Miłość silniejsza niż czas.Akcja tej sugestywnej powieści, pełnej zwrotów i zaskakujących zdarzeń, rozpoczyna się w roku 1945. Claire Randall, jeszcze niedawno wojenna pielęgniarka, spędza wakacje w Szkocji. Dotknąwszy starego kamienia, nieoczekiwanie... przenosi się w przeszłość. Trafia w niespokojne czasy, znaczone wojną domową, przesądami i szaleństwem czarów. Nie ma pojęcia, jak odnaleźć się w roku 1743. I nie wie, że w nowym i niezrozumiałym świecie czeka miłość jej życia: Jamie, z którym los połączy ją na dobre i na złe. Portret wspaniałej, silnej kobiety, niezapomniana love story i kapitalnie odmalowana rzeczywistość zachwyci miłośników przygód, romansów i powieści historycznych. Nic dziwnego, że książki Diany Gabaldon przetłumaczono na 19 języków i wydano w 23 krajach!!
Sama
płacę za swoją głupotę i niedotrzymywanie obietnic. Jakieś dwa miesiące temu, byłam w Lublinie,
miałam siedzieć w bibliotece i szukać książek oraz innych mądrości do
dysertacji, ale ciśnienie było lipne i naprawdę usypiałam. Oddałam więc
książki, pokserowałam co mi było potrzebne i stwierdziłam, że w domu zrobię
więcej. Nic w księgarni mnie nie przyciągnęło, ale na dworcu weszłam do sklepu,
żeby kupić coś do picia na drogę, a że niestety mają tam książki, rzuciłam
okiem. „Obca” była w promocji, a że wylewała się z każdego kąta blogosfery
wzięłam i nabyłam. Skądinąd przewidziałam, że skończę czytać książkę wziętą na
drogę i w okolicach Kraśnika zaczęłam czytać pierwszy tom osławionej serii. No
nie porwało mnie bardzo, więc gdy w domu zastałam inną książkę, bez żalu
odłożyłam „Obcą” na spód stosu do
przeczytania. Dopiero w ten weekend, znowu owładnięta kryzysem, miotałam
się pomiędzy półkami, a zachęcona wieloma głosami zachwytu wzięłam się za
lekturę. Nie będę pytała co ludzi ujęło w tej książce. Jak pisałam na FB
czytałam ją bez picia, do kawy, do piwa, cydru i na trzeźwo, nie czytałam jej
tylko przy wódce, bo okładkowa cena to równowartość naprawdę dobrej 0,7 a
książka kosztująca czytelnika dwie flaszki to już przesada. Mordowałam ją z
uporem galicyjskiego chłopa trzy dni. Domordowałam do końca… ło matko i córko…