Strony

wtorek, 31 maja 2016

"Mimo moich win" - Tarryn Fisher [precz z mej pamięci, nie tego rozkazu moja i Twoja pamięć nie posłucha]

Od czasu do czasu, łapie mnie ochota, żeby się odmłodzić. A nie mogłam się oprzeć, świetniej promocji rozkręconej przez wydawnictwo Otwarte. Gdy kurier w łaskawości swojej odwiedził moją chałupę na prowincji, czym rychlej zaczęłam czytać, bo po prostu byłam ciekawa. Okładka mnie kusiła, lubię taką kolorystykę. Jak bawiłam się jeszcze grafiką i robiłam chociażby awatary, to celowałam właśnie w cuś takiego. Zaczęłam sobie czytać i poszło piorunem, co jest cechą charakterystyczną, dla literatury, dla młodszych ciałem.

poniedziałek, 30 maja 2016

#94 Stos, nabytki ostatnie i dlaczego szukam mieszkania

Gdy przyjechałam tydzień temu do domu i wypakowałam książki, złapałam się za pierś i zastanowiłam się gdzie ja to wszystko upchnę. Książkowe tetris to jednak moja specjalność i po kilku próbach, okazało się, że jeszcze kilka woluminów się zmieści. A ja tymczasem znikam dla świata i ludzi i muszę zająć się lekturą. Nie jest to przymus straszny, bo ja to się do każdej z książki palę, jak kukła Fawkesa ;) Strasznie jestem ciekawa tych tytułów.

niedziela, 29 maja 2016

"To ty jesteś Bobbym Fischerem" - Christer Mjåset [Człowiek zawsze trzyma się błędów, które popełnił]

Nie wiem skąd mam jakieś dziwne przekonanie, że jakaś książka, po którą sięgam to kryminał. Opowiem Wam dziś o kolejnej książce, którą zaczęłam czytać ze świętym przekonaniem, że skoro Skandynawia, szachy to na pewno będzie kryminalna historia, a ja pobawię się w Herkulesa Poirota. To ty jesteś Bobbym Fischerem to książka niepozorna, boję się, ze spartańska okładka i te szachy nie przyciągną tłumów, bo zbyt mądrze się prezentuje. Kolejny raz przekonuję się, by nie klasyfikować książki przed jej czytaniem , bo powieść może być po prostu dobra, ale zawód, że nie jest tym, czym  chciałam, żeby była, za wiele mi przysłania. Wiecie, to jak z facetem, którego poznajemy, wydaje nam się wcześniej, że wiemy jaki jest, najczęściej jest inteligentny, dowcipny i po prostu wcielenie ideału, a później opowiada szowinistyczne żarty, które są śmieszne, ale nie wypada się z nich śmiać, bo obrażają kobiety(chociaż dusimy się ze śmiechu, bo są mega śmieszne), a przecież miał być wrażliwy i miał nie być szowinistyczną świnią. No i gość ma przekichane, bo co z tego, że jest fajny, ale nie jest taki, jak nam się wydawało, że jest. Bezczelny typ, cham i swołocz(apeluję o powrót mody na słowo swołocz).

sobota, 28 maja 2016

"Głód" - Martín Caparrós

 Jestem głodna, myślę sobie wieczorem, gdy absolutnie nie powinnam jeść Umieram z głodu to najczęściej mówimy wracając do domu. Umieramy z głodu, padamy z głodu, żołądek przyrasta nam do kręgosłupa. Jest wiele określeń, które mają jeden cel, zakomunikować, że nasz organizm upomina się o posiłek. Słowo głód występuje też w związkach frazeologicznych, ale najstraszniejsze jest to, że głód występuje na ziemi. W każdej minucie pisania tego tekstu z głodu, na skutek niedożywienia umrze siedemnaście osób. Jeżeli jest jakaś książka po której można nabawić się depresji, zacząć brzydzić się własnego świata, to jest chyba ta. My po świętach wyrzucamy tony jedzenia, oglądamy reklamy kropli dla niejadków, a w Sudanie, Nigerze, Indiach, ludzie umierają, po cichu, gasną.

piątek, 27 maja 2016

Spokojna niedziela na Targach

Niedziela była ostatnim dniem targowym. Na ten dzień zaplanowałam tylko dwa spotkania. Mogłam tylko spacerować, gadać i oglądać. Nie miałam tony książek do dźwigania. Było mi smutno, bo niestety Asieńka o 16 miała powrotny pociąg do domu. Z każdą godziną zbliżał się oficjalny koniec Targów, trzeba było się żegnać i znowu wrócić do ubogiej korespondencji online.


czwartek, 26 maja 2016

"Korona" - Kiera Cass [ najnowszy tom serii o wyścigu do korony]

Chociaż jakiś czas temu przestałam być nastolatką, co predestynowałoby mnie do czytania tego rodzaju literatury, od czasu, gdy kilkanaście miesięcy temu sięgnęłam po powieści Keiry Cass, lubię kontynuować tę przygodę. To taka dziewczyńska i młodsza wersja Igrzysk Śmierci, bardziej naiwna i cukierkowa, więc wiem, że za samo porównanie mogę zebrać baty.  Nawet nie wiedziałam, że ta seria miała mieć kontynuację, przeto bardzo się cieszę, że dzięki uprzejmości Natalii i wydawnictwa udało mi się wylosować na blogerskim spotkaniu egzemplarz. Nie jestem zwolenniczką ciągnięcia serii w nieskończoność. Korona jest już piątym tomem, bez wliczania, dwóch tomów z opowiadaniami, których nie czytałam. Okładki rzucają się w oczy, chociaż starej babie jak ja, trochę głupio zabrać i czytać to na ten przykład w autobusie.  Książkę zabrałam do torebki, no i przeczytałam ją dosyć szybko. Młodzieżowe serie rzadko należą do ambitnych.

środa, 25 maja 2016

Sobota na Targach Książki [czyli po co ja właściwie tam pojechałam]

Jestem galicyjskim piecuchem. Lubię siedzieć w domu. Już w piątek jadąc do domu miałam refleksję ja chcę do Turbi. No, ale nie mogłam wracać, bo w sobotę było zaplanowane spotkanie, które było spirytus movens całego wyjazdu. To dlatego miałam nie jechać na seminarium, to dlatego spakowałam graty i wyszłam za próg. Chociaż oczywiście wszystkie spotkania z blogerami, losowania, były wspaniałą motywacją. No, ale ja nie jestem miłym, ani lubianym blogerem, więc nikt by nie odczuł mej absencji. 
W sobotę, znowu niewyspana, znowu zmęczona, poderwałam się i uznałam, że po wczorajszych perypetiach z metrem Boże gdzie ja jestem? Zabrali kościół, nie wiem gdzie mam wsiąść do autobusu, uznałam, że pojadę komunikacją naziemną. 

wtorek, 24 maja 2016

"Dwóch panów z branży" - Katarzyna Czajka [czy taki Zwierz Popkulturalny straszny?]

Och Targi, Targi i po targach, więc można przegapić debiut literacki Katarzyny Czajki, znanej bardziej jako zwierz popkulturalny.  Gdy usłyszałam, że wydaje książkę, byłam zaintrygowana, rzadko czytam zwierzowego bloga, a jeszcze obstawiłam, że to będzie kryminał. Nie wiem, do zwierza pasował mi kryminał. Książka miała być o kinie, to trochę nie moja bajka, dlatego też rzadko do zwierza zaglądam. Zaczęłam czytać w niedzielę, tydzień temu… naprawdę, szło mi jak po grudzie, na Targach jeszcze usłyszałam, że ukazała się już jedna krytyczna recenzja i przestraszyłam się, że no będzie ciężko. Wprawdzie sama P.T. Autorka pozwoliła się zhejtować, ale tak kurczę głupio po kimś jechać, uśmiechając się uprzednio. Nic to, włożyłam książkę do torebki i uznałam, że tym razem PKP  zmusi mnie do finiszu.

Targi Książki w Warszawie - działo się i była zabawa

Kilka tygodni temu byłam bliska podjęcia decyzji o wyjeździe na Targi do Warszawy. Już w lutym wnioskowałam o wolne w pracy, wniosek przeszedł. Ostateczną decyzję podjąć miałam po zgodzie Promotora. Niestety Promotor się nie zgodził. Więc uznałam, że trudno pojadę w czwartek, a w sobotę wsiądę w pociąg, objawię się na seminarium i szybko wrócę. Wszystko zmienił nius, że mój ulubiony autor, w godzinie mojego seminarium miał autorskie spotkanie. Pożegnałam się z seminarium więc, ale Promotor odwołał seminarium i mogłam z czystym sumieniem pojechać. No i w czwartek w południe, udałam się na małą, zagubioną wśród galicyjskich pól stację. Jeśli ktoś pamięta moją wyprawę do Bydgoszczy rok temu, to niech się przygotuje, na jeszcze mocniejsze wrażenia. 


Nucąc pod nosem piosenkę Czerwonych Gitar W drogę, udałam się na pociąg o nazwie nawiązujących do mej średniej edukacji, gdyż zwał się Staszic  i oczekiwałam, że za cztery godziny ujrzę Pałac Kultury wznoszący się nad waleczną stolicą mego kraju.


czwartek, 19 maja 2016

"Dzieci z Bullerbyn" - Astrid Lindgren [powrót do tej historii, nigdy mi się nie znudzi]

Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że są książki z których się nie wyrasta. Lata mijają, a od czasu do czasu dobrze do nich wrócić, tak jak warto wbiec do wody, czy z rozpędu zjechać z górki na rowerze. Po prostu, aby odmłodzić duszę. Gdy zobaczyłam zapowiedź nowego wydania Dzieci z Bullerbyn, oszalałam, bo kocham tę książkę od wielu, wielu lat. Gdy zobaczyłam ją na żywo, to już całkiem mi odbiło, bo była absolutnie piękna. Moje stare wydanie odsyłam na emeryturę. Taką bardzo wczesną, jak dla służb mundurowych.  Nadchodzi era, nowego, zielonego i pięknego wydania.

niedziela, 15 maja 2016

"Demelza" - Winston Graham [ Dziedzictwo rodu Poldarków]


Ross Poldark to moje literackie odkrycie tego roku. Pierwsza część o kornwalijskim właścicielu kopalni, buntowniku, człowieku bardzo specyficznym, po prostu mnie porwała. Kończąc tom pierwszy już rozpoczęłam hemeroidowy taniec w oczekiwaniu na tom drugi. Niestety oglądnęłam serial, a nie wiedziałam, że Poldark- Wichry losu, serial puszczany w TVP, niestety obejmuje swoją fabułą dwa pierwsze tomy, więc niestety wiedziałam co będzie dalej. I tak, jednak czekałam. Gdy w piątek po powrocie od fryzjera(nie znoszę), zastałam na biurku Demelzę wydałam kwik radości, podskoczyłam, a Mama tradycyjnie skwitowała no w końcu jesteś zadowolona, oj byłam i to bardzo!  I chociaż stos czekających był dłuży, to jednak umówmy się, nie mogłam czekać.

#93 Skromny stos przed wyjazdem.

Dziś, de facto jest mój ostatni dzień spokoju przed wyjazdem na Targi. Jutro idę na cały dzień do pracy, we wtorek, muszę kicnąć do Lublina, w środę jadę na koncert Zenka i zespołu Akcent(tak kocham Akcent), a w czwartej wsiadam w pociąg. Hmmmm spokojnie ktoś może mnie teraz wyśledzić i zabić.  Proszę by to uczynił, po sobotnim spotkaniu z Igorem Sokołowskim. 

Wiem, że wszyscy kochają stosy, a przynajmniej tak twierdzą, a tak naprawdę hejt jest równy, wiem bo sama hejtuję. 
Ja nie lubię robić stosów, co zarzuciłam ostatnio, bo ja te książki tak upycham, na stosy, podług przeróżnych systemów, że to jest nie do odnalezienia. I tak np. pisząc tę notkę zobaczyłam, że przegapiłam jedną książkę. Co zobaczycie poniżej.
To nie są wszystkie książki, to jest część tych, które znalazłam i o których sobie przypomniałam.


sobota, 14 maja 2016

"Cud chłopak" - R.J. Palacio [ życie to nie je bajka, to je bitwa ]

Nie ma co ukrywać, że człowiek nie młodnieje. No czas płynie, ja wiem, powiecie, co Ty Kasiek, przecie po Tobie nic nie widać, ciągle piękna i młoda, nawet tak z greki kallokhagatia. Tak wiem, że to znaczy piękny i dobry, no też pasuje. No, ale nie odchodźmy od meritum. Czas płynie, ja nie młodnieję, powoli dociera do mnie, że chociaż jestem długowiecznym Entem, nie będę żyła wiecznie i nie zdążę tych zapasów zgromadzonych wyczytać. Więc prawda, nie kupuję a wyczytuję. A że jadę do stolicy naszego kraju, a ongi obiecałam Irence, memu poganiaczowi, że Jej pożyczę(można pożyczać osobom znanym osobiści) książkę Cud chłopak, to uznałam, że te refleksje o przemijaniu i wyjazd do miasta stołecznego, cudnie się zgrały i pora zacisnąć sznurki w galotkach i książkę przeczytać. Tak słyszałam sporo superlatyw, chociaż jak zobaczyłam, że to była najlepsza książka dla dzieci, to nieco mina mi zrzedła. Ale okładka piękna, cudny turkus. Tematyka trudna, taka młodzieżowa, potencjalnie łzawa.

piątek, 13 maja 2016

"Ogród spieczonej ziemi" - Corban Addison [Afrykańska sprawiedliwość]

Poprzednią książkę Corbana Addisona czytałam tuż po premierze, niecałe cztery lata temu, o ile nie myli mnie już coraz starsza pamięć. Pamiętam deszczowy przełom października i listopada, ten ziąb. Pamiętam jak mroźny był Lublin i jak marzłam na dworu, gdy w gazecie zobaczyłam moją rekomendację, w gazecie, obok tej książki. Nie powinno przeto Was dziwić, że po tę książkę też chciałam sięgnąć. Autor nie pisze lekko, jego książki są jak do białości rozpalone żelazo, wkurzają, pokazuję podły i niesprawiedliwy świat. Tak, ta książka też zabiera nas w podróż do kloaki człowieczeństwa.

czwartek, 12 maja 2016

"Bezpieczna przystań" Nicholas Sparks [ nie taki cukierkowy romans jak go lukruje Sparks ]

To co teraz napiszę zabrzmi trochę jak herezja, bo chociaż mam większość powieści Sparksa w domu nie jestem jakąś wielką fanką. Szczerze, zbieram je, bo moim koleżanką się podobają i czasami mojego Matkosia nachodzi na czytanie takich, nie oszukujmy się, niezbyt ambitnych powieści. Nie ukrywam też, że lubię pooglądać filmy na motywach powieści Sparksa i właśnie znalazłam w niedzielę w otchłaniach mej kolekcji film Bezpieczna przystań, akurat byłam po pracy, film pokrywał się kurzem a ja potrzebowałam jakiegoś tła do koralikowania. Włączyłam owo dzieło i szybko się wkręciłam, doszłam do połowy, przeglądnęłam półki, odkrywszy, że mam tę książkę, film wyłączyłam i uznałam – oryginał najpierw. Właśnie skończyłam czytać i naprawdę jestem mile zaskoczona. Raz, no może dwa razy na pół roku, powieść Sparksa mi nie zaszkodzi.

środa, 11 maja 2016

"Ritterowie" Patrycja Pelica [ rzecz o mazurskiej duszy]

Uwielbiam sagi rodzinne. My Polacy umiemy takowe pisać, umiemy tworzyć epickie opowieści o losie jednostki porwanej przez burzliwy nurt historii. Nie musimy wymyślać dramatów, dzieje każdej rodziny mają w sobie chociaż jedną historię, która nadaje się na genialną powieść. Dlatego pewnie się nie zdziwicie gdy Wam napiszę, że byłam ciekawa Ritterów, skoro tylko ukazała się zapowiedź. Mazury to wprawdzie zupełnie nieznany mi teren, nie jestem z polską krainą jezior w żaden sposób związana, ale lubię powieści tam się rozgrywające. Zwłaszcza historyczne, bo historia Mazur jest dramatyczna i daje pole do popisu.

wtorek, 10 maja 2016

"Śmiertelni" - Atul Gawande [ wszystko ma swój czas]

Ostatnio widziałam mema, aby cieszyć się ze starzenia, bo nie każdy ma okazję tego doświadczyć. Jest to dosyć nowatorskie podejście, w czasach w których panuje kult młodości, piękna. Gdzie nie spojrzymy widzieć mamy pięknych i młodych. Świat wymusza na nas operacje plastyczne, drogie kosmetyki i katorżnicze treningi. Świat przemijania, domów starców, jest odsuwany na margines.  Poudawajmy, że czegoś nie ma, to może zniknie. Może starość nas nie spotka. Atul Gawande, lekarz o indyjskich korzeniach opowiada nam w swojej książce Śmiertelni o starości, o tym co nas czeka, gdy nasz organizm się zużyje, o tym trudnym okresie tuż przed śmiercią.  Nie jest to łatwa książka, wyciska z oczu łzy i zmusza nas do refleksji nad naszym człowieczeństwem.

głośna zapowiedź wydawnictwa Otwarte - "Mimo moich win"

Wydawnictwo Otwarte rozkręca machinę marketingu i zapowiada na drugiego czerwca premierę książki, która wpadła mi w oko. Wczoraj odwiedził mnie kurier to i ja dziś zwracam Wasz uwagę na tę premierę.

poniedziałek, 9 maja 2016

"Zapomniany ogród" - Kate Morton [ trup z półki, zaczęta trzy lata!!!!! temu]

Mam taką przywarę, kupuję książki z poleceń znajomych. Tak cztery lata temu weszłam w posiadanie Domu w Riwerton, nawet szybko książkę przeczytałam i bardzo mi się podobała, no to hurtem dokupiłam brakujące. I tu się zaczyna epopeja, bo Zapomniany ogród, zaczęłam czytać trzy lata temu. Nieźle co nie? Dokładnie pamiętam jak zaczynałam ją czytać, a później pojawił się taki… Taki On i nie mogłam jej doczytać, kilka razy jeszcze próbowałam dorżnąć tego trupa z półki, ale dopiero zapowiadana premiera nowej powieści Kate Morton sprawiła, że się zaparłam. Weekend był pracujący i de facto poczytałam ją jeno wieczorami i w sobotę na obiedzie podczas okienka.  Trzyletni trup pochowany. Zrobiłam to!! Na półce jeszcze dwie książki autorki. Mam tę moc!!

niedziela, 8 maja 2016

"Sojusznicy. Od Fryderyka i Katarzyny Wielkiej do Merkel i Putina." - Arkadiusz Stempin [ Сплотила навеки Великая Русь ]

Możemy być germanofilami i rusofilami, ale prawda jest taka, że Polska leży pomiędzy dwoma potężnymi państwami, a nasza historia zawsze jest determinowana przez politykę, to Niemiec, to Rosji, a najczęściej, to obrywamy rykoszetem po tym, jak Niemiec z Rosjaninem ułożą wzajemne stosunki. Oj często tak było, będzie pewnie i nieraz. Warto może więc poczytać o tym, jak bywało, skoro jak będzie jeszcze nie wiemy? Wydawnictwo Agora oddaje nam do rąk książkę Sojusznicy napisaną nie przez laika, nie przez histeryka, a przez człowieka, który Niemcami zajmuje się zawodowo co poświadczają studia jakie ukończył i zawód który wykonuje. Fachowa książka to coś co lubię. Bardzo lubię!

piątek, 6 maja 2016

"Koniec defilady. Przemijanie" - Ford Madox Ford

Miałam już kilka nauczek, aby nie kupować całej serii, jeśli nie wiem, czy książka mi się spodoba. Jak nie mam kupionych kolejnych tomów, ten przymus dokańczania, trochę przycicha, owszem, przypominam sobie o konieczności doczytania, ale zwykle w miejscach, typu księgarnia, gdzie przecież prawie nie bywam ; ) Pierwszy tom Końca defilady kupiłam prawie rok temu, bo znajome polecały, bo Benedict, bo lubię tę epokę. Książka leżała, czekała aż się nad nią zlituję, dopiero pojawienie się w domu tomu trzeciego sprawiło, że sięgnęłam po jedynkę. Tom drugi, zaś swoje musiał odczekać, bo niestety tom pierwszy nie porwał mnie jak lawina błotna. Na szczęście trzeci tom miał lepszą pozycję startową i jakoś szybciej się za niego zabrałam.

środa, 4 maja 2016

"Oblubienice wojny" - Helen Bryan [PRZEDPREMIEROWO]

Miałam wczoraj czytać zupełnie coś innego, ale przypomniałam sobie, że za łóżko na stos trafiła książka, która premierę ma za miesiąc. A skoro już sobie przypomniałam o Oblubienicach wojny należało kuć żelazo póki gorące. Stos za łóżkiem, zwykle jest czymś przykryty, a to pokrowcem na lapka, a to kocykiem Klary, a to swetrem i książki tam giną. Ponieważ, szczera będę, miałam ochotę na coś innego, wzięłam książkę i poszłam na leżak, wiedziałam, że Klara się zdrzemnie na kolanach, więc będę dosłownie skazana na tę książkę. Chociaż będzie się paliło i waliło. I faktycznie, paliło się i waliło…

"Miłość i Pieniądze" - Agnieszka Przybysz [pogoda dla bogaczy]

Rzadko sięgam o poradniki, ogólnie uważam, że psychologia to bzdura, a zaklinanie myślami, stawiam na równi z odpukiwaniem w drewienko, czy pluciem przez lewę ramię. No, ale miłość i pieniądze, zwłaszcza te pieniądze, to temat na który w swej pazerności się połakomiłam. Wprawdzie autorka, na okładce wygląda jak wróżka, taka co w telewizji w nocy rozkłada karty. Jednak ma piękne oczy. Serio, bałam się tej książki i miałam długą przerwę w jej czytaniu. Nadal nie jestem bogata, ale może to kwestia czasu.

wtorek, 3 maja 2016

"Niemiecki bękart" - Camilla Läckberg [nie znać historii to być zawsze dzieckiem]

Nie lubię hiper-super nastawiać się do książki. Zwykle oznacza to, że oczekuję  czegoś wielkiego, a książka nie spełnia pokładanych w niej nadziei. O Niemieckim bękarcie słyszałam same dobre rzeczy. Na każdym kroku powtarzali, że jest to najlepsza książka w dorobku Lackberg. Zaczęłam ją czytać półtora tygodnia temu, ale coś mnie wytrąciło, musiałam czytać coś innego, bo terminy goniły. Książka leżała przy łóżku, uznałam, że trzeba ją dokończyć.  W niedzielę przypięłam się do niej ostatecznie i już ciężko było mi się od niej odczepić, bo w końcu się wciągnęłam.

poniedziałek, 2 maja 2016

Świat nie jest taki zły, świat nie jest wcale zły, niech no tylko rozkwitną jabłonie

Jabłonie rozkwitają, mam już nawet w kuchni bukiecik bzu. Wiosna pełną parą. Wiem, że strasznie się guzdram z tym podsumowaniem, jakoś mój komputer stresował się i wieszał, na szczęście, po kilku próbach, udało się dograć zdjęcia i mogę Wam pokazać jak wyglądał mój kwiecień. Niektóre zdjęcia są kiepskiej jakości, bo robione komórką, ale te robione aparatem naprawdę i będę nieskromna, podobają mi się bardzo. Szkoda, że lustrzanka jest taka duża i nieporęczna, a ja nie mam nawyku noszenia aparatu. W kwietniu troszkę jeździłam i spacerowałam. Pora rozruszać kości już niemłode. Słucham wtedy raczej audiobooków, na spacer tylko z muzyką, pozwalam sobie tylko, gdy jestem bardzo zmęczona i zestresowana, bo bez audiobooka to strata czasu. Trochę.

niedziela, 1 maja 2016

"Królowa Margot. Ostatnia perła Walezjuszów" - Aleksandra Skrzypietz

Dzięki powieści Dumasa, Małgorzata królowa Nawarry, na zawsze zrosła się z imieniem, jakim pieszczotliwie nazywali ją bracia  Margot. Królowa znana z krwawej masakry w noc jej wesela, ma szansę dostać nową twarz, przynajmniej w oczach polskich czytelników. Wydawnictwo Bellona oddaje do naszych rąk, nową biografię stereotypowo postrzeganej, w naszym kraju, Francuzki.