Światowej sławy specjalista od symboli, Robert Langdon budzi się na szpitalnym łóżku w zupełnie obcym miejscu. Nie pamięta, jak i dlaczego znalazł się w szpitalu. Nie potrafi też wyjaśnić, w jaki sposób wszedł w posiadanie tajemniczego przedmiotu, który znajduje we własnej marynarce. Czasu na rozmyślania nie ma niestety zbyt wiele. Ledwie na dobre odzyskuje przytomność, ktoś próbuje go zabić. W towarzystwie młodej lekarki Sienny Brooks Langdon opuszcza w pośpiechu szpital. Ścigany przez nieznanych wrogów przemierza uliczki Florencji, próbując odkryć powody niespodziewanego pościgu. Podąża śladem tajemniczych wskazówek ukrytych w słynnym poemacie Dantego… Czy jego wiedza o tajemnych sekretach, które skrywa historyczna fasada miasta wystarczy, by umknąć nieznanym oprawcom? Czy zdoła rozszyfrować zagadkę i uratować świat przed śmiertelnym zagrożeniem?
Rok, który zaczęłam recenzją super książki kończę opisując wrażenia po książce słabej i marnej.
Zapraszam Was na przeczytanie tekstu: „ Boska komedia,
androny i drony”
Moja przygoda z Danem Brownem, tak jak wielu, wielu innych
zaczęła się od lektury głośnej i kontrowersyjnej powieści „Kod Leonarda da
Vinci”, byłam w LO, Mama sprezentowała mi tę książkę, a ja połknęłam ją w jedno
popołudnie. Później przeczytała to połowa mojej klasy. Ba! Nawet mój Brat się
skusił na powieści Browna. Później były „Anioły i demony”, a później – dzięki turebskiej
bibliotece – wszystkie inne powieści.
Których treść zlewa mi się w jedno.
Premiera „Inferno” była jednym z głośniejszych literackich
wydarzeń, a okładka tej powieści stała na wszystkich wystawach księgarni. Nie
dało się tego przegapić. Szczerze – było mi szkoda pieniędzy na tę książkę. Dobrze
bawiłam się na dwóch pierwszych powieściach. Później schematyczność,
powtarzalność po prostu mnie nudziły. Uznałam, że przy całym sentymencie jaki
mam do Dantego, nie wydam pieniędzy na
Browna. Przeczytam przy okazji. I mam swoją okazję. Dostałam audiobooka i kręcąc
mak, ser i zagniatając ciasto „umilałam” sobie czas słuchając „Inferno” później
spacerowałam z tym audiobookiem i robiłam na drutach. Wreszcie! Skończyłam I to
najlepsze w tej książce i we wszystkim na świecie, że ma swój kres.
„Ty który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją”
Robert Langdon, wybitny znawca symboli, profesor Harvardu
budzi się w szpitalu z amnezją, nie wie jak znalazł się we Florencji. Nie wie
po co tu jest. Nie ma za dużo czasu, aby się nad tym zastanawiać, bo dosyć
szybko okazuje się, że ktoś na niego poluje. Dzięki pomocy lekarki Sienny
Brooks udaje mu się zbiec ze szpitala. Zaszyty w marynarce tajemniczy walec,
rzuca nieco światła na aferę w którą znów się wplątał. Tajemnica ta ma wiele
wspólnego z czarną śmiercią, a kluczem do rozwiązania zagadki jest „Boska
komedia” a konkretnie dantejskie piekło. Langdon musi się skoncentrować i użyć
całej swojej wiedzy by ocalić świat(kto bogatemu zabroni) przed śmiercionośnym
wirusem.
Obraz Botticellego |
Wydaje mi się, że pomysł na powieść był świetny i gdyby kto
inny to napisał wyszłaby z tego świetna książka sensacyjna, lub gdyby Brown
złamał swój schemat. A tak wyszła nudna dłużyzna, którą gdy słuchałam w łóżku
sprawiała, że usypiałam niezależnie od pory. Ba! Nawet chodząc z kijami prawie
zasypiałam. Nie dlatego, że dzieje się mało, jak zwykle Brown serwuje nam jazdę
kolejką górską, miejsca, fakty, poszukiwania, niebezpieczeństwo i tykający
zegar, ale ponieważ wszystko to u niego już było, jest to tak przewidywalne, że
aż nudne.
Przez czas jaki upłynął od dnia gdy przeczytałam „Kod”
nabyłam nieco wiedzy i straciłam nieco naiwności, więc na treść, którą
sprzedawał autor w książce patrzyłam krytycznie, nie brałam wszystkiego jako
pewnik. Sporo informacji mogłam, ja taki laik, wyśmiać i obalić. Nie wspomnę
też o tym, że postać Langdona nieco straciła w moich oczach. Nie jest już
współczesnym Indiana Jonesem, ale facetem tak idealizowanym przez autora, że to
aż boli. Że nie wspomnę o tym, że początek książki to głównie płacz Langdona za
utraconym zegarkiem. Pal sześć utratę pamięci, ale nie ma zegarka. No litości.
Jak na tak wybitnego profesora Langdon wie niewiele a rozwiązanie zagadek jest
zasługa raczej jego znajomych, bo zna oczywiście wybitnych naukowców WSZĘDZIE.
Tak jak w poprzednich książkach wokół Da Vinci, czy
Berniniego tutaj akcja toczy się wokół Boskiej Komedii, nawiązania do tego
dzieła spotkamy na każdym kroku. Tak jak w poprzednich powieściach Langdonowi
towarzyszyć będzie piękna i inteligentna kobieta. Tak jak wcześniej rozwiązanie
ma być szokiem i niespodzianką. Moim zdaniem nie jest.
Cieszę się, że mam tę książkę za sobą. Nie zostanie ona na
długo w pamięci. Zmarnowany potencjał.
Ot i tyle : /
Co do strony technicznej audiobooka nie mam zastrzeżeń. Czytał
Jacek Rozenek, wczuwał się w rolę, starał się oddać emocje, które targają
bohaterami. Głos ma przyjemny, dobrze się słuchało!