Ta książka ma trzech głównych bohaterów.
Don Camillo to wiejski proboszcz z Niziny Padańskiej, człowiek o wielkim sercu i trochę przyciężkiej pięści, stosujący dość oryginalne metody ewangelizacji swoich owieczek, z których duża część to komuniści. Prowadzi on nieustanną wojnę z wójtem Peppone, lokalnym przywódcą "czerwonych", równie jak ksiądz nieustępliwym i porywczym.
Nad sporami tych wrogów, którzy są jednocześnie na swój sposób przyjaciółmi, czuwa - z łagodnym uśmiechem - Chrystus Ukrzyżowany z głównego ołtarza miejscowego kościoła.
Spośród czterech pór roku najwięcej emocji budzi wiosna wraz ze zwyczajnymi o tej porze powodziami i zdarzającymi się co pięć lat lokalnymi wyborami do władz samorządowych. Zacięta rywalizacja między miejscowym proboszczem a komunistycznym wójtem zamienia się jednak czasem we współpracę, gdy naprawdę chodzi o dobro lokalnej społeczności.
Moją przygodę z Don Camillo z
Niziny Padańskiej rozpoczęłam kilka lat temu. Od pierwszego tomu, zakochałam
się w tych opowiadaniach, co mnie zaskoczyło, bo opowiadania to nie jest to co
lubię najbardziej. Dodatkowo opowiadania mają bawić, a jak być może już wiecie,
ja rzadko śmieję się podczas czytania. Książki o Don Camillo są jednymi z nielicznych, które przyprawiają mnie o
wybuchy śmiechu i wyciskają łzy, ale rozbawienia. Nasz kraj też ulega
zapateryzmowi, modne są nastroje antyklerykalne, religia, czytanie o księżach
jest przejawem dewocji, za które dostaje się metkę mohera. Mieszkam na wsi,
wiec mody dochodzą tu z opóźnieniem, no i ja jednak cenię wyżej dobrą lekturę
niż bycie trendy. Kompletowałam serie o Don Camillo, chociaż łatwo nie było,
Wydawca rzucił kilka książeczek na rynek, bez jakiejś kampanii reklamowej,
chyba liczył, że to wznowienie samo się sprzeda. Mam nadzieję, że tak będzie,
bo byłoby szkoda, gdyby tak sympatyczne opowiastki zaginęły z powodu kiepskiego
marketingu.
Zastanawiałam się do czego
porównać tą serię, do naszego Rancza, do Księdza Rafała, do trylogii o Samych
Swoich, każde to porównanie będzie po trosze prawdziwe, bo cząstkę serialu,
książek, filmu można odnaleźć w opowieści o przygodach czerwonego wójta i plebana.
Rzecz dzieje się we Włoszech, na Nizinie padańskiej, w miasteczku żyje sobie Don
Camillo, ksiądz o gołębim sercu i pięści niedźwiedzia grizzli, próbuje On
wprowadzać prawa boże, kierując się wiarą i nakazami religii, ale jednocześnie
musi walczyć z wójtem, przywódcą czerwonych, Pepponem. Peppone wierzy w ideały
komunizmu i próbuje od swojej rodzinnej wsi, wprowadzić raj na ziemi w wersji
sowieckiej. A jako, że Sowieci z
definicji są antyklerykalni, Peppone wieszcząc bliski dzień odwetu proletariatu,
wróży okrutny koniec sługom Watykanu i Ameryki. Macie rację z tego może wyniknąć
tylko wojna.
Ale to nie jest opowieść o ślepej
nienawiści, dlatego użyłam porównania do naszych Samych swoich, tam mimo
pozornych antagonizmów mamy głęboką przyjaźń, lojalność ponad wszystko, takie
typowe „kto się czubi, ten się lubi”. To pełne ciepła opowiastki, które każdego
rozbawią do łez, komedie sytuacyjne ilustrujące powiedzenie, że zgoda buduje, a
niezgoda rujnuje. Za każdym razem, gdy Don Camillo chce spłatać figla
Pepponowi, okazuje się że to on staje się ofiarą, gdy Pepone uderza kijem,
dostaje pałą. I tak w kółko, ale bez monotonii.
Ta książka „Rok Don Cammillo”
była pierwotnie wydana w czterech tomach, na każdą porę roku przypadał jeden
tom, teraz wszystko wydano w jednym i mamy średniej objętości książeczkę z
ilustracjami autora. Nie jest to książka adresowana do adresata o konkretny
poglądach, czy wyznaniu, Autor nie agituje, ani nie popycha w stronę określonej
partii politycznej, ani grupy wyznaniowej. Moim zdaniem, bez względu na
wyznanie, bez względu na sympatie polityczne, każdy będzie dobrze się bawił,
czytając o listach do Stalina, o listach do Jezusa o dryfie na zerwanym moście,
ubawi go jak Don Camillo ukrywał wójta, a także wiele, wiele innych historyjek.
Mam nadzieję, że uda mi się
namówić Was na zapoznanie się z serią książeczek opowiadającej o życiu na
Nizinie Padanskiej w połowie ubiegłego wieku, gdzie mimo upływu kilku lat od
zakończenia wojny światowej, wciąż toczyły się, kto wie czy nie groźniejsze
walki, o wpływy.
Moim zdaniem doskonały sposób na
odprężenie się po ciężkim dni. Nie czytać w miejscach publicznych!!
A jako, że ta książka jest częścią cyklu o przygodach Peppone i don Camillo niech wypełni 1/3 wyzwania styczniowej t
rójki e-pik
Kasiu, przepraszam, że w komentarzu, ale nie wiem czy widziałaś http://www.weltbild.pl/matka-pearl_p10987444.html - żebyś potem nie mówiła, że nie mówiłam :D
OdpowiedzUsuń