Dżentelmen, oficer, mężczyzna w początkach XX wieku - jaki był, jak kształtował się jego wzorzec, jakie reguły męskiego zachowania obowiązywały w przedwojennej Polsce?Maja i Jan Łozińscy opowiadają o męskim świecie II Rzeczypospolitej: kodeksie honorowym i towarzyskim, o obowiązkach i przywilejach dżentelmenów, o męskiej modzie, stosunku do kobiet, zainteresowaniach, o szczególnym statusie oficerów w ówczesnym społeczeństwie, o ich życiu prywatnym. Przytaczają relacje i wspomnienia z balów w kasynach oficerskich, z konkursów jeździeckich i słynnych pojedynków. Zaglądają do kronik towarzyskich ówczesnej prasy. Nie chcąc jednak idealizować tamtego świata, przyglądają się także jego ciemnym stronom: nadużywaniu alkoholu, awanturnictwu, stawianiu się ponad prawem. Takie zachowania niosło ze sobą dziedzictwo tradycji rycersko-szlacheckiej, na które powoływał się prawie każdy polski oficer i dżentelmen.Wśród tych, którzy urzekali i budzili zachwyt ówczesnych kobiet, byli również poeci, aktorzy, artyści kabaretowi, sportowcy i dyplomaci.
Wydawnictwo PWN to klasa sama w
sobie. Chyba ciężko szukać osoby, która nie miała z książkami wydanymi przez
PWN do czynienia. Wprawdzie w moim umyśle zakodowało się, że wydają słowniki i
encyklopedie, jednak nie tylko leksykonami PWN stoi, wydają również wspaniałe książki o historii. Dużo dobrego
słyszałam o tych pióra państwa Łozińskich, którzy badają i opisują życie,
obyczaje polskie na przestrzeni wieków. Na mojej półeczce znajduje się nabyta
okazyjnie książka o życiu arystokracji, a teraz dołączyła do niej opowieść o
mężczyznach z dwudziestolecia międzywojennego. Nie powiem – oczekiwania były ogromne,
bo autorzy mają naprawdę doskonałe recenzje. A książki… drogie są pieruńsko.
„Ułani, ułani, malowane dzieci”
Moim zdaniem, chyba najciekawszy
najlepiej napisany rozdział w książce… Odpowiada tytułowi książki i moim
oczekiwanion. A mianowicie: opisano zasady panujące w danym środowisku i
przytoczono przykłady. A że często ilustruje te zasady, barwna postać Wieniawy,
pierwszego kawalerzysty II RP, to czytało się naprawdę wspaniale. Ostatnio
coraz bardziej fascynuje mnie ostać Wieniawy:
„w polityce i dyplomacji można czasem robić świństwa, ale nigdy głupstw.
W kawalerii jest odwrotnie.”
Autorzy kreślą nam świat oficerów w
II RP, kasty uprzywilejowanej, ale jednak nie żyjącej w tak idyllicznych
warunkach jak mogłoby się wydawać. Restrykcyjny kodeks honorowy, pojedynki i
pijaństwo. Aby lepiej wczuć się w klimat tamtych czasów, dostajemy sporo
fotografii ilustrujących życie oficerskie. Z fotografii bije niesamowita aura…
aż rozumie się babcię co to „umierała,
jeszcze się pytała, czy na tamtym świecie ułani będziecie.”.
Następny rozdział opowiada o poetach.
Znane nazwiska, poloniści katowali nas w szkołach Staffem, Tuwimem.
Słonimskiego poznałam na własną rękę. O
poetach dwudziestolecia międzywojennego krąży wiele opowieści, zwykle osnutych
zielonkawymi oparami absyntu, tytoniowego dymu i ogólnego nastroju bohemy.
Łozińscy również w tym klimacie utrzymują swoją opowieść, która nie jest już
tak spójna jak ta o kawalerzystach, czytając rozdział o poetach nie miałam
wrażenia, że czytam o grupie społecznej, ale że to kolaż z portretów kilku
znanych osób. A może to wina tego, że
wyjąwszy kilka pojedynczych utworów, nie lubię wierszy z tego okresu? A może
nigdy nie czytałam ich po spożyciu?
Podobną sytuację mamy w następnych
rozdziale o gwiazdorach i amantach, czyli znowu jest to rozdział zlepiony z
kilku biografii, ale moim skromnym zdaniem ciekawszy. Super czytało mi się o
Kiepurze o którym niewiele wiedziałam, a tak poznałam kilka ciekawostek.
Okazuje się, że świat gwiazd od zawsze był dotknięty zgnilizną moralną, chociaż
oczywiście poziom tego nadpsucia był inny. Poczytamy w tym rozdziale o
początkach współprac o które tak walczą blogerzy : P Rozdział o gwiazdach i
amantach jest barwny, czyta się go szybko i bardzo dobrze.
Następnie mamy rozdział o
sportowcach… aspirujący do bycia kompleksowym, ale na zasadzie przypadkowości.
Autorzy wybrali kilka dyscyplin sportowych, kilku przedstawicieli i tak piszą,
żeby coś było. Niemniej jednak przeczytamy sporo o tenisie, narciarstwie,
hippice i lotnictwie XX- lecia międzywojennego. A Żwirko i Wigura przestaną być
abstrakcyjną parą patronującą różnym placom i ulicom.
Ostatni rozdział o dyplomatach – na
niego byłam bardzo napalona, bo uwielbiam prawo dyplomatyczne i konsularne i
zawsze z wielką ciekawością czytam o życiu ambasadorów i ich placówkach. Tutaj,
chyba nie warto wspominać tego rozdziału, bardzo lakonicznego i sprawiającego
wrażenie, raczej szkicu nić przepracowanego rozdziału.
Na koniec dostajemy wisienkę na
torcie i lody z bitą śmietaną, fragmenty porad dla pan z XX-lecia. Cud miód i
orzeszki. Naprawdę polecam, z humorem, w świetnym stylu. Super!!
Konkludując… to druga książka
Łozińskich, z jaką mam styczność, ale pierwsza o której piszę bo Arystokracji jeszcze nie doczytałam. Ta
książka jest droga, kosztuje 70 zł w regularnej sprzedaży, bo oczywiście,
zawsze możemy zapolować na promocję. Wydana jest naprawdę przepięknie, twarda
oprawa, doskonały papier, mnóstwo zdjęć, strona wizualna jest na piątek z
plusem, albo nawet na szóstkę. Nie można się do niczego doczepić.
Natomiast już sama treść nieco mnie
zawiodła… trochę jak z piękną wydmuszką… spodziewałam się, że będzie trochę
bardziej wartościowa. Czyta się dobrze, jest ciekawa, chociaż momentami nieco
mnie usypiała i nudziła. Z drugiej jednak strony, do tej pory czytałam same,
bardzo pozytywne recenzje, więc być może tylko się czepiam. Chociaż sądzę, że ceny się nie czepiam
bezpodstawnie, moim zdaniem jest zbyt wysoka…