.
Chociaż byłam pewna, że powieść zapowiadana jako pierwszy książkowy serial
będzie bardziej radosna. W końcu przywykłam do seriali, które nawet gdy
opowiadają o prozie życia, o troskach, trudach, zawsze osładzane są jakimiś
optymistycznymi akcentami. Gdy książka pojawiła się wśród nowości, natychmiast
zwróciła moją uwagę, chociaż od tak dawna nie oglądam telewizji, to jednak
zwykle oglądam jakieś seriale na komputerze. Byłam ciekawa czy Rodzina O. trafi w mój gust.
czwartek, 27 kwietnia 2017
"Dobroć nieznajomych" - Katrina Kittle [ gdy złudzenia rozpryskują się w drobny mak ]
Klub
Kobiety to czytają, to już marka.
Zawsze sprawdzając nowości, zerkam, czy nie wyszło coś nowego. Gdy odpowiedź
jest twierdząca, taka książka od razu wskakuje na moją chcieć listę. Dobroć nieznajomych to jedna z tych
powieści, które są polecane, ale bardzo ostrożnie. Porusza piekielnie trudną
tematykę. Człowiek czytając o takich rzeczach, czuje się jakby nurzał się w
nieczystościach, boli go głowa, gardło ma ściśnięte. A jednak książkę na pewno
będę polecała, wątpię by długo zagrzała miejsce na półce. Jest dobra, trudna,
ale dobra. A mnie sprowadziła do parteru. Coś ostatnio mam tak, że czytam
książki, które pokazują mi, że świat nie jest taki piękny, z drugiej strony,
cień jest tam, gdzie jest światło, więc może nie warto tak generalizować?
środa, 26 kwietnia 2017
"Słowik" - Kristin Hannah [ "Miłość trwa. My trwamy" ]
Naprawdę
jestem dumna z tego, jak regularnie wyczytuję trupy z półki. Nie jest to
sprint, że od razu wynik powala na kolana, ale solidny maraton, mniej – ale regularnie.
W poniedziałek przeżywałam jakiś kryzys książkowy. Nie miałam ochoty na żadną
książki i każda lektura szła mi topornie. Jednak na podróż pociągiem książka
jest niezbędna, toteż miałam motywację, żeby jednak coś znaleźć. W wyniku kilku
zbiegów okoliczności, na tapecie znalazł się Słowik, książka o której było głośno w ubiegłym roku. Powieść,
która zebrała wiele nagród i również dużo krytyki. Ciekawa byłam jak ją
odbiorę, podchodziłam do niej nieco sceptycznie, bo jednak osoby, którym ufam
książkę krytykowały. Z drugiej strony wielu solidnych recenzentów wynosiło ją
pod niebiosa. To jak to będzie ze mną, zastanawiałam się.
wtorek, 25 kwietnia 2017
"Grantchester" - Grantchester (2014) serialowa miłość.
źródło - filmweb |
Dawno nie pisałam o filmach ani o serialach, ale ostatnio zauważyliście zmniejszoną aktywność na blogu, a spowodowane jest to tym, że wsiąkłam w pewien serial. Głupim przypadkiem dopiero teraz. Otóż onegdaj zakochałam się a niejakim Jamesie Nortonie, który grał w mini serialu Wojna i pokój z ubiegłego roku. Grał księcia Andrzeja, a więc postać, którą łatwo pokochać, chociaż na początku jest bucem. Zresztą, bywa i później tym mega bucem, ale jest i tak cudowny. I tak zanotowałam w pamięci, żeby nadrobić filmografię tego aktora. I traf chciał, że zaobserwowałam go na insagramie, a tu neews, że trzeci sezon serialu. Nagle mnie olśniło, przecież ja czytałam książkę, na której okładce był ten młodzian!!! A że ja seriale angielskie uwielbiam, to tak na próbę włączyłam. Ładna mi próba, poszłam spać po pierwszej.
poniedziałek, 24 kwietnia 2017
"Zapach czekolady" - Ewald Arenz
Wielkanoc
to zwiększona sprzedaż czekolady, zajączki, jajka, czekolada zewsząd nas
atakuje. Zresztą umówmy się, fani czekolady nie potrzebują wymyślnych
pretekstów. Akurat czekolady jestem umiarkowaną fanką, ale nie umiałam oprzeć
się takiej okładce. Zapach czekolady
to książka, która atakuje wszystkie zmysły. Długo ta książka czekała, ale
przyszedł jej czas, zagryzając najlepszym ze świątecznych ciast(polanym
czekoladą), mogłam udać się w podróż pełną samu, zapachu, do klimatycznego
Wiednia i do świata wielkiej miłości. Miłości, która inspiruje!
piątek, 21 kwietnia 2017
"Monsieur Jean szuka szczęścia" - Thomas Montasser [ cieszmy się z małych rzeczy ]
Ciekawa
jestem czy u Was za oknem, też jest taka pogoda jak pod psem. Wiem, że gdzieś w
Polsce leży śnieg, ale u nas go nie widujemy, za to słyszymy szalejący wiatr.
Od świąt wieje niemiłosiernie od tego szumu pęka głowa, ciśnienie spada, każdy
chodzi jak na kacu i to nie wina świątecznych spotkań. W obliczu takiej aury
człowiek jak kania dżdżu łaknie dobrej, pełnej ciepła powieści, aby jakoś
umilić sobie nastrój, który wpycha w letarg(zabierzcie ten wiatr bo oszaleję,
jakbym mieszkała nad brzegiem rozszalałego oceanu). Słyszałam wiele ciepłych
słów o powieści Mounsier Jean szuka
szczęścia, okładka jest wspaniała, jak niedzielne śniadanie, w ogrodzie z
najbliższymi. Ma się od razu ochotę na croissanta z filiżanką aromatycznej czekolady. Szkoda
tylko, że taka biel zostałaby w moim przypadku od razu zbrukana przez p o t w o r y.
środa, 19 kwietnia 2017
"Zima świata" - Ken Follett [ drugi tom Trylogii Stulecie ]
Zdaję
sobie sprawę, że przesadzam w chomikowaniu książek, na tak zwaną czarną
godzinę. Kupuję, zbieram, układam w stosy, a później one czekają, aż… aż
przestanę zbierać? A może jak wygram milion ekstra godzin na czytanie?
Wielokrotnie robiłam postanowienia, że nie będę tak zbierać. I dlatego, gdy
kilka lat temu wyszedł drugi tom Trylogii
Stulecie, dzielnie oparłam się zakupowi, bo w końcu nie mam czasu.
Oczywiście, w końcu, ponad dwa lata temu złamałam się i kupiłam tom drugi i
trzeci. Oba stały na półce z hałdami książek, które czekają na swój czas. Ponad
tysiąc stron, miało mi wystarczyć na tydzień. Wystarczyło raptem na trzy dni.
wtorek, 18 kwietnia 2017
"Złapać milionera" - Max Monroe [ kiepścizna ]
O
ja nie mogę. Miałam ochotę na romans. Zwykłe romansidło, co to uśpi mnie po
tenisie(wtedy niewiele trzeba). Przecież sięgając po książkę Złapać milionera nie szukałam poradnika,
chociaż nie powiem, miałam ochotę na odrobinę inspiracji, ale to wychodzi na
to, że lepiej jak zacznę wystawać pod kolekturami. Książka jest ładnie wydana,
od razu wpadła mi w oko, okładka nie sugeruje ambitnej lektury, czyli wszystko
na co miałam ochotę, wydawało się być na wyciągnięcie ręki. Niestety, okrężną
drogą książka w typie Greya wkroczyła w me progi.
poniedziałek, 17 kwietnia 2017
"Mała zagłada" - Anna Janko [ wojna nie umiera nigdy ]
Zamiast
w czasie świąt oddać się czytaniu książek miłych i przyjemnych ja poszłam w
ciężki kaliber. Trochę wymogło to na mnie, zbliżające się spotkanie DKK, a
zaraz po nim spotkanie z Anną Janko, pewnie w innym wypadku długo bym po Małą zagładę nie sięgnęła. Już okładka
działała na mnie źle. Wyraz twarzy dzieci na okładce przerażał mnie i czułam,
że ta lektura mną wstrząśnie. Nie miejcie mnie proszę za kogoś kto po taką
tematykę nie sięga z wygody, bynajmniej, ja sobie po prostu takie przeżycia
dawkuję, bo później serce boli, dusza cierpi, a ja nie mogę pewnych obrazów
wyrzucić z głowy.
niedziela, 16 kwietnia 2017
"Właśnie dziś, właśnie teraz" - Karolina Wilczyńska [ wieczna tęsknota ]
Tak
się kończy nieczytanie opisów i recenzji przed rozpoczęciem lektury. Wybrałam
sobie powieść Wilczyńskiej na Wielki Piątek. Miałam niskie ciśnienie, wszystko
mnie już wieczorem męczyło i pomyślałam sobie, ooo ona podobno takie fajne
pogodne książki pisała, to sobie ze dwa rozdziały przeczytam i padnę. Niestety,
czytałam do po pierwszej, nie mogłam usnąć. Zaczęła mi się depresja. Miałam łzy
w oczach w a piersi, ciążył mi ciężar. Nie dajcie się zwieść okładce, ta
powieść niesie ze sobą duży bagaż emocjonalny. Jest ciężka, gorzka.
piątek, 14 kwietnia 2017
"Balią przez Amazonkę" - Dorota Sumińska [ rzucić wszystko i jechać do Amazonii?]
Pewnie
nigdy nie pojadę do Amazonii, abstrahując od bajońskich kwot jakich wymaga taka
wycieczka oraz od tego, że raczej jestem piecuchem, no i oczywiście nienawidzę
robactwa, a pająki wielkości dłoni mogłyby przyprawić mnie o zatrzymanie akcji
serca samym swym widokiem, to po prostu czuję, że na drugi koniec świata nie
pojadę. W domu lubimy oglądać programy podróżnicze. Soczyste szaleństwo zieleni
lasów równikowych. Zwierzęta, które wydają się pamiętać czasy raju, bo swoim
pięknem po prostu zachwycają. Kiedyś
bardzo lubiłam oglądać programy Doroty Sumińskiej, Autobiografia na cztery łapy po prostu mnie zachwyciła, więc gdy
zobaczyłam zapowiedź nowej książki, wiedziałam, że muszę przeczytać.
Podczytywałam ją kilkanaście dni, bo po prostu nie chciałam kończyć.
czwartek, 13 kwietnia 2017
"Małe wielkie rzeczy" - Jodi Picoult [ nienawiść odczuwalna, namacalna, przygniatająca ]
Od
kilku lat jestem wierną fanką powieści Jodi Picoult. Czaję się skrycie na każdą
jej powieść. Wiem, że wiele osób zarzuca jej schematyczność, sama nie jestem
fanką każdej książki, kilka zdecydowanie mi się nie podobało, ale nowa Jodi nie
nabiera mocy urzędowej, ma zwykle nadaną klauzulę natychmiastowej
wykonywalności. Z Małymi wielkimi
rzeczami było tak samo. Nawet nie czytałam opisu, chciałam już czytać
książkę. Pociągi są idealne, zamknięta przestrzeń, a jedyne co mnie może
rozproszyć to telefon. A książka nadaje się do połknięcia na jeden raz, chociaż
jak dla mnie niektóre momenty były tak ciężkie że musiałam robić sobie chwile
przerwy. No, ale cóż… to przecież Jodi Picoult, nie może być lekko.
"Stan nie! błogosławiony" - Magdalena Majcher [ nadzieja umiera ostatnia ]
Mam
problem z wykorzystywaniem w powieściach świeżych i głośnych problemów. Uważam,
że aby coś rzetelnie opisać, trzeba czasu, który pozwoli realnie ocenić to co
się stało, zamiast gdybać, formułować pospieszne i powierzchowne sądy. Gdy
usłyszałam o powieści Stan
nie!błogosławiony oczywiście domyślałam się czego będzie dotyczyła ta
powieść. I chociaż uważam, że nie ma rzeczy słodszej niż dziecięce butki(no
może tylko kawa z bitą śmietaną i toffee ; ) ), to trochę się bałam. Teraz jest
moda na kategoryczne osądy. Problem aborcji to nie jest dyskusja nadająca się
na świąteczne śniadanie, jak spór o to czy lepszy jest benzyniak, czy diesel. Z
drugiej strony tak łatwo można popaść w banał. Nie czytałam debiutanckiej powieści
Magdaleny Majcher, ale tej byłam niezmiernie ciekawa.
środa, 12 kwietnia 2017
"Królowa Wiktoria" - Mariusz Miszta [ Victoria Regina et Imperatrix]
Nie
tak dawno zauroczył mnie serial o młodej królowej Wiktorii, później przeczytałam
fantastyczną beletryzowaną biografię Wiktorii, a kilka dni temu uznałam, że
pora pochować kolejnego trupa z półki, czyli kupioną ze sto lat temu biografię
Wiktorii wydaną przez Ossolineum, nabytą – a jakżeby inaczej w Lublinie. Ceniłam
zawsze Ossolineum, w końcu piękna galicyjska tradycja z której czerpię pełnymi
garściami. Swoje odleżała książka na półce, pora była najwyższa, żeby
przeczytać.
poniedziałek, 10 kwietnia 2017
"Taka jak ty" - Gabriela Gargaś [siła jest w nas ]
Powiem
Wam, że jak ma się zwariowanych znajomych, to czas zostaje przedziwnie
skurczony. Miałam się cieszyć wolną niedzielą, ostatnią przed świętami i
doczytać wspaniałą powieść, a skończyło się, na miłym, szalonym spotkaniu,
które się dosyć przeciągnęło. Dlatego dopiero teraz mogę z czystym sumieniem
opisać książkę, która zachwyciła mnie w ubiegłym tygodniu. Jedną z nielicznych
dobrych, bo miałam pecha do gniotów i teraz będzie kilka takich notek, dalekich
od entuzjazmu. Taka jak ty to druga
powieść Gabrieli Gargaś, którą czytałam i druga która mnie zachwyciła. Od
pierwszej powieści Jutra może nie być,
jestem fanką talentu autorki, nie złożyło się niestety i żałuję, że nie mam
więcej jej książek, ale teraz wiem, że musowo będę nadrabiała.
piątek, 7 kwietnia 2017
"Od oddechu do oddechu. Najpiękniejsze wiersze i piosenki" - Wojciech Młynarski [róbmy swoje!]
Bardzo
lubię zbiory poezji i tekstów wydawane przez Wydawnictwo Prószyński. Gdy tylko
zobaczyłam, że ma się ukazać tekst tekstów Wojciecha Młynarskiego, byłam
uradowana. Wciąż mam wyrzuty, że czytam za mało poezji, a przecież czasami
człowiekowi słów brak i najlepiej myśli się wierszem. Ostatnio z Siostrą na
tapecie mamy Mickiewicza. Chyba każdy kojarzy Wojciecha Młynarskiego, pełnego
radości, godności. Kultowa postać. Śmierć pana Wojciecha była wielką stratą,
dla polskiej sztuki. Ta przykra okazja była pretekstem do zdjęcia książki z
półki. Ot przewrotny los. Od tej chwili zasypywałam znajomych na FB fragmentami
z tej książki. I mogę Wam zagwarantować, że to nie koniec!! Książka będzie
długo przy łóżku leżała.
czwartek, 6 kwietnia 2017
"Julia i jej córki" - Colleen Faulkner [ moja ulubiona seria wciąż w formie ]
Oj
jak ja lubię takie słoneczne dni. Można korzystać wtedy z uroków mieszkania na
wsi. Leżaczek na podwórko, książka w dłoń, ciemne okulary na nos i można
czytać. Ponieważ, nadal wielką sympatią darzę serię Kobiety to czytają, bez namysłu chwyciłam z jedną z nowszych
powieści z tej serii. Julia i jej córki
zbiera fantastyczne recenzje i to od moich zaufanych recenzentów. Nie mogłam
się doczekać kiedy i ja dam się porwać tej powieści. Powieść jakby napisana na
tę porę roku, te pełne życia żółte kwiaty, to tyle energii na okładce, chociaż
teraz, po przeczytaniu, zastanawiam się, co okładka ma wspólnego z treścią
powieści. Nie chodzi mi o to, że okładka jest brzydka, bo to zawsze jest
kwestią gustu, ale co ma wspólnego z zawartością? Moim zdaniem nic.
środa, 5 kwietnia 2017
"Inwigilacja" - Remigiusz Mróz [ raz, dwa, trzy, władza patrzy ]
Nie
lubię ganić. Musicie mi uwierzyć na słowo, że nie lubię krytykować książek.
Zawsze się boję, że zniechęcę kogoś, kto akurat mógłby się zachwycić. Jednak
czasami… oj nie mogę inaczej. A teraz muszę się wam wyspowiadać z trzech dni
brnięcia w bólach przez piąty tom, zewsząd chwalonej. O ile pierwszy tom, był
czymś nowym i drugi też nawet mnie zadowolił. Od trzeciego zaczął się poważny
spadek, ale nadal mówiłam głośno, że lubię tę serię. O tyle tom piąty,
został bardzo dobrze przyjęty, a ja nie mogąc się doczekać, w poniedziałek będąc
na zakupach z Rodzinką, jak wydarłam tom z półki w Biedronce, tak już się z nim
nie rozstałam. Nawet na korcie czytany był. Tylko czy to aby na pewno dobrze
wróży.
"O ziołach i zwierzętach" - Simona Kossak [ "śniła mi się łąka" ]
Przyszła
wiosna, nie ma co do tego wątpliwości. W narodzie dogorywa tradycja robienia
zielników i nawet jeżeli ktoś zapragnie uczynić tradycyjne nalewki, spotka go
rychło poważny problem, a mianowicie skąd brać popularne rośliny do nastawienia
tych nalewek. Jako, że jestem admiratorką absyntu, czyli piołunów, zachorowałam
ongi na przygotowanie domowe Zielonej wróżki, gdyż oryginalny absynt w Polsce
za truciznę uznany jest a taki prawdziwy można najbliżej na Słowacji kupić.
Zakupiony tam i przewieziony do kraju przez brata, tak mi ongi zasmakował, że
no zatęskniłam. Ale pojawił się problem, skąd wziąć piołun, skoro nawet moja
Mama miała problemy z lokalizowaniem, tego przysłowiowego ziela. W sukurs
samorodnym wytwórcom domowych trunków, ale nie tylko przychodzi Simona Kossak i
jej najnowsza książka wydana nakładem Wydawnictwa Marginesy. O ziołach i zwierzętach.
wtorek, 4 kwietnia 2017
"Marek Trela. Moje konie, moje życie" - Ewa Bagłaj [ tylko koni, tylko koni, tylko koni żal! ]
Miałam
nie tak dawno przyjemność, bycia w Stadninie koni w Janowie Podlaskim.
Wycieczka była częścią konferencji, bo inaczej jak trafiłabym na kraniec
Podlasia? Jestem piecuchem i wizyty w takich miejscach pokazują, że siedzenie w
domu to wielka strata. Także dla wrażeń literackich. Bo czytając książkę MarekTrela. Moje konie, moje życie czułam się, jakbym wróciła do stadniny.
Wszystko miałam wyraźnie przed oczami. Urokliwa architektura, piękne klacze w
galopie, mam nawet filmik na telefonie, ale, że są na nim inni uczestnicy
konferencji, a oni mogliby sobie nie życzyć publikacji swoich wizerunków, więc
nie wrzucę niestety. Zapach stajni, aksamitne chrapy koni. Bardzo duży niesmak
czułam, gdy wybuchła afera z arabami w tle. Akurat Pianissima padła miesiąc po
mojej wizycie w Janowie. Jej śmierć była bezpośrednim powodem odwołania Marka
Treli, długoletniego szefa Stadnin. Człowieka uznanego w świecie za autorytet.
Od kiedy zobaczyłam książkę w zapowiedziach, chciałam ją przeczytać, a gdy
zobaczyłam ją wśród nowości, długo się nie namyślałam.
poniedziałek, 3 kwietnia 2017
"Najlepiej w życiu ma Twój kot. Listy" - Wisława Szymborska, Kornel Filipowicz
Niedawno
wszędzie atakowała mnie książka Najlepiej w życiu ma Twój kot czyli
listy Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza. Wszyscy zachwalali,
zachwycali się, peanom nie było końca. A ja dochodzę do wniosku, że starzeję
się i to błyskawicznie bo coraz chętniej czytam listy, wspomnienia, wywiady
rzeki, szukając w przeszłości cieni wartości, których próżno szukać we
współczesności. Wiadomo było, że Najlepiej w życiu ma Twój kot nie
będzie długo czekała na czytanie, moja ciekawość była nienasycona i faktycznie,
jak zaczęłam czytać, to nie mogłam książki wypuścić z ręki. Uwielbiam takie
publikacje!
niedziela, 2 kwietnia 2017
"Już nie uciekam" - Anna Sakowicz [ja nie odchodzę kiedy trzeba ]
Często
do polskich autorów podchodzę jak pies do jeż. Wiem, że nie jestem w tym
nastawieniu osamotniona. Wielu blogerów wzdryga się przed opisywaniem polskich
książek z obawy przed autorskim hejtem. Znane są przypadki, gdy autor napuszcza
na bezczelnego krytykującego Glogera swoich znajomych. Blogerowi się dostaje,
jego tekst jest rozbierany na czynniki pierwsze, lincz po całości, z
niesmacznymi wycieczkami osobistymi. Na
szczęście Anna Sakowicz jest kobietą na poziomie. Pisze świetne książki, ale
nie ma problemu z krytyką. Jej książki można zapisywać na receptę, chociaż sama
autorka nie ma chorych aspiracji. Czytałam dwie poprzednie części o Joannie i
jej nowym życiu, lekkie i dobre powieści. Byłam bardzo ciekawa jak wypadnie
trzecia, finałowa powieść.
sobota, 1 kwietnia 2017
kwiecień plecień i po marcu
Nie będę powtarzać po raz enty, że uwielbiam zimę. W marcu definitywnie przyszła wiosna. Zaczął się rowering, zaczął się tenis no i zaczęły się i spacery i czytanie w parku. Jak wracam z pracy jest jasno(uwielbiam ciemności), ale można chociaż poczytać na przystanku. Nie będę musiała się wycierać po kawiarniach, gdzie gwar, no i te dzieci ganiające pomiędzy stolikami. No i kanapy, co to na nich człowiek siedzi jak na ziemi, a jeszcze weź popijaj kawę i ciasto jedz z gracją. No nie da się. Na ławce w parku chociaż mogę zwinąć się w precelka.
A jest już tak cieplutko, że wczoraj pograłam w tenisa w krótkim rękawku, taka duchota była. Do pracy poszłam w lżejszym płaszczu, a i tak udusiłam się, jak gęś w piekarniku.